n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

sobota, grudnia 29, 2012

kRaj Popolsza w Polsce

Krajobraz po bitwie

 Matactwo oparte zostało na zaledwie kilku prostych zasadach.
1.      Tajność
Dotyczyła każdego detalu związanego z przygotowaniami oraz z lotem Tupolewa. Opozycja polityczna w Polsce wyjątkowo łatwo pogodziła się z faktem objęcia ścisłą tajemnicą - niewytłumaczalną z perspektywy badania przypadkowej katastrofy – wszystkich okoliczności pamiętnego lotu. W tym szczegółów dowożenia każdego z Pasażerów na lotnisko Okęcie, wszelkich zdarzeń na warszawskim lotnisku, zarówno startu Tupolewa, jak i innych samolotów odlatujących tego poranka z Okęcia, relacji świadków z lotniska, zapisów radarów wojskowych, relacji świadków z rozmaitych ośrodków. Przede wszystkim tych, których zadaniem było śledzenie tak ważnego lotu. Wreszcie – korespondencji z międzynarodowymi instytucjami zajmującymi się monitorowaniem ruchu lotniczego; w tym bezpieczeństwem ruchu oraz ratownictwem lotniczym.
Przypomnijmy, polska Prokuratura badała, jak sama twierdzi, przypadkową katastrofę, do której doszło w ostatnich sekundach lotu Tupolewa. Tajemnicą objęto jednak absolutnie wszystkie zdarzenia z poranka 10.04.2010 roku na warszawskim Okęciu. Także w centralach polskich sieci telefonii komórkowej, w polskim obszarze powietrznym, w polskim wojsku. Po co?
Nie tylko po to, żebyśmy z całej tej sprawy zrozumieli jak najmniej, albo żeby od pierwszego dnia zasugerować nam zamach z udziałem specnazu i Tuska. Ale również po to, żeby dochodzeniem do prawdy o 10.04 nas jak najszybciej zmęczyć. Wreszcie po to, żeby nami jak najskuteczniej manipulować. Żeby nas jak najgłębiej podzielić.
2.      Demokratyczne państwo prawa
Pojęcie to było skutecznie wykorzystywane przez esbeków przed rokiem 1989-tym. Najczęściej w obronie państwa, które ludzie ci dzierżawili od sowieckich służb. W obronie PRL-u oraz własnych rządów.
Obserwując dzisiejsze poczynania polskiej Prokuratury i polskich mediów łatwo dojść do przekonania, że nic się w mechanizmach władzy nie zmieniło. Ci sami ludzie, czasami ich potomkowie, w dalszym ciągu swoje wpływy opierają na obronie ładu, porządku i „legalnego rządu”. Ale przede wszystkim na obronie … tajemnic. Tych zwłaszcza, które dotyczą ich przestępstw, kłamstw oraz zbrodni. Prawo „ich” nie obowiązuje. W utrzymaniu bezkarności pomagają im prawnicy. Także agentura. Zresztą, dość często to jedno i to samo.
3.      Prokuratura prowadziła postępowanie w oparciu o dowody zgromadzone(?) w Rosji
Dzięki temu na żadne pytanie nie musiała odpowiadać. Otrzymała wieczne usprawiedliwienie każdej zwłoki, każdej luki w postępowaniu, każdego swojego zaniechania i każdego braku. Gdyby okazało się - za kilka lat - że w tzw. „aktach polskiej Prokuratury” na temat Tragedii 10.04. zachowały się niemal wyłącznie ścinki starych gazet wyniesionych z pierwszej lepszej dworcowej toalety, wymieszane z nic nie znaczącymi kserokopiami z nie istniejących, bądź preparowanych zdjęć, dokumentów, czy zeznań, to polska Prokuratura zostałaby usprawiedliwiona. Również przez obecną opozycję. Wszelkie oryginalne dowody zabrali nam wszak Rosjanie. I to oni nie pozwolili polskim bohaterom na prowadzenie normalnego postępowania. Zapewne już wkrótce się okaże, że polskie „akta” i „dowody” ktoś – bardzo nam przykro – ordynarnie sfałszował. Część oryginałów – o dziwo – zniknęła, świadków co prawda przesłuchano, ale protokoły poginęły. Będziemy za kilka lat musieli uwierzyć panom Prokuratorom na słowo.

