n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

czwartek, grudnia 20, 2012

Huta Katowice. "komuN o r m a l i z a c j a"

|: JAK DOSZŁO DO STRAJKU
|:
|: 
KALENDARIUM STRAJKU
|. 
DZIEŃ 01 ; DZIEŃ 02 ; DZIEŃ 03 ; DZIEŃ 04 ; DZIEŃ 05 ; DZIEŃ 06 ; 
|. 
DZIEŃ 07 ; DZIEŃ 08 ; DZIEŃ 09 ; DZIEŃ 10 ; DZIEŃ 11 ; DZIEŃ PO
|:
|: 
WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE
|: 
OFIARY STRAJKU
|: 
POMNIKI PAMIĘCI
|:
|: 
OPINIE I KOMENTARZE
|: 
MULTIMEDIA O STRAJKU
|:
|: 
HUMOR Z TAMTYCH LAT
|: 
HUMOR Z TAMTYCH LAT O TAMTYCH LATACH
|: 
KLASYKA STANU WOJENNEGO
|:
|: 
WWW

13 GRUDNIA 1981 ROKU
OGŁOSZENIE STANU WOJENNEGO NA TERYTORIUM POLSKIEJ RZECZYPOSPOLITEJ LUDOWEJ.

Odpowiedzią był powszechny bunt, objawiający się jako masowy protest pracowniczy w zakładach pracy. Już pierwszego dnia w ponad 50-u zakładach Śląska i Zagłębia przystąpiło do strajku okupacyjnego. Do takich należała również Huta Katowice. 
W NOCY Z 12/13 GRUDNIA ROZPOCZĘŁY SIĘ ARESZTOWANIA DZIAŁACZY SOLIDARNOŚCI W CAŁYM KRAJU. NA TERENIE DĄBROWY GÓRNICZEJ GŁÓWNYM CELEM STAŁA SIĘ STRAJKUJĄCA ZAŁOGA HUTY KATOWICE.
Późnym wieczorem 12 grudnia, wokół komendy Milicji Obywatelskiej w Dąbrowie Górniczej przy ul. Czerwonych Sztandarów, odbyła się koncentracja sił milicji, SB i ZOMO. Zgodnie z planem tuż przed północą kilkuosobowe połączone grupy SB, MO przy wsparciu ORMO i ZOMO, wdzierają się do mieszkań najbardziej "ekstremalnych" działaczy NSZZ "Solidarność" Huty Katowice, aresztując 41 jej działaczy. W tym dniu do obozów internowania trafiło prawie w komplecie kierownictwo Komisji Zakładowej. Przed aresztowaniem udaje się ujść jedynie redaktorowi "Wolnego Związkowca" - Zbyszkowi Kupisiewiczowi i członkowi Prezydium "Solidarności" HK - Antoniemu Kusznierowi, który ucieka przez balkon swojego mieszkania, gdy ZOMO i SB dobijało się do drzwi.
(Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) (Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 



-

KALENDARIUM STRAJKU ^^ DO GÓRY ^^vv W DÓŁ vv


19811213 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Blokada bramy głównej przy pomocy ciężkiego sprzętu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811213 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Blokada bramy głównej przy pomocy ciężkiego sprzętu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811213 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 01 19811213 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe - KOMIKS
-
13.12.1981 - DZIEŃ 01 ->>

Wczesnym rankiem Antoni Kusznier wraz z kolegami ze związku, proklamuje strajk okupacyjny na terenie Huty Katowice. Powołano do życia 11-osobowy ZKS (Zakładowy Komitet Strajkowy) do którego weszli: Andrzej Sulewski i Roman Sopek z kolejowego (ZTK), operator granulacji Grzegorz Patyk, elektryk Wiesław Koniusz, nagrzewnicowy Andrzej Zieja, Wojciech Marusiński, Ryszard Bidziński, Markiewicz. Powstaje również 6-osobowe Kolegium Redakcyjne "Wolnego Związkowca" z dziennikarzem Zbigniewem Kupisiewiczem jako redaktorem naczelnym w okresie strajku.
O godzinie 5.40 przystąpiono do barykadowania bram wjazdowych na teren huty. Użyto do tego celu cysternę i dźwig kolejowy oraz samochody ciężarowe.
O godzinie 8.00 podejęto decyzję powiadomienia dyrekcji Kombinatu o strajku okupacyjnym i rozpoczęciu przygotowań do zatrzymania Wielkiego Pieca. Powołano pierwsze Wydziałowe Komitety Strajkowe oraz wydano pierwszy komunikat, w którym żąda się natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych działaczy związku oraz przywrócenia łączności z krajem.
Prokuratura Rejowona oraz Komenda Miejska Milicji Obywatelskiej w Dąbrowie Górniczej zostają powiadomione przez Dyrektora Naczelnego Huty Katowice, o podjęciu strajku okupacyjnego na terenie zakładu przez część załogi.
Godzina 13.00. Masówka na stołówce Wydziału elektrycznego E-34.
Wybory Komitetu Strajkowego.
Załoga wybrała: przewodniczący Mieczysław Zapora, członkowie: Marian Ulmaniec (operator turbodmuchawy), Janusz Gatz (ślusarz), Andrzej Werner i Mirosław Flaczyński (elektrycy). Po długiej naradzie strategiczny dla kombinatu obiekt zaopatrujący całą hutę w energię elektryczną, dmuch ciepłego powietrza do Wielkiego Pieca a przede wszystkim dostarczając ciepło zakładowym osiedlom w Gołonogu, zostaje wyjęty spod kontroli zarządzających. W porozumieniu z załogą Stalowni P-03 Zakładowy Komitet Strajkowy podejmuje decyzję o zatrzymaniu Wielkiego Pieca. Ostatnie wytopy wywożone są na składy wlewków. O godzinie 22.20 zaczęto wygaszać wielki piec. O godzinie 23.50 był już przygotowany do postoju.


19811214 DG - Gołonóg. Ul. Czerwonych Sztandarów. STRAJK. Czołgi 10 Sudeckiej Dywizji Pancernej kierowały się w kierunku Huty Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Ul. Czerwonych Sztandarów. STRAJK. Czołgi 10 Sudeckiej Dywizji Pancernej kierowały się w kierunku Huty Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Ul. Czerwonych Sztandarów. STRAJK. Czołgi 10 Sudeckiej Dywizji Pancernej kierowały się w kierunku Huty Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 02 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 03 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 04 strona 1 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 04 strona 2 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe - KOMIKS
-
<<- 14.12.1981 - DZIEŃ 02 ->>

