Soce. Cała wieś będzie zabytkiem
Dodano: 18 maja 2012, 10:00 Autor: Urszula Ludwiczak, Urszula.Ludwiczak@mediaregionalne.pl, tel. 85 748 74 61
Nam to już wszystko jedno - komentują wpis do rejestru najstarsi mieszkańcy Soców. - Ale martwią się ci młodzi, co chcą inwestować. (fot. Andrzej Zgiet)
Koniec sielanki. Wieś zabytkiem
Lokalni urzędnicy zakłócili sielskie życie mieszkańców wsi Soce na Podlasiu. Miejscowość jest tak stara, że konserwator chce ją wpisać do rejestru zabytków. Ludzie protestują. Nie wiedza, czy będą mogli nadal uprawiać ziemię, używać ciężkiego sprzętu rolniczego i czy do wymiany sztachety w płocie potrzebna będzie zgoda urzędnika.
- Ludzie przeżyli pierwszą wojnę światową, okupację sowiecką, niemiecką, przeżyli jakoś komunizm, a teraz demokracja nas wykończy – mówi jeden z mieszkańców wsi Soce.
W zgodzie z naturą i rytmem zmieniających się pór roku - tak mieszkańcy wsi Soce na Podlasiu żyli od pokoleń. Naturalny rytm miejscowości zakłóciła wiadomość z października ubiegłego roku. O tym, że wioska ma być wpisana do rejestru zabytków.
- Nie wiemy, co mamy dalej robić, jak dalej żyć na wiosce. Nie wiem, co będzie, chaos – mówi Irena Rajewska, mieszkanka wsi Soce.
- To mi wcale się nie podoba. Czy jakaś sztacheta, czy co, to ja będę musiał jechać i prosić o zgodę? Toż to chory pomysł jakiś – dodaje Anatol Grygoruk, mieszkaniec wsi Soce.
Emocje są tym większe, że o planach konserwatora mieszkańcy dowiedzieli się z … oficjalnego urzędowego obwieszczenia. Od października ubiegłego roku zorganizowano tylko jedno spotkanie z mieszkańcami. Teraz plotka goni plotkę.
- Tyle lat ludzie mieszkali w wiosce, można było jeździć traktorami i krowy ganiać, czym kto chciał. A teraz ani krów, ani kurek, ani traktorami jeździć po wiosce. To jak mają ludzie żyć na wiosce? Po co ta wioska? – zastanawia się Irena Rajewska, mieszkanka wsi.
- Spotkanie z mieszkańcami było burzliwe, denerwowali się, nie dali sobie nic wytłumaczyć, nawet obrażano mnie – opowiada Zofia Cybulko, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku.
- Nikt z nas, także ja jako sołtys sprawujący pierwszą kadencję, nie znał procedur . Zdobywając informację opierałam się na pobliskiej Trześciance. Osoba zmieniająca płot poinformowała mnie dokładnie, jak wygląda procedura wystąpienia do konserwatora, że to trwa miesiąc i że żadnych problemów nie było – mówi Lidia Długołęcka, sołtys wsi Soce.
Konserwator zabytków uspokaja. Rolnicy będą mogli nadal uprawiać ziemię, wypasać krowy i używać maszyn rolniczych, bo konserwator ma chronić jedynie historyczną zabudowę i układ miejscowości. Pozwolenia będą potrzebne na przebudowę domu czy zagrody. Nie będą - na proste prace, takie jak remont płotu.
- Proszę zapytać mieszkańców wsi Trześcianka, czy się czują jak w skansenie. Od 1983 lub 1984 roku mieszkają we wsi zabytkowej. Czy się czują jak w skansenie? Proszę zapytać – mówi Zofia Cybulko, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku.
- Wycięcie każdego drzewa wymaga decyzji konserwatora zabytków, czyli pozwolenia na wycięcie. Mamy przykład drzewa, o których wycięcie walczę już od zeszłego lata – mówi Joanna Szafrańska, radna gminy Narew i mieszkanka zabytkowej Trześcianki.
Jeżeli Soce znajdą się w rejestrze zabytków, pozwolenie na przebudowę domu czy zagrody, a także wycięcie drzewa będzie kosztowało ponad sto złotych. Nie licząc czasu poświęconego na dojazdy do gminy po kopie map i do Białegostoku po pozwolenie konserwatora.*
* skrót materiału
Reporterka: Marta Terlikowska
SOCE |
Wieś Soce jest to dawna wieś starostwa bielskiego. Nazwa wsi wiąże się z pewnym podaniem. Otóż, kiedy w te strony przybyli pierwsi osadnicy, napotkali tu niewielkie źródełko, sączącą się z ziemi wodę. Założoną w tym miejscu osadę nazwali Soce – od socenia, czyli sączenia. Jest to miejscowość położona w zachodniej części Gminy Narew; zamieszkuje ją sporo, bo ponad 110 osób. W Socach, podobnie jak w pozostałych wsiach Gminy większość mieszkańców trudni się rolnictwem.
