- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE -
*** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA
I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ *
ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA
ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ ***
" DESPOTYZM przemawia dyskretnie,
w ludzkim społeczeństwie każda
rzecz ma dwoje imion. "
********************
Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
Czy
pamięta pan rodzinę Bogdanich? Rudolf Bogdani był dyrektorem
Okocimskich Zakładów Piwowarskich na przełomie lat 50/60 minionego
stulecia. Był także prezesem OKS i to za jego prezesowania dokonano
gruntownej przebudowy stadionu. W tym roku przypada okrągły jubileusz
oddania do użytku stadionu po remoncie (1961-2021).
Kilka
lat temu spotkałem koło stadionu Okocimskiego starszą ode mnie parę.
Mężczyzna zapytał mnie, dlaczego stadion jest zamknięty? Odpowiedziałem,
że jest zamknięty, bo w tej chwili nie odbywają się tam żadne zajęcia.
Przeszliśmy dalej ul. Okocimską w górę, w stronę budynku, w którym
jeszcze nie tak dawno znajdowała się poczta, a w którym według relacji
mężczyzny oboje mieszkali kilka lat. Kobieta rozpłakała się, jak
zobaczyła, w jakim stanie jest budynek. Mężczyzna wypytywał mnie o pałac
Goetza; czy można go odwiedzać? Na końcu podeszliśmy pod bramę Browaru i
wtedy powiedział do mnie: Nazywam się Adam Bogdani, tu spędziłem kilka dziecięcych lat, a to moja siostra.
Ciarki mam do dzisiaj. Człowiek, którego nie znałem, szef prężnej
firmy, jeden z najbogatszych Polaków, a zarazem tak ciepły i serdeczny
człowiek.
Do dzisiaj nie mogę odżałować, że nie było okazji zaprosić Go do
Brzeska jeszcze raz, czy to z okazji jubileuszu Browaru czy Okocimskiego
Klubu Sportowego. Po tym przypadkowym spotkaniu miałem taki plan, żeby
pojechać osobiście do Zawiercia i spróbować Go namówić do przybycia do
Brzeska na jakiś jubileusz. Nie zdążyłem. Zmarł w marcu 2020 roku po
ciężkiej chorobie.
Łukasz Baniak
Od admina:Rudolf Bogdani
był dyrektorem Browaru OKOCIM w latach 1956-1963. Pełnił także funkcję
Prezesa Zarządu Okocimskiego Klubu Sportowego (1956-63) oraz
Przewodniczącego Powiatowego Komitetu Frontu Jedności Narodu
(1957-1960). Jego stosunkowo krótki okres dyrektorowania w Browarze
Okocim zaowocował niespotykaną modernizacją nie tylko samego zakładu,
ale także jego całego otoczenia.
Z dzisiejszej perspektywy trudno w to uwierzyć, ale w przeciągu kilku lat za czasów dyrektorowania Rudolfa Bogdaniego:
dokonano modernizacji szeregu instalacji w samym browarze;
wybudowano olbrzymi silos;
odrestaurowano ogrodzenie wokół browaru;
wybudowano nową nitkę doprowadzającą wodę do stawu;
zrekultywowano staw, dokonano regulacji i wzmocnienia brzegów Uszwicy;
wybudowano najpiękniejsze w tym czasie przedszkole w Polsce z pięknym ogrodem i zwierzyńcem;
dokonano
gruntownej przebudowy i modernizacji stadionu Okocimskiego KS. Powstały
wtedy dwa boiska do siatkówki, boisko do piłki ręcznej, bieżnie,
stanowisko do skoków w dal i pchnięcia kulą, trybuny, budynek klubowy z
szatniami, sekretariatem i mieszkaniem dla gospodarza obiektu oraz 30
miejscami noclegowymi, więcej »;
wyremontowano halę sportową przy ul. Mickiewicza (w parku Goetza);
rozpoczęto budowę basenu kąpielowego;
położono pierwszy asfalt na ulicy w Brzesku (Browarna);
wykonano betonowy most na Uszwicy na ul. Browarnej;
wybudowano
cztery piętrowe bloki po stronie północnej ul. Browarnej, a dwa
piętrowe i jeden dwupiętrowy po stronie południowej tej ulicy.