W nocy zostaje przeniesiona redakcja "Wolnego Związkowca" z budynku administracyjnego Głównego Mechanika na halę M-32. Zabierano w pośpiechu wszystko, co stanowiło wartość i co mogło się przydać: maszyny do pisania, kserografy, dokumentację, papier. Ewakuował się również Komitet Strajkowy. Ukryto dokumentację NSZZ "Solidarność" HK.
Ogłoszenie Komitetu Strajkowego: od godziny 5.00 wszystkie osoby wchodzące na teren Huty traktowane będą jako przystępujacy do strajku. Wszyscy, którzy strajku nie popierają proszeni są o powrót do domu. Wyjątkiem są kobiety, sprawujące opiekę nad dziećmi i osobami niepełnosprawnymi. Powinny one udać się do domów w celu pełnienia swych obowiązków rodzinnych.
Uruchomiono funkcję łączników, za pomocą których próbowano się kontaktować z innymi zakładami w okolicy. W wyniku ich pracy, do strajku dołącza kilkadziesiąt osób z pobliskiego HPR-4 oraz przedsiębiorstw budowlanych z obrzeży huty.
Około południa przed główną bramą oraz przy pozostałych bramach wjazdowych na hutę, wojsko ustawia kilkanaście czołgów T-55 i wozów bojowych typu SKOT. O 14.00 zjeżdżają na parking przed dyrekcją huty. Demonstracja siły.
O godzinie 14.50 dochodzi do próby odblokowania bram huty przez oddzialy ZOMO i WP. Próba wejścia na teren zakładu w celu ujęcia i zatrzymania działaczy Komitetu Strajkowego nie udaje się. Dopiero przy użyciu czołgu utorowano drogę dla pozostałych pojazdów. Główne siły w ilości 3 kompanii MO, 1 kompani WP i 1 Plutonu Specjalnego skierowano na halę remontową Głównego Mechanika i budynek Głównego Mechanika. Zomowcy zaatakowali budynek biurowy M-32, w którym jeszcze parę godzin wcześniej funkcjonowała redakcja. Niszczono wszystko, co napotkano na drodze. Około 15.00 do działań przystąpiła grupa likwidacyjna w sile 1 kompani WP i MO. Z łaźni wyciągnięto na mróz tych, którzy zeszli z I zmiany. Paradoks polegał na tym, że w większości były to osoby, które posłuchały wezwań o zaprzestanie strajku i miały zamiar iść do domu.
Kierujący działaniami z-ca Komendanta wojewódzkiego MO ds. Służby Milicji ppłk. M. Okrutny polecił dowódcy operacji płk. J Wilczyńskiemu spenetrować i przeczesać obiekty wszystkich Wydziałów huty.
Zaatakowano ponownie od strony Drogi Królewskiej. Pomimo silnej barykady, w końcu oddziałom ZOMO udaje się ją sforsować. Kiedy brama została otwarta, strajkujący spotkali się oko w oko z zomowcami. Jakiś oficer z pałą wybiegł przed szereg, ale reszta się zatrzymała. Hutnicy zaintonowali "Rotę", "Hymn Polski"i "Boże coś Polskę" oraz bili brawa. Efekt był piorunujący. Nastąpiła kilkuminutowa konsternacja, po czym oddział ZOMO wycofał się zabierając zatrzymanych wcześniej, pobitych robotników.
Do wieczora dochodzi do licznych konfrontacji strajkujących z oddziałami militarnymi. Około godziny 17.00 rozchodzi się po wydziałach informacja o tym, że milicja wraz z wojskiem wkroczyła na hutę. Na wydzialach A-55 i M-32 doszło do pobicia robotników huty.
Późnym wieczorem oddziały ZOMO i WP wraz z czołgami, wycofują się z terenu huty. "Wolny Związkowiec" w numerach 2, 3 i 4 publikuje listę aresztowanych przez SB działaczy.
Nocą strajkujący ponownie barykadują bramy wjazdowe na hutę i wydziały ciężkim sprzętem. Powołano służby porządkowe mające na celu niedopuszczenie do przedostania się z zewnątrz osób mogących szpiegować lub doprowadzić do zakłucenia trwajacego strajku. Z terenu zakładu zostają usunięci członkowie PZPR oraz członkowie branżowych związków zawodowych. Zakładowy Komitet Strajkowy przekształca się w MKS (Międzyzakładowy Komitet Strajkowy).
Dziennik Telewizyjny w wieczornym programie informacyjnym podał, że sytuacja w hucie zostala opanowana, a produkcja odbywa się zgodnie z planem. Oczywiście to było kłamstwo.

19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811215 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 05 19811215 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe specjalne
-
<<- 15.12.1981 - DZIEŃ 03 ->>

Trzej księża z parafii w Sosnowcu Zagórzu przybywają na teren huty, by podtrzymać na duchu strajkującą załogę. Odprawiają msze na większych wydziałach. Załoga postanawia w pobliżu bramy głównej postawić krzyż.
Rano łącznik Zygmunt Kloryga przedarł się do obozowiska wojskowego w lasach koło Pogorii I. W rozmowie z wartownikiem dowiedział się, że stacjonuje tam 10 Sudecka Dywizja Pancerna. Dowiedział się, że wojsko nie jest nastawione wrogo do strajkujących.
Przygotowano Wielki Piec do zatrzymania. Szykowano się do stanu oblężenia. W tym celu zaspawano bramy hali lejniczej.
Komitet Strajkowy wydaje "Apel do społeczeństwa miast z terenu Śląska i Zagłębia". Do dwóch wcześnij napisanych punktów, dopisano dwa kolejne: Usuniecie ZOMO z terenu huty i jej okolic, oraz cofnięcie stanu wojennego wprowadzonego w kraju.
Na bramie pojawiają się studenci z Krakowa, którzy dostarczyli informację o pacyfikacji przez ZOMO i spadochroniarzy Huty im. Lenina w Nowej Hucie.
19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 

19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Spotkanie strajkujących hutników z rodzinami na bramie głównej. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołg przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
-
<<- 16.12.1981 - DZIEŃ 04 ->>

W okolicę bramy głównej przychodzą ludzie, rodziny i przynoszą żywność dla strajkujących. Załoga jest informowana o strajkach w innych zakładach rejonu i kraju. Chociaż wiadomości jest niewiele i nie zawierają konkretów, podtrzymują ich na duchu, że inni też walczą o słuszną sprawę.
Wielki piec został przygotowany do obrony. Obecnie to prawie twierdza z jedynym małym wejściem na wysokości drugiego piętra. 
Przy pomocy trzech lokomotyw udaje się ekipie z Bazy Przeładunku Rudy przedostać na teren huty.
Około godziny 21.00 rozpoczęła się całkowita blokada huty przez ZOMO. Tramwaje już nie docierały do pętli, w okolicy bramy głównej zostało ustawionych pięć czołgów i wozy bojowe milicji. Panował duży ruch, co mogło świadczyć o tym, że coś się może niedługo wydarzyć. Strajkujący na hucie nie wiedzą jeszcze o wydażeniach w katowickim "Wujku".
19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 06 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 07 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 08 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 09
19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 10 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 11 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 12 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 13

19811217 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Kucie kos i halabard. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811217 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 14 19811217 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 15 19811217 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 16
-
<<- 17.12.1981 - DZIEŃ 05 ->>

