n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

piątek, września 09, 2011

N a p a d sowieckiego b a n d y t y ' 39



Co stało się z aktywami II RP po napaści sowieckiej na Polskę w 1939 r.?
Atak wojsk sowieckich na Polskę 17 września 1939 r. był katastrofalny, nie tylko z powodu tego, że zaprzepaścił szanse Polski na kontynuację wojny z Niemcami w oparciu o zasoby zgromadzone na wschodzie, ale przede wszystkim ze względu na rabunek zasobów finansowych i depozytów, w tym złota i kosztowności, które były w posiadaniu instytucji państwowych, banków, osób prywatnych, kościołów. Ile tak naprawdę ukradli sowieci trudno oszacować, ponieważ bardzo mało jest wiarygodnych dokumentów archiwalnych. Polskie zostały bowiem zniszczone przed wkroczeniem sowietów, albo przez nich zarekwirowane i nadal nie są udostępnione historykom. Sowieckich udostępniono badaczom bardzo niewiele. zasoby Wikimedia Commons
Historycy badający powyższy temat, mogą zapoznać się tylko z kilkunastoma dokumentami dotyczącymi agresji sowieckiej na Polskę w 1939 roku, na mocy porozumienia o współpracy z Komitetem ds. Archiwów przy Rządzie Federacji Rosyjskiej. Odtajnione dokumenty rosyjskie dotyczą przypadków rabunków dokonywanych przez Armię Sowiecką na zajętych terenach. Przykładowo w dokumencie z 20 września 1939 roku Lew Mechlis szef sztabu Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej i Floty oraz komisarz armijny 1 rangi pisał w tajnym sprawozdaniu do Stalina m.in. o tym, że w miejscowości Bursztyn „miały miejsce próby rabunku mienia czynione przez czerwonoarmistów” i trzeba było użyć gróźb, aby uspokoić sytuację: „Jedynie groźbą, że będziemy rozstrzeliwać na miejscu, mnie i komandirowi Riabyszewowi udało się powstrzymać tłum czerwonoarmistów”.
Przykładem rabunku środków finansowych przez sowiety w trakcie agresji na Polskę były wydarzenia jakie miały miejsce w Lidzie 18 września 1939 r. Sowieci zagrabili wówczas pociąg z uciekinierami, w skład którego wchodziły również 2 wagony wyładowane depozytami złotymi i srebrnymi, dziełami sztuki, stanowiącymi własność zarówno osób prywatnych jak i instytucji państwowych oraz banków. O sprawie szerzej pisała prasa sowiecka (np. Prawda z 05.10.1939 r.), w tonie propagandowym jakoby - „sowieci uniemożliwili wywóz złota i kosztowności stanowiących własność chłopów i robotników”. Sowieci chwalili się również „spektakularnym sukcesem wojskowym” twierdząc, że zdobyli silnie bronione miasto nagłym nocnym atakiem, co nie miała nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ Lida została opuszczona przez wojsko polskie jeszcze w dniu 17 września popołudniu i 18 września w godzinach przedpołudniowych . Dotyczyło to żołnierzy 3 batalionów Ośrodka Zapasowego 19 Dywizji Piechoty oraz Bazy 5 Pułku Lotniczego. Dowódcą jednego z baonów był kpt. Henryk Jackiewicz. Razem z wojskiem odszedł ostatni transport kolejowy, zawierający, oprócz materiałów wojennych również aktywa finansowe będące w dyspozycji wojska, jak również część depozytów bankowych i osób prywatnych. Transport ten dotarł szczęśliwie do Grodna w godzinach popołudniowych. Niestety następny transport kolejowy, o którym pisała sowiecka prasa nie mógł wyjechać z miasta wskutek zniszczenia torów kolejowych przez lotnictwo sowieckie. Informacje na temat tego transportu są bardzo fragmentaryczne. Opierają się one, na częściowo sprzecznych relacjach podoficera 19 DP Jana Pawlaka i sierżanta podchorążego Zygmunta Prędkiewicza, którzy jako żołnierze niżsi stopniem nie mieli dostatecznych informacji co do charakteru przejętego przez sowietów transportu. Bardziej szczegółowa jest relacja majora Franciszka Walawskiego, oficera 9 Pułku Artylerii Lekkiej z Białej Podlaskiej. Najbardziej jednak wiarygodne informacje dotyczące powyższego zdarzenia znalazłem w pisanych w czasie wojny wspomnieniach pułkownika Zygmunta Blumskiego ps. „Strychański”, aresztowanego