<> | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
| ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
1 | Po zakończeniu kampanii wrześniowej 1939r. Naczelne Dowództwo Wojskowe Rzeszy, Oberkommando der Whermacht (OKW) wydało decyzję o utworzeniu na terenie Generalnego Gubernatorstwa 7 poligonów wojskowych. Między Wisłoką a Sanem założono: 1. Poligon Wehrmachtu "Południe" (TruppenÜbungsPlatz "Süd") głównie na terenie byłego powiatu tarnobrzeskiego, i częściowo byłych powiatów mieleckiego i kolbuszowskiego z siedzibą w Dębie. 2. Poligon lotnictwa (TruppenÜbungsPlatz der Luftwaffe) ukryty na mapach jako "Gmina Górno" (Gemeine Górno) leżący na terenie części byłych powiatów niżańskiego i kolbuszowskiego z lotniskiem w Jasionce (Rzeszów). 3. Poligon SS (SS TruppenÜbungsPlatz) oznaczony na mapie jako "Dobra SS, Obóz Puszczański" (SS Gutsbezirk Heidelager) z siedzibą dowództwa w Pustkowie.
W związku z decyzją o budowie poligonów na terenie GG, do Pustkowa coraz częściej przyjeżdżali wyżsi oficerowie. 15 kwietnia 1940r. przebywał generał Barckhausen który był inspektorem uzbrojenia Wehrmachtu. 20 czerwca odwiedził Pustków SS-Oberfuhrer Freicher von Schelle, późniejszy pierwszy komendant poligonu Heidelager. W lipcu przybył ponownie do Pustkowa aby przejąć ten teren pod zarząd SS, ponieważ prawdopodobnie w okresie maj, czerwiec zapadły decyzje o przydziale poligonów poszczególnym rodzajom wojsk. Pustków i okolice przydzielono Waffen-SS. 1 sierpnia 1940r. to data oficjalnego przejęcia Pustkowa (wraz z fabryką „Lignoza”) przez Waffen-SS. Ale jeszcze wcześniej bo 10 lipca SS przejęło wszystkie połączenia telefoniczne. Wszystkie rachunki za gaz, energię elektryczną itp. miały być regulowane przez Komendanturę. Już w lipcu 1940 r. zaczęto prowadzić pomiary w terenie i przygotowywać dokumentację pod budowę poligonu. Z początkiem sierpnia firmy, które były zainteresowane prowadzeniem robót dla SS przy nowo powstającym poligonie, zaczęły przysyłać swoich przedstawicieli. Rozpoczęto również werbowanie pracowników potrzebnych do pracy przy budowie. Werbowanie prowadzone było przez „Arbeitsamt” - Urząd Pracy. Oficjalne ustalenie statusu prawnego trwało bardzo długo bo dopiero 25 sierpnia 1943 r. ukazuje się dokument mówiący o powstaniu obozu SS-TruppenUbungsPlatz „Heidelager”. Zarządzenie to potwierdziło tylko stan który istnieje już od końca 1940r. Poligon był terenem działania dwóch formacji SS: SS-Totenkopf i Waffen-SS oraz oddziałów policyjnych Schutzmann Schaft (SCHUMA). Utworzony w ten sposób plac ćwiczeń otrzymał początkowo nazwę SS TruppenÜbungsPlatz "Ostpolen", później jego nazwa zmieniała się, do jesieni 1941r. oznaczano go jako: SS Tr. Üb. Pl. "Pustków" następnie jako SS Tr. Üb. Pl. "Heidelager" a po tej dacie otrzymał nazwę SS Tr. Üb. Pl. "Debica" którą posiadał do końca istnienia placu. Jednak powracano do nazwy Heidelager.
Na terenie poligonu powstały początkowo dwa, a później trzy główne, niezależne od siebie organa SS właściwe do kierowania różnymi sektorami działalności poligonu, a to: 1. Komenda poligonu placu ćwiczeń SS "Kommandantur des SS Truppen-Übungsplatz" do którego należało kierowanie działalnością wojskową oraz budową ściśle wojskowych urządzeń, jak strzelnice, bunkry i inne umocnienia obronne. 2. Kierownictwo budowlane SS "SS Bauleitung" przekształcone potem w główne kierownictwo budowy "SS Zentralbauleitung", do którego należało prowadzenie robót inwestycyjnych poza prowadzonymi przez komendę obozu. 3. Intendentura SS "SS Standortverwaltung", która zawiadywała sprawami gospodarczymi garnizonu. 26 czerwca 1940r centrala SS mianowała tymczasowy sztab poligonu w Pustkowie. Jego komendantem został SS oberführer Werner von Schele. Poza nim sztab składał się z jego adiutanta, dowódcy służby administracyjnej "Verwatugsführer", dwóch inżynierów mierniczych, i kilku sił pomocniczych. Był to zalążek przyszłej komendy poligonu. Początkowo robotami przy organizowaniu poligonu SS kierował bezpośrednio "SS Hauptamt Haushalt und Bauten" (Główny Urząd Budżetu i Budownictwa SS) który stał się częścią składową utworzonego później "SS Wirtschafts - Verwaltungs Haupt - Amt - WVHA" (Główny Urząd Administracyjno-Gospodarczy) Z uwagi na rozmiary koniecznych do wykonania prac terenowych i rozpoczęcie funkcjonowania poligonu, sztab został przekształcony w komendę, którą stopniowo rozbudowywano. Na jej czele stał komendant poligonu. Od 26 czerwca 1940r do 29 sierpnia 1941r był nim Werner von Schele (zmarł po wojnie w RFN) , został jednak usunięty. Jego następcą został 1 września 1941r SS standartenführer Paul Nostiz (po wojnie zginął w wypadku samochodowym), który kierował poligonem do 15 czerwca 1942r. Tego dnia został usunięty ze stanowiska i bezterminowo urlopowany. Po nim komendę placu objął 16 czerwca 1942r SS oberführer Bernhardt Voss i sprawował do likwidacji placu w lecie 1944r. (W 1947r wyrokiem sądu w Pradze stracony za zbrodnie popełnione przez oddziały jemu podległe na terenie ówczesnej Czechosłowacji). Komendant kierował całą działalnością poligonu. Jego zastępca to - 1 a Offizier - które to stanowisko zajmowali kolejno: SS obersturmbannführer Fritz von Paris i SS obersturmbannführer Berndt von Stauben, był odpowiedzialny za stale kwaterujące na terenie poligony oddziały Waffen SS, przydzielał place ćwiczeń i strzelnice oddziałom Waffen SS, skierowanym na poligon i pełnił obowiązki szefa sztabu, a w czasie istnienia w Pustkowie obozu jeńców radzieckich był komendantem tego obozu.
Za broń, budowę i utrzymanie w dobrym stanie urządzeń militarnych (strzelnice), za obronę przeciwlotniczą i przeciwgazową oraz utrzymanie w należytym stanie dróg i mostów na terenie placu ćwiczeń odpowiedzialny był oddział "1b" komendy. Komendzie podlegały stacjonujące w Pustkowie stałe oddziały SS: kompania sztabowa, bataliony: strażniczy i budowlany, przeznaczone do pełnienia służby wartowniczej żandarmeria polowa SS, oddział łączności "Nachrichtenabteilung" oraz sztafeta samochodowa "Kraftfahrtstaffel" Oddział "1b" komendy obozu prowadził na terenie poligonu m.in. roboty inwestycyjne typu wojskowego Jego kierownikami byli kolejno: od 26 czerwca 1940r. do kwietnia 1942r SS hauptsturmführer Blase, od kwietnia 1942 do początku 1944 SS hauptsturmführer Albrecht, zaś po jego odejściu na front od początku 1944 do końca lipca tegoż roku SS hauptsturmführer Hans Proschinski.
Dla przeprowadzania robót i instalowania urządzeń nie służących bezpośrednio do celów wojskowych np. baraków, dróg itp. zostało utworzone w Pustkowie kierownictwo budowlane SS "SS Bauleitung", niezależne od komendy obozu. Z czasem zostało ono szeroko rozbudowane i dzieliło się na kilka oddziałów. Jego kierownictwo sprawowali kolejno: od listopada 1940 do czerwca 1941 Heidelberg, po nim kolejno Kraft, Pretschold i Thode.
Jesienią 1941 została w GG w zakresie budownictwa SS zorganizowana inspekcja budowlana SS "SS Bauinspektion", jako centralny organ budownictwa SS. W poszczególnych dystryktach przy urzędach dowódców SS i policji zostały powołane główne kierownictwa budowlane SS "SS Zentralbauleitung". W drodze wyjątku takie centralne kierownictwo budowlane SS zostało, z uwagi na rozmiar i znaczenie robót, powołano także w Pustkowie w miejsce "SS Bauleitung" SS Zentralbauleitung w Pustkowie samo nie mogło wykonać wszystkich obiektów, dlatego zawarło umowy z wieloma budowlanymi firmami niemieckimi, które pracowały w charakterze podwykonawców. Firmy te angażowały wolnych robotników z wysiedlonych wsi, bądź też korzystały z pracy więźniów obozu. Firmy zatrudnione przy budowach poligonu: Krause z Freystadt na Śląsku budowała betonowe drogi, Firma AKP (Aumman, Keller, Pichler) budowała urządzenia kanalizacyjne. Instalacje wodociągowe przeprowadzała firma Marschal z Berlina. Baraki budowały firmy Ernst Seibt z Lauban, Sandmann, Bachler, zaś roboty malarskie wykonywała firma AGM (Algemeine Gemeinscaft Malerhandwerk) z Berlina Firma Preisinger z Linzu budowała linie kolejki wąskotorowej, a także wywoziła drzewo z lasów w Hucisku i Leszczach. Firma Hennig z Mielca zbudowała wielką wyładownię materiałów przy stacji kolejowej Kochanówka. Oprócz nich pracowały firmy Kastel und Wenzel, Leist, Gotze, Continentale z Charlottenburga, Sane, Sauer i inne.
Niemcy wykorzystali obiekty fabryczne i wybudowane przed wojną osiedle przyfabryczne, składające się z 13 dużych, dwurodzinnych willi i z kilku bloków mieszkalnych. Zajęli je esesmani z komendy poligonu. Do wykonywania pracy przy budowie oraz utrzymywaniu poligonu, Niemcy potrzebowali wielu ludzi. Spora część to więźniowie, reszta to robotnicy oraz junacy z Baudienstu. Przybliżona liczba wszystkich robotników zatrudnionych przy budowie obozu wynosiła: przy pracach rolnych, ogrodniczych, np. w tzw. Liegenschaftach - około tysiąc osób; przy obsłudze obozu, w warsztatach, magazynach, przy pracach porządkowych i w zaopatrzeniu - około tysiąc dwieście osób; przy pracach budowlanych - około dwa tysiące osób.
Wymienione sektory poligonu musiały mieć bazę gospodarczą, umożliwiającą zakwaterowanie i wyżywienie żołnierzy oraz zaspokojenie innych potrzeb bytowych. Należało to do intendentury garnizonu "SS Standortverwaltung" w Pustkowie. Kierownictwo sprawowali kolejno: Gerstmayer, Salzbach i Glaser. W gestii kierownictwa leżały sprawy kwatermistrzowstwa, urządzeń gospodarczych, wodociągów i kanalizacji, magazynów, gospodarstw rolnych "Liegenschaftów" i zarządów lasów rosnących na terenie poligonów, a ponadto podlegała mu kasa garnizonu i płatnik.
Ludność zaczęto wysiedlać z terenów przyszłego poligonu już w połowie 1940r. Wysiedlonym rodzinom płacono odszkodowanie i dostarczano żywność raz w tygodniu. Była to kasza, czarna kawa itp. Domy wysiedleńców były palone lub rozbierane i przenoszone na osiedla robotnicze które były zlokalizowane m.in. w Woli Ocieckiej i Woli Domatkowskiej. Nadleśnictwo które za czasów przedwojennych było w Pustkowie, zostało przekształcone w "SS-Forstamt Heidelager" i przeniesione do Woli Ocieckiej. Nadleśniczym został SS hauptsturmfuhrer Marxsen
Na terenie poligonu oraz w pobliżu umieszczono trzy oddziały Służby Budowlanej "Baudienst": dwa w Pustkowie i jeden w Ostrowie. Do pracy w powstającym placu ćwiczeń wykorzystywano również najemnych pracowników polskich, przeważnie mieszkańców wysiedlonych i okolicznych wsi oraz junaków z Baudienstu. Teren Zakładów Sztucznych Erg. w Pustkowie został włączony w strukturę poligonu i na terenie zakładu umieszczono komendanturę. Maszyny zostały zdemontowane i wywiezione do Rzeszy. W willi dyrektora zakładów zamieszkał komendant placu. W latach osiemdziesiątych znajdowała się w niej szkoła podstawowa, dziś willa jest własnością prywatną.