Informacja o pacyfikacji kopalni "Wujek" dociera do huty "Katowice" około godziny 11.00.
Zaproszono księży z parafii Św. Antoniego z Gołonoga, którzy po odprawieniu Mszy Św. na wydziale Walcowni Średniej, wyspowiadali większość strajkujących, jak przed regularną bitwą. Strajkujący składają przysięgę, że nie opuszczą swoich posterunków do ostatniej kropli krwi. Zostają również zebrane pieniądze dla rodzin ofiar w Katowicach.
W mieście rozniosła się wiadomość, że w przypadku ataku na Hutę Katowice, strajkujący wysadzą w powietrze tlenownię i "zamrożą" Wielki Piec. Pojawiały się takie informacje, ale miały one na celu wywołanie paniki wśród ludności. Było wręcz odwrotnie. Strajkujący dbali bardziej niż w normalnych warunkach o wszystkie urządzenia. Wydziałowe komitety strajkowe utworzyły grupy patrolowe, które miały za zadanie chronić wszystkie obiekty przed uszkodzeniem bądź kradzieżą. Obawiano się sabotażu.Zaczęło napływać więcej sygnałów na temat strzelaniny i mordu na kopalni Wujek. Strajkujący przygotowywali się do walki. Wydział Mechaniczny M-32 stał się zabarykadowaną fortecą nie do zdobycia. Na suwnicach ustawiono worki z kruszywem, stały też palety z cegłami, które w łatwy sposób można było zepchnąć na atakujące oddziały ZOMO. W kuźniach rozpoczęto kucie kos i innej białej broni, która mogła być użyta w razie ewentualnego ataku siłowego. Na drogi prowadzące do strajkujących wylany zostały olej, a z boku hal czekali ludzie z wężami z wodą pod wysokim ciśnieniem. Na dachach czuwały patrole. Przygotowywano się do obrony.
Nastąpił atak zomowców od strony niewielkiego wejścia usytuowanego w górnej części hali. Pilnowało go zaledwie 2 pracowników. Grupa około 50-u zomowców w pełnym rynsztunku doszła do pierwszej hali. Po zorientowaniu się jak dużymi siłami dysponowali strajkujący na M-32, po pięciu minutach w pośpiechu grupa wycofała się na rozkaz wydany przez dowództwo. Do starć nie doszło, zomowcy zarządzili szybki odwrót.
Sztandar "Solidarności" został ewakuowany z terenu huty do kościoła w Strzemieszycach.
Sygnały od patroli mówią o wzmożonej aktywności nocnej i koncentracji zmechanizowanych sił wokół huty. Zomowcy nie dopuszczali rodzin z paczkami żywnościowymi dla strajkujących. Ilość strajkujących na M-32 zaczęła maleć. Część udała się do swoich rodzin, a część przeszło na inne wydziały huty.

19811218 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO wchodzą na teren zakładu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811218 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO wchodzą na teren zakładu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 17 19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 18 19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 19 19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 20
-
<<- 18.12.1981 - DZIEŃ 06 ->>

Godzina 9.30. Major Wojska Polskiego w asyście dwóch żołnierzy, idzie w towarzystwie kierownika wydziału na masówkę wewnątrz huty.
To zobaczyli wojskowi będący na terenie huty.
Brama do hali ewakuacji żużla przy wielkim piecu była obłożona butlami z gazem. Pomiedzy nimi plątanina kabli prowadzacych od butli w głąb budynku. Kable nie były podłaczone, ale ten kto o tym nie wiedział musiał odnieść wrażenie ogromnego zagrożenia w przypadku eksplozji takiego ładunku. 

Około godziny 11.00 od strony Łośnia, teren huty został otoczony przez czołgi i wozy bojowe.
Major poinformował, że wojsko gwarantuje bezpieczne opuszczenie terenu huty przez strajkujących do godziny 14.00. Później wkracza milicja i ZOMO, by przeprowadzić czystkę na zakładzie. 
Major zaproponował strajkującym delegację do katowickiego "Wujka", by zobaczyli na własne oczy co może się wydarzyć w Hucie Katowice. Pojechało troje wydelegowanych strajkujących. Wrócili około godziny 17.00 i opowiedzieli kolegom co widzieli. Po wydarzeniach na "Wujku" wszystko wskazuje na to, ze oficer wie co mówi.
Wśród strajkujących zapanowało zamieszanie. Strajk na wydziale M-32 rozleciał się. Pozostali przechodzą na Wydział Walcowni Średniej. Ultimatum wojskowych zostaje przedłużone do północy.
W wyniku tej akcji propagandowej, udaje im się wyprowadzić z terenu huty 1200 osób. Na terenie zakładu nadal jednak pozostaje 5000 osób, które postanowiły kontynuować strajk. Do tego celu zostają wytypowane wydziały: Walcowni Półwyrobów, Walcowni Średniej i Dużej oraz Wielki Piec nr 2 i Stalownia.
Coraz większe zmęczenie, strach i obawa o dalszy rozwój wypadków. Czy noc przebiegnie spokojnie, czy też zaraz po upłynieciu czasu ZOMO i Wojsko rozpoczną akcję? Na szczęscie w nocy nic się nie wydarzyło.

19811219 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Helikopter. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811219 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Helikopter. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811219 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 21
-
<<- 19.12.1981 - DZIEŃ 07 ->>

Rozchodzi się pogłoska o zmilitaryzowaniu wydziałów.
Sabotażysta przecina taśmę przenośnika węgla. Awaria groziła przerwaniem dopływu paliwa. Nadchodzi wiadomość, że w kierunku huty nadciągają duże siły milicji, ZOMO i sprzętu zmechanizowanego.
Godziny południowe. Nad terenem huty pokazał się nisko latający milicyjny śmigłowiec. Rozrzucał ulotki. Prawdopodobnie również robił zdjęcia strajkującym. Po południu pojawił się jeszcze raz, tym razem w towarzystwie śmigłowca wojskowego. Strajkujący zabarykadowani w Wielkim Piecu zaczęli rozmyślać nad taktyką, jaką chcą użyć oddziały ZOMO w wypadku ataku. Brama główna zostala odblokowana dla odwiedzających. Byla to zagrywka psychologiczna, bowiem rodziny namawiały uczestników strajku do wyjścia na zewnątrz. Bali się o swoich bliskich po tym, co się zdarzyło w Katowicach. Ta taktyka zastosowana przez milicję była ich sukcesem. Wielu dało się namówić rodzinom na wyjście z huty. Pozostali wzmacniali linie obronne i barykady. Ważnym elementem przetargowym było to, że strajkujący nie posiadali broni palnej. Kucie bialej broni nie bylo poleceniem wychodzącym od góry. Ludzie robili to sami, bowiem to wydawało się słuszne. Takie metalowe elementy osadzone na drzewcach, stanowiły poważne zagrożenie dla ZOMOwców, bowiem bez problemu mogły przebić ich tarcze i chełmy. Na spotkanie z ciężkim sprzętem zmechanizowanym przygotowano lance tlenowe.
Strajkująca załoga zostaje zasilona w żywność od rolników. Dowiaduja się też o poparciu przez rolników akcji strajkowej oraz licznych demonstracjach przed ambasadami PRL w krajach europejskich i amerykańskich.

