Współczesne greckie ruiny - Ateny 8 lat po olimpiadzie [ZDJĘCIA]
W tym roku upłynie 8 lat od organizacji przez Grecję olimpiady w Atenach. Wybudowane specjalnie na tę okazję obiekty sportowe wyglądają dziś tak, jakby świat o nich zapomniał. Potwierdza się tym samym to, o czym wiadomo od dawna – Olimpiada się nie opłaca.
Olympiastadion Berlin
Dużo się ostatnio mówiło o stadionie w Bydgoszczy w związku z zajściami po finale Pucharu Polski. Wśród argumentów świadczących przeciwko sensowności rozgrywania tam meczów najczęściej pojawiał się następujący: to stadion lekkoatletyczny – nie spełnia wymogów bezpieczeństwa na spotkaniach piłkarskich.
Są jednak obiekty, które mimo multidyscyplinarnego przeznaczenia, nie narażają widzów i piłkarzy na niebezpieczeństwo.
Olympiastadion Berlin
Wejście na Olympiastadion od strony Trybuny Wschodniej, fot. Marek Majewski
W czołówce na pewno możemy umieścić niezwykły obiekt, z charakterystyczną, niebiesko – białą bieżną lekkoatletyczną, na którym swe mecze rozgrywa berlińska Hertha. Witajcie na Olympiastadion!
A to widok od strony Trybuny Południowej, fot. Marek Majewski
Polska Hertha
Tak się składa, że Die Alte Dame (Stara Dama), jak nazywana jest drużyna z Berlina, obecnie występuje jedynie na zapleczu Bundesligi. Jednak w obecnych rozgrywkach 2. Bundesligi nie miała sobie równych i po rocznej banicji piłkarze wracają do elity. Hertha to jeden z najpopularniejszych klubów niemieckich wśród kibiców z Polski.
Widok na Olympiastadion od strony Trybuny Wschodniej, zwraca uwagę niebieska bieżnia lekkoatletyczna, fot. Marek Majewski
Wielu Polaków zamieszkujących w pobliżu granicy od dawna odwiedza Stadion Olimpijski zachwycając się poziomem piłki nożnej za Odrą. Od ponad dekady w stołecznym klubie grywają również nasi zawodnicy. Prekursorem był Piotr Reiss, a później w jego ślady poszli Tomasz Kuszczak, Bartosz Karwan, Artur Wichniarek i Łukasz Piszczek. Ten ostatni wypromował się w Hercie jak na razie najlepiej.
Podczas imrez organizowanych na Olympiastadion trudno wyobrazić sobie by któreś z tych miejsc było wolne, fot. Marek Majewski
Piszczek, mimo tego, że przyczynił się do spadku klubu z Bundesligi, grał na tyle dobrze, że trafił do Borussii Dortmund, z którą od tygodnia jest mistrzem Niemiec. Bramkarz Kuszczak osiągnął wprawdzie więcej w Manchesterze United (mistrzostwa Anglii, Puchar Ligi Mistrzów), ale jest tam jedynie rezerwowym. O popularności Herthy w Polsce świadczy choćby fakt, że oficjalny serwis internetowy klubu prowadzony jest też po polsku. Na stronie www.herthabsc.de znajdziemy link do polskiej domeny www.hertha.pl.
Solidny łyk historii
Jeszcze żaden z opisywanych przez nas stadionów nie był tak mocno związany z historią Niemiec i świata. Zaczęło się jeszcze przed I wojną światową. W 1916 r. w Berlinie miały odbyć się Igrzyska Olimpijskie. Z myślą o nich powstał Stadion Niemiecki, którego projektantem był Otto March. Z wiadomych przyczyn do olimpiady nie doszło, ale za to berlińczycy zyskali 64. - tysięczny stadion. Po raz kolejny igrzyska miały odbyć się w stolicy Rzeszy w 1936 r. Krajem rządzili już naziści, którzy w imprezie dostrzegli doskonałą formę promocji Niemiec i swojej ideologii. Adolf Hitler, niespełniony i zakompleksiony malarz, znany był z zamiłowania do wszelkich form monumentalizmu w architekturze. Wódz więc postanowił pokazać całemu światu nowy obiekt, godny 1000 – letniej Rzeszy.
