Demostenes - Dziennikarz śledczy, a może dziennikarze śledczy. Ujawniam prawdę.
POLITYKA
21.02.2012 01:02
Zginęłaby pod Smoleńskiem gdyby nie WSI
Polscy politycy nie znają języków… Najlepiej wie o tym
Magda Fitas. Niby zwykła tłumaczka, a jednak chcąc nie chcąc
najważniejsza kobieta w polskim niby państwie. Bo ona wie…
Wie wszystko o najważniejszych politycznych rozmowach,
negocjacjach, umowach i traktatach, które w imieniu Polski podpisują
prezydent, premier i ministrowie.
Być może wie też znacznie więcej niż my o katastrofie w Smoleńsku.
Więcej niż Dukaczewski?
Siedzę z moim znajomym, w całkiem fajnym miejscu. Dla Warszawki
oczywiście. Dla tych którym los sprzyja… W tle widzę ex ministra
Drzewieckiego, znanego z afery hazardowej, a całkiem niedaleko Kaziu
Marcinkiewicz z Izabel… A ja sobie siedzę i gadam z moim źródłem… W
końcu o nich też.. Brzmi ekscytująco. Prawda? Nazwiska jego zatem nie
zdradzę. Szybko zeszło na Dukaczewskiego, - generała ostatniego, szefa
WSI. Tego co lubi w mediach brylować, i ubiera się strasznie: gustu,
smaku ani za grosz.
Znajomy zna się na tym choć bliżej mu do munduru, bo ze służbami
wszedł niegdyś w zażyłe związki. Dzisiaj raczej tego nie żałuje, ale
może ma wyrzuty sumienia, może nawet wszystko przemyślał. Jest na
emeryturze i ma znacznie więcej czasu na myślenie niż kiedyś bywało: a
to na placówce, a to w kraju na ważnym odcinku…
W każdym bądź razie czasem gdy się spotykamy na lunchu , to mówi i to
nie mało. A ja lubię słuchać. Tym razem jednak to ja wywołałem temat
generała. Mówiłem, że gdy go w mediach widzę, słucham to na śmiech mi
się zbiera, bo to zwykły konfabulant, bajkopisarz… a nasze pismaki
słuchają go z otwartymi ustami, myśląc że odkrywa przed nimi nieznane
karty historii polskiego wywiadu… Tak jak dzieci, z wypiekami na ustach
słuchają gawędy dziadka przy kominku. A ten z fajką w zębach buduje
Historie na nowo.
I żadnych konkretów – mówię.
ON
- No, konkrety byłyby bardzo obciążające dla niego, ale na pewno ma
do opowiedzenia wiele rzeczy… Ale najciekawszych, to nie wyzna pewnie
do… śmierci. Najciekawsze to by były – jakby to powiedzieć więzy…
więzi z no… Z sąsiadami…
JA
- No tak…
ON
- Stopień penetracji itd. itd. …
JA
- Tak, tak… A jeszcze o tym człowieku… To niesłychane co
przeczytałem niedawno w Tygodniku „Uważam Rze…” Że on ma żonę. Młodszą,
która… Że ma z nią dziecko. Przynosi je w nosidełkach do pracy…
Chyba na karmienie czy co? Tyle że ta jej praca to przecież kancelaria
premiera Donalda Tuska, a ona jest jego tłumaczką…
ON
- A co to za nowość?! A kogo minister Iwiński za przeproszeniem po
dupie klepał? W rządzie Millera tłumaczkę? To jest ona. Potem ją Lech
Kaczyński wziął.
No i tu się za głowę złapałem. Rzeczywiście był ktoś taki. TVN chyba
aferę z tego zrobiło, a Izabela Jaruga-Nowacka, pełnomocnik rządu ds.
równego statusu kobiet i mężczyzn zwróciła się do kumpla z partii –
wtedy premiera o wyjaśnienie sprawy zachowania się innego kumpla
Tadeusza Iwińskiego wobec polskiej tłumaczki podczas szczytu Unii
Europejskiej w Barcelonie. Pytała czy nie doszło do molestowania
seksualnego itd.