19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811220 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 22
-
<<- 20.12.1981 - DZIEŃ 08 ->>

Tuż po północy trafia na teren huty drogą kolejową wraz z węglem do elektrociepłowni, transport 50-u kartonów węgierskiego salami. Przesyłkę taką przygotowali strajkującym kolejarze ze stacji Strzemieszyce, dołączając do składu wagon lodówkę. Przesyłka była bardzo trafiona, bowiem od kilku dni było ciężko z żywnością.
Zbliżały się święta. Nikt nie wiedział jak długo jeszcze będzie trwała akcja strajkowa.
Do Wojewody Katowickiego gen. dywizji Romana Paszkowskiego, Komisarza Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego płk Edmunda Barwińskiego oraz Dyrektora Naczelnego Huty dr Stanisława Bednarczyka, zostaje wystosowane pismo MKS-u z propozycją spotkania. Strajkujący w odpowiedzi, na spotkaniu MKS-u z Komisarzem WRON dla Huty Katowice, zostają poinformowani o warunkach zaprzestania strajku oraz dobrowolnemu opuszczeniu zakładu, oddaniu się w ręce władz organizatorów strajku. Terminem wyznaczonym na spełnienie wymogów WRON, była godzina 1.00 21-go grudnia 1981 roku.
O 18.00 przybył ksiądz-robotnik Jerzy Dezor. Przez cały okres robotniczego buntu, odprawiając posługę świętą na Wielkim Piecu, Walcowni Dużej, Zgniataczu, Walcowni Średniej i Stalowni, swą obecnością podnosił na duchu strajkujących.

19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołg przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811221 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 23 19811221 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 24 19811221 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 25
-
<<- 21.12.1981 - DZIEŃ 09 ->>

Międzyzakładowy Komitet Strajkowy konsultuje z załogami poszczególnych wydziałów otrzymane od Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) warunki. Postanawiają je odrzucić i dalej prowadzić strajk w Hucie Katowice.
Coraz więcej wydziałów jest opuszczonych przez strajkujących, które sukcesywnie są obsadzane ludźmi dyrekcji w towarzystwie mundurowych. Milicyjne i wojskowe UAZ-y poruszaja się po terenie huty już bez trudu. Przewaga oddziałów militarnych staje się widoczna.
Strajkujący postanawiają uruchomić Wielki Piec, by nie doszło do jego zniszczenia poprzez zastygnięcie surówki wewnątrz, co byłoby odebrane na równi ze zniszczeniem instalacji, a co za tym idzie poważnego aktu sabotażu. Jednak obiekt Elektrociepłowni został już opanowany przez oddzialy milicji i wojska po opuszczeniu go przez strajkujących hutników.
Huta Katowice jest już zakładem zmilitaryzowanym.
Strajkujący zostali powiadomieni o militaryzacji zakładu, a co za tym idzie odmówienie podjęcia pracy wiąże się już z poważnymi konsekwencjami. Wszyscy mieli odebrać karty mobilizacyjne w budynki dyrekcji huty znajdującym się poza bramą.

By rozpalić Wielki Piec, musieli dostać przedmuch z Elektrociepłowni. Teraz karta przetargowa należała jednak już nie do strajkujących. A Ci odmowili podania koniecznego nadmuchu. W nocy cały czas czuwali wyznaczeni ludzie, na wypadek zmiany decyzji w sprawie nadmuchu. 
Koniec strajku wydawał się bliski.



Fragmenty planu operacji
kryptonim "GWAREK"
Kontynuowany od dnia 12.12.1981 roku na terenie huty Katowice strajk okupacyjny przez byłych działaczy NSZZ Solidarność uniemożliwia pojęcie normalnej pracy. Podjęto decyzję zamknięcia huty oraz wyprowadzenia z jej terenu wszystkich osób, które biorą udział w strajku poprzez przeprowadzenie akcji GWAREK z użyciem sił wojska i organów MO. Na dowódcę operacji GWAREK wyznacza się Dowódcę Zmotoryzowanego Obwodu MO w Katowicach płk. K. Wilczyńskiego. Operację GWAREK planuje się przeprowadzić po negatywnym wyniku działań propagandowych z użyciem urządzeń rozgłaszających i ulotek oraz przedsięwzięć pouczających przez przedstawicieli dyrekcji zakładu.
W ramach działań wyprzedzających, oddziały Wojska Polskiego zajmują i zabezpieczają teren przyległych do tlenowni i hali Głównego Mechanika.

Rozwinięcie operacji przebiegać będzie w dwóch fazach:

FAZA I - obejmuje wspólne i równoczesne działania pododdziałów wojska i milicji związane z wejściem na teren huty i rozwinięciem sił. W fazie tej realizowane będą następujące przedsięwzięcia:

w czasie ok. 10 min. Przed wejściem do akcji z helikoptera z zamontowanymi urządzeniami rozgłaszającymi emitowane zostaną nagrania z pozorowanym atakiem wojsk pancernych i naloty helikopterów. W tym samym czasie cztery inne helikoptery wykonują na sygnał radiowy pozorowany desant w południowo-wschodnim rejonie huty wykonanie wyłomów w ogrodzeniu i obejść w bramach wejściowych 1, 9 i 8.

Oddziały wojska odcinają teren obiektów walcowni od obiektów stalowni.
Po zajęciu pozycji wyjściowych do działań właściwych ponownie skierowany zostanie przez urządzenia rozgłaszające apel o dobrowolne zaprzestanie akcji strajkowej i wyjście z obiektu.

FAZA II - obejmuje działania pododdziałów MO związanych z wyprowadzeniem osób strajkujących z obiektów. W przypadku negatywnego skutku apelu zostaną przeprowadzone działania oczyszczające przez pododdziały milicji.

W ramach tych działań, aby uniknąć wejścia do obiektów walcowni i bezpośredniej styczności ze strajkującymi, użyty zostanie samochodowy agregat do tłoczenia środków chemicznych "WUZ". Przewiduje się, że po nasyceniu odpowiednią ilością środków chemicznych hali walcowni nastąpi wyjście strajkujących,
W czasie wychodzenia osób prowadzących strajk, w drodze operacyjnej zostaną zatrzymani organizatorzy strajku, następnie przeprowadzone są działania poszukiwawcze wewnątrz obiektu walcowni przez pododdziały MO celem sprawdzenia czy wszyscy ze strajkujących opuścili obiekt.
Po wykonaniu czynności sprawdzająco- oczyszczających następuje przemieszczeniem zabezpieczenia zewnętrznego wojska i milicji z walcowni na obiekty stalowni konwertorowej, gdzie ponownie zostają wtłaczane środki chemiczne do hali i przeprowadzane czynności poszukiwawczo-oczyszczające.