Adam Bogdani, syn Rudolfa i Krystyny - założyciel firmy OPTOPOL i Fundacji Hematologii Rodziny Bogdani
(w marcu 2013 r.). Był jednym z najbogatszych Polaków, notowanym na
liście 100 najbogatszych na pozycji 90 w 2011 z majątkiem 176 milionów
złotych. Jak można przeczytać na stronie fundacji:
– Adam Bogdani jest absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego w
Katowicach. Karierę zawodową rozpoczął w Wojewódzkim Oddziale Naczelnej
Organizacji Technicznej w Opolu na stanowisku Kierownika Działu
Organizacji, a następnie pełnił funkcje kierownicze kolejno w Kombinacie
Obrabiarek Ciężkich w Porębie i Okręgowej Dyrekcji Rozbudowy Miast i
Osiedli Wiejskich w Bytomiu. Od 1981 r. przez kilkanaście lat prowadził
Zakład Optyczny w Zawierciu. W 1993 r. założył spółkę OPTOPOL, i
systematycznie rozwijając jej działalność, z małej rodzinnej spółki
stworzył firmę o zasięgu globalnym. Okulistyczna aparatura diagnostyczna
produkowana przez firmę jest znana i używana na całym świecie. Od 2007
r. do końca 2011 r. pełnił funkcję Prezesa Zarządu Spółki OPTOPOL
Technology S.A., a przez następny rok funkcję jej Doradcy. Zmarł 8 marca
2020 r. w wieku 71 lat.
Sprawa Kyle’a Rittenhouse’a całkowicie obnażyła spustoszenie i
ohydę neo-bolszewickiej machiny propagandowej, mającej na usługach całe
medialne armie i szczyty rządowej administracji. Wraz z uniewinnionym
18-latkiem ze szczęścia płacze cała Ameryka, której przywrócono wiarę w
to, że w tym parszywym, pełnym lewackich kłamstw świecie istnieje
jeszcze elementarna, ludzka sprawiedliwość.
25 sierpnia 2020 na ulice miasta Kenosha w Wisconsin wyległy setki
bandziorów spod znaku BLM i Antify. Zachęceni przyzwoleniem
demokratycznych polityków, tak jak w poprzednich miesiącach, napadali na
ludzi, rabowali i palili sklepy, samochody, infrastrukturę miejską i
wszystko co wpadło im w łapy. Trasę pochodu wyznaczały łuny pożarów;
całość wyglądała jakby przez miasto przeszedł ogromny, ognisty smok.
Na wieść, że upiorny korowód zmierza w kierunku miejsca zamieszkania
jego ojca, 17-letni wówczas Kyle nie wahał się poprosić matki, żeby
podwiozła go w miejsce, gdzie organizowały się oddziały samoobrony. Na
policję nie było co liczyć; funkcjonariusze nie śmieli bowiem zakłócać
„słusznych i usprawiedliwionych protestów”.
Zaopatrzony w karabin AR-15, wraz innymi wyczekiwał nadejścia
czerwono-czarnej, zamaskowanej hałastry. I ta nadeszła, biorąc na
celownik młodo wyglądającego nastolatka. Jeden z agresorów, Joseph
Rosenbaum – gwałciciel dzieci, który spędził w więzieniu 14 lat, a w tym
dniu został zwolniony ze szpitala psychiatrycznego – groził Kyle’owi
śmiercią, a następnie zaczął go ścigać. Chłopak uciekał, lecz napastnik
okazał się szybszy. Dopiero kiedy chciał wyrwać mu broń z ręki, Kyle
wypalił, zabijając Rosenbauma na miejscu.