przez NKWD 26.09.1944 r., zmarłego w sowieckimmapa Paktu Ribbentrop-Mołotow (Wikimedia Commons) łagrze na Syberii. Natomiast informacje Henryka Jackiewicza „Mariana” Delegata Okręgu Wileńskiego aresztowanego przez NKWD w 1944 r. są mało precyzyjne. Potwierdził on tylko w swoich wspomnieniach pisanych w czasie wojny fakt przejęcia przez sowietów transportu z ewakuującymi się ludźmi i ich majątkiem. Innym przykładem przejęcia środków finansowych przez sowietów jest zajecie przez nich pociągu z ewakuowanymi z Warszawy aktywami Centrali ZUS. Pisałem o tym już wcześniej w: „Finansowym spadku po II RP”. Miało toStalin i Ribbentrop (Wikimedia Commons) miejsce 17.09.1939 r. w okolicach Łucka.
Dzięki heroicznej postawie wielu urzędników państwowych II RP i zwykłych obywateli wiele zasobów finansowych państwa polskiego zostało ocalonych, ukrytych lub wywiezionych za granicę, dzięki czemu nie wpadły one w sowieckie ręce. Przykładem może być postawa wicestarosty nowogródzkiego Wacława Czaykowskiego, któremu udało się dowieźć do Wilna znaczną sumę środków finansowych, które ostatecznie trafiły do tworzącej się pod okupacją sowiecką konspiracji. Fakt ten pokazuje wysoki poziom etyczny wielu przedwojennych urzędników polskiej administracji państwowej. W niejednym innym państwie takie pieniądze, w takim zamieszaniu historycznym, szybko wylądowałyby na zawsze w kieszeni urzędnika. Innym podobnym do opisanego wyżej przypadku jest postawa kapitana intendentury Adama Ludwika Krycińskiego z oddziału wojskowego, który 17 września 1939 roku znalazł się w Tarnopolu, mógł ukryć się w krytycznym momencie wkroczenia wojsk sowieckich do miasta. Nie uczynił tego jednak, ponieważ w powstałym zamieszaniu nie miał komu przekazać powierzonej sobie kasy, zawierającej duże pieniądze państwowe i inne kosztowności. Ukrył je, chociaż w rezultacie dostał się do niewoli sowieckiej i został zamordowany w Katyniu. Na wyróżnienie zasługuje również postawa starosty baranowickiego, zmarłego w Londynie w 1990 r. Karola Wańkowicza. Nie miał czasu ani środków na przeprowadzenie zorganizowanej ewakuacji Baranowic, zaalarmował więc poprzez gminy najbardziej narażonych przedstawicieli ludności polskiej: ziemiaństwo, parafie, nauczycieli, osadników. Zorganizował opiekę nad pozostałymi w mieście urzędnikami i rodzinami ewakuowanych i zapewnił im na jakiś czas pomoc pieniężną. Podjął z Banku Polskiego i zabezpieczył pieniądze i inne aktywa, tak aby nie wpadły w ręce sowieckie.
Najbardziej spektakularną akcję ratowania aktywów II RP przed sowietami była udana akcja zabezpieczenia na miejscu a następnie wywiezienia przez Litwę i Szwecję Pułkownik Michał Rybikowskido Ameryki Południowej (przy współpracy wywiadu japońskiego) depozytów zgromadzonych w wileńskim oddziale Banku Polskiego. Po zajęciu Wilna władze sowieckie zażądały od dyr. Oddziału Wileńskiego Banku Polskiego Jana Oskwarka-Sierosławskiego wydania złota i walut, które przed opuszczeniem Wilna zabezpieczył we współpracy z pracownikami Banku Polskiego i oficerami wywiadu ostatni wojewoda wileński Artur Maruszewski. Było to około 1.5 tony złota i wiele kilogramów kosztowności (głównie FON). Gdy dyrektor nie chciał wypełnić zadania władz sowieckich, został aresztowany i przewieziony do prokuratury wojskowej sowieckiej, gdzie w warunkach bliżej nie wyjaśnionych popełnił samobójstwo, rzucając się z drugiego piętra na bruk podwórka. (por. K. Liszewski [R. Szawłowski] Wojna polsko-sowiecka 1939 r., Londyn 1988). Mimo usilnego śledztwa i wielu aresztowań sowietom nie udało się wpaść na trop ukrytego na terenie wileńszczyzny skarbu, który następnie został wywieziony z Litwy pod koniec 1939 r i na początku roku 1940 r. (w czasie kiedy Wileńszczyzna stała się częścią Litwy). W akcji wywiezienia z Litwy depozytów Banku Polskiego kluczową rolę odegrał Chiune Sugihara wicekonsul japońskiego konsulatu w Kownie, stolicy Litwy. Do