IV POSTANOWIENIA KOŃCOWE
Naczelnik Wydziału śledczego o Dochodzeniowo-Śledczego rozpracuje system przejmowania osób zatrzymanych i wykonania czynności procesowych oraz zapewni niezbędne siły i środki do wykonania zadań związanych z konwojowaniem tych osób.
W działaniach stosownie do potrzeb i decyzji użyte zostaną następujące środku przymusu: siła fizyczna, strumienie wody, chemiczne środki obezwładniające, broń palna.
Broń palną w operacji pododdziały mogą użyć wyłącznie na rozkaz dowódcy za zgodą Komendanta Wojewódzkiego MO

19811222 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Wojskowa "szczekawka" przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811222 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Przed hutą. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811222 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Przed hutą. Helikopter. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
-
<<- 22.12.1981 - DZIEŃ 10 ->>

Dochodzi do ponownych rozmów przedstawicieli MKS z Komisarzem WRON oraz grupą oficerów WP. Ponownie proponowane warunki zostają odrzucone.
Nad terenem huty kolejny raz pojawił się milicyjny śmigłowiec rozrzucający ulotki nawołujace do dobrowolnego opuszczenia terenu huty oraz o sankcjach, jakie czekają na tych, ktorzy tego nie zrobią.
19811222 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 26 19811222 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 27 

19811223 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Brama główna. Wyjście strajkujących kontrolowanych przez oddziały milicji. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811223 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Brama główna. Wyjście strajkujących kontrolowanych przez oddziały milicji. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811223 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 28
-
<<- 23.12.1981 - DZIEŃ 11 ->>

Godzina 5.00. Rozpoczyna się ostatnie zebranie MKS-u. Pół godziny później, Przewodniczący Antoni Kusznier rozwiązał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Strajk w Hucie Katowice dobiegał końca.
Zakład opuszcza ostatnie 3000 strajkujących.
Część strajkujacych opuszcza teren huty poprzez dziury w plotach, inni dumnie podążają w kierunku bramy głównej przy której czekają na nich milicyjne suki. Odpowiedzialni za sprzęt pozostają na miejscu, by przekazać go zgodnie z zasadami.

Oddziały ZOMO i WP przewyższają ilością ludzi i środkami technicznymi możliwości obrony przez strajkującą załogę Huty. O godzinie 13.00 wkraczają na teren Huty Katowice.
"Za bramą czekały więźniarki, do których nas zapakowali - mówi Zbyszek Kupisiewicz. Po kilkugodzinnym postoju na parkingu Huty, gdy zebrał się odpowiedni transport, rozwozili nas po całym terenie. Oczywiście nie mieliśmy pojęcia gdzie nas wiozą. Dopiero w nocy, z okien celi, któryś ze współwięźniów odgadł, że to Będzin. Po zatrzymaniu samochodów usłyszeliśmy krzyk - Wyłazić! Biegiem! I w tej chwili poczułem się jak uczestnik akcji filmu o gestapo. Przed nami szpaler milicjantów z pałami i psami. Opluwanie, krzyki, przekleństwa, ujadanie psów i od czasu do czasu odgłos pały na czyichś plecach. Później długi korytarz, na którym staliśmy twarzą do ściany. Dwudziestu kilku więźniów w celi czteroosobowej. Ciągły ruch i hałas."
23 grudnia 1981 roku, ppłk K. Kudybka o zestawieniu sił i środków własnych i wspierających w operacji odblokowania Huty Katowice, czyli rozbicia strajku trwającego od 13 grudnia:
"W działaniach użyto 4250 funkcjonariuszy MO, w tym 1673 własnych i 2583 wydelegowanych kraju (.). 1978 żołnierzy WP dysponujących 240 jednostkami wozów pancernych, czołgi, BWP, BRDM. Użyto też 3 śmigłowców, 3 reflektorów przeciwlotniczych, 3 IRS-ów, 1 WUZ, 4 samochodów bojowych SP, 2 dźwigów samochodowych Coles, 86 szt. Broni palnej, 5 aparatów fotograficznych i 1 kamery foto".

Marek Bednarz (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Zbigniew Kupisiewicz (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
Antoni Kusznier (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 
-
<<- DZIEŃ PO
W wigilię Bożego Narodzenia Zbyszek Kupisiewicz przewieziony został do Komendy Dąbrowie Górniczej. Przesłuchania trwały z przerwami przez całe Święta. 28 grudnia późnym wieczorem, razem z innymi aresztowanymi znalazł się w areszcie na Mikołowskiej w Katowicach. Tej samej nocy nadeszły jakieś dokumenty, które okazały się aktami oskarżenia a już rano odbyła się pierwsza rozprawa. Później były kolejne i wyrok w ciągu kilku dni. Redagujących Wolnego Związkowca skazano w trybie doraźnym na wyroki od 3,5 do 6,5 roku pozbawienia wolności, choć prokurator żądał nawet 10 lat. 
Następuje okres masowych przesłuchań, aresztowań, internowań oraz zwolnień z pracy. Wielu ze strajkujących otrzymuje wieloletnie wyroki pozbawienia wolności, inni muszą opuścić terytorum PRL w trybie natychmiastowym.
Jerzy Dezor - ksiądz robotnik, zatrudniony w Hucie "Katowice". Uczestnik strajku. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Włodzimierz Jagodziński. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Ryszard Kowalski (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Jacek Cieślicki (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) ..
http://www.dabrowa.pl/dg_historia_1981_grudzien_strajk_huta-katowice.htm

poniedziałek, grudnia 17, 2012

Dziwny świat. PRL 1981


Jak kapral Smol prezydentem nie został

Wiktor Smol 
Wspomnienia Tuska są mgliste jak smoleńska mgła.(...) Wspomnienia prezesa są jeszcze bardziej mętne.
 
Pomimo, że byłem kapralem jak pewien „Bolek” i pomimo tego, że ja na pewno skoczyłem przez płot: po wykluczeniu legalnego wyjścia przez bramę innej drogi nie było – a za płotem jak na złość z żadnej strony nie było żadnej wody, co wyklucza możliwość skorzystania z motorówki. Nasze motorówki desantowe – pełnomorskie kutry z silnikami diesla stały w hangarach na specjalnych platformach i czekały cierpliwie na kolejną wyprawę.