Pomyślałem, więc o dziennikarzach Uważam Rze: chapeau bas. Mają dobre dojścia. Wytropili…
To wszystko tłumaczy. Wszystko staje się teraz jasne… Dukaczewski w
kancelarii premiera… Czyli ten, który w raporcie o likwidacji WSI
Antoniego Macierewicza uznany został wprost: „za współodpowiedzialnego infiltracji sił zbrojnych RP przez rosyjskie służby specjalne rezyduje dzisiaj w URM-IE.
Ale – jak zwykle - znowu okazało się, że od dawna wszyscy to wiedzą i nikt z tym nic nie robi. Jeden Rokita kiedyś grzmiał: „Pan
Dukaczewski to jest postać, która stała się symbolem nieformalnych
powiązań w WSI przez ostatnie 15 lat. W polskiej polityce i polskim
życiu publicznym jest to jeden ze złych symboli, najgorszych zjawisk
ostatnich lat. Jest to symbol ciemnych, niejasnych powiązań w polskim
życiu publicznym". Rzeczą w najwyższym stopniu naganną jest, że
przyjaciółka generała Dukaczewskiego jest tłumaczką najbardziej poufnych
rozmów prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "
Rokita oburzał się tak jednak tylko dlatego, że sprawa kompromitowała administrację prezydenta z PiS Lecha Kaczyńskiego.
Gdy Prezydent zrezygnował z współpracy z przyjaciółką byłego szefa WSI
Magda Fitas została poproszona o współpracę przez rząd Donalda Tuska. I
poleciała z premierem do USA… Poseł PO, Jan Rokita nabrał wówczas wody w
usta. Na nic się to zdało. Słowo się rzekło. Niedługo potem Jan
Rokita stał się politycznym banitą. Generał „samo zło” według Rokity z pewnością się ucieszył.
Pośladki pani tłumacz
Magda Fitas, ma już blisko czterdzieści lat. Tłumaczką rządową wydaje
się być od zawsze. Z pewnością tłumaczyła już Millera. Na angielski.
Rosyjski Miller powinien dobrze znać. Jedyna (oby nie dożywotnia)
rządowa tłumaczka po raz pierwszy wypłynęła na szerokie wodyświata
celebrytów dzięki posłowi SLD Tadeuszowi Iwińskim. Nieszczęsny
Iwiński położył bowiem rękę swą tam gdzie nie powinien. Potem
zaprzeczali zgodnie: on i ona…
ONA (na tle pośladka)
Magda Fitas dla Gazety Wyborczej:
- To totalnie absurdalna sytuacja. Nie wiem, o co chodzi. Kiedy o
tym usłyszałam już po wylądowaniu w Warszawie, myślałam, że to żart.
Jestem wstrząśnięta, zszokowana, że media z ziarna piasku zrobiły pustynię.
- To znaczy, że nic takiego, co pokazał TVN, się nie stało?
-Nie pamiętam, nie wiem, kiedy to mogłoby się stać. Pan
profesor Iwiński mnie obejmował, mówił mi coś do ucha, znamy się długo,
nie rozmawiamy na odległość dwóch metrów. Ale pan profesor nie zrobił niczego nieprzyzwoitego.
- Ale w TVN było widać rękę profesora na Pani pośladku...
-Nie na pośladku, ale na tle pośladka...
- ...A potem pod żakietem...
- Miałam krótki żakiet, podniósł się do góry.
ON: (gestykuluje)
Tadeusz Iwiński (dla RMF):
To był spontaniczny gest. Z panią tłumaczką znamy się od lat. Lubimy się i to był zupełnie taki spontaniczny gest kilkusekundowy.
Najgorsze było to, żeśmy się dowiedzieli o tym po przyjeździe do
Warszawy. Ja mam taki sposób bycia. Może główna lekcja, którą muszę
wyciągnąć z tego, to, żebym bardziej zachowywał się jak Leonid Breżniew
czy Michaił Susłow - czyli bardziej komunikował i mniej spontanicznie gestykulował, bo ja bardzo gestykuluję.