zadań mu powierzonych przez rząd należała równocześnie obserwacja ruchów wojsk sowieckich i niemieckich. Chiune Sugihara brał także aktywny udział we współpracy z wywiadem polskim, jako części większej operacji współdziałania polsko-japońskiego (głównie w zakresie wywiadowczym). W listopadzie 1939 nawiązali z nim kontakt oficerowie wywiadu Leszek Daszkiewicz i pułkownik Michał Rybikowski. Zgodził się na pomoc przy wywiezieniu z Litwy ukrytych przez wojewodę Maruszewskiego skarbów. To on skontaktował pułkownika Michała Rybikowskiego z Gustavem Adolfusem Kyrką, który był następnie jedną z osób zabezpieczających ewakuowane depozyty na terenie Szwecji i współpracował w ich dalszej podróży do Ameryki Południowej. (więcej w mojej książce). Kim był pułkownik Michał Rybikowski? As wywiadu polskiego na hitlerowskie Niemcy. W latach 1941-43, będąc zatrudnionym pod fałszywym nazwiskiem w ambasadzie japońskiej w Sztokholmie, zainstalował misterną siatkę wywiadowczą na Niemcy, Finlandię a także na Rosję Sowiecką (więcej w mojej książce). Zebrane wiadomości z Berlina przekazywał do polskich władz wojskowych w Londynie. Wojskową służbę zakończył w randze pułkownika w II Korpusie gen. Andersa. Dwukrotnie był odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy – za rok 20-y i za pracę wywiadu II Wojny Światowej. Zmarł na emigracji w Kanadzie.
Na koniec kolejny bohater, który ratował aktywa II RP. Ostatni prezes Banku Gospodarstwa Krajowego generał brygady dr Roman Górecki. 6 września 1939 r. specjalnym pociągiem prezes Górecki organizuje w kierunku oddziału BGK w Równem na Kresach ewakuację centrali BGK wraz z częścią personelu, środkami finansowymi, najważniejszymi dokumentami i bezcennymi depozytami Biblioteki Narodowej (m.in. Kazania Świętokrzyskie, Psałterz Floriański, rękopisy partytur Chopina) i Biblioteki w Pelplinie (egzemplarz Biblii Gutenberga). Po wkroczeniu 17 września 1939 r. Armii Czerwonej BGK ewakuuje się do Rumunii, a stamtąd do Paryża i Londynu. Na emigracji prezes Górecki zabezpiecza zagraniczne interesy igen. brygady dr Roman Górecki (Wikimedia Commons)zobowiązania BGK, organizuje akcję informacyjną i wydawniczą na temat polityki gospodarczej Niemiec w okupowanej Europie, dla pracowników BGK w kraju, niewoli i emigracji organizuje akcję wysyłania paczek z żywnością i środkami finansowymi, dzięki jego staraniom pracownicy BGK, którzy znaleźli się w Anglii, mają dostęp do bezpłatnych praktyk w brytyjskich bankach. Po odwołaniu przez rząd RP na uchodźctwie we wrześniu 1941 r. ze stanowiska przewodniczącego Komisji do Uregulowania i Załatwiania Interesów Zagranicznych BGK prowadzi m.in. wykłady z bankowości dla polskich studentów w Glasgow, pisze. W 1946 r. wydaje w Londynie książkę „Gospodarczy dorobek Polski w latach 1918-1939” i 9 sierpnia tego roku umiera w Szpitalu Wojennym w Iscoyd Park. Pochowany został na cmentarzu w Whitchurch. Był kawalerem Krzyża Srebrnego Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, Krzyża Niepodległości, Złotego Krzyża Zasługi, trzykrotnie Krzyża Walecznych, francuskiego Krzyża Kawalerskiego Legii Honorowej oraz belgijskiego Krzyża Komandorskiego Orderu Leopolda.
Przedstawione powyżej przypadki stanowią tylko wierzchołek góry lodowej bohaterstwa polskich urzędników państwowych, obywateli i żołnierzy, którzy w czasie agresji sowieckiej na Polskę ratowali jej zasoby finansowe. Wielu oddało życie w służbie Ojczyzny. To co nie udało się ukryć, zostało przejęte przez władze sowieckie w październiku i listopadzie 1939 r. w wyniku przeprowadzonej akcji nacjonalizacji i kolektywizacji własności prywatnej państwowej i spółdzielczej, która bardzo szeroko była reprezentowana na tzw. „Polskich Kresach”. Własności tej nie odzyskaliśmy do dzisiaj.
Krzysztof Kopeć
Fragment poświęcony Gen.Góreckiemu został zaczerpnięty z tekstu P. Mateusza Wierzbickiego pt. "Opowiesci z dolnej półki" 
P.S.