To podziałało na rozjuszoną tłuszczę jak płachta na byka. Momentalnie
rzucili się w pogoń za wciąż uciekającym chłopakiem i tylko fakt, iż
przed chwilą widzieli w działaniu jego AR-15 trzymał ich na dystans.
Wszystko zmieniło się jednak, gdy trafiony w głowę Rittenhouse się
potknął.
Wykorzystując sytuację, jeden z bandziorów skoczył mu na głowę, a
drugi zaatakował deskorolką. Za nimi biegli już kolejni, pragnący
zakatować leżącego na ziemi chłopaka. Mając świadomość, że jest to
sprawa życia lub śmierci, Rittenhouse ponownie wystrzelił, trafiając w
klatkę piersiową skateboardera – Anthony’ego Hubera. Chłopak nie zdążył
jeszcze wstać, gdy stanął nad nim kolejny antifiarz, Gaige Grosskreutz,
trzymający w ręku pistolet. I tym razem Rittenhouse był szybszy;
wystrzelona kula rozerwała ramię napastnika na strzępy.
Po tym nikt nie chciał go już atakować. Kyle natomiast wstał, złożył
broń na asfalcie i z podniesionymi rękoma oddał się w ręce policji,
która akurat w tym momencie przybyła na miejsce zdarzenia. Ocalenie
życia zawdzięczał wyłącznie swojemu opanowaniu, celnemu oku i
zdecydowanej reakcji.
Czym jest Prawda?
Dokładnie taki przebieg zdarzenia potwierdził sąd, oczyszczając
Rittenhousa z wszystkich zarzutów, na które składały się m.in.
oskarżenie o zabójstwo dwóch osób i poważne zranienie trzeciej. Każdy,
kto uczciwie prześledził zamieszczone w mediach społecznościowych
nagrania, nie ma wątpliwości, że chłopak działał w samoobronie. Ale
siły, które w zeszłym roku niemal doprowadziły do kolejnej wojny
domowej, w najgłębszej pogardzie mają prawdę, uczciwość i elementarną
przyzwoitość.
W lewackich łże-mediach sprawa od początku przedstawiana była jako
rasistowski atak „białego suprematysty”, który za pomocą nielegalnie
zdobytej broni, z zimną krwią zabił bogu ducha winnych manifestantów.
Skazanie Rittenhouse’a, podobnie jak kilka miesięcy temu Dereka
Chauvina, miało stać się symbolem upadku „białej”, „faszystowskiej”,
„patriarchalnej”, ale przede wszystkim – uzbrojonej Ameryki. Słowa o „białym suprematyście” padły
nawet z ust prezydenta Joe Bidena, a śledztwo przez cały czas
znajdowało się pod presją aktywistów z ruchu Black Lives Matter. W tej
sprawie miał zapaść tylko jeden wyrok. Na szczęście, transmitowany na
żywo proces zadał kłam tej całej, skrupulatnie usnutej narracji.
17-letni chłopak wcale nie – jak relacjonował na początku CNN –
„pojechał do innego stanu, specjalnie żeby wziąć udział w strzelaninie”.
Owszem, Rittenouse przybył do Wisconsin ze stanu Chicago, ale między
jego domem, a miejscem zdarzenia było… 30 kilometrów, czyli odległość,
którą niejeden pokonuje codziennie do pracy. Chłopak posługiwał się
bronią w sposób całkowicie legalny. Jak przyznała z resztą sama strona
oskarżycielska, karabin AR-15 nie jest bronią krótkolufową, której
posiadania zabrania nieletnim prawo Wisconsin. Po usłyszeniu tej opinii,
sędzia momentalnie odrzucił oskarżenie o popełnienie wykroczenia.
Chcąc udowodnić celowe zabójstwo Josepha Rosenbauma, zastępca
prokuratora okręgowego Thomas Binger przekonywał, że w momencie
oddawania strzału Rittenhause znajdował się zbyt daleko od ofiary.
