JAZŁOWIEC I JEGO DZIEJE
Miejscowość ta, zwana ongiś Kluczem Podola ma bogatą historię. Jazłowiec założony w XIV wieku stanowił własność książąt buczackich , herbu Habdank, którzy przyjęli miano jazłowieckich.
Zamek obronny stanowił ważne ognisko łańcucha zamków broniących od wschodu ziemie polskie, a może nawet więcej- Europę przed najazdem Tatarów, a potem także wojsk tureckich.
W miasteczku znajdowała się liczna i wpływowa kolonia Ormian, co świadczy o handlowym znaczeniu Jazłowca, leżącego na szlaku handlowym, wiodącym od morza Czarnego do Lwowa. Niektóre źródła mówią o istnieniu tu biskupstwa ormiańskiego (drugiego obok Lwowa na tych ziemiach). Do dziś istnieją zachowane napisy ormiańskie w obecnej greko-katolickiej cerkwi i na obmurowaniu znajdującej się nieopodal studni.
W XVI wieku Jazłowieccy rozbudowują zamek i zdobią potężne mury potężnymi portalami i renesansowymi obramowaniami okien. O kulturze artystycznej mieszkańców zamku świadczy fakt, że na dworze Jazłowieckich żył i tworzył ojciec polskiej muzyki kościelnej - Mikołaj Gomółka, który został pochowany w podziemiach kościoła parafialnego wybudowanego przez dominikanów w drugiej połowie XV wieku. Był to piękny gotycki kościół z renesansowymi zdobieniami - po drugiej wojnie światowej zaniedbany do tego stopnia, że zawaliły się stropy i świątynia stanowi ruinę. W kościele ocalała jednak płyta nagrobna wielkiego muzyka.
W XVII wieku zamek jazłowiecki przechodzi w ręce Koniecpolskich, którzy nie dbają o warownię, natomiast hetman Koniecpolski na fundamentach na tzw. dolnego zamku buduje pałac tworząc w nim jedną ze swych rezydencji.
W 1672 roku po zwycięstwie wojsk tureckich - tzw. traktat buczacki oddaje Jazłowiec wraz z częścią Podola we władanie Turków. Okupacja turecka trwa 12 lat. Kończy ją zwycięska bitwa, jaką stoczył o Jazłowiec oddział wojsk króla Jana Sobieskiego, który przez Buczacz szedł na Kamieniec Podolski. Jednak wyludniony i zniszczony gospodarczo Jazłowiec nigdy już nie powrócił do dawnej świetności i znaczenia. W 1747 właścicielem Jazłowca staje się książe Staniasław Poniatowski, ojciec ostatniego polskiego króla. To on rozbudowuje zaniedbany pałac Koniecpolskich. Umieszcza na frontonie domu herb Poniatowskich - Ciołka oraz Pogoń Czartoryskich. Renesansowymi portalami, zabranymi z zamku, ozdabia przejścia pod dolnymi drzwiami do parku, a od strony parku umieszcza nad drzwiami dewizę "HONESTUSRUMORALTERUMPARIMONIUM"( dobra sława jest drugim dziedzictwem). Trudno powiedzieć czy rzeczywiście dobra sława towarzyszyła rządom Poniatowskich w Jazłowcu. Tradycja głosiła, że w pałacu odbywały się zebrania loży masońskiej i ponoć tu układano tekst Konfederacji Targowickiej.
W drugiej połowie XIX wieku ostatnim właścicielem pałacu jazłowieckiego i ruin zamku był baron Krzysztof Błażowski. Mieszkał wraz z rodziną w pobliskiej Nowosiółce, a zaniedbany i opuszczony pałac jazłowiecki służył tylko czasem jako miejsce karnawałowego balu czy też posiłku dla myśliwych, gdy Błażowscy urządzali polowanie lub zabawę.
Tak zamyka się pierwszy rozdział dziejów Jazłowca.