środa, września 07, 2011

b. moneta b. Polski

Nikt nie spodziewał się krachu Krach Banku! Co stanie się z Twoimi pieniędzmi, gdy zbankrutuje bank

krach, ruiny fot. johnnyberg / sxc.hu
W USA to już codzienność. A gdyby zbankrutował polski bank? Co stałoby się z Twoimi pieniędzmi? Wyhacz opisuje burzliwą historię hipotetycznego Krach Banku.

Wielkie inwestycje. Reklamy, promocje, coraz bardziej agresywne oferty, rzesze zdobytych klientów. Potem niespodziewane załamanie na odległych rynkach, bankructwo, miliony nieodzyskanych złotych, albo... niespodziewany ratunek.

W nieodległej przyszłości w Polsce. Jest czwartkowy ranek. W sali konferencyjnej jednego z największych banków w Polsce jego prezes Piotr Plajta przemawia do zgromadzonych dziennikarzy.
- Hm, Hm. Zarząd Krach Banku SA chciałby Państwa poinformować, że w związku z nagłymi zmianami w otoczeniu naszej spółki jest ona zmuszona opuścić sferę biznesu Piotr Plajta.
- Czy to oznacza, że bank zbankrutował? - pyta dziennikarz czołowego portalu. Nikt nie odpowiada, ale i tak wszyscy znają odpowiedź. Dziennikarze zaczynają przekrzykiwać się w pytaniach, błyskają flesze...

Bo właściciel wybrał Afrykę

14 miesięcy wcześniej w tej samej sali nastroje były szampańskie. Uśmiechnięci menedżerowie wznosili toast, bo  jeden z większych polskich banków - Krach Bank - został przejęty przez duży bank inwestycyjny z Europy Zachodniej.

Plany były spektakularne. Ogromne inwestycje w nowe placówki, wzrost zatrudnienia, ekspansja na rynku bankowości prywatnej i przedsiębiorstw.

Wszyscy znali na pamięć reklamę Krach Banku do znudzenia pokazywaną między "Sportem" a "Pogodą". To był pierwszy w historii klip, w którym kupieni z reklam konkurencji Marek Kondrat, Piotr Fronczewski i John Cleese spotkali się z Dodą.

Krach Bank przedstawił "najlepszą ofertę kredytową na rynku". Pożyczkę od ręki mógł dostać każdy. "Pieniądze w 30 sekund" - brzmiał jeden ze sloganów.

Nikt nie zauważył niepokojących wiadomości ukrytych gdzieś na giełdowych stronach portali. Kogo obchodziłyby kłopoty na afrykańskim rynku nieruchomości albo spadek cen domów w Indiach? Jak się wkrótce okazało, miały one decydujący wpływ na przyszłość milionów Polaków, którzy powierzyli swoje pieniądze Krach Bankowi. Gdy to zrozumieli, było już za późno.

Zagraniczny właściciel Krach Banku ostro inwestował na wschodzących rynkach. Stał się właścicielem największych banków w Indiach i Nigerii. Gdy perły w koronie koncernu znalazły się w tarapatach, zarząd podjął decyzję, że to właśnie je trzeba ratować.