Obok zakładu, przy drodze w stronę Ocieki wybudowano cztery okręgi betonowe tzw. ringi "Ringstraßen". Ring I był wybrukowany, po wojnie bruk został zdjęty przez ekipy demontujące materiał który nadawał się do odbudowy. Bruk ten (i nie tylko np. słupy oświetleniowe) miał być przeznaczony do odbudowy Warszawy, ale według plotki wybrukowano nim teren przed siedzibą PZPR w Rzeszowie. Po wojnie część ringu I została włączona w infrastrukturę dróg w Pustkowie. Pozostałe ringi (II, III i IV) były wykonane inną techniką mianowicie z płyt betonowych. Podobno do budowy używano suchego betonu który był wysypywany w szalunki, a potem ubijany (ręcznie!) aż wyszła z niego woda. Później szpary pomiędzy płytami (dylatacja) zalewano smołą której ślady można oglądać do dziś. Ring V znajdował się naprzeciwko stacji kolejowej Kochanówka, faktycznie był wybudowany jako pierwszy, ale później po wybudowaniu pozostałych ringów oznaczono go jako piąty. Znajdowały się tam zabudowania mieszkalne stałego personelu z obsługi poligonu. Kształtem i rozmiarami różnił się od pozostałych.
Głównym zadaniem poligonu było oczywiście szkolenie nowo powstających jednostek bądź reorganizacja oddziałów które uzupełniały straty. Ale pomyślano również o rozrywce i odpoczynku dla żołnierzy. Mogli oni na przykład korzystać z kino-teatru który mógł pomieścić ponad 2500 osób, oglądali filmy wyświetlane codziennie na poszczególnych ringach. Liczba miejsc w kinie przypadająca dla każdego oddziału była ustalana wcześniej. Wydawana była gazetka garnizonowa „Der Rufer” w której informowano o różnych wydarzeniach kulturalnych w Heidelager. Np. drukowano krótkie formy literackie, humor, wiadomości sportowe itp. W gazetce można było znaleźć również repertuar filmowy, i na przykład w numerze z dnia 21 sierpnia 1943r. podano że na ringu 1 wyświetlano filmy: "Der Grosse Konig” i „Johannis Feuer”. Ten sam repertuar był wyświetlany na innych ringach ale w odwrotnej kolejności. Częste były na terenie placu ćwiczeń różnego rodzaju wystawy. W tym samym numerze "Der Rufer" czytamy, że na ringu II, w jednym z baraków zorganizowano wystawę fotograficzną, prezentującą zdjęcia z Koła Podbiegunowego i Sahary. Przy bramie towarowej zakładów urządzono dom żołnierza "Soldatenheim", dziś w tym miejscu są garaże i dwa budynki, w jednym są magazyny zakładowe, a w drugim laboratorium szkoły chemicznej w Pustkowie. Na terenie dzisiejszych działek, na wysokości willi komendanta zlokalizowano oficerski dom żołnierza "Fuhrersheim". Często odbywały się tam uroczyste spotkania z ważniejszymi gośćmi odwiedzającymi Heidelager. Powstał również dom publiczny który został zlokalizowany z dala od ringów i baraków. Jako że budynek znajdował się w lesie nazwano go "Waldkaffe" (Leśna Kawiarnia). Znajdował się on niedaleko Królowej Góry i szkółki leśnej. Cały teren tego przybytku był ogrodzony, był strażnik który pilnował porządku, była też zatrudniona kucharka z obozu. Funkcja tego budynku jest dość ciekawa, ponieważ wszystko wskazuje na to że ten dom publiczny był przemyślany dla niegermańskich żołnierzy. Czyli Ukraińców, Estończyków i innych ze słowiańskich narodów. Nazwiska pań które tam pracowały wskazują właśnie na ich słowiańskie korzenie. Zdarzały się przypadki ucieczek z domów młodych dziewczyn z pobliskich wiosek do domu publicznego. W burdelu dbano o higienę i często panie szły do lekarza który znajdował się nie daleko szkoły. Dziś po budynku został tylko większy dołek oraz stawek który był basenem dla pań tam zatrudnionych.
Obóz Heidelager był otwarty w każdą niedzielę dla cywili którzy odwiedzali przebywających na szkoleniu żołnierzy. Na terenie obozu uprawiano sport, obóz posiadał urządzenia do rekreacji, np. boiska sportowe. Odwiedzający często przywozili ze sobą jedzenie i alkohol oraz wieści z frontu które nie były najlepsze. Miało to wpływ na morale żołnierzy, często zdarzały się dezercje.
Dla zapewnienia odpowiedniej ilości żywności dla załogi oraz dla przebywającego wojska na terenie poligonu, stworzono wielkie gospodarstwa rolne "Liegenschafty". W Pustkowie i Kochanówce pod kierownictwem esesmana Nachtigalla, w Tuszymie - Wagschala, Rzemieiu - Ludwiga Wawro, Niwiskach - Ludwiga Heissa, Nowej Wsi - Starcka i Schulza, Paszczynie i Przedborzu - ze zmieniającym się kierownictwem: Boholza, Soffnera, Kriegera oraz w Ostrowie i Borku Wielkim. Na terenie wsi Ocieka powstał system bunkrów. Koło kościoła na tzw. "Schussbahn I" stanęło 12 bunkrów, na równoległej "Schussbahn II" - 23 bunkry. Miały one charakter ćwiczebny, nie miały nic wspólnego z Blizną i poligonem V-2 jak to można czasem przeczytać. Wiele z nich było zamaskowanych, posiadało wymalowane okna na niebiesko, drzwi oraz zbudowaną atrapę dachu. Z daleka wyglądały jak zwykłe domy. Duży bunkier znajdujący się po lewej stronie drogi z Ostrowa do Ocieki służył do holowania makiet czołgów i pojazdów do których strzelano z artylerii w czasie ćwiczeń. Po wojnie saperzy wykorzystywali je do wysadzania niewypałów znajdowanych w okolicach.
Wybudowano również trzy strzelnice: dużą koło stacji kolejowej "Kochanówka" (wykorzystywana jeszcze kilkanaście lat temu przez Polskie Wojsko), drugą małokalibrową u stóp Królowej Góry, trzecią w lesie w stronę Paszczyny, w pobliżu leśniczówki. Zaczęto budowę czwartej w Ociece. Poza tym pozostały wały po jeszcze jednej strzelnicy we wsi Kochanówka, która była przeznaczona do nauki walki w budynkach.
28 września 1943 roku do Pustkowa i Blizny przyjechał H. Himmler, aby zorientować się w stanie prac przy budowie poligonu. Towarzyszyła mu świta wysokich oficerów SS, w tym na przykład doktor Ludwik Stumpfegger który w okresie późniejszym był osobistym lekarzem Hitlera. Głównym celem (ale z wiadomych względów tajnym) wizyty Himmlera w Pustkowie było odwiedzenie Blizny, powstającego ważnego ośrodka testowego nowych broni, ale oficjalnym powodem była wizytacja powstającego Estońskiego Legionu SS stacjonującego na ringu III. Himmler odwiedził komendanta w jego willi, później zajrzał do szkoły i pojechał na ring III. Dla rozrywki zorganizowano polowanie w lasach Ocieki.
Dr. Ludwik Stumpfegger. Ur. 11.07.1910r. w Monachium. Chirurg. 2 czerwca 1933r. wstąpił do SS (nr. 83668), a 1 maja 1935r. do NSDAP (nr. 3616119) Stumpfegger był w 1936 roku w medycznym zespole letnich igrzysk olimpijskich w Berlinie i zimowych w Garmisch-Partenkirchen. Był lekarzem w obozie Ravensbruck gdzie uczestniczył w eksperymentach medycznych na więźniarkach. Od 1944 roku był osobistym lekarzem Hitlera. Prawdopodobnie to on osobiście zaaplikował truciznę dzieciom Gebbelsa (minister propagandy III Rzeszy). Brał udział w paleniu zwłok Hitlera. Zginął 2 maja w Berlinie wraz z Bormannem (sekretarzem Hitlera) przy próbie ucieczki z okrążonego Berlina. W grudniu 1972 roku podczas prac budowlanych natrafiono na szczątki dwóch ludzi, Stumpfeggera i Bormanna. Na poligonie Heidelager szkolono bądź reorganizowano wiele oddziałów wchodzących w skład Waffen-SS. Jak podano wyżej w Pustkowie powstawał estoński legion SS. Poligon był ważnym miejscem również dla Ukraińskich jednostek, ponieważ obok batalionu SCHUMA 204 który pełnił rolę wartowniczą, powstawała ukraińska Dywizja „Galizien”. Początkowo w Heidelager utworzono SS-Ausbildungs-Batallion z.b.V (Sonder-Battalion zur Verfugung) szkolny batalion do zadań specjalnych („zadania specjalne” polegały na np. walce z partyzantami, pacyfikację wsi itp.). Chociaż przeznaczony był jako „batalion szkolny”, jednostka dowodzona przez SS-Sturmbannfuhrera Bernharda Bartelta składała się z kompanii sztabowej oraz z 12 szkolnych kompanii numerowanych od 1 do 12 (9 kompanii piechoty oraz 3 ciężkie kompanie piechoty), w przybliżeniu około 3600 ludzi, prawie pułk piechoty. Szkolenia wojskowe polegały m.in na użycie ręcznej i lekkiej broni piechoty (karabiny, pistolety, granaty ręczne), oraz lekkie karabiny maszynowe, (dla ciężkich kompanii nr. 4, 8 i 12 szkolenie było rozszerzone do ciężkich broni i moździerzy 8.1 cm.). Szkolenie na bliskie odległości, walka w nocy, oraz użycie środków przeciwpancernych. Zachowanie się w czasie walki, orientacja w terenie (czytanie mapy i kompasu) atak i wycofywanie się, musztra i marsz polowy (30-40 km za każdym razem). Odbywały się również szkolenia teoretyczne np. wykłady na temat prawa. Do tego dochodziło dwie godziny tygodniowo szkolenia politycznego tzw. Weltanschauung przeprowadzane przez dowódcę kompanii. Różnice narodowościowe, polityczne i językowe prowadziły do częstych tarć pomiędzy Niemcami i Ukraińcami. W prawie każdym baraku zamieszkałym przez Ukraińców znajdował się Trójząb (Trident), narodowy symbol ukraiński, a obok znajdował się Lew . Przed barakiem zbudowano kamienne mozaiki przedstawiające narodowe znaki, które mocno irytowały niektórych Niemców. W niedzielę 29 sierpnia 1943r, członkowie SS-Ausb.Batll. z.b.V złożyli przysięgę. Naczelnik Wachter, komendant poligonu SS-Brigadefuhrer Voss, oraz członkowie Military Board, uczestniczyło wraz z cywilnymi gośćmi w przysiędze. Wszyscy zostali zabrani do „Feldgottesdienst” czyli czystą polanę leśną w okolicach Wielączy. Następnie odbyła się parada i wszystkie kompanie wkroczyły na plac oraz zformowały kwadrat którego kompanie zajęły trzy boki. W czwartym boku, twarzą do żołnierzy znajdowało się podium, przed którym ustawiono trzy moździerze, dwa ciężkie karabiny maszynowe, oraz dwadzieścia karabinów. Teraz wystąpił niemiecki poczet z faszystowską flagą i zajął miejsce przed podium. Czterech członków batalionu reprezentujących resztę batalionu podniosło rękę nad sztandar. Obecny dowódca batalionu SS-Sturmbanfuhrer Bartelt, członkowie jego sztabu oraz żołnierze ukraińscy powtarzali tekst przysięgi. Później Naczelnik Wachter wygłosił krótką mowę, następnie wraz z SS-Brigadefuhrerem Voss'em i Barteltem przeprowadzili inspekcję oddziałów. Całe wydarzenie było dokumentowane i później została wydana okolicznościowa broszura pod tytułem „Idziemy W Bój”. Kiedy oficjalna ceremonia została zakończona, wszyscy zostali zaproszeni na część rozrywkową którą najważniejszym wydarzeniem były występy grupy taneczno-teatralnej „Wesoły Lwów”.
Ze względu na to że poligon Heidelager był położony blisko Galicji, obóz dość łatwo był inwigilowany przez OUN/UPA która prowadziła akcje propagandowe zarówno wśród zwykłych żołnierzy jak i wśród oficerów. Działania takie prowadziły do częstych dezercji. Aby zapobiec takiej sytuacji, Niemcy postanowili ograniczyć niepowołanym ludziom dostęp do obozu, zabronili cywilom wnoszenia alkoholu, ale z małym efektem ponieważ żołnierze spotykali się z ludźmi z zewnątrz w lesie w okolicach stacji Kochanówka. Z uwagi na brak efektów postanowiono Dywizję przenieść na różne poligony w Niemczech.