4.      Pełnomocnicy prawni rodzin okazali się niezbyt rozgarnięci

Niekompetentni, nie ogarniający sytuacji, skoncentrowani na własnej karierze. Rzadko na rozwiązaniu zagadki popełnionej zbrodni. I to zbrodni, w którą niezwykle głęboko zamieszani byli od samego początku funkcjonariusze polskiego i rosyjskiego państwa. Pełnomocnicy prawni Rodzin siłą rzeczy wzięli udział w grach tajnych służb prowadzonych w ramach „demokratycznego państwo prawa”. Narzucając Rodzinom zasadę bezwzględnego podporządkowania się polskiej Prokuraturze. Narzucając tym samym posłuszeństwo i bierność osobom wyjątkowo wręcz zdezorientowanym i bezradnym. Wymagającym szczególnie troskliwej opieki i przemyślanych podpowiedzi.
Skazało to owych pełnomocników na kontynuowanie wiecznej przepychanki z twardymi obrońcami ekipy Tuska, z mistrzami kłamstwa i manipulacji; na niekończącą się grę prowadzoną według przyjętych od początku reguł. Grę podlaną gęstym sosem Tajemnicy. Skutkującą łatwym do przewidzenia finałem – niczego nie udało się wyjaśnić, niczego nie udało się udokumentować, niczego pewnego w gruncie rzeczy nie ustalono.

5.      Opozycja polityczna w Polsce okazała się niezbyt sprawna (delikatnie mówiąc)

Dramatycznie niekompetentna, zagubiona, zaplątana we własne nogi, z mechanizmami finansowania w pełni kontrolowanymi przez służby. Polska opozycja dobrowolnie uczestniczyła - od początku III RP – w grach służb. Zawsze na ich warunkach. Spójrzmy na pierwszy z brzegu prosty mechanizm.
Otóż niemal każdy zdolny polityk w Polsce, każdy wybitny, zaangażowany wolontariusz, bywał dopuszczony - w największym zaufaniu, w drodze absolutnego wyjątku - do wybranych fragmentów „prawdy” na temat Smoleńska. Zazwyczaj do jakiejś kolejnej mistyfikacji. Dawało to owemu politykowi/aktywiście poczucie ważności, wyjątkowości, uczestnictwa w elitarnej grupie. Dopuszczającymi do gry okazywali się najczęściej funkcjonariusze, podsuwający z potrzeby serca „dowody” na temat hipotezy dwuwybuchowej. Dowody, które za chwilę oczywiście znikną. Dopuszczonymi byli wybrańcy. Po niezbyt długim czasie obrońcami Tajemnicy stawały się obydwie strony opisanej wyżej zabawy.
Skutecznie zindoktrynowani aktywiści mogli latami bredzić o mitycznych aktach polskiej Prokuratury. W których to aktach wszystko zostało – rzekomo - wyjaśnione i udokumentowane. Odnaleźli się świadkowie(?) oraz zdjęcia(?) z Okęcia, udało się zebrać tysiące(?) oryginalnych fotografii z lotniska Siewiernyj, wszystko jest w „aktach”. Nasi to badają i prawie wszystko wiedzą, ale na razie obowiązuje ich Tajemnica. Prokuratura nie pozwoliła im niczego ujawniać. Tusk także nie pozwala, bo jest we wszystko zamieszany. Do wyjaśnienia pozostały zaledwie cztery ostatnie sekundy tragicznego „lotu”.
Naiwna bajka „o mitycznych aktach polskiej Prokuratury” - przez nikogo nigdy nie weryfikowanych – o dobrej woli funkcjonariuszy III RP, o ich skrywanym patriotyzmie, wielu osobom wystarczyła. Dały się wpuścić w maliny. I tam zostały.

               Jak obecną sytuację w Polsce rozwiązać?

Czy wyjście z równie zawikłanej sytuacji jest możliwe? Otóż ...   jest. Wymaga wyłącznie odwrócenia wyżej wymienionych zasad.