W 1862 roku otwiera się drugi rozdział, naznaczony Bożą interwencją. We wrześniu tego roku przyjeżdża tego roku z Rzymu bł. Marcelina Darowska w poszukiwaniu miejsca na klasztor dla tworzącego się Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek oraz dla mającego powstać zakładu naukowo-wychowawczego. Matka Marcelina zapisuje w swoich notatkach, że jest do głębi przekonana iż Jazłowiec jest miejscem wybranym przez Boga.
Rozpoczyna się remont i rozbudowa budynku. Centralna część pałacu ma wprawdzie dach z gontów, ale dziurawy, a boczne części są jeszcze bardziej zniszczone. Trzeba jeszcze dodać, że bł. Marcelina jest poddaną rosyjską, a majątek, z którego mogłaby ewentualnie czerpać fundusze znajduje się w województwie kamienieckim, a więc już na terenie Rosji. Musi więc działać niezwykle ostrożnie, aby władze carskie nie wpadły na jej trop. Groziłoby to nieuchronnie konfiskatą majątku córki i jej własnego. Ostatecznie pieniądze na remont jazłowieckiego domu pożycza O.Jełowicki, Zmartwychwstaniec z Paryża. W czerwcu 1863 roku przyjeżdżają do Jazłowca z Rzymu cztery pierwsze siostry, a trzy, które tam jeszcze zostały przybywają na poświęcenie kaplicy 5 listopada tegoż roku. Dzień wcześniej 4 listopada ks. Jan Kaliniewicz proboszcz Jazłowca odprawił Mszę św. w kaplicy, urządzonej w dawnej sali balowej pałacu, a następnie pozostawił w niej na stałe Najświętszy Sakrament. Dom jazłowiecki stanowiło wówczas 7 sióstr i 7 dziewczynek, oddanych do tworzącego się zakładu. Taki był początek tegoż Bożego dzieła. Kiedyś po latach bł. Siostra Marta Wołowska(jedna ze 108 męczenników polskich) powiedziała, że w sprawach Bożych najważniejszą rzeczą jest zacząć.
Pod koniec tego roku szkolnego dziewczynek w zakładzie było przeszło 20 a równocześnie zaczęły się zgłaszać do Zgromadzenia nowe siostry. Na wiosnę 1864 roku powstaje też przy klasztorze szkoła powszechna tzw. "szkółka" dla dzieci z okolicznych wsi i miasteczek: Jazłowca, Nowosiółki, Burakówki itd. Dzieci tych jest od razu przeszło 200 i w " szkółce" nie tylko mają bezpłatne nauczanie, ale też wszystkie niezbędne pomoce naukowe. Bł. Marcelina sama uczy w szkółce religii. Zna przecież mentalność tych dzieci, jest dwujęzyczna a więc może mówić tak do Polek, jak i do Rusinek, ma za sobą praktykę z Szulak i z Żerdzia. Sprawa jedności międzywyznaniowej i międzynarodowej miała dla Błogosławionej szczególnie doniosłe znaczenie.
Wśród różnych trudności, jakie towarzyszyły rozwojowi jazłowieckiego klasztoru- jeden moment był znaczący. 5 marca 1865 roku wybuch pożar w lewym skrzydle domu. Tego dnia była wichura, która pędziła ogień w kierunku kaplicy - ni9e sposób było ratować... I wtedy bł. Marcelina klęka na śniegu pośrodku dziedzińca i trzymając krzyż od różańca zaczęła się głośno modlić:" Panie! Jeśli to dzieło jest ludzkie - niech spłonie, ale jeśli Twoje- ratuj je". Obecni przy tym świadkowie jednogłośnie stwierdzili, że wiatr nagle zmienił kierunek i ogień zaczął przygasać. W jakimś sensie Bóg dał znak, że to dzieło jest Jego sprawą.
W 1873 roku zostaje wybudowany w głębi parku grobowiec, na wzór katakumb, jakie bł. Marcelina widziała w Rzymie. Obecnie znajdują się w nim groby 83 sióstr, uratowane od zniszczenia przez ludność Jazłowca w czasie okupacji radzieckiej.