Na 5 ringu koło stacji Kochanówka został wybudowany obóz dla jeńców francuskich "Kriegsgefangenenlager". Ponieważ nie zostali tam sprowadzeni, do ok. 10 baraków 7 sierpnia 1941 przeniesiono z ringu 1 obóz żydowski. W obozie tym przebywali do lata 1942. Jesienią 1941 Kops zorganizował w obozie kompanię karną "Strafkolonne". W marcu kolonia ta została przekształcona w żydowski obóz pracy przymusowej "Zwangsarbeitslager" Pierwszym dowódcą (Lagerführerem) był SS unterscharführer Ludwig Schmidt, zaś po nim SS unterscharführer Knipper. Początkowo zostali oni umieszczeni w jednej z hal "Lignozy" Po wybudowaniu kilku garaży na ringu 1, zostali tam przeniesieni. W marcu 1941 nastąpiła zmiana na stanowisku lagerführera obozu. W miejsce Knippera został SS oberscharführer Ernst Kops z Kilonii. Jego zastępcą został Steigwitz, a po nim SS sturmmann Heinz Kleindienst z Halle. Jesienią 1941r został uruchomiony drugi obóz pracy. Znajdował się u stóp Królowej Góry. Pierwszy transport jeńców przywieziony został do stacji Kochanówki prawdopodobnie 8 pażdziernika 1941. Liczba jeńców przywiezionych pierwszym transportem nie jest dokładnie znana. Niektórzy mówią o 6000 inni o 7000 a jeszcze inni o 1200-1500. Do chwili przybycia baraki w których mieli zamieszkać jeńcy, nie były jeszcze wybudowane. Mieli to uczynić oni sami. Po zapędzeniu za druty sadzano ich na ziemi choć na dworze było już zimno. Dopiero po dwóch tygodniach zaczęto budowę pierwszych baraków. Po upływie miesiąca od przybycia pierwszego transportu przywieziony został do Kochanówki drugi transport jeńców, liczący ok. 2000 ludzi. Komendantem obozu był zastępca komendanta poligonu SS Berndt von Stauben. Dowódcą obozu (Lagerführer) był do lutego 1942 Frevert, zaś po nim do 22 sierpnia 1942 Pultar. Dla załatwiania spraw związanych z administracją obozu utworzono oddział administracyjny komendy z esesmanem Hanschenem jako dowódcą. Utworzono także izbę chorych "Krankenrevier", do 18 sierpnia 1942 kierował nią esesman Kreft. W początkowym okresie pobytu jeńców w obozie, zwłoki zmarłych lub zastrzelonych chowano w grobach ziemnych u stóp Królowej Góry. W listopadzie 1941 z obawy przed rozwleczeniem się panującej w obozie epidemii czerwonki i tyfusu, urządzono na szczycie Królowej Góry polowe krematorium. Pełna urzędowa nazwa obozu polskiego brzmiała: Waffen SS, Polenzwangsarbeitslager SS Truppenübungsplatz Heidelager. Jego dowódcą był SS hauptsturmführer Wilhelm Schitli, który funkcję tę pełnił już pod koniec istnienia obozu pracy dla Żydów. Raportowym "Rapportführer" obozu był SS obercharführer Ernst Kops, były lagerführer obozu pracy dla Żydów. Na terenie tzw. "Królowej Góry" (dziś oficjalnie Góra Śmierci) wybudowano piwnicę do składania zwłok zmarłych więźniów oraz krematorium do ich palenia. Nazwa powstała od poprzedniego właściciela góry - Króla Stanisława (dziadka autora tej strony). U stóp dzisiejszych schodów prowadzących na górę, było miejsce pochówku ludzi którzy zmarli w czasie epidemii, przed II wojną. Postawiono potem w tym miejscu krzyż i ogrodzono cmentarz. Krzyż przetrwał aż do czasów powojennych (Niemcy go nie usunęli), ale po wojnie postanowiono go przenieść w mniej widoczne miejsce, znalazł się "działacz partyjny" który to zrobił i przeniósł go pod strzelnicę obok wału (stoi tam do dziś).
W obozie w Pustkowie, więźniowie nosili winkle czerwone, zielone, czarne i białe. Czerwony winkiel oznaczał zarzut polityczny. Noszący takie winkle nie mieli oznaczonego czasu odosobnienia. Czarnym kolorem winkla oznaczeni byli więźniowie skierowani do obozu za naruszenie przepisów obowiązku pracy. Nosili go junacy, którzy zbiegli z baudienstu lub nie stawili się mimo wezwania. Zielony kolor oznaczał tych, którzy naruszyli przepisy karne, a więc złodziei, morderców, chuliganów, a także pokątnych handlarzy. Wszyscy których przyczyna osadzenia w obozie nie była określona przez kierującą do obozu jednostkę nosili biały kolor winkla. Więźniowie którzy próbowali uciekać mieli na piersiach i plecach wymalowane dodatkowo biało-czerwone koła podobne do tarcz strzelniczych.
Do rejonu Pustkowa i Blizny zbliżały się oddziały I Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka Iwana Koniewa. Pustkowa broniły np.: 543, 544, 545 Dywizje Grenadierów Ludowych podległe 59 Korpusowi Armijnemu. Dowódcy radzieccy mieli dokładne mapy niemieckich umocnień. Komendant zgrupowania AK "Klamra" - Adam Lazarowicz przekazał informacje dotyczące usytuowania oddziałów niemieckich, a zwłaszcza stanowisk artyleryjskich na linii frontu od Pustkowa poprzez Dębicę aż do Jasła, zdobyte u zabitego szefa sztabu niemieckiej brygady pancernej - kapitana Funka. 20 sierpnia oddziały radzieckie uderzyły i po dwóch dniach zaciekłych walk przełamały niemieckie linie obrony i weszły na teren poligonu SS. Jednak walki o wyzwolenie tego regionu kosztowały życie około tysiąca żołnierzy radzieckich, którzy spoczywają dziś miedzy innymi na cmentarzu Żołnierzy Radzieckich, przy drodze z Pustkowa Osiedla do Ocieki, pomiędzy ringiem II a III.
Warto dodać że przez jakiś czas w Pustkowie przebywał osobiście marszałek Iwan Koniew. Przez dwa tygodnie mieszkał w prywatnym domu w Kamionce, a później przeniósł się wraz ze swoim sztabem do jednej z will w Pustkowie Osiedlu. Puste hale fabryczne pełniły teraz funkcję magazynów i kwater dla żołnierzy radzieckich. Teraz role się odwróciły i w obozie gdzie poprzednio to Niemcy przetrzymywali więźniów, sami znaleźli się w roli więźniów. Po prostu Rosjanie wykorzystali budynki obozowe i w Pustkowie powstał obóz przejściowy dla jeńców niemieckich którzy zostali schwytani, np. pod Kielcami czy Radomiem. Z Pustkowa Niemcy byli wywożeni do Rosji, do pracy np. w kopalniach zagłębia donieckiego (dziś Ukraina). Brak higieny i głód doprowadził do masowego rozprzestrzeniania się chorób. Po wybuchu epidemii dezynteri i czerwonki postanowiono odseparować chorych i zdrowych od siebie. Chorych zaczęto wywozić na wieś Wielącza, ring II. Wykorzystano trzy lub cztery baraki w których poprzednio mieszkali esesmani i wtłoczono do nich chorych żołnierzy. Śmiertelność była ogromna. Według Niemieckiego Czerwonego Krzyża (DRK), od stycznia 1945r. do kwietnia 1945r. w Pustkowie zmarło około 3000 Niemców. Od 4 stycznia 1945r do kwietnia 1945r (brak dokładnej daty), zmarło w obozie około 3000 ludzi. Od 1 lutego do 10 lutego 1945 roku, dziennie umierało 80-90 ludzi. W okresie od lutego do kwietnia 1945r zmarło 2000 ludzi. Zmarłych wrzucano do okopu który był nie daleko baraków i budynku w którym zrobiono „szpital-umieralnię”. Zwłoki układano w stosy obok „szpitala” i później inni Niemcy wrzucali ciała do okopu. Ostatni transport jeńców niemieckich z Pustkowa do Rosji wyjechał w kwietniu 1945 roku. W transporcie do Woroszyłowgradu (dzisiejszy Jekaterynburg) wyjechało 800 jeńców, w trakcie podróży zmarło 113. Przez obóz w Pustkowie przewinęło się około 12000-15000 jeńców, i nie byli to wyłącznie Niemcy, bo trafiali się również np. Włosi, sporo było Ślązaków czy Kaszubów. W 1997 roku nastąpiła ekshumacja przeprowadzona na wniosek Fundacji „Pamięć” przez firmę Gutex z Zamościa. W masowym grobie ekshumowano (za pomocą koparek!) około 1400 zwłok. Udało się zidentyfikować dwie osoby, jedną kobietę i jednego mężczyznę. Wszystkie szczątki przewieziono i pochowano na cmentarzu Żołnierzy Niemieckich w Siemianowicach Śląskich.
*******************************Ocenia się że w czasie trwania poligonu, zginęło lub zostało zamordowanych ok. 15.000 więźniów. 7.500 Żydów, 5.000 jeńców radzieckich, , 2.500 Polaków. Należy też wziąść pod uwagę ok. 1.000 żołnierzy radzieckich którzy tu zginęli w czasie wyzwalania tego terenu. Pochowani są na cmentarzu przy drodze Pustków - Ocieka, kilkaset metrów od zakładów. Pierwotnie cmentarz znajdował się wewnątrz ringu IV (Dąbrówki), a później szczątki żołnierzy zostały ekshumowane i przeniesione. W jednym z grobów pochowany jest rosyjski pułkownik, który zginął w czasie walk.Organizacja komendantury: (według lexikon-der-wehrmacht) A. Komendantura poligonu: SS-Standortkommandantur Komendant: SS-Standartenführer Fritz von Paris od 17.02.41r do 18.08.41 B. SS-Bataillon SS-TrÜbPl. Debica Dowódca: SS-Ostubaf. von Fell Adjutant: SS-Hstuf. Otto Freiherr von und zu der Tann III. Prokurator wojskowy SS-Ustuf. Hahn IVa. Batalion zaopatrzenia: SS-Ustuf. Hanschen IVb. Batalion Chirurgiczny: SS-Hscha. Gatzeng IVc. Batalion weterynaryjny: Leg.Stubaf. Dr.van Diermen Szef sztabu: SS-Ostuf. Bosse 1. Kompania budowlana: SS-Ostuf. Peters 2. Kompania budowlana: SS-Ustuf. Kurz Warsztaty remontowe: SS-Ustuf. Meyer Kompania strażnicza: SS-Ostuf. Scharf Pluton łącznościowy: SS-Ustuf. Thom Centrum rekrutacyjne der Waffen-SS, SS-TrÜbPl.Debica od 20.03.42 do 05.06.42 dowódca: SS-Ostubaf. Ernst Deutsch od 28.3.1942 do 05.06.42 Komendanci: SS-Oberführer Werner Freiherr von Scheele od 21.12.39 do 18.08.1941 SS-Standartenführer Paul Nostiz od 30.01.42 do 00.00.42 SS-Oberführer Bernhard Voß od 01.06.42 do 09.11.42 jako SS-Oberführer (od 1.11.41 do 1.06.42 był komendantem SS-TrÜbPl."Beneschau"). Od 09.11.42 do 5.9.1944 jako SS-Brigadeführer und Generalmajor der Waffen SS
Rozlokowanie oddziałów Waffen SS w styczniu 1944r. obrazuje meldunek rzeszowskiego wywiadu AK: Ring 1. Lazaret 405 esesmanów, oddział gospodarczy ochotniczej dywizji SS "Galizien" - 250 esesmanów, oddział artylerii szturmowej dywizji policyjnej SS - 850 esesmanów, legion włoski - 600 esesm. kompania sztabowa komendy - 300 esesm. razem - 2405 esesm. Ring 2. Ochotnicza dywizja SS "Galizien" - 1920 esesm. Ring 3. Szkolno zapasowa 1.bateria artylerii szturmowej - 1205 esesm. trzy baterie szkolno-zapasowe - 2475 esesm. razem - 3680 esesm. Ring 4. Batalion szkolno-zapasowy SS - 825 esesm. dwa bataliony dywizji "Galizien" - 1260 esesm. bateria szkolno-zapasowa artylerii szturmowej - 1100 esesm. razem - 3185 esesm. Ring 5. Schutzmannschaft batalion 204 - 900 esesm. Razem 12.090 żółnierzy. Kwatery na ringach były również wykorzystywane do innych celów np. jako przejściowe lokum dla ewakuowanych z Rumunii kolonistów niemieckich tzw. Rumaniendeutsche.