Przystanek kolejki miejskiej (S-Bahn), na którym musimy wysiąść jadąc do Olympiastadion, fot. Marek Majewski
Osobiście wydał decyzję o budowie stadionu, a jego wizję miał urzeczywistnić Werner March – syn Ottona. Realizacja projektu wymagała zrównania z ziemią trybun poprzednika, w czym zresztą Niemcy stali się wkrótce specjalistami. W każdym razie, budowa stutysięcznika trwała dwa lata i nowy obiekt został otwarty w 1936 r. Ciekawostką jest, że w szczytowym okresie pracowało przy nim 2, 5 tys. robotników. Ich wytężona praca dała pożądane efekty.
Olimpiada 1936
1 sierpnia 1936 r. w obecności 91. 359 widzów, kanclerz III Rzeszy otworzył XI. Igrzyska Olimpijskie, a licznie zgromadzeni goście z zagranicy, oszołomieni rozmachem organizacyjnym i potęgą stadionu, wyrażali swój zachwyt pozdrawiając gospodarza hitlerowski gestem. Naziści byli w siódmym niebie.
Tak oznaczona jest stacja kolejki w drodze ze stadionu, trzeba być bardzo "zdolnym" żeby się tutaj zgubić, fot. Marek Majewski
Po raz pierwszy poczuł się jak prawdziwy władca świata. Olimpiada przeszła do historii, a wraz z nią sceny ze Stadionu Olimpijskiego, na których Adolf Hitler demonstracyjnie nie podał ręki czarnoskóremu rekordziście Jamesowi „Jessie” Owensowi z USA. Rok później w Berlinie odbył się pierwszy finał rozgrywek o puchar kraju. Schalke 04 Gelschenkirchen ograło wówczas 1.FC Nuremburg 2-0. Jednak równie często jak zawody sportowe, odbywały się tam wiece polityczne.
Łaskawe bomby aliantów
Podczas II Światowej Olympiastadion został właściwie tylko draśnięty. Mimo, że w całym Berlinie toczyły się walki, a sam stadion służył jako kwatera brytyjskich wojsk okupacyjnych, po zakończeniu wojny nie wymagał większego remontu. Pierwsze zawody rozegrano tam w 1946 r. i w tym okresie stadion służył głównie alianckim żołnierzom.
Kończąc temat przystanku kolejki. Są na nim dodatkowe perony, na które po imprezach na stadionie, przyjeżdżają dodatkowe składy, co pozwala na błyskawiczne rozładowanie tłoku, fot. Marek Majewski
W 1948 r. w obecności 24 000 widzów swoją pożegnalną walkę bokserską na otwartej przestrzeni stoczył tam legendarny Max Schmeling, były mistrz świata w wadze ciężkiej. Krok po kroku władze Berlina dopieszczały obiekt, uzupełniając niedostatki i braki. Dopiero w 1963 roku gospodarzem „Olimpijskiego” została Hertha. Trzy lata później stadion wzbogacono o 88 metrowe maszty, na których zawisło sztuczne oświetlenie. W 1969 r. przebudowano bieżnię, wykładając tory ówcześnie nowoczesną tartanową nawierzchnią. Dzięki przyznaniu RFN organizacji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 1974 r. odrestaurowano podstarzały już nieco obiekt i przystosowano go do potrzeb coraz bardziej wymagających widzów. Dodane zostało częściowe zadaszenie. Wymieniono również część drewnianych ławek na siedzenia z tworzywa sztucznego. W efekcie pojemność zmalała do 76.000 miejsc, z czego 26.000 znalazło się pod dachem. Podczas Weltmasterschaft rozegrano tam trzy mecze.
Druga młodość
Hertha, mimo, że była jednym z klubów zakładających Bundesligę, przez długi czas grała na jej zapleczu. Od 1979 r. przez długich 18 lat klub nie potrafił wydostać się z marazmu, a wraz z nim podupadał stadion. Szansa na zmiany pojawiła się na początku lat 90 – tych, gdy Berlin walczył o prawo organizacji olimpiady w 2004 r., ale odpadł już w pierwszej rundzie. Wreszcie pod koniec XX wieku Hertha wróciła do Bundesligi, a władze stolicy Niemiec postanowiły gruntownie zmodernizować stadion. Odrzucono propozycje przekształcenia go w obiekt stricte piłkarski, pozostawiając historyczną bieżnię.