Pomimo tych oczywistych uwarunkowań i przeszkód (brak wody za płotem) nie zostałem prezydentem. Nie wiem, czym to tłumaczyć. Może to wina braku wspomnianej wody, a może braku znajomości z właściwym Mietkiem, tych niewłaściwych znałem kilku. A może jedno i drugie i trzecie – brak jakiejkolwiek współpracy z SB włącznie z brakiem podpisu jakiegokolwiek świstka, czy blankietu potwierdzającego przyjęcie doli za donoszenie.
Dziś nie muszę kręcić, że kapral Smol coś tam podpisał, ale nie współpracował i że wywiódł całą SB na manowce i utarł im nosa. Otóż kapral Smol ani nie współpracował, ani nikogo z SB w tamtym czasie nie znał i nie musiał wyprowadzać na manowce.
Kapral Smol w tamtym pamiętnym czasie poszedł w kamasze. Nie żeby ot tak sam ochoczo na ochotnika pchać się do woja. Poborowy dostał bilet i poszedł bez zbędnych ceregieli. Ale wpierw poborowy Smol ukończył kurs spadochronowy w Łodzi, potem zrobił zawodowe prawo jazdy i to wszystko za państwowe socjalistyczne pieniądze PRL. W tamtym czasie normalny młodzieniec żeby nie zostać okrzyknięty niedorajdą, czy dupą wołową bez zaliczenia wojska, nie kombinował jak koń pod górę tylko zacisnął zęby i oczom nakazał milczeć, a sercu dziewczyny czekać. Po czym wypił ile się dało, bo większość na trzeźwo tego faktu znieść nie mogła i wsiadł do pociągu byle jakiego i zanim otrzeźwiał był już łysy jak kolano w przydużych często niekompletnych łachach i przydużych lub, co gorsza, przyciasnych buciorach.

Smol do wojska trafił w wieku 22 lat. Rówieśnicy już wyszli, albo w najgorszym przypadku wychodzili do rezerwy. Ot tak się złożyło. W każdym bądź razie po okresie unitarnym zaczęła się normalna służba. Czas między zimowym a wiosennym poligonem jakoś tam mijał. Samodzielny batalion nie był miejscem ani złym ani dobrym. Kadra nie była wredna a żołnierze nie najgorsi. Były przepustki i urlopy. A jak zabrakło jednego czy drugiego to w końcu był ten upragniony płot.

Wojna, którą ogłosił generał Jaruzelski zastała kaprala Smol w sytuacji o tyle dwuznacznej o ile dwuznacznie można podejść do tzw lewizny, na którą oddalił się Smol. Otóż kapral zamiast bronić ukochanej socjalistycznej ojczyzny i stanąć w nocy w pełnym rynsztunku z bronią u nogi spoczywał błogo bez odzienia, być może nawet w nogach, dziewczyny do której był trafił po wcześniejszym wychyleniu silniejszych trunków.
Około dziewiątej rano – i nie ma to nic wspólnego z Telerankiem, albowiem kapral Smol był zajęty zgoła czym innym niż wgapieniem się w srebrny ekran – rozległ się okrzyk z sąsiedniego pokoju: „wojna!”.
„Cóż skoro wojna, to wojna” – pomyślał kapral i zaczął się zbierać. Ale nie wpadł w panikę i nie do jednostki zaraz się udał. Otóż, kapral doskonale wiedział, którzy z jego żołnierzy są na urlopie lub przepsustach i gdzie ich szukać. Wsiadł do pociągu i odszukał, wpierw płetwonurka Janusza R*czyńskiego, potem kilku innych. Do koszar  wrócił sam nocą i nie wszedł bynajmniej bramą główną tylko skoczył raz jeszcze przez płot.

W batalionie panował totalny rozpieprz, co nie uszło uwadze kaprala. Zebrał myśli po czym odszukał swojego oficera. Po rozmowie dowiedział się, że z dniem ogłoszenia stanu wojennego z rozkazu jest na etacie chorążego i skoro nie wyjechał z częścią batalionu do Zielonki pod Warszawą, to ma zająć się organizacją życia w nowych warunkach dla rezerwistów i „zaginionych w akcji”*

W tydzień po ogłoszeniu wojny z własnym narodem w kierunku Warszawy wolno posuwała się niewielka kolumna samochodów. To co na trasie ujrzał kapral Smol to wielka smuta, wielki rozgardiasz. Co kawałek na poboczach lub wprost na drodze stały rozmaite wojskowe samochody. Jednym skończyło się paliwo, inne nie chciały jechać dalej z powodu awarii a jeszcze inne zwyczajnie się zawieruszyły. Taki stan trał prawie miesiąc. Gdyby ktokolwiek poważnie myślał żeby napaść na Polskę, to nie mógłby sobie lepszego momentu wybrać – ten był wyborny. Totalna rozpierducha. Dziś zapewne jest jeszcze gorzej. Polska za przyczyną politycznych bałwanów, a być może nawet zdrajców, całkowicie straciła zdolności obronne. Nielicznych obiektów wojskowych pilnują agencje ochrony mienia!

Część batalionu kaprala Smola stacjonowało w nowo otwartym hotelu robotniczym w Zielonce.
24 grudnia rano kapral został wezwany do szefa sztabu i zastępcy ds politycznych majora Po*sakiewicza i tam się dowiedział, że weźmie udział w kolacji wigilijnej z generałem Wojciechem Jaruzelskim. Samochód kilka godzin objeżdżał Warszawę co chwila zatrzymując się w różnych jednostkach. W końcu skompletowano ekipę na wieczerzę wigilijną z generałem i odjechali w kierunku Wesołej. Było już mocno ciemno. Mroźne powietrze przeszywało płuca a w głowie tłukły się myśli. W naprędce przygotowanej szatni szesnastu żołnierzy rozmaitych formacji zostało broń i wierzchnie okrycia.

W niewielkiej sali podzielonej na dwie części stały dwie kamery, za stołem prezydialnym siedział Jaruzelski z Kiszczakiem i bodajże gen. brygady Baryła i kilku innych w tym znany z telewizorów wojskowy spiker w stopniu porucznika.
Zanim żołnierzy wprowadzono na salę polecono, aby zachować powagę i spokojnie i rzeczowo wygłosić swoje kwestie przygotowane przez politruków. Stół dla żołnierzy był skromnie zastawiony posiłkami. Mimo zachęceń do podzielnia się „swoimi” refleksjami nikt specjalnie nie rwał się aby zabrać głos. Kapral Smol, podobnie jak dziesięciu innych, nie zabrał głosu. Kolacja była udana – tak ją określił generał. Kiedy kamery zostały wyłączone stół został raz jeszcze zastawiony i żołnierze, już bez udziału generała i jego świty, mogli w milczeniu zjeść sytą kolację z dwunastu potraw.

Droga powrotna szybko minęła w kompletnej ciszy. Wiadomość, że kolację z generałem obejrzy cała Polska nie cieszyła większości jej uczestników. Żołnierzy rozwieziono i nigdy więcej się już nie spotkali w tym składzie.
Z tego co dziś wiadomo materiał był na tyle słaby, że nie wszedł na antenę i leży w archiwach niejawnych dawnego departamentu MSW.

Kapral Smol tego dnia nie był szczęśliwym człowiekiem. Nie napawała go optymizmem wizja, że w telewizji zobaczą go najbliżsi i znajomi. Złościła go nowa sytuacja i perspektywa wydłużonej służby z nieznanym terminem jej zakończenia. Wkurzało wstrzymanie przepustek i urlopów i nagła tęsknota do swojej macierzystej jednostki z płotem, który przyskakiwało się na raz i w niecały kwadrans można było już cieszyć się widokiem zgoła innym niż widok kolegów w mundurach.