Tymczasem w Polsce ceny mieszkań zaczęły gwałtownie spadać. Część z biedniejszych kredytobiorców nie miało za co spłacać kredytów. Szczególnie tych zaciągniętych we frankach, bo cena tej waluty wzrosła w ciągu kilkunastu miesięcy z 2 do 3 złotych. Razem z nią raty kredytu.
Wzrosła liczba osób, które nie mogły, albo zwyczajnie nie chciały już płacić rat. Krach Bankowi zaczęło brakować gotówki. Wtedy, to była środa, w głównym wydaniu Wiadomości TVP pojawiła się plotka, że bank ma problemy z płynnością finansową.
Pół godziny później strony internetowe banku padły z przeciążenia. Następnego dnia przed oddziałami ustawiły się kolejki przerażonych klientów. Niestety żadnej z placówek nie otwarto.

W warszawskim parku wściekły tłum zlinczował biegacza, który w koszulce z logiem Krach Bank, przygotowywał się do maratonu...

Nikt nie spodziewał się krachu Krach Banku.

Gdzie są moje pieniądze?

Oczywiście, że wiem. Że tysiące innych klientów w ten sposób straci swoje oszczędności? Trudno, dla mnie najważniejsze jest odzyskać swoje.

Napisał na swoim blogu Jan Samolub, jeden z niewielu klientów Krach Banku, którym udało się wypłacić w środę wieczorem pieniądze z Krach Banku. Co stało się pamiętnej nocy z środy na czwartek?

Gdy zarząd Krach Banku zgodnie z procedurą powiadomił Komisję Nadzoru Finansowego, ta natychmiast podjęła decyzję o zawieszeniu działalności spółki. Od tego momentu klienci nie mają już dostępu do swoich pieniędzy. Nie mogą przelać swoich środków na inne konto.

Zgodnie z polskim prawem, jedyną transakcją, jaką mogą dokonać to... przelew na konto Urzędu Skarbowego. Co bardziej oczytani klienci Krach Banku przelewają wszystkie środki na konto fiskusa. Na zaś. Minister finansów jest wniebowzięty. Obiecuje, że nadwyżkę wpływów przeznaczy na rewaloryzację emerytur.

W piątek nagłówki wszystkich gazet pytają:

Czy klienci Krach Banku odzyskają swoje pieniądze?

- Trzymałem w Krach Banku wszystkie oszczędności swojego życia. Odkładałem na emeryturę. Jak mam odzyskać stracone pieniądze? Czy mam szansę odzyskać wszystko? - piszą czytelnicy najpopularniejszego serwisu w kraju.

Wyhacz.pl kieruje wszystkie te zapytania do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, instytucji, której zadaniem jest wypłacanie pieniędzy klientom upadłego banku. Można liczyć na zwrot pieniędzy razem z odsetkami, ale... tylko do określonej kwoty. I tu zaczynają się schody.

Pan Adam Stratny, emerytowany oficer Wojska Polskiego, miał łącznie w Krach Banku 500 tys. złotych oszczędności. Nigdy nie lubił grać na giełdzie. Szczególną satysfakcję miał kilkanaście miesięcy temu, gdy koledzy piloci, urodzeni gracze, utopili dziesiątki tysięcy podczas głębokiej dwuletniej bessy. A wcześniej śmiali się z niego i mówili: "Kto nie kupił akcji, przegrał  życie".

Pan Adam twardo mroził fundusze na lokatach i zarabiał (właściwie to oszczędzał, ale bez strat). W dniu bankructwa Krach Banku miał 480 tys. oszczędności na lokatach - na wnuki - i 20 tys. na ROR, na wakacje.

Niestety, z tej kwoty dostanie tylko... 81,4 tys. złotych. Dlaczego tak mało? Bo BFG gwarantuje tylko zwrot kwoty nie przekraczającej równowartość 22,5 tys. euro. Klient bankrutującego banku może liczyć na 100 procent wkładu, ale tylko od depozytów nie większych niż 1000 euro, między 1 tys. a 22,5 tys. euro dostanie 90 proc. kwoty. Każda złotówka powyżej tej kwoty - przepada.

Szczęście w nieszczęściu pana Adama i tysięcy innych klientów był fakt, że w dniu upadku Krach Banku złoty był wyjątkowo słaby - 1:4 w stosunku do euro.

Dopiero, gdy sąd ogłosi upadłość banku, pan Adam będzie mógł starać się o swoje pieniądze, na podobnych zasadach, co każdy inny wierzyciel bankrutującego przedsiębiorstw.
 