1.      Jawność

Na każdym etapie postępowania. Jeżeli do transparentności nie można dziś przekonać Prokuratury cywilnej, ani wojskowej, ani pozostałych instytucji państwa, czy mediów, należało ją wymuszać poprzez jawne działania opozycji:
- poprzez systematyczne zapraszanie na obrady Zespołu Macierewicza możliwie najszerszego grona posłów z pozostałych partii, także dziennikarzy z najważniejszych mediów,
- przez codzienne odświeżanie strony internetowej Zespołu; z wielomiesięcznym planem pracy, z publikowaniem wszelkich dokumentów i dowodów, jakie udało się dotychczas uzyskać,
- przez publikowanie ekspertyz (o ile istnieją) i dowodów z przeprowadzonych już badań (o ile takimi dysponujemy),
- przez zwoływanie systematyczne konferencji naukowych, na których naukowców nie selekcjonuje się według formułowanych poglądów, podczas których nikogo się nie cenzuruje, gdzie obowiązuje zasada nieskrępowanej wymiany poglądów,
- przez publikowanie pełnych stenogramów oraz zapisów video z wysłuchań świadków; także przyjętego terminarza takowych wysłuchań, planowanych na wiele miesięcy do przodu.
To chyba oczywiste, że nieobecność osób zapraszanych do Sejmu na publiczne wysłuchania, nieobecność nieusprawiedliwiona, powinna być równie skrupulatnie odnotowywana, co rozległe i publiczne relacje. Nieobecność stałaby się w tym wypadku równie wymowna.
Jawność oznaczałaby wykonanie dziś energicznie tego wszystkiego, czego Zespół kierowany przez Antoniego Macierewicza do tej pory nie wykonał. Nagromadziło się takich zaniedbań – po ponad dwóch latach udawanek oraz brnięcia w rozmaite głupstwa – naprawdę dużo. 
2.      Demokratyczne państwo prawa