Dawno było, a jakby działo się wczoraj. Wspomniany płetwonurek Janusz R*czyński już w pierwszych godzinach po ogłoszeniu stanu wojennego brał udział a akcji ratowniczej i poszukiwawczej wydobycia załogi czołgu, który spadł do kanału elbląskiego na trasie Elbląg - Gdańsk.
Dowódca czołgu, podporucznik SOR, i dwóch kaprali nie mieli żadnych szans. Czołg spadł wieżyczką w dół. Z późniejszej relacji Janusza okazało się, że jego ekipa pilnie szukała karabinu z wieżyczki czołgu – bezskutecznie. Tym faktem wielce zbulwersowany był szef kontrwywiadu wojskowego S. Wa*da.

Kapral Smol znał wielu żołnierzy w tym również kilku kaprali, którzy podobnie jak on skakali przez płot. Nie zdarzyło się jednak, aby któryś z nich został prezydentem choćby najmniejszego miasta.

Wspomnienia Tuska są mgliste jak smoleńska mgła.
Dziwi fakt, że jego bliscy koledzy i koleżanki jak np. Marek Sa*owski, Maryla Ba*ziąg zostali internowani, a on – opozycyjny dziennikarz – nie.
Wspomnienia prezesa są jeszcze bardziej mętne. Jeden z szefów ochrony aresztu na Kurkowej w Gdańsku twierdził, że prezes przebywał jakiś czas w tamtym miejscu i tam został skrzywdzony. Stąd zapewne ta awersja do mężczyzn kochających inaczej. Jeśli na to dodatkowo nałożymy fakt, że za dojścia do władzy PIS próbowano w rządzie dać posadę dla byłego naczelnika aresztu na Kurkowej, który ma na swych rękach krew opozycjonistów, to historia ta może mieć coś na rzeczy.
Dziwny jest ten świat i dziwne, często poplątane są ścieżki człowieczego losu.

niedziela, grudnia 16, 2012

1. ziarno Prawdy ślepej qqrr..y


PONIEDZIAŁEK, 10 GRUDNIA 2012


pijany generał Błasik


Z dużym zainteresowaniem obejrzałem konferencję prasową premiera Tuska, na której zapowiedział zmiany w służbach specjalnych. W skrócie, premier powiedział, że odbierze   cześć uprawnień ABW i przekaże je innym (innej) służbom. Szczególnie zaciekawiły mnie  dwa  zdania, które rzucił Donald Tusk. Mianowicie, że paląca potrzeba reformy w pierwszej kolejności dotyczy właśnie ABW. Co do innych służb, potrzeba ta jest nieco  mniejsza. Dodał także, że do końca roku powstaną plany reorganizacji ABW, po to, aby sytuacje, takie jak  afera Amber Gold nie powtórzyły się w przyszłości.  Ciekawe. 

Panie premierze, a może, jeśli podjął pan decyzję  o reformie, to reformować głębiej i szerzej, bo wydaje się, że „paląca potrzeba” reformy dotyczy nie tylko ABW.
Za chwilę  podam kilka faktów na  potwierdzenie tych słów, wcześniej jednak mała lecz konieczna dygresja.

Mam określony stosunek do mediów społecznościowych – pominę szczegóły , nie chcę się denerwować. Podobne uczucia towarzyszą mi, gdy myślę o internetowej publicystyce  -  parodia, fanfaronada, częściej zwyczajne dno.  Więcej z tym wszystkim  problemów i szkody niż pożytku, bo zalew dezinformacji i anonimowych wrzutek w istotnych tematach  jest aż nadto widoczny. 

W tym blogu nie chcę więc pisać z ornamentami, używając trudnych, zapomnianych słów. Wystrzegam się przymiotników, ręka drży przy wielkich słowach.  Gdybym jednak zaczął ( dla zabawy i perwersyjnej grafomańskiej przyjemności )  płodzić teksty oparte na wyróżnikach , które przed chwilą  wskazałem, myślę, że, najdalej  po drugim zarzuciłbym to zajęcie. Dlaczego? Wyjaśnię. Otóż od komentowania faktów i rzeczywistości wokół nich powstałej zdecydowanie wolę same fakty. Nie interesują mnie interpretacyjne harce, mniej lub bardziej udane intelektualne wynurzenia. Drażnią   kontestacje oparte na przekonaniu o własnej wielkości.  Od tego są inni. Ja wolę zdobywać informację. Wolę przedstawiać i odsłaniać, niż być widzem skazanym na(często naiwną)  wiarę. Do własnych ustaleń mam zaufanie. Z nich, bez z nadmiernego ryzyka mogę próbować składać  obraz interesujących mnie spraw.  Mówi się, że z  faktami się nie dyskutuje. Na potrzeby tego tekstu mogę przytoczyć jeszcze kilka oczywistości o faktach, ale ograniczę się do następującej: Fakty podlegają analizie.

Fakty - to powód dla którego powstał ten blog. 

 Koniec dygresji.   

Pewnie długo pamiętać będziemy burzę jaka  wybuchła po konferencji (ręka zadrżała przy słowie spektakl) prasowej, na której generał T. Anodina, reprezentująca  MAK oznajmił światu, że podczas lądowania rządowego TU na lotnisku  Siewiernyj pod Smoleńskiem,  polscy piloci, bojąc się prezydenta,  (prawdopodobnie  wbrew sobie)  wykonywali rozkazy pijanego  generała Błasika, co doprowadziło do tragedii.  Ile warte były te informacje, dziś już chyba wiemy.  Po co więc przedstawiciele MAC – u, poważni i, jak zakładam rozumni Rosjanie, zaprezentowali tę informację?  Jaką wagę miała ( ma ) ta informacja? Mogę oczywiście zbudować model teoretyczny i spróbować wyjaśnić to posunięcie, jednak wolę  posłużyć się  faktami.  