|
- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
Archiwum
-
▼
2022
(56)
- ► października 2022 (5)
- ► września 2022 (2)
- ► sierpnia 2022 (4)
- ► lipca 2022 (8)
- ► czerwca 2022 (6)
- ► kwietnia 2022 (7)
- ► marca 2022 (5)
- ► lutego 2022 (6)
- ► stycznia 2022 (4)
-
►
2021
(30)
- ► grudnia 2021 (3)
- ► listopada 2021 (4)
- ► października 2021 (7)
- ► września 2021 (1)
- ► sierpnia 2021 (5)
- ► lipca 2021 (1)
- ► czerwca 2021 (1)
- ► kwietnia 2021 (3)
- ► marca 2021 (1)
- ► lutego 2021 (1)
-
►
2020
(12)
- ► grudnia 2020 (1)
- ► października 2020 (1)
- ► września 2020 (2)
- ► sierpnia 2020 (1)
- ► lipca 2020 (1)
- ► czerwca 2020 (4)
- ► marca 2020 (2)
-
►
2019
(5)
- ► grudnia 2019 (1)
- ► września 2019 (2)
- ► stycznia 2019 (1)
-
►
2018
(9)
- ► września 2018 (1)
- ► lipca 2018 (3)
- ► czerwca 2018 (3)
- ► kwietnia 2018 (1)
- ► marca 2018 (1)
-
►
2017
(24)
- ► grudnia 2017 (1)
- ► listopada 2017 (2)
- ► października 2017 (2)
- ► sierpnia 2017 (2)
- ► lipca 2017 (1)
- ► kwietnia 2017 (2)
- ► marca 2017 (2)
- ► lutego 2017 (6)
- ► stycznia 2017 (4)
-
►
2016
(38)
- ► grudnia 2016 (4)
- ► listopada 2016 (3)
- ► października 2016 (2)
- ► września 2016 (6)
- ► sierpnia 2016 (3)
- ► lipca 2016 (1)
- ► czerwca 2016 (2)
- ► kwietnia 2016 (4)
- ► marca 2016 (3)
- ► lutego 2016 (2)
- ► stycznia 2016 (4)
-
►
2015
(60)
- ► grudnia 2015 (2)
- ► listopada 2015 (3)
- ► października 2015 (1)
- ► września 2015 (9)
- ► sierpnia 2015 (6)
- ► lipca 2015 (5)
- ► czerwca 2015 (7)
- ► kwietnia 2015 (4)
- ► marca 2015 (11)
- ► lutego 2015 (4)
- ► stycznia 2015 (7)
-
►
2014
(123)
- ► grudnia 2014 (6)
- ► listopada 2014 (11)
- ► października 2014 (4)
- ► września 2014 (8)
- ► sierpnia 2014 (9)
- ► lipca 2014 (21)
- ► czerwca 2014 (9)
- ► kwietnia 2014 (20)
- ► marca 2014 (5)
- ► lutego 2014 (6)
- ► stycznia 2014 (12)
-
►
2013
(157)
- ► grudnia 2013 (5)
- ► listopada 2013 (10)
- ► października 2013 (9)
- ► września 2013 (11)
- ► sierpnia 2013 (9)
- ► lipca 2013 (5)
- ► czerwca 2013 (10)
- ► kwietnia 2013 (14)
- ► marca 2013 (10)
- ► lutego 2013 (28)
- ► stycznia 2013 (33)
-
►
2012
(249)
- ► grudnia 2012 (19)
- ► listopada 2012 (23)
- ► października 2012 (26)
- ► września 2012 (11)
- ► sierpnia 2012 (20)
- ► lipca 2012 (8)
- ► czerwca 2012 (27)
- ► kwietnia 2012 (8)
- ► marca 2012 (12)
- ► lutego 2012 (27)
- ► stycznia 2012 (35)
-
►
2011
(256)
- ► grudnia 2011 (10)
- ► listopada 2011 (54)
- ► października 2011 (8)
- ► września 2011 (5)
- ► sierpnia 2011 (23)
- ► lipca 2011 (13)
- ► czerwca 2011 (8)
- ► kwietnia 2011 (15)
- ► marca 2011 (22)
- ► lutego 2011 (52)
- ► stycznia 2011 (32)
-
►
2010
(133)
- ► grudnia 2010 (8)
- ► listopada 2010 (29)
- ► października 2010 (7)
- ► września 2010 (11)
- ► sierpnia 2010 (11)
- ► lipca 2010 (3)
- ► czerwca 2010 (1)
- ► kwietnia 2010 (15)
- ► marca 2010 (13)
- ► lutego 2010 (9)
- ► stycznia 2010 (7)
-
►
2009
(27)
- ► grudnia 2009 (7)
- ► listopada 2009 (2)
- ► października 2009 (3)
- ► września 2009 (5)
- ► sierpnia 2009 (1)
- ► lipca 2009 (2)
- ► kwietnia 2009 (4)
- ► marca 2009 (1)
- ► stycznia 2009 (2)
-
►
2008
(55)
- ► grudnia 2008 (5)
- ► listopada 2008 (2)
- ► października 2008 (6)
- ► września 2008 (16)
- ► sierpnia 2008 (18)
- ► lipca 2008 (1)
-
►
2006
(1)
- ► listopada 2006 (1)
LOKALIZATOR
A K T U E L L
sobota, stycznia 22, 2011
poligon SS V-2, Pustków k. Dębicy
zmiany od 1990, a bruxellpolen
Wtedy i teraz: Szanghaj i Dubaj
Znalazłem cztery fotografie, które uświadomić sobie tempo zmian w globalnej gospodarce poprzez pokazanie gwałtowności z jaką transformowały się dwa centra wschodzących regionów: Chin i Bliskiego Wschodu.
piątek, stycznia 21, 2011
gadu gadu w knesejmie Niemym
Czy to prawda, że za pana rządów zginęło w Polsce więcej generałów niż w czasie II wojny?
Posted by Włodek Kuliński - Wirtualna Polonia w dniu 2011-01-21
Pytania posłów do premiera Donalda Tuska, który przedstawiał informacje o działaniach rządu zmierzających do ustalenia przyczyn i okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. 83. posiedzenie Sejmu, 19 stycznia br.
Poseł Aleksander Chłopek:
Na początku minireportaż. Prowadzę samochód poprawnie i jak dotychczas bezkolizyjnie. Wyjechałem sobie onegdaj do sąsiedniego miasta w przyjacielskie odwiedziny. Za pierwszymi zabudowaniami pojawiła się mgła. W pewnej chwili nieoczekiwanie zatrzymał mnie policjant – kierownik ruchu drogowego, i skierował w boczną uliczkę, zapewniając, że dziś to dla mnie najpewniejsza ścieżka do celu i najwłaściwszy kurs. Pamiętam, bo mówił to z jakąś znaczącą intonacją, której sensu wówczas nie rozumiałem: Jest pan na kursie i na ścieżce – więc bez podejrzeń ruszyłem w dalszą drogę. Znaki przed niczym nie ostrzegały. W oddali wyłaniał się z mgły mostek. Znów pojawił się policjant, przyjaźnie zachęcając mnie do dalszej jazdy, a z ruchu jego warg mogłem odczytać: Jest pan na kursie i na ścieżce. Już na mostku okazało się, że brakuje mu drugiej części. Nie miałem żadnych szans, gdy hamowałem, ale przednimi kołami znalazłem się nad przepaścią. Samochód się zachwiał: spadnie, nie spadnie. Dalej nie pamiętam. Panie premierze, proszę powiedzieć, kto był w tym minireportażu sprawcą dramatycznego zdarzenia: kontrolerzy ruchu czy kierowca? Bo gdyby to dziś oceniał pański minister, to powiedziałby jak wczoraj: Większość winy leży po stronie kierowcy. A pan co na to, panie premierze? Chciałbym się upewnić, że moje wątpliwości, czy żyjemy w tym samym świecie wartości i logiki, są zasadne.
Na początku minireportaż. Prowadzę samochód poprawnie i jak dotychczas bezkolizyjnie. Wyjechałem sobie onegdaj do sąsiedniego miasta w przyjacielskie odwiedziny. Za pierwszymi zabudowaniami pojawiła się mgła. W pewnej chwili nieoczekiwanie zatrzymał mnie policjant – kierownik ruchu drogowego, i skierował w boczną uliczkę, zapewniając, że dziś to dla mnie najpewniejsza ścieżka do celu i najwłaściwszy kurs. Pamiętam, bo mówił to z jakąś znaczącą intonacją, której sensu wówczas nie rozumiałem: Jest pan na kursie i na ścieżce – więc bez podejrzeń ruszyłem w dalszą drogę. Znaki przed niczym nie ostrzegały. W oddali wyłaniał się z mgły mostek. Znów pojawił się policjant, przyjaźnie zachęcając mnie do dalszej jazdy, a z ruchu jego warg mogłem odczytać: Jest pan na kursie i na ścieżce. Już na mostku okazało się, że brakuje mu drugiej części. Nie miałem żadnych szans, gdy hamowałem, ale przednimi kołami znalazłem się nad przepaścią. Samochód się zachwiał: spadnie, nie spadnie. Dalej nie pamiętam. Panie premierze, proszę powiedzieć, kto był w tym minireportażu sprawcą dramatycznego zdarzenia: kontrolerzy ruchu czy kierowca? Bo gdyby to dziś oceniał pański minister, to powiedziałby jak wczoraj: Większość winy leży po stronie kierowcy. A pan co na to, panie premierze? Chciałbym się upewnić, że moje wątpliwości, czy żyjemy w tym samym świecie wartości i logiki, są zasadne.
Poseł Jolanta Szczypińska:
Jakie były powody milczenia najwyższych władz państwa polskiego po ujawnieniu raportu MAK, milczenia, którego nie są w stanie zrozumieć Polacy? Tym samym nasze władze dały przyzwolenie na utrwalenie kłamstwa smoleńskiego. Premier znał prawdę, wiedział, jaką rolę w tej tragedii odegrali kontrolerzy lotu z wieży w Smoleńsku i ich mocodawcy. Dlaczego premier Tusk nie podjął wszelkich działań, abyśmy odzyskali czarne skrzynki? Dlaczego polski rząd nie reagował, gdy fragmenty samolotu polskiego zostały w sposób skandaliczny zniszczone? Wstrząsające obrazy, jak Rosjanie kilofami i siekierami rozbijali pozostałe części wraku samolotu, zostały udokumentowane i obiegły cały świat. Przecież wrak samolotu wraz z czarnymi skrzynkami należą do najważniejszych dowodów, które mogą umożliwić wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Gdzie wtedy był i co robił minister Miller? Gdzie wtedy był Edmund Klich, akredytowany do badania w MAK? Gdzie wtedy był w końcu pan premier Donald Tusk? Dlaczego nie reagował również w sytuacji, gdy fragmenty samolotu przez wiele miesięcy niszczały rzucone na beton, a dopiero przed przyjazdem pani prezydentowej Komorowskiej strona rosyjska łaskawie podjęła decyzję o przykryciu ich skrawkami brezentu? Panie premierze, usunięto transparent z napisem „żądamy prawdy”, ale zapewniam pana, że nie usuniemy prawdy z życia publicznego.
Jakie były powody milczenia najwyższych władz państwa polskiego po ujawnieniu raportu MAK, milczenia, którego nie są w stanie zrozumieć Polacy? Tym samym nasze władze dały przyzwolenie na utrwalenie kłamstwa smoleńskiego. Premier znał prawdę, wiedział, jaką rolę w tej tragedii odegrali kontrolerzy lotu z wieży w Smoleńsku i ich mocodawcy. Dlaczego premier Tusk nie podjął wszelkich działań, abyśmy odzyskali czarne skrzynki? Dlaczego polski rząd nie reagował, gdy fragmenty samolotu polskiego zostały w sposób skandaliczny zniszczone? Wstrząsające obrazy, jak Rosjanie kilofami i siekierami rozbijali pozostałe części wraku samolotu, zostały udokumentowane i obiegły cały świat. Przecież wrak samolotu wraz z czarnymi skrzynkami należą do najważniejszych dowodów, które mogą umożliwić wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Gdzie wtedy był i co robił minister Miller? Gdzie wtedy był Edmund Klich, akredytowany do badania w MAK? Gdzie wtedy był w końcu pan premier Donald Tusk? Dlaczego nie reagował również w sytuacji, gdy fragmenty samolotu przez wiele miesięcy niszczały rzucone na beton, a dopiero przed przyjazdem pani prezydentowej Komorowskiej strona rosyjska łaskawie podjęła decyzję o przykryciu ich skrawkami brezentu? Panie premierze, usunięto transparent z napisem „żądamy prawdy”, ale zapewniam pana, że nie usuniemy prawdy z życia publicznego.
Poseł Jadwiga Wiśniewska:
Panie premierze, mamy taką sytuację: 10 kwietnia Naród stracił prezydenta i 95 osób, które leciały wraz z nim, aby uczcić 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Dlaczego pan nie poleciał z prezydentem i z całą tą piękną delegacją? Dlaczego pan zgodził się na Putinowski scenariusz rozerwania tych pięknych, ważnych obchodów? Panie premierze! Niech pan nie wierzy w to, że najlepszą metodą jest atak, kiedy mówimy o tragedii narodowej. Chciałabym pana prosić o odpowiedź na piśmie na następujące pytania. Czy Rada Ministrów po 10 kwietnia zajmowała się na jakimkolwiek posiedzeniu wyborem drogi prawnej w sprawie badania przyczyn katastrofy? Czy przed lotem z 10 kwietnia podjęto następujące czynności: czy przygotowano samolot do lotu, czy przeprowadzono lot próbny, czy zabezpieczono łączność, czy lot był monitorowany przez odpowiednie polskie służby? Czy prokuratura przesłuchała na tę okoliczność pana, panie premierze, ministra Bogdana Klicha, ministra Arabskiego, ministra Sikorskiego? Czy była różnica w organizacji wizyt 7 oraz 10 kwietnia? Jakie systemy nawigacyjne były na lotnisku? Czy pan wie, panie premierze Tusk, że na wniosek prokuratury rosyjskiej pod groźbą kary dwóch lat łagrów wzywane są do składania zeznań rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, które po 10 kwietnia były w Smoleńsku?