NIE GADAŁA DUŻO
Być może zaszło coś między uwielbiającym tytuł profesorski politykiem SLD , a młodą tłumaczką (chciałoby się rzec: stażystką)
z Urzędu Rady Ministrów. Nie mam pewności, czy była już mężatką czy
wyszła za mąż chwilę potem. Nie, nie za pana profesora oczywiście, ale
jak twierdzi mój informator za człowieka nie koniecznie mniej
ważnego. Nie był to jeszcze generał Dukaczewski. Można jedynie
spekulować czy znali się wcześniej czy poznali dopiero wtedy, gdy Magda
Fitas była już mężatką. Być może zakochany głównie w sobie i niemłody
już generał zwrócił uwagę na drobną brunetkę z URMU dzięki nagłośnieniu
przez TVN marcowych flirtów tłumaczki z profesorem. Bardziej jednak
prawdopodobne wydaje się, że poznali się przez kolegów z pracy jej
pierwszego męża. Mogli chodzić na te same imprezy, do tych samych
znajomych, tych samych knajp. Latem wspólne żagle, zimą narty? To
możliwe, chociaż łatwo nie było… Mój informator coś tam jeszcze pamięta…
ON
- Ja już prawie zapomniałem że ten „plecak” [Iwiński] to ją akurat klepał. Ale rzeczywiście. To była ona… Jej mąż pracował w WSI. I ona, jak się zaczął flirt z Dukaczewskim to - nie nawet nie wiem czy musiała się z tym kryć. Przecież Dukaczewski był wtedy wyżej od jej męża.
Był szefem WSI. Więc on jakoś tego męża wyekspediował za granicę by
mieć pole manewru. I jakoś tam ją wspierał… W cichości ale u
Szmajdzińskiego jeszcze w gabinecie…
JA
- Stara historia…
ON
- No i potem ten związek się jakoś wydał, czy oni… „Więc on tam się
tego, jakoś troszkę ją eksponował. No i na jest sporo młodsza. To była
niebrzydka osoba. Ona wtedy dobrze jakby tłumaczyła. Nieźle tłumaczyła…
Ale To nie był poziom, ale potem się rzeczywiście wyrobiła. Dobra jest w
tym rzemiośle. Kiedyś opowiadał mi……… [nazwisko znane autorom] jak on się w jakimś towarzystwie pojawiał z tą żoną, no więc, ponieważ to wszystko generacja nie ta, wiec był taki dysonans towarzyski, tak jakoś nie pasowała do nich… Ale nie gadała dużo i wypowiadała się inteligentnie.
Nie gadała dużo… Zawód tłumaczki przecież to nie gadać dużo lecz dobrze słuchać…
Od debiutu w TVN, wywiadzie dla Agnieszki Kublik z Gazety Wyborczej czyli od ziarna piasku i przyjacielskich gestów Magda
Fitas jest stabilnym i nieusuwalnym chyba elementem polskiego życia
politycznego. Jej nazwisko wymienia Leszek Miller (a pewnie jego
ghostwriter) w swojej książce „Tak to było” . Miller opisuje tam m.in. finał negocjacji Polski z UE, który nastąpił 13 grudnia 2002 r. podczas szczytu UE w Kopenhadze.
„Weszliśmy z Magdą Fitas do dobrze znanego gabinetu. Duński premier [Rasmussen] siedział zamyślony nad stertą papierów.
- Panie premierze – zacząłem - to już dziesiąta godzina naszych rozmów. Ma pan dziś ciężki dzień…
Spojrzał na mnie zaskoczony. Pomyślałem, że chyba nie liczył tych godzin.
- Czy ktoś jeszcze negocjuje oprócz nas?
Negocjuje? - Nie. Ale słucha… - z pewnością. Kto? - Magda Fitas.
Tłumaczy Lecha Kaczyńskiego i Georga W. Busha
Przez kolejne lata Magda Fitas wciąż jest tłumaczką z angielskiego i
rosyjskiego. Uczestniczy w rozmowach głów państw, ministrów spraw
zagranicznych i obrony, oraz szefów sztabów generalnych. Tłumaczy m.in.
poufne rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego na zakończonym szczycie UE w
Brukseli. Gorzej, że uczestniczy też w spotkaniu w cztery oczy
prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Georgem W. Bushem w pilnie strzeżonym
ośrodku rządowym w Juracie na Półwyspie Helskim .