 Będąc na miejscu katastrofy nieustannie szukałem możliwości przedostania się za kordon rosyjskich służb i wojska, które szczelni odgrodziły lotnisko od dziennikarzy i gapiów.  Wpadłem na bezczelny pomysł. Poprosiłem współpracowniczkę  , która towarzyszyła mi w Rosji w charakterze tłumacza  aby zadzwoniła do Moskwy, do urzędnika  ministerstwa spraw nadzwyczajnych i w ostrych słowach poinformowała go, że reprezentujemy polską telewizje i , że mimo obietnicy  moskiewskiej prokuratury , którą otrzymaliśmy kilka godzin temu, służby w Smoleńsku    nie chcą nas wpuścić na teren lotniska. Prymitywny blef, ale o dziwo poskutkował. Po chwili, jeden z rosyjskich prokuratorów przyszedł pod bramę lotniska,  wykrzyczał nasze nazwiska a my czym prędzej przybiegliśmy do niego. Pokazaliśmy nasze dokumenty. Prokurator odgiął drut, który służył za kłódkę i wpuścił nas na teren lotniska Siewiernyj. Wśród dziennikarzy zawrzało. To zrozumiałe, bo wszyscy chcieli być na naszym miejscu i każdy chciał mieć zdjęcia z samego centrum katastrofy.  Pierwsze zdjęcia z tego terenu, które trafiły do Polski  były efektem właśnie tego blefu. Tak czy owak znaleźliśmy się po drugiej stronie. Operator zaczął kręcić a ja rozejrzawszy się poszedłem w miejsce, gdzie znajdowali się przedstawiciele naszych i rosyjskich służb.  Były to teren, na którym rozbito duże wojskowe namioty a przed nimi ustawiono kilka  długich stołów.  Namioty i stoły odgrodzone były od reszty terenu rozpiętą na drewnianych palikach kolorową taśmą. Na stołach układano to, co znaleziono w rumowisku. Śledczy krzątali  się przy stołach segregując przedmioty należących do ofiar. Widok ten nie należał do najprzyjemniejszych. Buty, torebki, marynarki, mundury, telefony. Wszystko ubłocone, zniszczone.  Obserwowałem jak posegregowane rzeczy trafiały do foliowych worków, które następnie  zabierali Rosjanie. Kilkadziesiąt metrów za namiotami ciężki sprzęt budowlany szarpał wrak Tupolewa. Mówiono, że wciąż szukają ciał. Kiedy przyglądałem się temu wszystkiemu, do jednego z naszych przedstawicieli ( był w mundurze z polską flagą na ramieniu) podszedł ktoś z rosyjskich służb.  Prokurator? Ubrany był w  zwyczajne, cywilne ciuchy. Towarzyszyła mu jeszcze jedna osoba. Mężczyzna. Stałem może 20 metrów od nich. Rosjanin wyjął teczkę spod pachy a z niej  kilka kartek. Część zapełniona drukiem , cześć zapisana pismem odręcznym. Zainteresowany podszedłem bliżej. Szybko zrozumiałem się, że trzecia osoba ta to tłumacz. Wszyscy usiedli przy jednym ze stołów przed namiotem. Rosjanin odczytywał tłumaczowi  kolejne zdania  a ten, po polsku dyktował jej naszemu przedstawicielowi, który z kolei skrupulatnie wszystko notował. Zorientowałem się , że tłumaczone dokumenty to wyniki badań krwi ofiar i wstępne oględziny miejsca katastrofy a w zasadzie kwestie dotyczące szczegółów położenia kabiny pilotów. Stanąłem na tyle blisko, że słyszałem każde ich słowo. Moja obecność jeszcze nikogo nie niepokoiła , być może brano mnie za osobę pracują na miejscu katastrofy?

 Z tłumaczonej treści jasno wynikało kilka  kwestii.

Po pierwsze:
Rosjanin odczytał tekst mówiący o tym, że z oględzin, których dokonano na miejscu katastrofy  wynikało jasno, że w kabinie pilotów nie było  osób trzecich. Nie potrafię powiedzieć skąd Rosjanin miał te informacje.  Nie wiem też na ile ten stan rzeczy mógł ulec zmianie i czy w następnych dniach  pojawiły się informacje przeczące temu co usłyszałem. 

Po drugie: Ten sam Rosjanin odczytał fragment dotyczący obecności alkoholu we  krwi  ofiar katastrofy. Jasno wynikało z niego, że żadna z osób będących w kabinie pilotów nie piła alkoholu w dniu katastrofy . Nikt nie był także pod wpływem substancji odurzających.  Nikt, to znaczy, że generał Błasik także. I w tym przypadku również  nie wiem czy badania te były ostatnimi i czy kilka dni później kolejne  badania ( zaznaczam – jeśli były) nie przyniosły innych wyników?

Nie wiem jak obszerny i co jeszcze zawierał dokument odczytywany przez Rosjanina. Nie wiem, bo kiedy Rosjanin zorientował się, że nasłuchuje, przestał czytać i  wskazując palcem zapytał o mnie polskiego śledczego. Skracając opowieść, napiszę, że zaraz potem, wraz z operatorem, tłumaczką i współpracownikiem zostaliśmy wyprowadzeni z terenu lotniska. Nie pomogły żadne argumenty. 

Tak więc dzień po katastrofie polscy śledczy otrzymali informacje, które diametralnie odbiegały od tego, co na słynnej konferencji prasowej przedstawiła T. Anodina.  Rzeczywistośc dzień po katastrofie bardzo rózniła się od tej narysowanej prze ekspertów Maku - u. Jak to możliwe?  

Czy sytuacja  zastana na miejscu katastrofy przez rosyjskie i polskie służby mogła wyglądać w taki sposób, że nastręczała trudności nawet w ogólnym  opisie i pobieżnej analizie? Czy jednym razem śledczy wykluczali obecność osób trzecich w kabinie a innym  jednak dostrzegali ich ślady? Czy pierwsze badanie krwi obarczone było błędem, który spowodował jego zakwestionowanie i konieczność ponownej analizy, która tym razem wykazała alkohol w ciele generała Błasika?  Te pytania rodzą kolejne: Czy general wogóle był w kabinie pilotów?
 Podążając takim tokiem myślenia należy przyjąć, że żadne badanie nigdy nie da pewności ani żadnej pewnej odpowiedzi, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto podważy metodę, bądź okoliczności ,w których przeprowadzono  badanie. Takie założenie to przecież kompletny nonsens.
Jeśli więc zdajemy sobie sprawę ,że to nonsens, to w takim razie jaki tok myślenia przyświecał śledczym z MAK – u prezentującym swoje ustalenia? Czego jak czego, ale inteligencji nie można im odmówić.  

Stając na polskim gruncie śledztwa  zadam  pytania: 

1.     Czy protokół, który sporządził polski śledczy znajduje się w aktach polskiego śledztwa w sprawie katastrofy Tu154? 

2.     Czy komisja J. Millera znała ten dokument? 

3.     Jeśli nie ma go w aktach a członkowie rządowej komisji  również o nim nie wiedzieli, pojawia się pytanie: Dlaczego? I kolejne: Co się stało z tym dokumentem? 
4. Jesli jednak dokument jest znany, to dlaczego nie został pokazany opinii publicznej jako argument przeciw oskarżenim ze strony MAK - u?

Jeśli na postawione  pytania odpowiedź brzmi „nie”, bądź „nie wiem”,
 to zdaje się, że mamy problem, panie premierze.  Wygląda na to, że ktoś kręci najważniejszym śledztwem w tym kraju.  Kto? Odpowiedź z gatunku oczywistych.  

Po konferencji prasowej w sprawie reorganizacji ABW odniosłem wrażenie, że premier szczególnie ciepło myśli o jednej z naszych służb, której  zamierza  powierzyć większość zadań odebranych w przyszłości Agencji Bezpieczeństwa. Powstrzymam się od  komentarza. Wrócę do postulatu reform.