Z kolei bł. Marcelina zwraca się do rzeźbiarza Sosnowskiego mieszkającego w Rzymiez prośbą o wykonanie posągu Matki Bożej Niepokalanej tak, aby ta statua" przynaglała do modlitwy". Marmurowy posąg Niepokalanej, przywieziony z Rzymu do Jazłowca poświęcił abp Szczęsny Feliński 15 sierpnia 1883 roku, który zatrzymał się w Jazłowcu, wracając do Warszawy po 20- letnim wygnaniu w głąb Rosji. Statua Niepokalanej otrzymała oficjalnie dekretem z 2 lipca 1930 roku ks. Abp Twardowskiego metropolity Lwowa, tytuł "Najświętszej Maryi Panny Jazłowieckiej".
Bł. Marcelina Darowska umiera 5 stycznia 1911 roku i zostaje pochowana w jazłowieckim grobowcu. Beatyfikacji Matki Marceliny dokonał w Rzymie Jan Paweł II dnia 6 października 1996 roku, ale od początku jej grób otaczany był czcią nie tylko przez siostry niepokalanki i wychowanki Zgromadzenia ale przez mieszkańców Jazłowca.
W 1914 roku wybuchła I wojna światowa. Wskutek przesuwania się linii frontu w domu jazłowieckim mieszczą się różne szpitale i sztaby. Jazłowiec staje się miejscem dla internowanych, przyjmuje uciekinierów, a w czasie ostrych walk chronią się w nim mieszkańcy miasteczka, które w 1916 roku zostało zamienione w kupę gruzów. Rzecz zdumiewająca, że klasztor, szczególnie widoczny na wzgórzu, będący często pod silnym obstrzałem artylerii, nie doznał żadnych strat. Zdarzało się, że żołnierze z oddziałów, które zdobywały Jazłowiec, nie mogły wyjść z podziwu, że klasztor jest cały., Wśród żołnierzy carskiej armii krążyły nawet legendy o postaci Bożej Matki, unoszącej się nad jazłowieckim domem. W grudniu 1918 roku klasztor w Jazłowcu zostaje z kolei zajęty przez wojska ukraińskie i zamieniony w miejsce dla internowanych- jest ich przeszło 300 osób, wśród nich 14 księży 4 bernardynów z Sokola. W lipcu 1919 roku dochodzi do decydującej bitwy wojska ukraińskiego i polskiego. To ostatnie reprezentował 14 pułk ułanów, utworzony w Rosji przez gen. Plisowskiego z Polaków, służących w armii carskiej. Pułk ten szedł od strony Odessy do Lwowa i pod Jazłowcem stoczył znamienną bitwę; od chwili zwycięstwa 11 lipca 1919 roku przyjął nazwę Ułanów Jazłowieckich. Obrał też sobie jako patronkę Matkę Bożą z klasztornej kaplicy. Z bitwą o Jazłowiec łączy się szczególne wydarzenie. Ułan Władysław Nowacki miał widzenie schodzącej od strony muru klasztornego niewiasty w bieli, zbliżającej się do umierającego z ran plutonowego Sekułę. Dla późniejszego majora Nowackiego był to moment całkowitego nawrócenia. To właśnie on napisał słowa do hymnu ułanów: "Szczęście i spokój daj tej ziemi Pani", który pułk ułanów śpiewał codziennie po apelu wieczornym. On również ślubował odbyć pielgrzymkę ze Lwowa do Jazłowca. Spełnił ten ślub 8 grudnia 1926 roku i złożył przed ołtarzem jako wotum swoją ułańską lancę z żółto-białym proporczykiem.Od tego czasu corocznie przyjeżdżał patrol złożony z najmłodszych oficerów 14 pułku, aby 8 grudnia zameldować się swojej Patronce.