Pierwsza wzmianka o tej miejscowości pochodzi z roku 1560, kiedy wieś należała do wójtostwa Trościanickiego. Po wybuchu I Wojny Światowej i z powodu zbliżającego się frontu niemieckiego, mieszkańcy Soc, podobnie jak większości wsi podlaskich, zostali zmuszeni do ewakuacji w głąb Rosji. Po powrocie w 1919 roku zastali swą wieś zrujnowaną, nie mieli gdzie mieszkać, cierpieli z powodu głodu. II Wojna Światowa nie dotknęła ich tak bardzo. Część mieszkańców wcielono do armii, innych przydzielono do robót przymusowych w Niemczech. Tych, którzy pozostali zastraszano, że wieś zostanie zbombardowana, co okazało się na szczęście tylko pogróżkami.
Interesujące jest rozplanowanie przestrzenne Soc. Dwie równoległe ulice biegnące wzdłuż rzeczki Rudnia tworzą tzw. „nawsie”, z których jedna nosi nazwę Mokrany, gdzie znajduje się godna zobaczenia kapliczka z początku XX wieku; druga zaś, położona nieco wyżej część wsi, to tzw. Suchlany – tu znajduje się budynek mleczarni.
Przy każdym wyjeździe ze wsi stoją stare krzyże wotywne z intencjami o uzdrowienie wsi, pochodzące z 1895 roku. Jeden z nich jest niestarannie wykonany, niedokończony. Z krzyżami tymi wiąże się legenda przekazywana z pokolenia na pokolenie. Głosi ona, iż pod koniec XIX wieku Soce nawiedziła straszna epidemia, która przyczyniła się do śmierci wielu mieszkańców wsi. W krytycznym momencie na oddalonym o cztery kilometry cmentarzu parafialnym w Puchłach zaczęło brakować miejsca do pochówków. Ludzie zmuszeni byli grzebać swoich bliskich w pobliskim lesie. Miejsce to znajduje się przy drodze z Soc do Trześcianki i nazywane jest przez miejscową ludność „szczotka”. Jeszcze 40 lat temu odkopywano tam szczątki ludzkie. Głęboko wierzący ludzie gorliwie modlili się do Boga prosząc Go o pomoc. Pewnego dnia zdarzył się cud, albowiem jednemu z mieszkańców przyśnił się sen, w którym usłyszał głos nakazujący, aby mężczyźni w ciągu doby sporządzili cztery kamienne krzyże i postawili je w każdym krańcu wsi; kobiety zaś miały połączyć te pomniki uprzędzoną własnoręcznie długą nicią. Mieszkańcy uczynili to, co nakazywał im tajemniczy głos. Stał się cud - chorzy zostali uzdrowieni a epidemia opuściła wieś. Jeden z krzyży nie został ukończony, gdyż chłopom zabrakło czasu. W takim stanie ów krzyż przetrwał do dnia dzisiejszego. Krzyże są pięknie rzeźbione, na każdym zaś zachowały się ręcznie wykute intencje do świętych: św. Proroka Eliasza, św. Antoniego Peczorskiego i Matki Bożej. Na każdym krzyżu wyryta jest też identyczna data.
Naprzeciwko jednego z krzyży wotywnych, przy wyjeździe z Soc do Trześcianki stoi jeszcze jeden, dużo mniejszy, stary krzyż. Krąży opowieść, iż przy tym krzyżu w czasie II Wojny Światowej pochowano radzieckiego żołnierza, który zginął tu śmiercią tragiczną.
Soce należą do parafii w Puchłach i jak większość podlaskich wsi mają swojego niebiańskiego patrona – Świętego Proroka Eliasza. W dniu jego pamięci (2 sierpnia) mieszkańcy wznoszą modlitwy do proroka i tradycyjnie, co roku obchodzą wieś z procesją. Obrzęd rozpoczyna się od nabożeństwa w tutejszej cerkiewce, niezwykle uroczej ze względu na swoją prostotę. Wewnątrz kapliczki jest niemniej interesująco. Znajduje się tu niewielki, prosty ikonostas, który podobnie jak cała cerkiewka, został wykonany przez mieszkańców wsi. Po zakończeniu mszy mężczyźni wynoszą z kaplicy chorągwie i krzyż, a kobiety ikonę Świętego. Rozpoczyna się procesja wokół świątyni, która następnie podąża na wieś. Obchód rozpoczyna się od Suchlan. Mieszkańcy otwierają bramy swoich posesji i przed każdą z nich stawiają przykryty białym obrusem stół, na którym umieszczają chleb, sól, świeczkę. Rodzina staje na kolana a batiuszka modli się o zdrowie domowników kropiąc ich wodą święconą. Tak samo postępuje przy kolejnych gospodarstwach. Obchód kończy się na Mokranach w kapliczce.
Soce to niezwykle urocza i wyjątkowa wieś, w której „czas się zatrzymał”. Prawie wszystkie zabudowania, domy, budynki gospodarcze są drewniane. Uwagę przyciąga ich niezwykłe zdobnictwo, piękna ornamentyka niespotykana w innych regionach kraju. Wieś Soce, obok Puchłów i Trześcianki, należy do Krainy Otwartych Okiennic.
Wieś Soce jest bez wątpienia miejscowością godną odwiedzenia. Oprócz niezwykle interesującej architektury zaletą wsi jest spokój, cisza, bliskość natury oraz pogodni, gościnni ludzie, którzy każdego przybysza przyjmą z otwartymi ramionami.
GALERIA ZDJĘĆ
|