Panie premierze, mamy taką sytuację: 10 kwietnia Naród stracił prezydenta i 95 osób, które leciały wraz z nim, aby uczcić 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Dlaczego pan nie poleciał z prezydentem i z całą tą piękną delegacją? Dlaczego pan zgodził się na Putinowski scenariusz rozerwania tych pięknych, ważnych obchodów? Panie premierze! Niech pan nie wierzy w to, że najlepszą metodą jest atak, kiedy mówimy o tragedii narodowej. Chciałabym pana prosić o odpowiedź na piśmie na następujące pytania. Czy Rada Ministrów po 10 kwietnia zajmowała się na jakimkolwiek posiedzeniu wyborem drogi prawnej w sprawie badania przyczyn katastrofy? Czy przed lotem z 10 kwietnia podjęto następujące czynności: czy przygotowano samolot do lotu, czy przeprowadzono lot próbny, czy zabezpieczono łączność, czy lot był monitorowany przez odpowiednie polskie służby? Czy prokuratura przesłuchała na tę okoliczność pana, panie premierze, ministra Bogdana Klicha, ministra Arabskiego, ministra Sikorskiego? Czy była różnica w organizacji wizyt 7 oraz 10 kwietnia? Jakie systemy nawigacyjne były na lotnisku? Czy pan wie, panie premierze Tusk, że na wniosek prokuratury rosyjskiej pod groźbą kary dwóch lat łagrów wzywane są do składania zeznań rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, które po 10 kwietnia były w Smoleńsku?
Poseł Beata Kempa:
Panie premierze! Szczerze? Nigdy pana nie słucham. Dzisiaj jednak przyszłam z wielką nadzieją, że usłyszę, co pan zrobił w sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Mówił pan bardzo dużo o wojnie. Powiem panu tak: pan jest w permanentnym stanie wojny, ale z opozycją. W sprawie prawdy o katastrofie smoleńskiej właściwie ogłosił pan kapitulację. Moje pytania są proste. Czy pan wie, na jakiej jest pan ścieżce i na jakim jest pan kursie? Czy pan wie, kto pana naprowadza i z której wieży? Czy pan sobie z tego zdaje sprawę? Niech pan powie, czy jest pan na ścieżce prawdy, czy na ścieżce kłamstwa. Kto pana naprowadza? Czy będzie pan w stanie tu, dzisiaj, stanąć i przeprosić? Czy będzie pan w stanie powiedzieć: ja, Donald Tusk, przepraszam wdowę po śp. gen. Błasiku za to, że został odarty z godności na oczach całego świata? Pan milczał, cały tydzień pan milczał. Panie premierze, powiem tak: nas można straszyć łagrami, ale my jesteśmy na kursie prawdy i na ścieżce sprawiedliwości.
Panie premierze! Szczerze? Nigdy pana nie słucham. Dzisiaj jednak przyszłam z wielką nadzieją, że usłyszę, co pan zrobił w sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Mówił pan bardzo dużo o wojnie. Powiem panu tak: pan jest w permanentnym stanie wojny, ale z opozycją. W sprawie prawdy o katastrofie smoleńskiej właściwie ogłosił pan kapitulację. Moje pytania są proste. Czy pan wie, na jakiej jest pan ścieżce i na jakim jest pan kursie? Czy pan wie, kto pana naprowadza i z której wieży? Czy pan sobie z tego zdaje sprawę? Niech pan powie, czy jest pan na ścieżce prawdy, czy na ścieżce kłamstwa. Kto pana naprowadza? Czy będzie pan w stanie tu, dzisiaj, stanąć i przeprosić? Czy będzie pan w stanie powiedzieć: ja, Donald Tusk, przepraszam wdowę po śp. gen. Błasiku za to, że został odarty z godności na oczach całego świata? Pan milczał, cały tydzień pan milczał. Panie premierze, powiem tak: nas można straszyć łagrami, ale my jesteśmy na kursie prawdy i na ścieżce sprawiedliwości.
Poseł Artur Górski:
Wciąż nie wyjaśniono kwestii strzałów czy też dziwnych wybuchów przypominających wystrzały zarejestrowanych na filmie, który został nagrany tuż po katastrofie i umieszczony w internecie. Film ten badała ABW i prokuratura. Jest autentyczny. Zdaniem płk. Zbigniewa Rzepy z prokuratury wojskowej – cytuję za „Naszym Dziennikiem”: W treści tych nagrań czterokrotnie słyszalne są odgłosy przypominające wystrzały, wybuchy. Strona rosyjska, odnosząc się do różnych spekulacji na ten temat, podała informację, że eksplodowały naboje w magazynkach broni oficerów polskiego BOR, którzy zginęli w katastrofie. Jednak w raporcie MAK nie ma słowa o tym, aby jakaś amunicja wybuchła. W związku z powyższym mam dwa pytania. Czy odzyskano z rąk Rosjan komplet naboi do pistoletów, które znajdowały się na pokładzie samolotu, i czy zostały przeprowadzone przez ABW lub będą przeprowadzone przez prokuraturę badania filmu pod kątem określenia rodzaju słyszanych wystrzałów lub wybuchów i ich źródła, aby ustalić, kto ewentualnie strzelał tuż po katastrofie?
Wciąż nie wyjaśniono kwestii strzałów czy też dziwnych wybuchów przypominających wystrzały zarejestrowanych na filmie, który został nagrany tuż po katastrofie i umieszczony w internecie. Film ten badała ABW i prokuratura. Jest autentyczny. Zdaniem płk. Zbigniewa Rzepy z prokuratury wojskowej – cytuję za „Naszym Dziennikiem”: W treści tych nagrań czterokrotnie słyszalne są odgłosy przypominające wystrzały, wybuchy. Strona rosyjska, odnosząc się do różnych spekulacji na ten temat, podała informację, że eksplodowały naboje w magazynkach broni oficerów polskiego BOR, którzy zginęli w katastrofie. Jednak w raporcie MAK nie ma słowa o tym, aby jakaś amunicja wybuchła. W związku z powyższym mam dwa pytania. Czy odzyskano z rąk Rosjan komplet naboi do pistoletów, które znajdowały się na pokładzie samolotu, i czy zostały przeprowadzone przez ABW lub będą przeprowadzone przez prokuraturę badania filmu pod kątem określenia rodzaju słyszanych wystrzałów lub wybuchów i ich źródła, aby ustalić, kto ewentualnie strzelał tuż po katastrofie?
Poseł Marek Suski:
Ja nawiążę do słów, jakie pan tu wypowiedział: Lepiej znać prawdę i nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę. Ja mam, ponieważ prawdy właśnie nie znamy, takie pytanie: Z kim ma pan tę wojnę prowadzić i z jakimi sprzymierzeńcami? Kolejne pytanie: Jaką rolę w organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego odgrywał ambasador tytularny Tomasz Turowski? Dlaczego został ponownie zatrudniony w MSZ na początku 2010 r.? Czy pan premier posiadał informacje na temat podejrzeń o współpracę tego pana z komunistycznymi służbami lub też z innymi służbami zagranicznymi? Czy są inni pracownicy MSZ, kancelarii premiera, którzy organizowali wizytę prezydenta w Katyniu, a również byli współpracownikami służb specjalnych PRL?
Ja nawiążę do słów, jakie pan tu wypowiedział: Lepiej znać prawdę i nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę. Ja mam, ponieważ prawdy właśnie nie znamy, takie pytanie: Z kim ma pan tę wojnę prowadzić i z jakimi sprzymierzeńcami? Kolejne pytanie: Jaką rolę w organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego odgrywał ambasador tytularny Tomasz Turowski? Dlaczego został ponownie zatrudniony w MSZ na początku 2010 r.? Czy pan premier posiadał informacje na temat podejrzeń o współpracę tego pana z komunistycznymi służbami lub też z innymi służbami zagranicznymi? Czy są inni pracownicy MSZ, kancelarii premiera, którzy organizowali wizytę prezydenta w Katyniu, a również byli współpracownikami służb specjalnych PRL?
Poseł Beata Mazurek:
Nie ma żadnych, ale to żadnych wiarygodnych dowodów potwierdzających oszczerstwa MAK wobec gen. Błasika. W ekspertyzie rosyjskiej, która jest zamieszczona na stronie MAK, biegły opisuje preparat, który dostał w szklanym pojemniku, cytuję, jako: nieopieczętowany i niezaplombowany. Nie można więc mówić o żadnej wiarygodności tej ekspertyzy. Zatem czy pan, panie premierze, wystąpił lub wystąpi i kiedy na drogę prawną przeciwko pani Anodinie w związku z jej wypowiedziami ujawniającymi szczegóły sekcji zwłok gen. Błasika, do czego nie miała prawa, mówił o tym minister Miller, bo gen. Błasik był pasażerem? Czy pan interweniował w tej sprawie na drodze dyplomatycznej? Przecież zna pan ten raport od października. Co pan zrobił, jeśli chodzi o obronę gen. Błasika, który niestety sam bronić się już nie może?
Nie ma żadnych, ale to żadnych wiarygodnych dowodów potwierdzających oszczerstwa MAK wobec gen. Błasika. W ekspertyzie rosyjskiej, która jest zamieszczona na stronie MAK, biegły opisuje preparat, który dostał w szklanym pojemniku, cytuję, jako: nieopieczętowany i niezaplombowany. Nie można więc mówić o żadnej wiarygodności tej ekspertyzy. Zatem czy pan, panie premierze, wystąpił lub wystąpi i kiedy na drogę prawną przeciwko pani Anodinie w związku z jej wypowiedziami ujawniającymi szczegóły sekcji zwłok gen. Błasika, do czego nie miała prawa, mówił o tym minister Miller, bo gen. Błasik był pasażerem? Czy pan interweniował w tej sprawie na drodze dyplomatycznej? Przecież zna pan ten raport od października. Co pan zrobił, jeśli chodzi o obronę gen. Błasika, który niestety sam bronić się już nie może?
Poseł Dariusz Seliga:
Panie premierze! Pan kilkadziesiąt minut temu powiedział, że chce w przyszłości wygrać polskie bezpieczeństwo, i co do tego chyba jest pełna zgoda nas wszystkich, jak tutaj siedzimy. Tylko jak je wygrać w przyszłości, kiedy w niedalekiej przeszłości nie potrafiło się go zapewnić polskim najwyższym dowódcom rodzajów sił zbrojnych, na czele ze zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Panem Prezydentem? Panie premierze, ostatnie trzy lata pracy resortu pod kierownictwem pana ministra Klicha to cztery katastrofy, to razem 121 ofiar. Panie premierze, moje pytanie jest takie: Kto za to odpowiada?
Panie premierze! Pan kilkadziesiąt minut temu powiedział, że chce w przyszłości wygrać polskie bezpieczeństwo, i co do tego chyba jest pełna zgoda nas wszystkich, jak tutaj siedzimy. Tylko jak je wygrać w przyszłości, kiedy w niedalekiej przeszłości nie potrafiło się go zapewnić polskim najwyższym dowódcom rodzajów sił zbrojnych, na czele ze zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Panem Prezydentem? Panie premierze, ostatnie trzy lata pracy resortu pod kierownictwem pana ministra Klicha to cztery katastrofy, to razem 121 ofiar. Panie premierze, moje pytanie jest takie: Kto za to odpowiada?
Poseł Piotr Polak:
29 kwietnia 2010 r. pani minister Kopacz mówiła Wysokiej Izbie: Na miejscu katastrofy z całą starannością przekopano ziemię na głębokości ponad 1 m i starannie ją przesiewano. Czy w związku z tymi słowami dziś pani minister może spojrzeć prosto w oczy rodzinom ofiar? Co im pani powie w sprawie uszanowania godności osoby ludzkiej po jej śmierci, w tym wypadku tragicznej? Co pani dziś powie na temat staranności zebrania szczątków ofiar? Czy Polska jest na dzień dzisiejszy w posiadaniu protokołu z sekcji zwłok pana gen. Andrzeja Błasika i czy pani minister bądź polscy prokuratorzy byli obecni w Moskwie podczas tej sekcji?
29 kwietnia 2010 r. pani minister Kopacz mówiła Wysokiej Izbie: Na miejscu katastrofy z całą starannością przekopano ziemię na głębokości ponad 1 m i starannie ją przesiewano. Czy w związku z tymi słowami dziś pani minister może spojrzeć prosto w oczy rodzinom ofiar? Co im pani powie w sprawie uszanowania godności osoby ludzkiej po jej śmierci, w tym wypadku tragicznej? Co pani dziś powie na temat staranności zebrania szczątków ofiar? Czy Polska jest na dzień dzisiejszy w posiadaniu protokołu z sekcji zwłok pana gen. Andrzeja Błasika i czy pani minister bądź polscy prokuratorzy byli obecni w Moskwie podczas tej sekcji?
Poseł Łukasz Zbonikowski:
Miał pan dzisiaj przedstawić Wysokiej Izbie to, co przez 9 miesięcy udało się ustalić pańskiemu rządowi w sprawie katastrofy smoleńskiej. Zamiast tego, jako posłowie, wysłuchaliśmy niesamowitej historii, jak to pan przechytrzył Rosjan, prowadząc politykę na kolanach i przepraszając, że jeszcze żyjemy. Miał pan za to pozyskać prawdę i wiele dodatkowych dowodów. Proszę więc zatem powiedzieć, jaka jest ta prawda, i proszę powiedzieć, dlaczego do dzisiaj pański rząd nie jest w stanie wyegzekwować od Rosjan 54 materiałów dowodowych i dokumentów, o które prosi pan również w pańskim dokumencie, zawierającym zastrzeżenia do raportu MAK.