Prezydenci rozmawiają wówczas m. in. o tarczy antyrakietowej. Tarczy
która staje się kością niezgody w relacjach nie tylko Polski, ale też
USA z Rosją. Tarczy, o którą zabiegali bracia Kaczyńscy: prezydent i
premier RP. Negocjacje utknęły w pierwszej połowie 2008 roku po
wygranych przez PO wyborach. Nowy premier nie był już zwolennikiem
ścisłego współdziałania z USA. Jego minister spraw zagranicznych,
Radosław Sikorski ogłosił nawet koniec archaicznej – jego zdaniem - polityki jagiellońskiej
na rzecz braterskich stosunków z Niemcami i Rosją. W sierpniu 2008’
umowę w końcu podpisano. Stało się to niemal w ostatniej
chwili. Kończyła się właśnie ostatnia kadencja republikańskiego
prezydenta USA i zwolennika tarczy. George W. Bush nie miał niestety
czasu by rozpocząć budowę instalacji tarczy w Polsce i radaru w
Czechach. Inaczej jego następca, demokrata Barack Obama. On – tak jak
wcześniej zapowiadał - natychmiast zrezygnował z budowy tarczy w
Europie. Zanim do tego doszło, gdy sekretarz stanu USA Condoleezza Rice
podpisywała w Warszawie umowę o budowie tarczy, w niedalekiej Gruzji nie
zamilkły jeszcze strzały po sierpniowej ofensywie wojsk Federacji
Rosyjskiej i tylko godzina drogi dzieliła już kolumnę rosyjskich czołgów
od stolicy kraju – Tbilisi.
Marta Fitas jest już wówczas od dłuższego czasu jawnie w związku z byłym już Szefem WSI gen. Markiem Dukaczewskim.
„Tak, tłumaczyłam tę rozmowę,[ Kaczyński – Bush] ale nie będę rozmawiać na tematy służbowe, bo zasada mojej pracy polega przede wszystkim na dyskrecji” -powiedziała tygodnikowi Wprost partnerka Dukaczewskiego - M.Fitas.
Jak to możliwe, że prezydent RP Lech Kaczyński mógł być pewny
dyskrecji swojej tłumaczki, jeżeli członek rządu jego brata,
minister Antoni Macierewicz w raporcie o WSI i licznych wypowiedziach
oskarża wielokrotnie gen. Dukaczewskiego o kontakty z rosyjskimi
służbami specjalnymi? Generał zresztą jeszcze pod koniec lat 80. był
szkolony przez sowiecki wywiad wojskowy GRU, co także nie było
tajemnicą.
Oczywiście narzeczona (już wtedy) generała nie widziała w tym nic złego: . - Jestem osobą rozwiedzioną i mogę być w związku, z kim mi się podoba –powiedziała.A jej partner?
Jeśli chodzi o moje sprawy osobiste, to nie mam zwyczaju zaprzątać nimi uwagi opinii publicznej -oznajmił gen. Marek Dukaczewski.
Gorzej, że sprawę skrajnie nieodpowiedzialnie bagatelizowali ważni politycy PiS – partii będącej wówczas u władzy.
Minister Obrony Narodowej śp. Aleksander Szczygło:
„kluczowe w tej sprawie jest dopuszczenie tłumaczki do tajemnic
państwowych. Jeżeli to dopuszczenie jest, osoba została sprawdzona, to
wystarczy, nie zaglądamy nikomu do sypialni" .
sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński:
"Jeżeli ta pani jest tłumaczem przysięgłym, jeżeli gen. Dukaczewski
pozostaje generałem Wojska Polskiego i nie ma tutaj żadnych przesłanek,
żeby twierdzić, że coś złego się wydarzyło, używanie argumentu, że ktoś
jest komuś bliską osobą, jest argumentem może nośnym na potrzeby
publicystki, natomiast niekoniecznie wymiarze politycznym czy prawnym"
Jak to w ogóle było możliwe? To jedyne pytanie które przychodzi pewnie nie tylko mi do głowy.