Przerażonym klientom innych banków Wyhacz.pl radzi: Trzymajcie mniejsze kwoty w różnych bankach, w ten sposób "kwota" gwarantowana obejmie większą część, albo wszystkie wasze oszczędności.

Ostatnia deska ratunku

Kiedy klienci szukają sposobu na odzyskanie pieniędzy utopionych w Krach Banku, premier wraz z prezesem NBP zastanawiając się, co zrobić z upadłą spółką. Poufnie kontaktują się z szefami innych największych banków. Trzeba za wszelką cenę zapobiec panice, tak by Krach Bank nie pociągnął za sobą wszystkich.

Bo, chociaż prawo w każdym cywilizowanym kraju przewiduje upadłość banku, jak każdej innej spółki, wiadomo, że nie dotyczy to największych. Szczególnie największych banków.

1. Northern Rock - piąty co do wielkości bank w Wielkiej Brytanii od połowy 2007 roku miał poważne problemy finansowe. Gdy znalazł się na granicy bankructwa, 17 lutego 2008 rząd ogłosił, że bank stanie się własnością Jej Królewskiej Mości, czyli zostanie znacjonalizowany.

2. W piątek 14 marca amerykański bank Bear Stearns poinformował o problemach z płynnością finansową. W sobotę, okazało się, że praktycznie zbankrutował. W niedzielę większy konkurent JP Morgan, sam w ogromnych finansowych tarapatach, kupił za bezcen Bear Stearns. Pieniądze - 30 miliardów dolarów - dostał od Fed.

3. Fannie Mae i Freddie Mac - spółki notowane na giełdzie, których zadaniem jest udzielanie gwarancji na rynku kredytów hipotecznych - od roku kuleją. W lipcu kurs ich akcji załamał się i znalazły się na krawędzi. Rząd i Fed dawna pomagają im jak mogą. Teraz rozważają nacjonalizaję spółek.

4. 11 lipca rząd amerykański przejął kontrolę nad kalifornijskim bankiem IndyMac. Spółka, która specjalizowała się w ryzykownych kredytach mieszkaniowych stała się niewypłacalna. Z dnia na dzień zamknięto oddziały oraz zablokowano bankomaty IndyMaca. Czy oznacza to, że bank splajtował? Prawie przed bankructwem uratował go rząd. Przejął wart 32 miliardy dolarów bank.

Kryzys nadciąga z zachodu

To tylko wizja przyszłości. Na razie w Polsce spokój, ale na Zachodzie już szykują się do Krachu. Sondaż opublikowany niedawno przez firmę badawczą Harris Interactive pokazuje, że Amerykanie i mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, i Hiszpanii przestali ufać bankom.
Ponad jedna trzecia Włochów i Hiszpanów jest "bardzo zaniepokojona" tym, że może stracić swoje oszczędności w wyniku załamania się systemu finansowego w ich krajach. 
Mniej więcej połowa ankietowanych Niemców i Francuzów stwierdziła, że spodziewa się krachu. Najwięcej z nich twierdzi, że nastąpi on w ciągu pięciu najbliższych lat. Tylko od 10 do 20 procent respondentów uważa, że krach ich ominie.
Chociaż polskie banki, dzięki temu, że wciąż pozostają w tyle za zachodnimi, uniknęły konsekwencji kryzysu sub-prime, nie są bezpieczne. Firma konsultingowa Ernst&Young ostrzegła je niedawno przed zbyt lekkomyślnym udzielaniem kredytów klientom.
W sytuacji, gdy  ich ilość kredytów wielokrotnie przewyższa ilość zdeponowanych w kasie banku oszczędności klientów, ryzyko niewypłacalności rośnie. Wszystko zależy od tego, czy kredytobiorcy będą chcieli i będą w stanie spłacać pożyczki. Jeśli okaże się, że mają z tym trudności, grozi nam katastrofa...

Oświadczenie BRE Banku w sprawie "kradzieży stulecia"

Mamy już ponad 10 tysięcy punktów cashback

Tajemnicza kradzież. Wyjęli trzy miliony z nocnej wrzutni banku

Zalegasz z ratą? Bank sprzeda twój dług windykatorom

UOKiK: Podczas fuzji Pekao naruszył interesy klientów