Miał pan dzisiaj przedstawić Wysokiej Izbie to, co przez 9 miesięcy udało się ustalić pańskiemu rządowi w sprawie katastrofy smoleńskiej. Zamiast tego, jako posłowie, wysłuchaliśmy niesamowitej historii, jak to pan przechytrzył Rosjan, prowadząc politykę na kolanach i przepraszając, że jeszcze żyjemy. Miał pan za to pozyskać prawdę i wiele dodatkowych dowodów. Proszę więc zatem powiedzieć, jaka jest ta prawda, i proszę powiedzieć, dlaczego do dzisiaj pański rząd nie jest w stanie wyegzekwować od Rosjan 54 materiałów dowodowych i dokumentów, o które prosi pan również w pańskim dokumencie, zawierającym zastrzeżenia do raportu MAK.
Poseł Krzysztof Tołwiński:
Panie premierze Tusk! Naród nie oczekuje, jak pan powiedział, ogrywania Rosji. Oczekujemy prawdy, a nie kierowania się kompleksami w stosunkach z sąsiadem. Tak Naród to odczytuje. Pan pyta opozycję, czy my wierzymy w to, co mówimy. Panie premierze, czy pan wierzy w to, co pan mówi? Mam jednak nadzieję, że nie. Jakie były powody tego, że jako członek NATO w wyjaśnianiu przyczyn tej katastrofy nie skorzystaliśmy ze ścieżki natowskiej? Czy gdyby był to samolot, lot wojskowy Stanów Zjednoczonych, Niemiec czy Danii, to Rosja by tak sobie pogrywała?
Panie premierze Tusk! Naród nie oczekuje, jak pan powiedział, ogrywania Rosji. Oczekujemy prawdy, a nie kierowania się kompleksami w stosunkach z sąsiadem. Tak Naród to odczytuje. Pan pyta opozycję, czy my wierzymy w to, co mówimy. Panie premierze, czy pan wierzy w to, co pan mówi? Mam jednak nadzieję, że nie. Jakie były powody tego, że jako członek NATO w wyjaśnianiu przyczyn tej katastrofy nie skorzystaliśmy ze ścieżki natowskiej? Czy gdyby był to samolot, lot wojskowy Stanów Zjednoczonych, Niemiec czy Danii, to Rosja by tak sobie pogrywała?
Poseł Stanisław Pięta:
Po analizie działań i zaniechań pańskiego rządu, po wysłuchaniu pańskiego wystąpienia zasadne jest jedno pytanie, a w zasadzie dwa. Pierwsze: dlaczego kompromituje pan Rzeczpospolitą Polską? Drugie: kiedy poda się pan do dymisji? Pan mówi tutaj, panie premierze: Musimy wygrać prawdę. Gdzie pan był, panie premierze, w jakiej grze pan uczestniczył, gdy przez tygodnie nie zabezpieczano miejsca katastrofy, kiedy niszczono wrak, kiedy wycinano drzewa, kiedy wreszcie strona rosyjska unieważniła zeznania kontrolerów lotu? Gdzie pan był? Gdzie pan był przez ponad dobę po wystąpieniu pani gen. Anodiny? Pan przecież wiedział, jaka była treść rozmów kontrolerów lotu.
Po analizie działań i zaniechań pańskiego rządu, po wysłuchaniu pańskiego wystąpienia zasadne jest jedno pytanie, a w zasadzie dwa. Pierwsze: dlaczego kompromituje pan Rzeczpospolitą Polską? Drugie: kiedy poda się pan do dymisji? Pan mówi tutaj, panie premierze: Musimy wygrać prawdę. Gdzie pan był, panie premierze, w jakiej grze pan uczestniczył, gdy przez tygodnie nie zabezpieczano miejsca katastrofy, kiedy niszczono wrak, kiedy wycinano drzewa, kiedy wreszcie strona rosyjska unieważniła zeznania kontrolerów lotu? Gdzie pan był? Gdzie pan był przez ponad dobę po wystąpieniu pani gen. Anodiny? Pan przecież wiedział, jaka była treść rozmów kontrolerów lotu.
Poseł Tadeusz Tomaszewski:
Czy kiedy z raportu ministra Millera będą wynikały ewidentne zaniedbania polskich urzędników, podejmie pan decyzje personalne? Czy będzie pan zasłaniał się w dalszym ciągu na przykład śledztwem prokuratury lub brakiem wyroku sądu? W jaki sposób struktury państwa polskiego wspomagają obecnie rodziny ofiar tej strasznej katastrofy?
Czy kiedy z raportu ministra Millera będą wynikały ewidentne zaniedbania polskich urzędników, podejmie pan decyzje personalne? Czy będzie pan zasłaniał się w dalszym ciągu na przykład śledztwem prokuratury lub brakiem wyroku sądu? W jaki sposób struktury państwa polskiego wspomagają obecnie rodziny ofiar tej strasznej katastrofy?
Poseł Jacek Bogucki:
Są tacy w opozycji, którzy nie chcą wyjaśnienia prawdy – to pana dzisiejsze słowa. Co pan w ten sposób chciał zasugerować? Czy to prawda, że za pana rządów zginęło w Polsce więcej generałów niż w czasie II wojny światowej?
Są tacy w opozycji, którzy nie chcą wyjaśnienia prawdy – to pana dzisiejsze słowa. Co pan w ten sposób chciał zasugerować? Czy to prawda, że za pana rządów zginęło w Polsce więcej generałów niż w czasie II wojny światowej?
Poseł Barbara Bartuś:
Na jakiej podstawie pan premier uważa, że krytyka raportu MAK może popsuć stosunki polsko-rosyjskie, skoro pan minister Ławrow na konferencji prasowej przyznał, iż MAK jest instytucją niezależną od rządu rosyjskiego?
Na jakiej podstawie pan premier uważa, że krytyka raportu MAK może popsuć stosunki polsko-rosyjskie, skoro pan minister Ławrow na konferencji prasowej przyznał, iż MAK jest instytucją niezależną od rządu rosyjskiego?
Poseł Maria Nowak:
W czasie wczorajszego posiedzenia połączonych komisji otrzymaliśmy informację, że zasada sterylności wieży kontrolnej na lotnisku w Smoleńsku nie została zachowana i że miało to swoje następstwa. Pan Edmund Klich stwierdził, że jemu wydaje się, że zasada sterylności wieży kontroli lotu obowiązuje także w Rosji. Stwierdził, że tak mu się wydaje. Czy to znaczy, że w ciągu 9 miesięcy polska komisja nie była w stanie tego sprawdzić i że dotąd nie ustaliła, jakie procedury, jakie zasady obowiązywały na lotnisku w Smoleńsku w dniu katastrofy?
W czasie wczorajszego posiedzenia połączonych komisji otrzymaliśmy informację, że zasada sterylności wieży kontrolnej na lotnisku w Smoleńsku nie została zachowana i że miało to swoje następstwa. Pan Edmund Klich stwierdził, że jemu wydaje się, że zasada sterylności wieży kontroli lotu obowiązuje także w Rosji. Stwierdził, że tak mu się wydaje. Czy to znaczy, że w ciągu 9 miesięcy polska komisja nie była w stanie tego sprawdzić i że dotąd nie ustaliła, jakie procedury, jakie zasady obowiązywały na lotnisku w Smoleńsku w dniu katastrofy?
Poseł Zbigniew Kozak:
Kiedy i w jakich okolicznościach premier Tusk dowiedział się o rzekomej obecności w organizmie gen. Błasika 0,6 promila alkoholu? Czy służby informowały premiera o możliwych konsekwencjach i oddźwięku międzynarodowym takiej informacji? A przede wszystkim dlaczego pan premier nic nie zrobił, aby zapobiec upublicznianiu tych kłamstw? Stąd moje ostatnie pytanie: Czy jest znany panu premierowi i kolegom ministrom kodeks Boziewicza, tzw. polski kodeks honorowy?
Kiedy i w jakich okolicznościach premier Tusk dowiedział się o rzekomej obecności w organizmie gen. Błasika 0,6 promila alkoholu? Czy służby informowały premiera o możliwych konsekwencjach i oddźwięku międzynarodowym takiej informacji? A przede wszystkim dlaczego pan premier nic nie zrobił, aby zapobiec upublicznianiu tych kłamstw? Stąd moje ostatnie pytanie: Czy jest znany panu premierowi i kolegom ministrom kodeks Boziewicza, tzw. polski kodeks honorowy?
Poseł Jan Warzecha:
Czym kierował się pan minister Jerzy Miller, zawierając 30 maja 2010 r. porozumienie z panią Anodiną, na podstawie którego czarne skrzynki mają zostać w Rosji do końca postępowania sądowego? Dlaczego 13 kwietnia strona polska zgodziła się na uznanie prezydenckiego lotu za lot cywilny, a nie wojskowy?
Czym kierował się pan minister Jerzy Miller, zawierając 30 maja 2010 r. porozumienie z panią Anodiną, na podstawie którego czarne skrzynki mają zostać w Rosji do końca postępowania sądowego? Dlaczego 13 kwietnia strona polska zgodziła się na uznanie prezydenckiego lotu za lot cywilny, a nie wojskowy?
Poseł Arkadiusz Czartoryski:
Dlaczego rząd polski nie protestował zdecydowanie przeciwko całkowitej wycince drzew wokół lotniska w Smoleńsku, które były bardzo ważnym dowodem przy przeprowadzaniu rekonstrukcji przebiegu zdarzeń? Dlaczego rząd polski zupełnie nie odniósł się do faktu, że raport MAK całkowicie pomija ten problem?
Dlaczego rząd polski nie protestował zdecydowanie przeciwko całkowitej wycince drzew wokół lotniska w Smoleńsku, które były bardzo ważnym dowodem przy przeprowadzaniu rekonstrukcji przebiegu zdarzeń? Dlaczego rząd polski zupełnie nie odniósł się do faktu, że raport MAK całkowicie pomija ten problem?
Poseł Elżbieta Kruk:
W tragedii smoleńskiej jak w soczewce odbija się polityka Polski i Rosji. A my dziś wiemy jedno – rząd zaakceptował rosyjskie zasady gry, nie tylko jeśli chodzi o wyjaśnienie tragedii smoleńskiej. Panie premierze, może to panu zdawało się, że ogra nie tyle Rosjan, co z ich pomocą załatwi swoje polityczne biznesy w Polsce. To, co poprzedzało wyjazd delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim do Katynia, gdy dopuścił pan do tego, by Rosjanie narzucili nam przebieg uroczystości rocznicowych, to, jak przygotowywano wizytę, a także to, co dzieje się po 10 kwietnia w sprawie śledztwa – to zamach, panie premierze, na polską suwerenność. W momencie oddania tego śledztwa Rosji i zgody na to, by lot prezydenta państwa i generalicji uznać za cywilny, a nie wojskowy, gdy nie odważył się pan wykorzystać istniejących możliwości umiędzynarodowienia śledztwa, było jasne, że zostanie ono przeprowadzone według standardów sowieckich, a efekt nawiąże do tradycji raportu Burdenki. I tak się stało. Pan, panie premierze, pan minister Miller, miast odrzucić ten raport, bo nie można o nim dyskutować, przyjmujecie winę strony polskiej, to znaczy winę pilotów. Macie rację – czy nie mam ja racji w tym momencie, panie premierze? – tylko wówczas, jeśli mówicie o sobie, to jest o panu, panie premierze, o panu Millerze, o panu ministrze Klichu, o panie ministrze Arabskim, o panu ministrze Sikorskim, bo nie o pilotach wprowadzonych przez Rosjan w pułapkę. Panie premierze! Nikt nie marzy, aby tragedia smoleńska trwała, ale ona trwa, a winę za to ponosi rząd. Niech pan pamięta o odpowiedzialności nie tylko przed ludźmi – poniesie ją pan także przed Bogiem.
W tragedii smoleńskiej jak w soczewce odbija się polityka Polski i Rosji. A my dziś wiemy jedno – rząd zaakceptował rosyjskie zasady gry, nie tylko jeśli chodzi o wyjaśnienie tragedii smoleńskiej. Panie premierze, może to panu zdawało się, że ogra nie tyle Rosjan, co z ich pomocą załatwi swoje polityczne biznesy w Polsce. To, co poprzedzało wyjazd delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim do Katynia, gdy dopuścił pan do tego, by Rosjanie narzucili nam przebieg uroczystości rocznicowych, to, jak przygotowywano wizytę, a także to, co dzieje się po 10 kwietnia w sprawie śledztwa – to zamach, panie premierze, na polską suwerenność. W momencie oddania tego śledztwa Rosji i zgody na to, by lot prezydenta państwa i generalicji uznać za cywilny, a nie wojskowy, gdy nie odważył się pan wykorzystać istniejących możliwości umiędzynarodowienia śledztwa, było jasne, że zostanie ono przeprowadzone według standardów sowieckich, a efekt nawiąże do tradycji raportu Burdenki. I tak się stało. Pan, panie premierze, pan minister Miller, miast odrzucić ten raport, bo nie można o nim dyskutować, przyjmujecie winę strony polskiej, to znaczy winę pilotów. Macie rację – czy nie mam ja racji w tym momencie, panie premierze? – tylko wówczas, jeśli mówicie o sobie, to jest o panu, panie premierze, o panu Millerze, o panu ministrze Klichu, o panie ministrze Arabskim, o panu ministrze Sikorskim, bo nie o pilotach wprowadzonych przez Rosjan w pułapkę. Panie premierze! Nikt nie marzy, aby tragedia smoleńska trwała, ale ona trwa, a winę za to ponosi rząd. Niech pan pamięta o odpowiedzialności nie tylko przed ludźmi – poniesie ją pan także przed Bogiem.
tajemnica przejścia Generałów do Tu-154M 101
Dwie katastrofy lotnicze w Smoleńsku. zagadka dla lemingów.