Bramki wejściowe od strony Trybuny Wschodniej. Trudno tutaj o ... tłok, fot. Marek Majewski
Koszta renowacji oszacowano na 242 miliony euro. Prace trwały 4 lata i m.in. ponownie przebudowano bieżnię oraz zadaszone zostały wszystkie trybuny. W tym czasie na Olimpiastadion zagrała polska drużyna Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, która w ramach rozgrywek o Puchar UEFA, zmierzyła się z Herthą. Ponowne otwarcie nastąpiło latem 2004 r., a chrzest piłkarski odbył się we wrześniu. Reprezentacja Niemiec zremisowała z Brazylią 1-1.
WM 2006
„Olimpijski” znalazł się na liście stadionów, na których miały odbyć się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2006. Odbyło się na nim pięć meczów, a ponadto gospodarze uznali go za arenę godną finału, w którym zmierzyli się Włosi z Francuzami. Mecz nie zachwycił (w karnych wygrali Włosi), ale został zapamiętany przez wszystkich widzów na świecie, gdy kończący karierę francuski gwiazdor Zinedine Zidane uderzył „z byka” Marco Matterazziego. Rok wcześniej obiekt otrzymał od UEFA pięć gwiazdek jakości – najwięcej z możliwych.
Szerokie alejki prowadzące "do" i "z" stadionu, w razie nieszczęścia umożliwiają sprawną ewakuację, fot. Marek Majewski
Pojemność została ustalona na 74 228 miejsc, co stawia berliński obiekt na drugim miejscu w Niemczech za Signal Iduna Park w Dortmundzie. „Olimpijski” sprawdził się także jako arena zmagań najlepszych lekkoatletów świata w 2009 r. Regularnie odbywają się na nim imprezy muzyczne i artystyczne. M. in. w 2008 r. wystąpiła tam Madonna, a rok później Depeche Mode i U2. Wszyscy ściągnęli tłumy widzów.
www.olympiastadion-berlin.de
Obecnie każdy szanujący się stadion prowadzi swoją stronę internetową. W końcu to również zarabiające na siebie przedsiębiorstwo. Ciekawostką jest fakt, że zarządzający obiektem nie sprzedali jak na razie praw do jego nazwy, co jest przecież powszechną praktyką za naszą zachodnią granicą. Niemniej nie przeszkadza to w prowadzeniu profesjonalnej witryny elektronicznej. Pod powyższym adresem dowiecie się niemalże wszystkiego o „Olimpijskim”. Ważne, że z umieszczonymi tam treściami możemy zapoznać się w dwóch językach, bo oprócz niemieckiego administratorzy zadbali o dobrego tłumacza języka angielskiego. Strona jest czytelna, prowadzona z polotem, ale przede wszystkim rozsądnie. Wszystko jest poukładane i czytelne. Dobre wrażenie robi też nowoczesny wygląd witryny.
Kibice
Hertha to prawdziwy kibicowski gigant. Gra berlińczyków cieszy się nieustającym zainteresowaniem fanów. I to z całego świata! Jak wspominałem, oficjalny serwis internetowy prowadzony jest po polsku, ale również po angielsku, włosku i po … chińsku! Nawet po spadku z Bundesligi, klub mógł liczyć na wsparcie swych fanów. Na Olimpiastadion przychodziły bowiem dziesiątki tysięcy fanów, a niejednokrotnie trafił się komplet. Wprawdzie zdarzały się mecze, podczas których stadion wypełniał się jedynie w połowie, ale 40 tys. widzów na meczach drugiej ligi to i tak świetny wynik. Wyraźnie jednak widać, że moda na Herthę nie ustaje. Stołeczni kibice reprezentują klasyczny niemiecki typ kibicowania. Za doping odpowiada młyn, znajdujący się za jedną z bramek. I trzeba przyznać, że ze swych obowiązków wywiązuje się bardzo dobrze. Piłkarze mogą bowiem liczyć na gorące wsparcie przez 90 minut. Najbardziej rozśpiewani fani dysponują szerokim repertuarem przyśpiewek, wspieranych przez rytmiczne oklaski, bębny i oczywiście flagi na drzewcach. Sporadycznie do śpiewów podłącza się cały stadion, ale jak już wszyscy rykną, to daje to naprawdę imponujący efekt. Dominuje doping pozytywny, ale jeśli przyjeżdżają kibice gości, to nie brakuje również niezbyt kulturalnej „wymiany uprzejmości”.