Dzień 11 lipca nie zakończył wojny. Nie minął rok a już ruszyła nawała bolszewicka. 4 sierpnie 1920roku bolszewicy zajmują Jazłowiec. Dzień 21 września był wyznaczony na wywiezienie w głąb Rosji wszystkich sióstr z jazłowieckiego domu, ale załamanie się bolszewickiego frontu nad Wisłą 15 sierpnia i ucieczka ich z Jazłowca 18 września pokrzyżowały te plany.
Przez6 lat działań wojennych ustała systematyczna praca w zakładzie wychowawczym, ale nieprzerwanie, nieraz pod kulami, trwały nadal zajęcia szkolne w "szkółce" dla przeszło 200 okolicznych dzieci.
Okres międzywojenny 1920 - 1939 daje wreszcie możliwość spokojnej pracy naukowo-wychowawczej w Jazłowcu, będącym już znanym i cenionym zakładem. Funkcjonuje gimnazjum i liceum ogólnokształcące oraz seminarium gospodarcze wraz z internatem, a jazłowiecka "szkółka", staje się szkołą powszechną na prawach państwowych. Kontakt sióstr z ludnością okoliczną jest dobry, o czym świadczy fakt, że dziś, po 50 latach pozostała wśród ludzi pamięć o tym, że siostry były im życzliwe i pomocne.
9 lipca 1939 r. ks. kard. Hlond dokonuje uroczystej koronacji figury Najświętszej Maryi Panny Jazłowieckiej zgodnie z breve Piusa XII, zezwalającym na ten akt.
Na uroczystość koronacji przybył 14 pułk, wychowanki zgromadzenia, zaproszeni goście i około 40 000 pielgrzymów z podolskiej ziemi.
1 września rozpoczęła się II wojna światowa, 17 września wojska sowieckie wchodzą do Jazłowca, ustalają radziecką administrację i grabią dobytek klasztoru. Dom jazłowiecki służy kolejno jako szkoła, więzienie ... Już w 1940 r. zostają wywiezione na Sybir 4 siostry (s. Laureta, s. Alicja, s. Klemensa, s. Urszula).
Podczas wojny niemiecko-radzieckiej, klasztor zajmuje wojsko węgierskie, sprzymierzone z Niemcami. Rozpoczynają się też krwawe akcje banderowców, które wprawdzie omijają Jazłowiec, ale dotykają boleśnie mieszkanki klasztoru. W drodze z Niżniowa do Jazłowca zostają schwytane koło Rusiłowa i okrutnie zamordowane: s.Leticja Szembek i s.Zofia Ustianowicz.S.Zofia pochodziła z mieszanej rodziny ukraińsko-polskiej i jeszcze w czasie trwania wojny w 1919 r. ofiarowała swoje życie za pojednanie obu narodów. Bóg tę ofiarę przyjął 23 sierpnia 1944 r..
W 1946 r. siostry niepokalanki są zmuszone do opuszczenia Jazłowca. 7 maja o.Urban, dominikanin z Czortkowa odprawił w kaplicy jazłowieckiej ostatnią mszę św., a 3 dni później wyjechały siostry, aby w Czortkowie przeszło miesiąc czekać na transport do Polski. 7 czerwca s.Marianna Budziak, rodem z Nowosiółki, wróciła jeszcze raz do klasztoru, w którym zastała oddział radzieckich saperów. Na jej prośbę żołnierze zdjęli figurę Matki Bożej Jazłowieckiej, zapakowali do skrzyni i pomogli w transporcie do Czortkowa.