Typowa impreza świąteczno-noworoczna z lemingami. Jak zwykle na takich rodzinnych spędach rozmowa schodzi na tematy polityczne. Widać i słychać, że polityka miłości bliźniego i zgody co rujnuje osiągnęła pełny sukces. Hasło „Kaczyński” powoduje u Lemingów atak wymienionej „miłości”, który w treści przekracza granice rozsądku i dobrego smaku i który w innych warunkach można by zakwalifikować jako nawoływanie do czynów zabronionych.
By rozładować atmosferę opowiadam zagadkę z cyklu tych mało smacznych ( tak by je oceniły nie-lemingi). Pytam, dlaczego na Okęciu generałów przesadzono z Casy do Tutki. Po wyrażeniu przez lemingi zdziwienia, że takie zdarzenie miało miejsce, odpowiadam na tę zagadkę. Po to generałów przesadzono do jednego samolotu z prezydentem żeby lecieli razem, bo nikt by nie uwierzył, że na jednym lotnisku mogą się rozbić dwa samoloty. Reakcją na ten mało śmieszny żart / zagadkę był gremialny śmiech lemingów, który po chwili zamilkł. W jego miejscu na ich twarzach zagościł dziwny grymas. Z takim samym grymasem chodził po sejmie 10 kwietnia 2010 Schetyna który miał lecieć feralnym lotem z prezydentem, ale którego Donek wziął trzy dni wcześniej do Katynia. Taki sam grymas miał też były premier Miler, gdy dowiedział się, że miał być jedną z ofiar Ryszarda C. Ten grymas to było takie połączenie zaskoczenia, niedowierzania i jakieś podejrzenia że ktoś nas tutaj robi w .... .
I na tym skończyły się żarty. Postawiłem lemingom pytanie, co by było gdyby zgodnie z planem wylądowali w Smoleńsku generałowie Casą, a w ich przytomności rozbił się TU-154M z prezydentem na pokładzie. Jakie działania podjąłby szef sztabu generalnego generał Gągor? Co by zrobił szef lotnictwa generał Błasik. Czy pozwoliliby na całkowite i bezwarunkowe przejęcie śledztwa przez Rosjan ? Czy któryś z nich zadzwoniłby do Jarosława Kaczyńskiego z wiadomością o śmierci jego brata a kwadrans później znów zadzwonił mówiąc, że stało się to z winy pilotów lądujących we mgle – bo tak uczynił minister spraw zagranicznych Sikorski.
Pytań by można mnożyć. Ale są to teraz pytania retoryczne. Tak przy okazji to wejście generałów do TU kompromituje teorię tzw. „naciskową”. Większość mediów lansuje ją konsekwentnie od pierwszych chwil po katastrofie. Wg jej ostatniej wersji w kabinie pilotów „rządził” generał Błasik. Teoria ta ma jedną podstawową wadę. Jeśliby bowiem na pokładzie TU-154 nie było generała to nie było by też i nacisków. Pozbawiony nacisków pilot by nie lądował i nie byłoby katastrofy. Reasumując, dopuszczenie do wejścia generałów na pokład było wg. tej teorii „naciskowej” pośrednią przyczyną katastrofy. Pytanie – jak to się stało że znaleźli się oni w Tutce a nie w innym samolocie (samolotach)?
Inną wersją katastrofy jest rozbicie się Casy z generałami na lotnisku z Smoleńsku o czym niezwłocznie informowany jest prezydent lecący wówczas na to samo lotnisko. Jakie decyzje podjąłby prezydent po utracie sztabu generalnego ? Czy kazałby lądować i wpadłby w ramiona Miedwiediewa rozpoczynając politykę pojednania i miłości ? A może pojawiłyby się u niego jakieś wątpliwości co do okoliczności tego zdarzenia, wątpliwości których nie miał Tusk ściskając się z Putinem ?
Takich „żartów”, „zagadek”, gdybań, rozważań i pytań retorycznych można by mnożyć. Dotychczasowe wyjaśnianie przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej jako żywo przypomina „czeski film” z tym, że na razie tylko lemingi siedzą na widowni i patrzą z rozdziawionymi gębami. Ale ten film się kiedyś skończy, będzie inny seans dla innej publiczności. Jest tylko kwestią czasu gdy rozpoczną się śledztwa w sprawie „śledztwa” komisji lotniczej i w sprawie śledztwa prokuratorskiego. Kwestia czasu. A lemingi wówczas zgłupieją.
tu mówi Polskie Radio Wilno
RADIOFONIA WILEŃSKA W LATACH 1927-1939
(tymczasowa strona nawigacyjna)
Orkiestra muzyki rozrywkowej w wielkim studiu koncertowym rozgłośni wileńskiej w 1943 r.
„Kurjer Wileński”, 1927
(tymczasowa strona nawigacyjna)
UWAGA! Mamy kilka zdjęć przedstawiających pracowników Rozgłośni Wileńskiej Polskiego Radia oraz innych ludzi, związanych tak czy owak z Rozgłośnią Wileńską. Niestety, imiona większości z nich są nieznane, bo na tych zdjęciach nie było żadnych podpisów. Wszystkich oglądających tę stronę łaskawie proszę obejrzeć zdjęcia i rozpoznać kogokolwiek się da. Zapraszam więc do albumu Polskie Radio Wilno: Ludzie. |
Gmach na ul. Mickiewicza 22, w którym mieściło się studio Polskiego Radia - widok obecny i przedwojenny (proszę najechać myszką)
Orkiestra muzyki rozrywkowej w wielkim studiu koncertowym rozgłośni wileńskiej w 1943 r.
„Kurjer Wileński”, 1927
AUDYCJA WILEŃSKIEGO BIURA RADIOTECHNICZNEGO 4.3.1927
STACJA NADAWCZA POLSKIEGO RADIA WILNO W ZWIERZYŃCU
STACJA NADAWCZA POLSKIEGO RADIA WILNO NA LIPÓWCE
WITOLD HULEWICZ - PIERWSZY KIEROWNIK POLSKIEGO RADIA WILNO
STACJA NADAWCZA POLSKIEGO RADIA WILNO W ZWIERZYŃCU
STACJA NADAWCZA POLSKIEGO RADIA WILNO NA LIPÓWCE
WITOLD HULEWICZ - PIERWSZY KIEROWNIK POLSKIEGO RADIA WILNO
| ||||||
SHL
SHL 98
Województwo kieleckie jest od zamierzchłych czasów kolebką polskiego przemysłu metalowego. Już w kronice Jana Długosza spotykamy się z dowodami uprzemysłowienia tej części kraju. Kielecczyzną zajmowali się wybitni reformatorzy gospodarczy - Stanisław Staszyc i książę Ksawery Drucki - Lubecki oraz Bank Polski, finansujący pierwsze próby stworzenia ciężkiego przemysłu .
Jednym z młodszych zakładów tego regionu była Huta Ludwików. W 1894 roku Ludwik Starke założył w starym młynie w Suchedoniowie odlewnie żelaza, przekształconą stopniowo w fabrykę maszyn rolniczych, sprzętu sanitarnego, rur kanalizacyjnych i wodociągowych, garnków żeliwnych etc. W 1913 roku rozpoczęto w Kielcach budowę oddziału fabryki, którą - wskutek działań wojennych - ukończono dopiero 8 lat później. Kapitał prywatny stosunkowo wcześnie ustąpił na rzecz Banku Gospodarstwa Krajowego, który przejął portfel akcyjny. W niedługim czasie huta weszła w skład koncernu „Huta pokój" Śląskie Zakłady Górniczo-Hutnicze S.A. w Katowicach, zaś znacznie rozbudowany zakład w Kielcach ( w 1937 r. ok. 2 tyś. pracowników ) przejął nazwę Huta Ludwików ( spółka akcyjna ) i zdominował wytwórnie w Suchedniowie.
W 1938 roku zarząd koncernu postanowił, obok szerokiego asortymentu wyrobów szczególnie dla kolejnictwa i wojska, produkować także i motocykle. Zwolennikiem wytwarzania własnych małolitrażowych pojazdów jednośladowych był także inż. Otmar Kwieciński, naczelny dyrektor Huty Ludwików. Przy jego poparciu inż. Rafał Ekielski opracował konstrukcje lekkiego motocykla, wyposażoną w jednostkę napędową obcego pochodzenia .
Trzeba tu dodać, że inż. Ekielski, pracujący w hucie od 1936 roku, miał już dorobek twórczy w tej dziedzinie w postaci motocykla Orlę 350, zbudowanego w Krakowie trzy lata wcześniej. Prace przygotowawcze rozpoczęto od wyboru rodzaju podwozia. W krótkim czasie zbudowano kilka ram - podwójnych, zamkniętych, wykonanych z elementów stalowych o profilu ceowym. Charakteryzowały się one odlewaną główką, połączoną z kształtownikami za pomocą śrub. W główce umieszczono łożyska nastawne, stożkowe - rolkowe. Rozwiązanie to umożliwiało łatwą regulację luzów. Zawieszenie przednie stanowiło konstrukcje typową dla tego okresu - było widelec trapezowy tłoczony z blachy stalowej, resorowany centralną sprężyną i wyposażony w cierny amortyzator skoku o regulowanej sile działania. Konstrukcja ramy wzorowana była na wypróbowanym podwoziu małolitrażowego czechosłowackiego motocykla Jawy.
W początkowym okresie produkcji wystąpiły jednak pewne trudności technologiczne ( zaobserwowano pękanie belek ramy, szczególnie ukośnych ) wynikające m.in. z odmiennego sposobu wykonania elementów nośnych podwozia. Jawa miała kształtowniki stalowe o ceowym profilu, charakteryzujące się dużym promieniem przekroju i zaokrąglonymi narożnikami, natomiast w polskim podwoziu pole przekroju belek ramy miało znacznie mniejszy promień i kształt zbliżony do prostokąta.
W drugiej połowie 1938 roku zawarto umowę licencyjną z angielskimi zakładami Villiers Motor Co. Ltd. w Wolverhampton, znanym producentem silników i motocykli. W wyniku porozumienia brytyjska firma udzieliła Hucie Ludwików zezwolenia na produkcję jednocylindrowych silników dwusuwowych o pojemności 98 cm3 i mocy 3 KM, zblokowanych ze skrzynią biegów o trzech przełożeniach, dostarczyła im dokumentację techniczną i rozpoczęła dostawę maszyn i urządzeń wytwórczych. Warto dodać, że około 80% obrabiarek do produkcji silnika pochodziło właśnie z tego źródła. Stanowiło pokaźny wkład w potencjał przemysłowy zakładu. Początkowo sprowadzano kompletne silniki, jednakże w miarę wzrostu elementów krajowych, importowano tylko te jego podzespoły, których własna produkcja nie była jeszcze rozwinięta. Późną wiosną 1939 roku już ponad 40% części jednostki napędowej ( m.in. cylindry ) wytwarzane były w hucie.
Motocykle z pierwszej serii ( mniej więcej do końca marca 1939 roku ) wyposażone były w angielskie, Villierowskie reflektory zblokowana z przełącznikiem świateł, późniejsze modele już lampy z warszawskiej wytwórni „A. Marciniak" S.A., a przełącznik świateł zamocowany został na kierownicy. W obudowie reflektora (obu typów) względnie w skrzynce narzędziowej, umieszczona była wymienna sucha bateria, przeznaczona do zasilania oświetlenia postojowego przy wyłączonym silniku. W pojazdach zastosowano ponadto nieco anachroniczny, charakterystyczny dla Villiersa, system sterowania przepustnicą gaźnika dźwignią przesuwaną zamocowaną na kierownicy po prawej stronie.
Po wnikliwych i długotrwałych badaniach prototypowych pojazdów, seria informacyjna motocykli SHL (skrót od nazwy „Setka Huty Ludwików" ) ukazała się w grudniu 1938 roku, a jednocześnie zapowiedziano dalszy intensywny rozwój produkcji i, w miarę jego wzrostu, zakładanie składów fabrycznych (przedstawicielstw) w większych miastach Polski. Cena pojazdu ustalona została na 898 zł, nic więc dziwnego, że ten najtańszy krajowy motocykl był bardzo poszukiwany. Aby chociaż częściowo zaspokoić oczekiwania klientów z południowego regionu, fabryka powierzyła ( w marcu 1939 roku ) sprzedaż detaliczną na terenie Kielc Spółdzielni Pracowników Huty Ludwików S.A., która otworzyła dwa specjalistyczne punkty handlowe, prowadzące sprzedaż za gotówkę i na raty. Do wybuchu II wojny światowej zorganizowano przedstawicielstwa jeszcze tylko w kilku miastach Polski, z których największe istniało w stolicy.