Funkcjonowanie takiego pojęcia w obiegu społecznym należało od początku twórczo wykorzystać. Z pełną świadomością, że przestępstwa w Polsce popełniają (również) premierzy i ministrowie, posłowie i politycy partii opozycyjnych, prokuratorzy cywilni i wojskowi, także dziennikarze, adwokaci i sędziowie. Każdą z wymienionych grup zawodowych można, a nawet należało od początku podejrzewać o systematyczne i bezczelne kłamstwa, o chorobliwe matactwo, o ukrywanie prawdy oraz dowodów. Zwłaszcza w odniesieniu do wydarzeń związanych z 10.04.2010.
W celu zneutralizowania takiego procederu, ulubionej rozrywki establishmentu III RP, niezbędna była jawność. A skoro jawnością brzydzili się zarówno Tusk, jak jego Prokuratura, skoro absolutnej transparentności nie zażądał w tej sprawie polski Sejm, skoro takiej jawności nie zaproponował nawet Zespół Parlamentarny Antoniego Macierewicza, to do jawności powinno dziś odwołać się społeczeństwo. Do transparentności, do sprawności prowadzonych postępowań, do przywołania zasad demokratycznego państwa prawa.
3.     Zwrócenie szczególnej uwagi na dowody zgromadzone w Polsce
Aktorskie, fałszywe do szpiku kości skomlenia polskich polityków – tuskowych i opozycyjnych - o zwrot dowodów zatrzymanych w Rosji nie zastąpią nam realiów. Fałszu żałosnego zawodzenia, w wykonaniu establishmentu III RP, ukryć się dłużej nie da. Skrupulatnego zbadania wymagają przede wszystkim te dowody, do których opozycja w Polsce uzyskała już dawno swobodny dostęp. W tym ważne zdjęcia, które wiele miesięcy temu opublikowano; na które zwolennicy dwóch podstawowych hipotez – Jerzego Millera i Antoniego Macierewicza - stale się powołują. Mam tu na myśli przede wszystkim wnikliwe przebadanie tzw. „zdjęć pani Kurtyki”, „zdjęć pani Seweryn”, filmiku „Koli” (1’24), filmu Wiśniewskiego, filmu „Ostrołęka” i Fomina, wreszcie ... zdjęć zamieszczonych na rosyjskiej stronie „gorojanin”, które to fotogafie A. Macierewicz skierował - jak publicznie zadeklarował - do ekspertyz w międzynarodowym gronie ekspertów. (i co dalej, chciałoby się zapytać?)
Do tego dochodzą tysiące fotografii zgromadzonych rzekomo przez Zespół Parlamentarny. To samo dotyczyłoby relacji polskich świadków. Z konfrontowaniem owych świadków ze sobą nawzajem, z drążeniem najdrobniejszych szczegółów włącznie.
4.     Pełnomocnicy prawni porządnie wykonujący swoją pracę
Niech zaczną choćby od jawności. Od założenia własnej strony internetowej dotyczącej tego jednego postępowania. Na której znaleźlibyśmy zarówno wystąpienia pełnomocnika-autora strony do polskiej Prokuratury. Ale także jego wystąpienia do pozostałych polskich i międzynarodowych instytucji wraz z odpowiedziami. W tym wszelkie ponaglenia i zestawienia uzyskanych do tej pory przedmiotów, fotografii oraz dokumentów związanych z Tragedią. Na prywatnej stronie internetowej wybranego pełnomocnika powinniśmy mieć możliwość zapoznania się zarówno z jego wyjaśnieniami co do przyjętej linii postępowania, prowadzonego w imieniu pokrzywdzonych Rodzin, jak i z wytłumaczeniem podjętych kroków prawnych. Wreszcie, ze szczegółowymi wyjaśnieniami każdego z własnych zaniechań.
5.      Sprawna opozycja polityczna
Wystarczyłaby nam opozycja, która energicznie i z talentem organizowałaby struktury na wszystkich poziomach, zwłaszcza struktury lokalne. Nie tylko biura w Warszawie. Która potrafiłaby uruchomić potencjał społeczny, aktywizowany przy zagrożeniach dla Polski największych. Zwłaszcza takich, z jakimi mamy do czynienia po 10.04.2010 roku.
Przydałaby się dziś Polsce opozycja, której źródła finansowania nie są w pełni kontrolowane przez agenturę, ani przez dawną esbecję; która nie poświęca prawdy o Smoleńsku w związku z kolejnym „sprytnym” manewrem taktycznym, i która nie tworzyłaby Zespołu Parlamentarnego spośród posłów zaledwie jednej partii, z istniejących w Sejmie. A wszystko tylko po to, aby zamarkować działania wyjaśniające, kanalizujące społeczne wzburzenie. Która nie tworzyłaby fikcji wyłącznie po to, żeby zasłużyć na banana. Bananem miało być utrzymanie się największej partii opozycyjnej w dziecinnym siodełku krajowej polityki. A może nawet ... ponowne dopuszczenie PiS-u – kiedyś, za kilka lat – do władzy. Czy establishment III RP, zamieszany po uszy w zamach 10.04, zdecyduje się dopuścić kiedykolwiek PiS do współrządzenia?  Wątpię.
Miejmy nadzieję, że gdy społeczeństwo dotrze kiedyś do dowodów prawdziwego przebiegu wydarzeń nagłośnionych rankiem 10.04., do dowodów definitywnie kompromitujących elity III RP, to nie zderzy się w finale, niejako na deser, z frontalnym atakiem ze strony obecnej opozycji, ze strony PiS-u. Załóżmy optymistycznie, że dotychczasowy sposób prowadzenia wyjaśnień przez Zespół Parlamentarny Antoniego Macierewicza, szokująco wręcz nieudolny, wynikał z serii nieszczęśliwych przypadków połączonych ze sporą naiwnością.
Przypomnę - zginęła Para Prezydencka, Prezydent na uchodźstwie, 9 generałów, dowódców Wojska Polskiego, niemal setka najważniejszych postaci polskiej elity. Rankiem 10.04.2010 zniknęła na naszych oczach, w niesłychanie zagadkowych okolicznościach, reprezentacja polskiego społeczeństwa; niemal wszystkie żywe symbole polskiej niepodległości. To co stało się po 10.04. okazało się dla Polaków równie tragiczne.

czwartek, grudnia 27, 2012

Walka trwa

 

Depesza

   Kiedy jakieś trzy lata temu po wielu przemyśleniach i doświadczeniach w mojej głowie ułożyły się
kolejno słowa-idee: Wolność Pokój Świadomość, nie przeczuwałem, że trwanie przy nich może
pozbawić mnie tego pierwszego. Pobyt w izolacji na Białołęce jest kolejną życiową nauką, która
pokazuje, że nieprzypadkowo wolność jest pierwszą z tych idei, jest fundamentem, z którego wynikają
pozostałe, bo dopiero gdy uwolnimy się od uprzedzeń, strachu i manipulacji możemy zrozumieć, że pokój
jest najlepszą drogą i uzyskać świadomość. Świadomość tego, kim jesteśmy, czego chcemy i co nas otacza. Świadomość mankamentów systemu, ale też własnej tożsamości i indywidualnej autonomii oraz tego, z czym należy walczyć i czego należy bronić.