Trochę więcej światła rzuca na sprawę Piotr Naimski wówczas
sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki. Kilka lat później na jednym z
publicznych spotkań powiedział, że wszyscy oczywiście zdawali sobie
sprawę że pani Fitas jest narzeczoną Dukaczewskiego ale ona była tak
dobrą tłumaczką, że nikt niej nie chciał rezygnować.
Tłumaczka niezastąpiona? Czy była i jest aż tak dobra, że nie ma
konkurencji? Czy w prawie czterdziesto milionowym średnim kraju w
Europie od kilkunastu lat jest tylko jedna tłumaczka godna pracy z
premierem i prezydentem?
To smutny niestety, rozdział o głupocie, zaniechaniu i skrajnej nieodpowiedzialności całej politycznej elity III RP.
A potem, gdy wygrała wybory Platforma…
Skończyły się jakiekolwiek wątpliwości. Magda i Marek mogli w spokoju
budować swoje rodzinne życie. Pomyśleli więc o dziecku… I wkrótce - jak
poinformowali dociekliwi dziennikarze z Uważam Rze - mogli się
cieszyć szczęściem z jego narodzenia. Idylla w sam raz dla licznych
kobiecych pism. On dojrzały mężczyzna na emeryturze zajmuje się
rodzinny, ogniskiem. Ona utrzymuje dom. Ma pewną, prestiżową i dobrze płatną prace w budżetówce.
Trudno było przecież oczekiwać, że Donald Tusk z niej zrezygnuje.
Zwłaszcza gdy inny generał WSI Gromosław Czempiński przez nikogo nie
przymuszany, z rozbrajającą szczerością przyznał: że był osobą, która dała początek partii.Jak stwierdził,
PO powstała dzięki jego rozmowom z politykami i długim przekonywaniu
ich, że teraz jest czas i miejsce na powstanie partii. Rozmawiał z
wieloma z nich, również z trójką tych, których później nazwano ojcami
założycielami - Olechowskim, Płażyńskim, Tuskiem.
A co na to nowy prezydent RP Bronisław Komorowski wybrany zaraz po
katastrofie smoleńskiej? Tu już nie było cienia wątpliwości. Praca
czekała w pałacu na Magdę Fitas. Komorowski przecież jako jedyny z klubu
poselskiego PO głosował w 2006 r. przeciw rozwiązaniu Wojskowych Służb
Informacyjnych.
Praca tłumacza jak służba w wojsku
Zrozumiałem to gdy przeczytałem opowieść Magdy Fitas o sobie, opowieść o prawdziwym człowieku – chciałoby się rzec…
To jest bardzo ważne w tej robocie - cokolwiek by się nie działo,
należy zachować spokój i dystans. Jakoś sobie radzić. Było to zaraz po
zamachach bombowych w Londynie, gdy Magda Fitas(34 lata, uważana
za jedną z najlepszych w branży) siedziała w telewizji i tłumaczyła na
żywo relacje zachodnich stacji. Wiadomo było, że prezydent Tony Blair
opuścił szczyt G8, który odbywał się w Wielkiej Brytanii i lada moment
zwoła konferencje prasową. Tylko kiedy - za kwadrans, a może za chwilę? Czekała cała w napięciu, czując też coraz większe parcie w pęcherzu.
Musiała, po prostu musiała biec do ubikacji, ale przybytek był daleko, na drugim końcu korytarza. Nie wiele myśląc, wzięła kubek po kawie i...
Ileż trzeba mieć odwagi i poświęcania. .. Tylko żołnierz może to
zrozumieć. A Marek Dukaczewski wie co to znaczy poświęcenie na pierwszej
linii frontu. W czasach PRL-u, w smutnych latach 80. Speedy – taki nosił pseudonim - spędził na wysuniętej placówce – w Waszyngtonie wiele czasu studiując „organizację i metody działań aparatu indoktrynacji i wojny psychologicznej w siłach zbrojnych USA” *
*S. Cenckiewicz „Długie ramię Moskwy” Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-91 Poznań 2011 str.255
MajorowiSpeediemua potem generałowi WSInie trzebatłumaczyć że „Tłumacz to
człowiek cień - nie ma prawa rzucać się w oczy. Dla uczestników
spotkania powinien być niezauważalny, inaczej jest złym tłumaczem.