Program produkcji na rok 1939, ustalony na konferencji przedstawicieli krajowego przemysłu motocyklowego w Warszawie na początku tegoż roku, przewidywał wypuszczenie na rynek 2000 SHL z silnikiem 98 cm3 . Podobno przeprowadzono także próby z motocyklem wyposażonym w jednostkę napędową o większej pojemności ( 200 cm3 ), również konstrukcji Villiersa.
Należy przypuszczać, że do września 1939 roku kilkaset pojazdów ( może 800 - 1000 ) dostało się w ręce nabywców. Wojenny wrzesień zadał zakładom potężny cios - hitlerowski najeźdźca zaraz po wkroczeniu do Kielc wywiózł do Rzeszy wszystkie urządzenia do produkcji motocykla, w tym 40 nowiutkich angielskich obrabiarek, nie wyjętych jeszcze ze skrzyń oraz całą dokumentacje licencyjną. Prawdziwa tragedią huty był jednak rok 1944 - Niemcy mając czas na planową „ewakuacje" zabrali ponad 1300 wagonów maszyn i materiałów, nie pozostawiając nawet przysłowiowego gwoździa.
SHL były mocnymi i wytrzymałymi pojazdami, lecz te niewątpliwe zalety okupione były dużym ciężarem. Masa motocykla gotowego do jazdy wynosiła 78 kg, co stanowiło maksimum dla tej kategorii. Ich szybkość maksymalna nie była rewelacyjna , jednakże utrzymywanie - z dwuosobowym obciążeniem - prędkości podróżnych rzędu 45 - 50 km / h było zupełnie możliwie. Przy jeździe w dwie osoby należało jednak pamiętać, aby kierujący motocyklem posiadał prawo jazdy ( użytkownicy „setek" zwolnieni byli z tego obowiązku w jeździe solowej ) i - jak zalecała wytwórnia - nie przeciążał silnika.
Pojazd nadawał się dobrze do dalekich przejazdów, bowiem pojemność zbiornika paliwa - 9 litrów - umożliwiała pokonanie bez tankowania trasy około 400 kilometrów. Dla wygody użytkownika w korek wlewu paliwa wbudowana była specjalna kielichowa miarka określająca jednorazową dawkę oleju.
SHL prezentowane były publiczności m.in. na Międzynarodowych Targach Poznańskich wiosną 1939 r , gdzie wzbudziły uznanie solidarnym wykonaniem. Już od marca tegoż roku brały także udział w imprezach sportowych, gdzie osiągały punktowane miejsca. Wymienić tu warto trzecie miejsce Jana Rippera z Krakowa, znakomitego samochodowego kierowcy rajdowego i wyścigowego , uzyskanie w III „Meetingu Setek", zorganizowanym przez czołowy polski klub motocyklowy - poznańską „Unie".
Jednym z młodszych zakładów tego regionu była Huta Ludwików. W 1894 roku Ludwik Starke założył w starym młynie w Suchedoniowie odlewnie żelaza, przekształconą stopniowo w fabrykę maszyn rolniczych, sprzętu sanitarnego, rur kanalizacyjnych i wodociągowych, garnków żeliwnych etc. W 1913 roku rozpoczęto w Kielcach budowę oddziału fabryki, którą - wskutek działań wojennych - ukończono dopiero 8 lat później. Kapitał prywatny stosunkowo wcześnie ustąpił na rzecz Banku Gospodarstwa Krajowego, który przejął portfel akcyjny. W niedługim czasie huta weszła w skład koncernu „Huta pokój" Śląskie Zakłady Górniczo-Hutnicze S.A. w Katowicach, zaś znacznie rozbudowany zakład w Kielcach ( w 1937 r. ok. 2 tyś. pracowników ) przejął nazwę Huta Ludwików ( spółka akcyjna ) i zdominował wytwórnie w Suchedniowie.
W 1938 roku zarząd koncernu postanowił, obok szerokiego asortymentu wyrobów szczególnie dla kolejnictwa i wojska, produkować także i motocykle. Zwolennikiem wytwarzania własnych małolitrażowych pojazdów jednośladowych był także inż. Otmar Kwieciński, naczelny dyrektor Huty Ludwików. Przy jego poparciu inż. Rafał Ekielski opracował konstrukcje lekkiego motocykla, wyposażoną w jednostkę napędową obcego pochodzenia .
Trzeba tu dodać, że inż. Ekielski, pracujący w hucie od 1936 roku, miał już dorobek twórczy w tej dziedzinie w postaci motocykla Orlę 350, zbudowanego w Krakowie trzy lata wcześniej. Prace przygotowawcze rozpoczęto od wyboru rodzaju podwozia. W krótkim czasie zbudowano kilka ram - podwójnych, zamkniętych, wykonanych z elementów stalowych o profilu ceowym. Charakteryzowały się one odlewaną główką, połączoną z kształtownikami za pomocą śrub. W główce umieszczono łożyska nastawne, stożkowe - rolkowe. Rozwiązanie to umożliwiało łatwą regulację luzów. Zawieszenie przednie stanowiło konstrukcje typową dla tego okresu - było widelec trapezowy tłoczony z blachy stalowej, resorowany centralną sprężyną i wyposażony w cierny amortyzator skoku o regulowanej sile działania. Konstrukcja ramy wzorowana była na wypróbowanym podwoziu małolitrażowego czechosłowackiego motocykla Jawy.
W początkowym okresie produkcji wystąpiły jednak pewne trudności technologiczne ( zaobserwowano pękanie belek ramy, szczególnie ukośnych ) wynikające m.in. z odmiennego sposobu wykonania elementów nośnych podwozia. Jawa miała kształtowniki stalowe o ceowym profilu, charakteryzujące się dużym promieniem przekroju i zaokrąglonymi narożnikami, natomiast w polskim podwoziu pole przekroju belek ramy miało znacznie mniejszy promień i kształt zbliżony do prostokąta.
W drugiej połowie 1938 roku zawarto umowę licencyjną z angielskimi zakładami Villiers Motor Co. Ltd. w Wolverhampton, znanym producentem silników i motocykli. W wyniku porozumienia brytyjska firma udzieliła Hucie Ludwików zezwolenia na produkcję jednocylindrowych silników dwusuwowych o pojemności 98 cm3 i mocy 3 KM, zblokowanych ze skrzynią biegów o trzech przełożeniach, dostarczyła im dokumentację techniczną i rozpoczęła dostawę maszyn i urządzeń wytwórczych. Warto dodać, że około 80% obrabiarek do produkcji silnika pochodziło właśnie z tego źródła. Stanowiło pokaźny wkład w potencjał przemysłowy zakładu. Początkowo sprowadzano kompletne silniki, jednakże w miarę wzrostu elementów krajowych, importowano tylko te jego podzespoły, których własna produkcja nie była jeszcze rozwinięta. Późną wiosną 1939 roku już ponad 40% części jednostki napędowej ( m.in. cylindry ) wytwarzane były w hucie.
Motocykle z pierwszej serii ( mniej więcej do końca marca 1939 roku ) wyposażone były w angielskie, Villierowskie reflektory zblokowana z przełącznikiem świateł, późniejsze modele już lampy z warszawskiej wytwórni „A. Marciniak" S.A., a przełącznik świateł zamocowany został na kierownicy. W obudowie reflektora (obu typów) względnie w skrzynce narzędziowej, umieszczona była wymienna sucha bateria, przeznaczona do zasilania oświetlenia postojowego przy wyłączonym silniku. W pojazdach zastosowano ponadto nieco anachroniczny, charakterystyczny dla Villiersa, system sterowania przepustnicą gaźnika dźwignią przesuwaną zamocowaną na kierownicy po prawej stronie.
Po wnikliwych i długotrwałych badaniach prototypowych pojazdów, seria informacyjna motocykli SHL (skrót od nazwy „Setka Huty Ludwików" ) ukazała się w grudniu 1938 roku, a jednocześnie zapowiedziano dalszy intensywny rozwój produkcji i, w miarę jego wzrostu, zakładanie składów fabrycznych (przedstawicielstw) w większych miastach Polski. Cena pojazdu ustalona została na 898 zł, nic więc dziwnego, że ten najtańszy krajowy motocykl był bardzo poszukiwany. Aby chociaż częściowo zaspokoić oczekiwania klientów z południowego regionu, fabryka powierzyła ( w marcu 1939 roku ) sprzedaż detaliczną na terenie Kielc Spółdzielni Pracowników Huty Ludwików S.A., która otworzyła dwa specjalistyczne punkty handlowe, prowadzące sprzedaż za gotówkę i na raty. Do wybuchu II wojny światowej zorganizowano przedstawicielstwa jeszcze tylko w kilku miastach Polski, z których największe istniało w stolicy.
Program produkcji na rok 1939, ustalony na konferencji przedstawicieli krajowego przemysłu motocyklowego w Warszawie na początku tegoż roku, przewidywał wypuszczenie na rynek 2000 SHL z silnikiem 98 cm3 . Podobno przeprowadzono także próby z motocyklem wyposażonym w jednostkę napędową o większej pojemności ( 200 cm3 ), również konstrukcji Villiersa.
Należy przypuszczać, że do września 1939 roku kilkaset pojazdów ( może 800 - 1000 ) dostało się w ręce nabywców. Wojenny wrzesień zadał zakładom potężny cios - hitlerowski najeźdźca zaraz po wkroczeniu do Kielc wywiózł do Rzeszy wszystkie urządzenia do produkcji motocykla, w tym 40 nowiutkich angielskich obrabiarek, nie wyjętych jeszcze ze skrzyń oraz całą dokumentacje licencyjną. Prawdziwa tragedią huty był jednak rok 1944 - Niemcy mając czas na planową „ewakuacje" zabrali ponad 1300 wagonów maszyn i materiałów, nie pozostawiając nawet przysłowiowego gwoździa.
SHL były mocnymi i wytrzymałymi pojazdami, lecz te niewątpliwe zalety okupione były dużym ciężarem. Masa motocykla gotowego do jazdy wynosiła 78 kg, co stanowiło maksimum dla tej kategorii. Ich szybkość maksymalna nie była rewelacyjna , jednakże utrzymywanie - z dwuosobowym obciążeniem - prędkości podróżnych rzędu 45 - 50 km / h było zupełnie możliwie. Przy jeździe w dwie osoby należało jednak pamiętać, aby kierujący motocyklem posiadał prawo jazdy ( użytkownicy „setek" zwolnieni byli z tego obowiązku w jeździe solowej ) i - jak zalecała wytwórnia - nie przeciążał silnika.
Pojazd nadawał się dobrze do dalekich przejazdów, bowiem pojemność zbiornika paliwa - 9 litrów - umożliwiała pokonanie bez tankowania trasy około 400 kilometrów. Dla wygody użytkownika w korek wlewu paliwa wbudowana była specjalna kielichowa miarka określająca jednorazową dawkę oleju.
SHL prezentowane były publiczności m.in. na Międzynarodowych Targach Poznańskich wiosną 1939 r , gdzie wzbudziły uznanie solidarnym wykonaniem. Już od marca tegoż roku brały także udział w imprezach sportowych, gdzie osiągały punktowane miejsca. Wymienić tu warto trzecie miejsce Jana Rippera z Krakowa, znakomitego samochodowego kierowcy rajdowego i wyścigowego , uzyskanie w III „Meetingu Setek", zorganizowanym przez czołowy polski klub motocyklowy - poznańską „Unie".
Dane techniczne motocykla SHL - 98
- Silnik: dwusuwowy, jednocylindrowy, napędza koło tylne za pomocą łańcucha
- Średnica cylindra x skok tłoka / pojemność skokowa: 50 x 50 mm / 98 ccm
- Stopień sprężania: 5:1
- Moc: 3 KM ( 2,2 kW ) przy 3000 obr / min
- Sprzęgło: mokre, jednotarczowe.
- Skrzynia biegów: o trzech przełożeniach, sterowana ręcznie.
- Zapłon: iskrownikowy.
- Prądnica: iskrownik Villiers 6V - 18W
- Rama: z kształtowników stalowych o profilu ceowym, podwójna, zamknięta.
- Zawieszenie przednie: widelec trapezowy z ciernym amortyzatorem skoku.
- Zawieszenie tylne: sztywne.
- Ogumienie: Polska Opona Stomil 3,00 x 19"
- Długość / szerokość / wysokość: 1980 / 680 / 930 mm
- Rozstaw osi: 1260 mm
- Masa własna: 78 kg
- Prędkość maksymalna: ok. 60 km / h
- Zużycie paliwa: 2 - 2,5 l / 100 km
- Obciążenie dopuszczalne: 120 kg lub sporadycznie 2 - osoby ( po zamontowaniu na bagażniku dodatkowego siodła ).
Subskrybuj:
Posty (Atom)