   Zostałem zatrzymany gdy stanąłem z rozłożonymi rękoma naprzeciw policjantom z bronią gładkolufową
strzelającym w stronę tłumu nieagresywnych ludzi, świętujących rocznicę odrodzenia naszego kraju na arenie międzynarodowej po 123 latach niewoli. Chcących pochodem udowodnić, że Polska nie jest "bękartem traktatu wersalskiego", jak chciał tego Stalin -okrutny oprawca naszych przodków i bratnich narodów,
ani rozmytym w medialnej papce zbiorowiskiem idiotów czy hodowlą wykształconego białego materiału genetycznego dla starzejących się i borykających z problemami imigracji zachodnich państw, ale energetyczną, pozytywną siłą chcącą budować Polskę wolną i silną, która nie będzie musiała już padać na kolana. Pamiętamy o naszych korzeniach i o wszystkich ludziach, dzięki którym nadal możemy wychowywać dzieci po polsku. Oddajemy im hołd i pamiętamy o nich, bo chcemy by i o nas pamiętano. Żyjemy w kraju, który w swej historii przebył wiele cierpień ukrzyżowany na mapie Europy zawsze między młotem a kowadłem. Jednak nie ma we mnie nienawiści do narodów, czuję ją jedynie do rządów wykorzystujących i eksploatujących obywateli. Ludzi nie powinno dzielić się na przedstawicieli narodów; ze względu na rasę; miejsce pochodzenia czy zamieszkania. Ludzie dzielą się tylko na dobrych i złych, a dobro i zło nie uznają politycznych granic.

   Jesteśmy nieustannie poddawani procesowi podziału i inżynierii społecznej. Lansuje się mody, trendy i tryb życia wyzuwający już od najwcześniejszych etapów edukacji z tożsamości. Ludzie poddają się amnezji. Widać to na każdym kroku, chociażby po wyborach do parlamentu. Mówi się, że jest źle i trzeba to poprawić, więc dlaczego wyborcy zapominają wciąż o niemających końca kłamstwach parlamentarzystów?! Słychać ciągłe narzekania, cały czas jest źle, więc powinno się ich wymienić, a od dwóch dekad wciąż są tam ci sami ludzie. Czas na świadomość. Czas na anamnezę.
   Podstawowe wartości uległy zachwianiu bądź wypaczeniu. Wystarczy spojrzeć na obecny styl życia, który lansowany jest za pośrednictwem oficjalnych szerokich mediów. Przedstawia się jako cel egzystencji opodatkowaną pracę dla dużej korporacji, wspinaczkę po finansowej drabinie, rozluźnienie więzi społecznych i rodzinnych, a jako remedium na pustkę wewnętrzną- nieskrępowany hedonizm. Poprzez idiotyczne seriale i teleturnieje, w których nagradzana jest głupota, celebryckie programy i sprzedaż prywatności sztucznie wypromowanych pseudo-autorytetów nie mających do zaoferowania zupełnie nic prócz samych siebie kształtuje się podatne umysły na niewolników poświęcających swe życie kredytom, portalom społecznościowym jako protezie relacji międzyludzkich i zabawie, gdy czas na to pozwoli. Zero rozwoju. Zero tożsamości. Wyrwane korzenie i brak wartości. Droga ku przepaści. Brak świadomości w głowie niewolnika.
   Wystarczy  rozejrzeć się dokoła,a wszystko stanie się jasne i klarowne. Media kłamią perfidnie. To, co dzieje się na ulicy wygląda zupełnie inaczej od prezentacji telewizyjnej. Gazetom brak dziennikarskiego obiektywizmu. System chce, by dzieci szły do szkolnej indoktrynacji od 6. roku życia, a wiek emerytalny przesunięto do 67. roku życia zmniejszając w tym samym roku listę leków refundowanych. To hodowla na rzeź, a nie dobre gospodarzenie. Makdonaldyzacja kultury i zacieranie się różnic w procesie globalizacji sprawiają, że cierpnie mi skóra, bo koszmarem wydaje się świat, w którym wszędzie jest tak samo i wszyscy myślą to samo. Sprzeciwiam się temu.
   Mogę wyrażać sprzeciw,bo tolerancja nie wyraża akceptacji. Wolność wyboru dana jest każdemu, wystarczy tylko uświadomić sobie, że mamy do niego niezbywalne, niezaprzeczalne prawo. Wolność manifestowania poglądów, ale i wolność sprzeciwu również. Wybór to nasza osobista sprawa, a jedynym jego hamulcem zawsze jest tylko strach. Pewne wybory są promowane, a inne-jak tradycja i patriotyzm-tępione.

   Dwa dni po zatrzymaniu, jadąc windą na posiedzenie sądu, na którym zadecydowano o zastosowaniu wobec mnie środka zapobiegawczego w postaci aresztu-oczywiście skuty kajdankami i w asyście dwóch policjantów po cywilu-usłyszałem od policjanta, który wszedł po drodze takie słowa : ,,Szkoda,że to nie 86`, bo wtedy nie wiadomo, czy byście stąd żywi wyszli". Funkcjonariusze 11 listopada mieli polecenie maksymalnie wypełnić radiowozy zatrzymanymi. Pierwszym pytaniem z ich strony -już na komendzie- było: ,,Czy jesteś z jakiegoś stowarzyszenia?''. Protokoły spisywane były z pominięciem wszelkich procedur, otwarcie mówiono o odgórnym ,,prikazie'', zarzuty przeczyły zdrowemu rozsądkowi. Na 176 zatrzymanych osób cztery nie przyznały się do winy i to wobec nas wyciągnięto konsekwencje, reszta zatrzymanych przyznała się do zarzucanych, a w większości niepopełnionych czynów. Sąd i prokuratura nie nadstawiały uszu na logiczne argumenty, a ich niezawisłość wobec władzy ustawodawczej to ordynarne oszustwo i pusty slogan. Żyjący w państwie autorytarnym i to ludzie uczestniczący w tej maskaradzie: ci, którzy to zaplanowali i ci, których nazwiska widnieją na papierach w naszej sprawie powinni tu być zamiast nas.

   Władza pokazuje na co ją stać: na strzelanie do zwykłych ludzi i osłanianie się w tym czasie tarczami przed racami i kamieniami. Czyżby policjanci nie chcieli strzelać do swoich kolegów? Jeśli teraz pozwolimy zapanować nad nami obawą przed zmianą i strachowi przed ostracyzmem i ośmieszaniem to nie będzie nigdy lepiej. Nie możemy pozwalać im na umieszczanie niewinnych ludzi w więzieniach bądź lokowanie ich tam przez poglądy, bo następnym krokiem będzie coś gorszego. Oni się tak łatwo nie cofną. Gdy dzieje się źle potrzebny jest bunt, bo "ludzie, którzy zamieniają swoją wolność na tymczasowe bezpieczeństwo nie zasługują ani na jedno ani na drugie". W obecnej sytuacji nie można chylić głowy, należy działać. Dla mnie wybór jest oczywisty: wybieram Wolność, wybieram Pokój, ponieważ jestem świadomy zagrożenia ze strony państwa. Nie chcę też usłyszeć kiedyś od dziecka- i co gorsza może nie po polsku- "tato a ty co zrobiłeś, żeby było lepiej?" i żeby jedyną moją odpowiedzią było milczenie i pusty wzrok.

   Jak już pisałem pobyt tutaj to kolejna nauka. Wiem, kto odczuwa mój brak, na kogo mogę liczyć i kto jest prawdziwym przyjacielem, bo poznaje się ich przecież w biedzie. Dziękuję Wam za wsparcie, za to, że działacie w mojej sprawie, za każdy akt pamięci i każdy czyn. Dziękuję wszystkim, których interesuje prawda, dla których ważne są inicjatywy wolnościowe i patriotyczne. Dziękuję.
        
         Nie bójcie się, walczymy o lepszą przyszłość.
         Wolność! Pokój! Świadomość!


                                                                                                       Sebastian Wasiak