On zrozumie, bo też nikt, tak jak on, żołnierz nie zna smaku prawdziwego niebezpieczeństwa. No chyba że tłumacz:
Wiele niebezpieczeństw czyha też na tłumacza na imprezach - bankiety, rauty, przyjęcia dyplomatyczne.
Trzeba wiedzieć, jak się ubrać, jak zachować, aby nie wyróżniać się z
otoczenia, a jednocześnie być w każdej chwili gotowym do akcji. Umieć
obliczyć w nanosekundach: zdąży się wziąć ziemniaka, pogryźć go i
połknąć, czy nie zdąży. Buczyński tłumaczył kiedyś podczas kolacji
Aleksandra Kwaśniewskiego z greckim ministrem sportu. Nie miał czasu
wziąć kęsa z talerza. Kiedy kelner sprzątał ze stołu, nie krył
zdziwienia: "Ministrom smakowało, a panu nie? Ależ pan wybredny!". Magda Fitas podczas tłumaczeń przy stole cieszy się, kiedy jest zupa. Nie trzeba jej gryźć.
Bierze tyle, co hydraulik
Marta Fitas oczywiście pracuje dla idei. Uważa jednak że zarabia
zdecydowanie za mało. Pisze o tym na forum strony internetowej dla
tłumaczy. Stronie która przykuwa przede wszystkim dziwaczną nazwą. To IQ-ariusz Translatoryczny…
Ja też czasem, choć w sumie nie tak często słyszę pytania, czemu
stawki za tłumaczenia konferencyjne są takie wysokie. I wiecie, co
odpowiadam? Że jak był u mnie hydraulik i montował mi zmywarkę to musiał
jedną rurkę ukręcić. Zajęło mu to 15 minut i wziął ode mnie 120 zł, a
za wymianę grzejnika (oczywiście grzejnik rurka i materiały moje ;-))
wziął 350 zł. Śmiem twierdzić, ze jak bym się zacięła to przez kilka
miesięcy nauczę się wymieniać rurki i grzejniki, a pana hydraulika do
kabiny klient nie wpuści. To czemu mam brać mniej niż hydraulik?
Magda Fitas
470 zł za 15 minut pracy? Czyli 1880 złotych za godzinę…? Nieźle płacą
pani tłumacz kolejni polscy premierzy i prezydenci. No ale nie mają
wyjścia bo przecież Magda Fitas jest jedna.
Generał też o tym wie. Gdy mama - tłumacz tak ciężko pracuje, że nie ma
nawet czasu wyjść do toalety, ojciec - Generał jak go niedawno
nakryło Uważam Rze, przewija pieluchy. Romantyczne. W sam raz na telenowelę.
Ciekawe ile rozdziałów dopiszą do niej koledzy generała z kursów GRU w Moskwie no i ile już napisali?
Zamiast epilogu
Jedynym, który odważył się zrezygnować z usług żony (wtedy jeszcze
przyjaciółki) generała Dukaczewskiego był prezydent Lech Kaczyński.
Dlatego trzy lata później Marta Fitas nie poleciała z nim 10.IV do
Katynia. Była tam natomiast trzy dni wcześniej, z Donaldem Tuskiem który
z jej usług korzysta do dziś. Tłumaczyła tam zapewne rozmowy premiera
RP z Władimirem Putinem… I ona też wie o czym rozmawiali… Dużo musi
wiedzieć. Bardzo dużo. Ale czy aby na pewno więcej niż sam Marek
Dukaczewski?
W końcu jak ktoś w sieci jakiś czas potem napisał: „Magda Fitas (ta od twitta o Iwińskim) zginęłaby w katastrofie Smoleńskiej gdyby nie WSI”.
Lunch się skończył, ale rozmowa trwała jeszcze dobre kilka godzin…
- A wracając do samego Dukaczewskiego, On jest w wyraźnej spółce…
Nie wiem, czy on werbował Komorowskiego, znaczy naszego prezydenta… czy
nie on… W każdym razie bardzo są blisko…