Stanowiłoby to przekroczenia prawa do działania w obronie koniecznej.
Zaprezentowany na sali sądowej film pokazywał jednak co innego. Podczas
samej prezentacji Binger popełnił nawet freudowską pomyłkę stwierdzając:
„widzimy jak blisko…eee, to znaczy jak daleko ofiara znajduje się od
oskarżonego”.
Nie udało się także – wbrew opiniom wielu „ekspertów” – znaleźć podłoża rasistowskiego całej sprawy. Co więcej, wszystkie poszkodowane w wydarzeniach osoby były białe.
W rasistowski i stereotypowy sposób media potraktowały natomiast ławę
przysięgłych. Fakt, iż w jej składzie znajdowała się tylko jedna
czarnoskóra osoba miał dowodzić „ustawienia procesu”, z założonym z góry
werdyktem. Bezrefleksyjne oskarżenia padały równocześnie z toczącym się
procesem.
Fiaskiem okazały się także próby oskarżenia o celowe okaleczenie
Grosskreutza. Podczas przesłuchania sam poszkodowany przyznał, że
Rittenhause wystrzelił dopiero w momencie, gdy ten wymierzył w niego
swój pistolet. Zachowanie oskarżycieli, trzymających po tych słowach
twarze w dłoniach, mówiło samo za siebie.
Ławie przysięgłych nie pozostało nic innego jak uniewinnić 18-latka.
Każde kolejne „not guilty”, odczytywane podczas prezentacji werdyktu
brzmiało jak jakaś cudowna litania, która swoją harmonią wlewa nadzieję w
serca ogarnięte chaotyczną kakofonią. Popłakał się Kyle, popłakała jego
matka, a wraz z nimi ta część Ameryki, która jeszcze wierzyła w
elementarną sprawiedliwość.
To nie koniec
Myli się kto myśli, że tak druzgocąca porażka zniechęci lewacki
przemysł pogardy. Komentując wyrok prezydent Biden zdawał się
zaniepokojony werdyktem, lecz podkreślił, że „prawo działa” i trzeba je
szanować. Usłużne media ośmieliły się „z całym szacunkiem nie zgodzić”,
twierdząc, że wyrok tylko pokazuje rzekomą patologizację systemu
sądowniczego. Jako przykład tej „degrengolady” przedstawiono –
wspomnianą już – zbyt małą liczbę osób czarnoskórych wśród ławników,
oraz… żart z azjatyckiego jedzenia, opowiedziany przez sędziego.
Demokraci nie dość, że nie przyjęli werdyktu, to w potępieńczym szale
zaczęli pleść androny. Sean Patrick Maloney, kongresmen z Nowego Jorku,
stwierdził, że: „To obrzydliwe i niepokojące, że ktoś może przynieść
naładowany karabin na pokojowy protest przeciwko niesprawiedliwemu
zabójstwu Jakoba Blake’a, nieuzbrojonego czarnego mężczyzny”. Problem w
tym, że Jakob Blake w momencie oddawania strzałów przez oficera policji
sięgał po nóż (jak sam zeznał), a został zatrzymany w związku z przemocą
domową i napaścią seksualną. Na dodatek, postrzelony mężczyzna cały
czas żyje!
Fakty nie mają jednak dla nich żadnego znaczenia. Tak jak nie
przeszkadzały wychodzić na ulice bandytom w Kenosha, tak dzisiaj nie
przeszkadzają protestować wobec wyroku sądu w Los Angeles, Nowym Jorku i
Chicago. „Zatrzymać białą supremację”, „Kyle znów zabije” – skandowali
manifestanci, przekonujący, że „cały system musi upaść”. I dokładnie
dlatego wzywa się do obcinania środków na policję („defund police!”) i
rozbrajania Amerykanów.
Tym razem system stanął po stronie Prawdy. Ale czy to wystarczy?