Wizyta na meczu
Wejście na ogromny przecież stadion odbywa się bardzo płynnie. Warto przy tym wspomnieć, że z zewnątrz obiekt nie sprawia wrażenia wielkiego, a to dlatego, że spora część trybun znajduje się poniżej poziomu ziemi. Do zakupu biletu nie jest potrzebna karta kibica. Kontrola na bramkach jest dokładna, ale mamy tam do czynienia z profesjonalistami, więc wszystko przebiega sprawnie. W razie czego przedmioty uznane za niebezpieczne możemy zostawić w depozycie, którego istnienie wciąż niestety nie jest jeszcze normą na polskich stadionach. O takich bajerach jak muzeum klubowe czy sklepik nie trzeba w Niemczech wspominać. Wszystko dostępne, choć ceny już niekoniecznie przyjemne dla polskiej kieszeni. W punktach cateringowych najemy się do woli, możemy też do woli opijać się piwem.
Jak przy każdym stadione, także latarnie przy Olypiastadion są obiektem miłości
kibiców do swojego klubu, fot. Marek Majewski
Pochwalić należy przy tym pomysłowość Niemców, którzy skutecznie poradzili sobie z problemem śmiecenia na trybunach. Otóż kupując piwo za 3 euro płacimy dodatkowo jeszcze 1,20 euro kaucji. W zamian otrzymujemy plastikowy kubeczek z herbem klubu. Możemy go sobie zabrać, albo oddać i odebrać pieniążki. Proste? Proste. Skuteczne? Jeszcze jak! Po wyjściu z meczu sympatycy kierują się najczęściej do metra. Wszystko odbywa się pod okiem skorych do pomocy stewardów, a bez udziału policji. Mimo to panuje spokój, a nierzadkim widokiem są fani obu drużyn popijający razem trunki po meczu w berlińskich knajpach.
Dojazd do stadionu
Na Stadion Olimpijski najlepiej dojechać metrem. Kultowa linia U2 zawiezie nas tam z centrum Berlina. Po drodze będziemy mieli świetną okazję do zwiedzenia miasta. Możemy na przykład zobaczyć wieżę telewizyjną przy Alexanderplatz, podziwiać Sony Center przy Potsdamer Platz, czy też naocznie przekonać, gdzie toczyła się akcja wydanej w Polsce w 1987 roku dokumentalnej książki „My dzieci z dworca ZOO” (stacja Zoologischer Garten). Dlatego pamiętajcie. Będąc w Berlinie nie jedźcie tylko na stadion. Warto dotknąć tego miasta i chociaż w wielkim skrócie zobaczyć, jak wygląda.
Do stadionu zawiezie nas również miejska kolejka (S-Bahn). Linie, na które trzeba zwrócić uwagę to S3 (jeżdząca pomiędzy Erkner, a Spandau) i S75 (Wartenberg - Spandau). Z centrum Berlina musimy jechać w kierunku Spandau. Wysiadamy na stacji, jakże inaczej, Olympiastadion.
Polecamy, by przebywając w Berlinie rozważyć zakup karty turystycznej. WelcomeCard ważna przez 48 godzin kosztuje 16,90 euro, ważna 72 godziny - 22,90 euro, zaś pięciodniowa opróżni nasz portfel o 29,90 euro. Będąc jej posiadaczem jeździmy berlińskimi środkami komunikacji miejskiej (kolejka, metro, autobusy, tramwaje) nie płacąc za bilety, dodatkowo możemy w niektórych miejscach dostać do 50% zniżki. Mając kartę taniej również zapłacimy za … zwiedzanie stadionu (w tym roku dorosły zapłaci za tę przyjemność 4 euro).
Ceny biletów
Na Stadionie Olimpijskim w Berlinie odbywa się wiele imprez, nie tylko sportowych. Ceny biletów na mecze Herthy kształtują się od 9,50 euro do 35,50 euro (najlepsze miejsca są oczywiście najdroższe). Pamiętać jednak należy, że w tym sezonie klub gra w 2. Bundeslidze i po ewentualnym powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej koszty wejścia na mecz mogą wzrosnąć. Więcej o biletach na mecze Herthy na stronie:
http://www.herthabsc.de/index.php?id=1581.
Kuba Majewski