Z tą chwilą rozpoczyna się okres przeszło 40 lat niszczenia Bożego Dzieła. Opuszczony przez siostry dom zostaje pozbawiony wszelkich oznak religijnych, zniszczona zostaje figura Matki Bożej na murze okalającym dziedziniec, krzyże nad kaplicą, krzyż na domu, stojące w domu figury i religijne obrazy, figura Serca Jezusowego przed domem od strony parku ... Zachowała się jedynie figura św. Józefa w ścianie nad kaplicą, ukryta przez jakieś pobożne ręce za płytą maskującą niszę. Podobnie ocalał obraz Św. Rodziny uciekającej do Egiptu, malowany przez s. Celinę Michałowską we wnęce na ścianie głównej sieni. Rozgrabiono też i zniszczono to wszystko, co zostało po siostrach w domu, spalono książki z zasobnej biblioteki klasztornej, wśród nich cenne inkunabuły. Nastawa ołtarzowa z kaplicy zabrana została do cerkwi prawosławnej i zamieniona na ikonostas, a w kaplicy urządzono świetlicę - wybijając w ścianie od strony dziedzińca otwór na scenę, przedłużony szpetną dobudówką do frontowej ściany. Cały dom został przeznaczony na sanatorium dla chorych na płuca. Nawet nazwę Jazłowca wykreślono z mapy, aby wymazać to słowo z ludzkiej pamięci i zmieniono ją na Jabłoniwka.
Ale świętość ma siłę, której zło nie przemoże, ani nie zdepcze. Opowiadał ks.bp. Marian Trofimiak, że jeszcze jako ksiądz zajechał w latach siedemdziesiątych do Jazłowca. Nie znał tej miejscowości, nie wiedział nic o błogosławionej Marcelinie Darowskiej ani o niepokalankach. Ludzie mu o tym opowiedzieli i zaprowadzili do grobowca, aby pokazać miejsce, gdzie leży święta osoba. Idąc do grobowca mówili -"idziemy do Marcelinki".
28-29 października 1988 przybyła do Jazłowca pierwsza pielgrzymka sióstr i dawnych wychowanek. Towarzyszący pielgrzymce ks. Andrzej Panasiuk odprawił wieczorem 28 października mszę św. w grobowcu, a nazajutrz mszę św. z udziałem znacznej ilości wiernych - na sklepieniu grobowca.
W 1990 r. przeprowadzono pierwszy remont grobowca.
21 września 1993 r. otwarty zostaje komisyjnie grób bł. Marceliny celem sprawdzenia autentyczności i zabezpieczenia relikwii.
10 maja 1997 r. ma miejsce uroczysta msza św. dziękczynna za beatyfikację bł. Marceliny Darowskiej celebrowana przez kard. Rogera Etchegeray wraz z całym episkopatem obrządku łacińskiego na Ukrainie i księżmi biskupami greko-katolickimi oraz co najmniej setką kapłanów obu obrządków. W uroczystości brała udział znaczna ilość wiernych - przekraczająca 1000 osób.
W maju 1988 r. rozpoczął się kapitalny remont grobowca, a 16 czerwca infułat ks. Rutyna, proboszcz Buczacza, podpisuje dzierżawę centralnej części domu jazłowieckiego wraz z kaplicą na "Rekolekcyjny dom bł. Marceliny Darowskiej". Dzierżawę na bardzo korzystnych warunkach, zaproponowały władze wojewódzkie w Tarnopolu. Prawdopodobnie zależało im na uratowaniu zabytkowego budynku przed ruiną, ale różne są drogi Bożej Opatrzności.
21 sierpnia 1999 r. odremontowaną część domu oraz grobowiec poświęca ks. arcybp. Jaworski, a w tabernakulum kaplicy pozostaje już na stałe Najświętszy Sakrament.
28 sierpnia 1999 r. ks. arcybp. Jaworski wydaje dekret przyznający kaplicy w jazłowieckim domu z dniem 1 września br. "Sanktuarium błogosławionej Marceliny Darowskiej". Równocześnie ogłasza to sanktuarium jako miejsce stacyjne dla uzyskania odpustów w Roku Jubileuszowym 2000.
Tak właśnie u progu nowego tysiąclecia zaczęło się powstawanie z martwych Bożego Dzieła w Jazłowcu.
Opracowała: S. M. Anuncjata od Trójcy Świętej powrót « |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz