n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

czwartek, lipca 21, 2011

RPrl z 1997

Aleksander Sołżenicyn - Lenin w Zurychu




Informatorem KGB zostałem przypadkowo... PDF Drukuj Email
Wpisany przez Administrator   
poniedziałek, 18 lipca 2011 10:55
AddThis Social Bookmark Button

Praca w gabinecie luster

Rzeczpospolita, Jerzy Jarzębowski, 17.05.1997 r.
Informatorem KGB zostałem przypadkowo. Wczesną wiosną 1985 roku znajomy profesor zaprosił mnie na Uniwersytet Duke w Północnej Karolinie. Przyjeżdżali radzieccy, nie było wiadomo, w jakim właściwie celu. - Na Kremlu dopiero co zasiadł nowy sekretarz, nazywa się Gorbaczow, warto będzie posłuchać, o czym mówią - zachęcał mnie znajomy.
Już pierwszego dnia dowiedziałem się, po co przyjechali. Właśnie wymieniłem wizytówki z którymś z dziennikarzy, towarzyszących radzieckiej delegacji, i wszedłem do toalety, gdy on zajął miejsce przy sąsiednim pisuarze. Odbyła się rozmowa, jedna z dziwniejszych w moim życiu (zapisuję je sobie w notesie), początkowo po angielsku:
On: - A ty, co tu robisz?
Ja: - Jak to, co robię? Przecież masz moją wizytówkę?
On: - No, wizytówkę mam. Ale, co naprawdę robisz?
Ja: - Nagrywam reportaż dla kanadyjskiego radia.
On: - Dla kanadyjskiego radia? (pauza) No, można i tak. Dlaczego nie, nagrywaj ten swój reportaż. A co ty sądzisz o sytuacji w Polsce? Proces w sprawie tego księdza, jak mu tam... Popiełuszko... skończył się?
Ja: - Proces się skończył? Słuchaj, a jak chcesz wiedzieć o sytuacji w Polsce, to ci powiem: nie chcieliście się dogadać, kiedy był na to czas, nie chcieliście się władzą dzielić, to przyjdzie kiedyś czas, że oddacie całą władzę. Rozmawiać trzeba, póki czas.
On: - Nu, my eto znajem, znajem. No kak sowierszyt eto - nie znajem.
W tym momencie do toalety wsunął się mizerny człowieczek, rzucił okiem na zajęte pisuary i z rezygnacją podążył w stronę kabin. My, pośpiesznie, zakończyliśmy, co trzeba i wyszliśmy, zaś człowiek zmienił zamiar w pół kroku i wyślizgnął się za nami.
Konferencja okazała się niewypałem. Radzieccy chcieli kupić, mimo oficjalnego zakazu Waszyngtonu, dwadzieścia tysięcy komputerów - "dla szkół". Nie mogli ich dostać. Lecz mój znajomy profesor promieniał: jeszcze nigdy nie rozmawiał z tyloma Rosjanami naraz. "Wiesz, z jednym tylko miałem kłopoty. Dwóch agentów FBI pilnowało go całą dobę. Niby korespondent agencji prasowej, a oni mówią, że to oficer wywiadu w stopniu majora". Na pamiątkę zachowałem pożółkłą wizytówkę: "Nikolai Setounski, Bureau Chief, TASS News Agency".

Ponura agentura
Zdarzało się być informatorem KGB, człowiekiem Kiszczaka i CIA, czasem wszystkimi trzema naraz. Inwencja rodaków bywała niewyczerpana. Kiedyś spytałem Dariusza Fikusa: - Czy Polacy zwariowali? A Darek na to: - Mój drogi, przereagowujesz. Polski naród jest głęboko skaleczony, a już najbardziej - inteligencja. Niektórzy nie umieją sznurowadła prawidłowo zawiązać (był czerwiec 1993 roku - J.J.), więc biorą się za ferowanie wyroków. Mnie też niektórzy zawsze uważali i będą uważać za agenta - bo umiałem bez ich udziału coś zrobić. A ja się nie obrażam. Zamiast babrać się w polskiej piaskownicy, napisz, co dzieje się w tych sprawach na świecie. Otarłeś się przecież.
Obiecałem wówczas Darkowi, że postaram się.
Piaskownica
Wiosną 1990 roku wszedłem do bardzo ważnego gabinetu w Sejmie. Nikogo wokół - Obywatelski Klub Parlamentarny odbywał kolejne zebranie. Na biurku - stosik zadrukowanego papieru z pieczęcią "ściśle tajne", egzemplarze numerowane. Nie byłbym dziennikarzem, gdybym nie spojrzał. Raport polskiego wywiadu z Waszyngtonu, sprawozdanie ze spotkania którejś z wielu komisji Senatu na Kapitolu. Podpis szefa Zarządu Wywiadu, pułkownika (obecnie gen. w st. spocz.). Sprawa poważna. Czytam i po chwili orientuję się, że przebieg tego spotkania oglądałem w telewizji CNN jakiś czas wcześniej w Ameryce. Sprawozdanie można zresztą zamówić w Bibliotece Kongresu. Zaczynam chichotać, gdy wchodzi sekretarka i wyrywa mi raport z rąk: - Zostaw to, ściśle tajny dokument!
Tajne służby na całym świecie usiłują usprawiedliwić swe istnienie i zabezpieczyć swe budżety dostarczaniem informacji, których wartości mocodawcy często nie są w stanie sprawdzić. Ale żeby aż tak!
Polski wywiad
Polski wywiad miewał duże osiągnięcia. Chcemy w to wierzyć. Może nie za PRL, ale przed wojną, to już na pewno. Lektura książki Andrzeja Pepłońskiego "Wywiad polski na ZSRR, 1921-1939", pozbawia nas złudzeń co do kierunku wschodniego. Wywiad na Niemcy dysponował dużą siatką agentów, lecz ich śmiertelnie ryzykowna praca nie wpłynęła, o ile wiem, na przebieg kampanii wrześniowej, zaś fakt, że archiwum II Oddziału znalazło się w rękach niemieckich, zaś później sowieckich, wystawia niedostateczną notę jego kierownictwu. Można sobie wyobrazić losy polskich agentów, których dane osobowe znalazły się w rękach gestapo i NKWD! Polacy chętniej ofiarnie umierają, niż mądrze szpiegują. Jako dowód dobrej kondycji polskiego wywiadu w okresie późnej PRL podawany jest sukces kapitana (obecnie gen. w st. spocz.) Mariana Zacharskiego. Zdobycie dokumentacji systemu naprowadzania rakiet na cel musiało być istotnym osiągnięciem, jeśli amerykański wymiar sprawiedliwości uhonorował Zacharskiego bardzo surowym wyrokiem. Wysokiej klasy wyczynu nie należy kwestionować. Laik może jednak zgłosić w tej sprawie trzy pytania.
Kucie wałów na zimno
1. Kpt. Zacharski dokonał tego wyczynu nominalnie w imieniu PRL, lecz obiektywnie dla ZSRR. Czy główną korzyścią dla jego ojczyzny było podniesienie przyjaźni polsko-radzieckiej na wyższy szczebel?
2. Na wyczyn kpt. Zacharskiego propaganda PRL powoływała się z podobnym entuzjazmem, jak w latach 70. na patent odkuwania wałów na zimno metodą inżyniera Ruta. Starsi czytelnicy wiedzą, o co chodzi. Ilekroć wypływał temat technicznej zapaści polskiego przemysłu, tylekroć pojawiał się argument: jednak sprzedaliśmy za granicę patent na odkuwanie wałów na zimno. Czy mamy do czynienia z takim właśnie przypadkiem?
3. Pozostaje do ustalenia, czy i w jakim stopniu autentyczny wyczyn Zacharskiego był częścią kampanii dezinformacyjnej, prowadzonej w owych latach przez KGB przeciw wywiadowi USA. Proszę się nie śmiać, będzie o tym mowa w dalszej części tekstu.
Trzy ruchy przeciw trzynastu
W ciągu półtora roku od wybuchu afery Oleksego, po lekturze Szarej i Białej Księgi, oraz po bezprecedensowej serii wywiadów dawanych przez generałów UOP dla prasy, wrażenie "piaskownicy" utrwaliło się, nie tylko w umyśle laika. Niemal od początku krążyło podejrzenie, że polski wywiad i kontrwywiad zostały "wpuszczone w maliny" przez rosyjskich kolegów, którzy mieli w takiej operacji jasny interes: wywołanie wrażenia na Zachodzie, zwłaszcza w USA, że w przededniu decyzji o rozszerzeniu NATO kierownictwo polskiego państwa jest opanowane przez agenturę. W ub.r. płk Konstanty Miodowicz, i nie tylko on, taką możliwość zdecydowanie odrzucił. Mimo dementi, miarodajne koła w Ameryce nadal uważają taką możliwość za najbardziej prawdopodobną. Oto opinia dobrze poinformowanego Amerykanina, wyrażona przy okazji rozmowy na zupełnie inny temat: - Prezydent Clinton nie spotkałby się był z prezydentem Kwaśniewskim w lipcu ubiegłego roku i nie przekazałby mu był znanej już prywatnej obietnicy w sprawie NATO, gdyby jego doradca do spraw bezpieczeństwa państwa oraz Departament Stanu wierzyły w sprawę Olina, Kata i Minima. Wy, Polacy, macie skłonność do niedoceniania Rosjan. W tej grze Polacy planowali trzy ruchy do przodu, Rosjanie - trzynaście. I mogłoby się im udać, gdyby nie nachalny pośpiech, wymuszony zresztą przez samych Polaków, w związku z wyborami prezydenckimi w waszym kraju. W pewnym momencie cała afera była szyta zbyt grubymi nićmi. Przejdźmy do gry poważnej.
Wielka Gra
Jest to termin tradycyjnie używany przez anglosaskich autorów dla określenia rywalizacji, od drugiej połowy XIX wieku, między wywiadami brytyjskim, rosyjskim, zaś później również niemieckim, na obszarze od Tybetu, przez północno-zachodnie Indie, Afganistan, Iran, aż po Imperium Ottomańskie. Celem Rosjan było dotarcie do Oceanu Indyjskiego, celem Niemców - dotarcie do pól naftowych Mossulu, celem Brytyjczyków - niedopuszczenie jednych i drugich do osiągnięcia tych celów. Naiwne, choć zawierające elementy prawdy, opisy wycinka Wielkiej Gry, zawarte są w książce Rudyarda Kiplinga "Kim".
Anglicy mieli organizację wywiadowczą już w XVI wieku, gdy elżbietańska Anglia była śmiertelnie zagrożona przez mocarstwo hiszpańskie. Angielski agent z otoczenia króla Filipa II donosił na bieżąco sir Francisowi Walsinghamowi na dworze angielskim o gromadzeniu się Wielkiej Armady w portach hiszpańskich, przekazując nawet takie detale, jak liczba beczek z peklowaną wołowiną, ładowanych na pokład statków. Pracownikiem wywiadu w początkach XVIII wieku był Daniel Defoe, autor między innymi "Robinsona Crusoe" i powiedzenia: "Zbieranie informacji jest duszą wszelkiej działalności publicznej".
MI-6 + MI-5
Nowoczesny wywiad powstał w początkach naszego wieku. W 1909 roku Brytyjczycy powołali do życia MI-6 (wywiad, znany też jako Secret Intelligence Service) i MI-5 (kontrwywiad, organizacja do tego stopnia utajniona, że dopiero przed paru laty brytyjski rząd przyznał oficjalnie w parlamencie, iż coś takiego w ogóle istnieje, i dostaje pieniądze z budżetu oraz podał do wiadomości nazwisko jej szefa - była nim kobieta). Przedstawiając sprawę humorystycznie, lecz zgodnie z prawdą, brytyjski wywiad zapisał się w historii XX wieku:
1. Całkowitym niedocenieniem znaczenia rewolucji bolszewickiej. Penetrujący Rosję agent Sidney Reilly (ani on nie był Sidney, ani Reilly, miał kilka różnych biografii, lecz podobno był Rosjaninem z Odessy) okazał się hochsztaplerem, który w 1918 roku donosił do centrali, że trzyma w garści zarówno rewolucję, jak i bolszewików. Zorganizował potem pucz łotewski i zamach Dory Kaplan na Lenina, potem zginął w do dziś nie wyjaśnionych okolicznościach. Feliks Dzierżyński prawdopodobnie wiedział, co przydarzyło się Reilly'emu.
2. Rekrutowaniem do pracy w latach 30. głównie tych absolwentów Uniwersytetu Cambridge (Burgees, Maclean, Blunt, Cairncross, Philby), którzy już na studiach byli ideowymi sympatykami Sowietów, zaś później - agentami NKWD. Ostatniemu z tej słynnej piątki, Haroldowi "Kimowi" Philby'emu, MI-6 powierzyła po wojnie służbę łącznikową przy wywiadzie amerykańskim dla kierowania akcjami dywersyjnymi przeciw ZSRR i krajom podporządkowanym. Trudno się dziwić, że akcje pomocy WiN-owi w Polsce, UPA na Ukrainie, innym organizacjom w krajach bałtyckich, zakończyły się katastrofą dla uczestników. Philby uciekł do Moskwy w 1963 roku i przeżył tam jeszcze 25 lat. Pod koniec życia pozwolono mu spotykać się z gośćmi z Zachodu, którym opowiadał, że został mianowany generałem KGB. Była to blaga, lecz zachodni dziennikarze chętnie w nią uwierzyli.
3. Wielką kompromitacją w latach 60., gdy ujawniono zakres i głębię penetracji brytyjskich tajnych służb przez KGB. Podcięło to współpracę z Amerykanami. Szef kontrwywiadu CIA, James Jesus Angleton, popadł w paranoję, poszukując dalszych ukrytych agentów u siebie i wśród aliantów (między innymi zrujnował karierę szefa kanadyjskiego kontrwywiadu, Leslie Bennetta, którego, jako obywatela brytyjskiego, podejrzewał o agenturalność). Stan Angletona był tak poważny, że w 1974 roku ówczesny dyrektor CIA, William Colby, musiał zwolnić go ze służby. Był to koniec Wielkiej Gry starego typu. Brytyjczycy zeszli na dalszy plan, pierwszeństwo przejęły służby USA i ZSRR, komputery i satelity.
Historia wielkich organizacji wywiadowczych ostatniego ćwierćwiecza, to historia wyścigu technik rakietowych i elektronicznych. Łamaniem szyfrów przeciwnika dawno przestali się zajmować matematycy z kartką papieru. Już od czterdziestu lat robią to komputery. Ponad pięćset satelitów - nie tylko i nie przede wszystkim meteorologicznych i telekomunikacyjnych - krąży po orbitach Ziemi. Fotografowaniem obiektów wojskowych przeciwnika przestali się zajmować szpiedzy z aparatem ukrytym w rękawie. Robią to satelity, które zresztą zamiast fotografować, robią coś w rodzaju wideoklipów, przesyłanych w zaszyfrowanej postaci na ziemię. Strona przeciwna, oczywiście, stara się te miliony kropek napływających z kosmosu zarejestrować i odczytać w swojej centrali.
Urządzenia podsłuchowe i komputery obsługiwane są przez specjalistów wydziału COMINT (Communications Intelligence), podsłuchujących i rejestrujących przekazy telefoniczne, radiowe, mikrofalowe i satelitarne, po czym rozszyfrowujących ich zawartość.
Specjaliści wydziału SIGINT (Signals Intelligence) również starają się łamać szyfry, lecz głównie analizują przekazy radiowe w sensie ściśle technicznym. Jak wiedzą eksperci, każdy przekaz, każda depesza ma charakterystyczne cechy, porównywalne z liniami papilarnymi. Dlatego angielska nazwa tego rodzaju pracy wywiadowczej brzmi "fingerprinting". Ci specjaliści określają kto, na jakich falach i z jakiego nadajnika przekazuje depesze.
Specjaliści wydziału ELINT (Electronic Intelligence) przechwytują i analizują impulsy nadajników radarowych, które nie przekazują treści, lecz zdradzają źródło - i jego prawdopodobne zastosowanie - z którego pochodzą przechwytywane sygnały.
Komputery nie nadążają
Ilości i mocy komputerów zainstalowanych w centralach służb wywiadowczych nikt nie zliczy, podobno jednak ich moc potraja się co pięć lat. Nie tak dawno prezydent Clinton mówił przy okazji trzydziestolecia filmu "2001. Odyseja kosmiczna": - Dzisiaj samochód typu Ford Taurus, którym gospodyni jeździ na zakupy, ma więcej zainstalowanej mocy cybernetycznej w swoich procesorach, niż rakieta kosmiczna Apollo 11, która wyniosła pierwszego Amerykanina na Księżyc.
Tempo postępu nowej techniki stale przyśpiesza. Na ostatnim Światowym Forum w Davos, główny technolog koncernu Xerox, Mark Weiser, ujawnił, że jego firma pracuje nad projektem komputera, którego wyprodukowanie ma kosztować nie więcej niż trzy dolary. W kilka dni później, koncern Texas Instruments wprowadził na amerykański rynek nowy typ "czipa", wykonującego miliard sześćset milionów operacji na sekundę (tak, na sekundę!).
Postęp w technice cybernetycznej doprowadził do zaskakującej rewolucji w pracy wywiadów. Komputery szyfrujące pracują tak szybko, często "w biegu" zmieniając szyfry, że stało się niemożliwością rozszyfrowywanie wszystkiego, co dzieje się w eterze. Przyczyna jest matematycznie prosta: za każdym razem, gdy zainstalowana moc komputera szyfrującego powiększa się do kwadratu, strona przeciwna musi zwiększyć moc komputera deszyfrującego do sześcianu. Według źródeł amerykańskich, w ciągu ostatnich trzydziestu lat specjalistom z National Security Agency (NSA jest instytucją znacznie bardziej utajnioną, niż CIA) nie udało się złamać niemal żadnego ze strategicznych szyfrów radzieckich/rosyjskich. Wyjątkiem było złamanie szyfrów radzieckich w 1972 przy okazji rozmów SALT w sprawie ograniczenia zbrojeń strategicznych, gdy radzieccy szyfranci pomylili się przy wprowadzaniu szyfru do swych komputerów. Amerykanie twierdzą, że osiągają sukcesy tylko w deszyfracji najmniej tajnych 25 procent depesz. Oczywiście, można w to wierzyć, lub nie.
Nieopłacalność prób rozszyfrowywania wszystkiego, co dzieje się w eterze, doprowadziła NSA oraz Defence Intelligence Agency (DIA jest organizacją tak utajnioną, że tylko kilku członków Kongresu zna jej budżet, jednak bez prawa wglądu w to, na co jest przeznaczany) do mierzenia jedynie zmian w natężeniu ruchu elektronicznego między obiektami, będącymi w polu zainteresowania. Gdy natężenie wyraźnie wzrasta, specjaliści podejmują próby deszyfracji.
Natomiast wyraźny spadek natężenia, a zwłaszcza cisza radiowa, uruchamiają dzwonki alarmowe w centrali przeciwnika. Dla pracowników wywiadu i kontrwywiadu jest to sygnał, że przeciwnik "szykuje skok".
Tu dygresja, pozornie nie związana z pracą wywiadu. O tym, że Amerykanie pracują nad zbudowaniem bomby atomowej, Stalin dowiedział się już w 1942 roku i bynajmniej nie od swego wywiadu. Młody radziecki fizyk, Georgi Florow, stwierdził ze zdumieniem, że z amerykańskich czasopism fizycznych od 1940 roku znikły artykuły i nazwiska czołowych atomistów: Fermiego, Szilarda, Tellera, Andersena i Wignera. Wyciągnął wniosek: widocznie cała piątka pracuje nad doświadczeniami z rozszczepianiem atomu. Napisał list do Stalina, zaś ten mu uwierzył i polecił Igorowi Kurczatowowi wznowić pracę jego Instytutu, zawieszoną na czas wojny. Polecił też przyjąć do pracy Florowa.
Niemożliwość deszyfracji milionów depesz i miliardów słów, przekazywanych na falach radiowych, stworzyła pole dla ponownego rozkwitu bardzo starego działu pracy wywiadu.
Gra pozorów
Tylko organizacje wywiadowcze małych państw ograniczają się do wyłuskiwania konkretów od potencjalnego przeciwnika. Wielkie organizacje poświęcają ogromną część czasu, środków i talentu swych najlepszych pracowników na wprowadzenie przeciwnika na fałszywy trop za pomocą gry pozorów. Jest to praca w gabinecie luster. Jak przyznają Amerykanie, mistrzami dezinformacji były tradycyjnie służby radzieckie, głównie KGB, zaś w mniejszym stopniu GRU (gław-razwiedka, czyli wywiad wojskowy). Oto zaledwie dwa spośród wielu fałszywych manewrów, na jakie Amerykanie poniewczasie przyznają, że dali się nabrać:
1. W latach 1947-1952 specjalny referat w CIA, we współpracy z brytyjskim MI-6, organizował zrzuty agentów, pieniędzy i wyposażenia na tereny Polski, Ukrainy i krajów bałtyckich. To, że miejscowe antykomunistyczne grupy oporu zostały spenetrowane przez agenturę KGB (wówczas zwanego MWD), zaś na terenie Polski - przez kontrwywiad wojskowy i UB, jest znane od dawna. Co najmniej dwie ostatnie komendy WiN prowadzone były przez PRL-owskich i radzieckich oficerów wywiadu i kontrwywiadu. Lecz dlaczego ta gra trwała tak długo, aż do wczesnych lat pięćdziesiątych; dlaczego oficerowie sowieccy i PRL-owscy fingowali rzekome bitwy i robili zdjęcia umyślnie wypalonych czołgów, przesyłane później na Zachód?
Stalin był przekonany, że Amerykanie - od 1945 roku dysponujący bronią atomową - mogą w każdej chwili zaatakować ZSRR. Potrzebował czasu. Chodziło mu o to, aby amerykański wywiad sam przekonywał politycznych mocodawców w Waszyngtonie, że siły oporu w Europie Wschodniej są silne i same dadzą sobie radę z nową okupacją, wystarczy je wesprzeć dolarami i bronią, nie warto tracić żołnierzy w nowej wojnie. W sierpniu 1949 roku ZSRR miał już bombę atomową, w sierpniu 1953 roku - bombę wodorową. Głośno rozreklamowanej likwidacji nie istniejących już praktycznie organizacji antykomunistycznego podziemia dokonano w okresie między tymi dwiema datami. Pozory słabości nie były już potrzebne.
2. Od końca lat 60. przez wiele lat Sowietom udawało się fałszować sygnały elektroniczne z przeprowadzanych prób rakietowych. Sygnały te, przechwytywane przez amerykańskie satelity, prowadziły Amerykanów do wniosku, że radzieckie systemy naprowadzania rakiet na cel są mało precyzyjne i że ich rakiety są w gruncie rzeczy niegroźne. Jednocześnie zarówno agentura GRU, jak i KGB w Ameryce wychodziła ze skóry, aby wykraść amerykańskie systemy naprowadzania rakiet. Chodziło o utrwalenie tych pozorów. Przypomnijmy teraz przypadek kpt. Zacharskiego. Dopiero w latach 80. amerykański wywiad przyznał, że dał się zwieść tej grze pozorów. Przy tak skomplikowanej grze, technika w pewnym momencie staje się mało użyteczna. Tylko ludzka inteligencja - po angielsku Human Intelligence - może odróżnić prawdę od pozorów. Ten sam termin - skrócony do akronimu HUMINT - oznacza wywiad osobowy.
Wywiad radziecki był mistrzem w rekrutacji i posługiwaniu się podwójnymi agentami. Jednym z jego największych triumfów był George Blake, który - jak podejrzewają amerykańscy i brytyjscy eksperci wywiadu - był agentem potrójnym. Oficer MI-6, prawdopodobnie od wczesnych lat pracujący dla radzieckiego wywiadu, w latach 50. zaskoczony przez wojska komunistyczne w Seulu, przez trzy lata był więziony w Korei Północnej. Po uwolnieniu przyznał się kierownictwu MI-6, że radziecki wywiad zmusił go do współpracy. Brytyjczycy uwierzyli i postanowili wykorzystać go w grze z Sowietami jako swego podwójnego agenta, dając mu wolną rękę w kontaktach z KGB w celu podrzucania materiałów dezinformacyjnych. Na trop "prawdziwego" Blake'a wprowadził ich dopiero płk Michał Goleniewski, zastępca szefa wywiadu wojskowego PRL, który w 1961 roku uciekł na Zachód. Blake spowodował takie spustoszenie, wydając tajemnice operacyjne, włącznie z danymi osobowymi brytyjskich agentów w Polsce i ZSRR, że był sądzony w zamkniętym przewodzie bez uczestnictwa prasy i skazany na 42 lata więzienia: rok za każdego straconego agenta. Siedział sześć lat. Pomógł mu uciec bojowiec IRA, można się domyślić - za czyje pieniądze.
Blake odnalazł się w Moskwie, gdzie otrzymał Order Lenina, ożenił się, przez wiele lat przyjaźnił się z Haroldem Philby'emu. Jego wybawcę, który również uciekł do Moskwy, spotkał okrutny los. Wkrótce po przyjeździe, rozczarowany życiem w ZSRR, postanowił wrócić do Irlandii. Za dużo mówił. Na rozkaz szefa Zarządu Wywiadu KGB, Aleksandra Sacharowskiego, dosypywano mu do pożywienia środki chemiczne, powodujące nieodwracalne zmiany w mózgu, lecz nie pozbawiające życia. Musiał jedynie stracić pamięć. Pisze na ten temat Oleg Kaługin, były generał KGB w swej książce "Pierwszy Zarząd. 32 lata pracy w wywiadzie przeciw Zachodowi" (wyd. St. Martin's Press, Nowy Jork 1994).
Krety
Marzeniem wywiadu jest umieszczenie "kreta", czyli własnego agenta w centrum dowodzenia przeciwnika. Takim był Kim Philby, który omalże nie został naczelnym dyrektorem MI-6. Na następne odkrycie przyszło czekać 30 lat. W 1994 roku kontrwywiad FBI aresztował w Waszyngtonie Aldricha Amesa, naczelnika wydziału kontrwywiadu na ZSRR (później na Rosję) w centrali CIA (FBI prowadzi kontrwywiad wewnętrzny w USA, CIA - kontrwywiad zagraniczny). Przez 8 lat, Ames - będąc upoważniony do utrzymywania kontaktów z oficerami KGB - sprzedawał im wszystko, o czym wiedział, między innymi nazwiska co najmniej 10 amerykańskich agentów w ZSRR, za co dostał od Rosjan 2,5 miliona dolarów w gotówce, zaś od Amerykanów - wyrok dożywotniego więzienia.
Od tego czasu wyłuskiwanie starych radzieckich agentów z central amerykańskich służb specjalnych poszło w przyśpieszonym tempie. W listopadzie ubiegłego roku FBI aresztowało wysokiego rangą pracownika CIA, Harolda Nicholsona. Przyznał się do sprzedania Rosjanom dokumentów operacyjnych za ponad 180 tysięcy dolarów. W grudniu aresztowano Earla Pittsa, naczelnika wydziału kontrwywiadu FBI, w latach 1987-1992 odpowiedzialnego za rekrutację do współpracy radzieckich dyplomatów w Nowym Jorku. Zamiast rekrutować, Pitts sam wynajął się do współpracy, sprzedając Rosjanom plany operacji kontrwywiadowczych FBI za 224 tysiące dolarów.
W ubiegłym roku FBI, po 30 latach, rozwiązało zagadkę tajemniczego żołnierza z NSA, o którym z podziwem pisze Oleg Kaługin, sam niegdyś osobiście odpowiedzialny za agentów penetrujących CIA, FBI i NSA. Ów żołnierz przez lata podrzucał w umówionych z oficerami KGB skrzynkach kontaktowych wokół Waszyngtonu kopie najtajniejszych raportów NSA, między innymi cotygodniowych raportów oceniających bezpieczeństwo państwa dla Białego Domu. Kaługin pisze, że do końca nie poznał danych osobowych owego żołnierza, odpowiedzialnego za dystrybucję dokumentów wewnątrz NSA. Można w to wierzyć lub nie. Teraz wiadomo już, że były żołnierz nazywa się Robert Lipka i że od roku jest pod kluczem.
Informacja a władza
Jeśli KGB był tak groźną i skuteczną służbą wywiadowczą, dlaczego nie obronił ZSRR? Odpowiedzi dostarcza Kaługin w swej książce: od lat 60. musiał dobrze płacić wszystkim zagranicznym agentom, niemożliwością stało się rekrutowanie agentów ideologicznie zaangażowanych. Zabrakło wyznawców komunizmu. Wcześniej było ich mnóstwo. Absolwenci angielskich uniwersytetów (Philby i koledzy nie szpiegowali dla pieniędzy), dziennikarze (Richard Sorge, powieszony przez Japończyków, ostrzegał Stalina przed inwazją Hitlera), niezwykła Czerwona Orkiestra w hitlerowskiej Rzeszy, mniej niezwykli, lecz skuteczni Ruth i Juergen Kuczynscy w Wielkiej Brytanii, fizycy atomowi darmo oddający rosyjskiemu wywiadowi plany budowy bomby atomowej... Ideologicznie motywowani entuzjaści byli przekonani, że pomagając stalinowskiej Jutrzence Wolności, pomagają całej ludzkości. Legenda i magia komunizmu dawała ogromną przewagę NKWD (później KGB) nad znacznie bardziej zrutynizowanymi służbami Zachodu.
Mit zaczął rozsypywać się po XX Zjeździe KPZR i po rewolucji węgierskiej w 1956 roku. Już pod koniec lat 50. współczesny Goleniewskiemu funkcjonariusz wywiadu PRL odwiedzający Wiedeń, ówczesne centrum agentur wszystkich służb wywiadowczych świata, rozpuścił do domu najbardziej zaufanych agentów, mówiąc im, że wszystko, o co walczyli i za co przed wojną siedzieli w więzieniach, okazało się szalbierstwem. Tej informacji nie mają nawet archiwiści Łubianki. Dzisiejszym szefom wywiadu chyba trudno w to uwierzyć, lecz ten funkcjonariusz musiał być zawiedzionym idealistą.
Wiadomo, że łatwiej sprawuje się władzę, mając zaufanie obywateli. Łatwiej też zdobywa się informacje, sprawując władzę nad sercami i umysłami.
Watykan i Mosad?
1 grudnia 1989 roku blok radziecki był w stanie zaawansowanego rozpadu, gdy do Watykanu przyjechał - już w roli pokutnika - sekretarz generalny Michaił Gorbaczow. Była to jego ostatnia próba uratowania ZSRR - następnego dnia miał spotkać się na Malcie z prezydentem Bushem. Oto opis watykańskiej wizyty, autorstwa Carla Bernsteina i Marco Politiego z książki "Jego Świątobliwość Jan Paweł II i sekretna historia naszych czasów" (Doubleday, Nowy Jork, Londyn, Toronto, 1996), która ukazała się również w Polsce: "Owego dnia z okien kurii wychylali się wszyscy księża arcybiskupi, aby zobaczyć scenę, jaką zdarza się widzieć raz na 1000 lat. Załamywała się wroga cywilizacja. Od przeszło 60 lat Kościół rzymskokatolicki zaangażowany był w walkę z Kremlem, zaś ci ludzie w czarnych sutannach, wychowani w seminariach do walki ze sługami Szatana, byli zawsze w pierwszym szeregu. Walka wywiadów jest tylko jednym z wielu przejawów walki wielkich cywilizacji o umysły i o dusze ludzkie. Wywiad radziecki, działający również przy pomocy swych surogatów, takich jak Stasi i bułgarska Durżawna Sigurnost', był wywiadem znakomitym, dopóki stała za nim idea".
Ci sami autorzy cytują opinię generała w st. spocz. Vernona Waltersa, reaganowskiego ambasadora do specjalnych poruczeń: "Papież ma do dyspozycji najstarszą służbę wywiadowczą na świecie, chyba że weźmiemy pod uwagę Izraelczyków; lecz jego służba nie miała tysiącletniej przerwy".
Genius Ecclesiae
Dusza buntuje się, gdy nieżyczliwi autorzy (ostatnie rozdziały książki są paszkwilem na dogmatyzm polskiego papieża) stawiają Kościół rzymski - Ecclesia, Mater Nostra - na jednej płaszczyźnie z Mosadem. Jest to wulgarne ujęcie tematu, mimo że organizacja Opus Dei istotnie wykazuje cechy porównywalne z cechami organizacji wywiadowczych. Jest natomiast prawdą, że w wielopiętrowej hierarchii Kościoła nieporównywalny z żadnym innym przepływ informacji zależy obecnie (różnie to w przeszłości bywało) głównie od zaufania wiernych, i że powolnie wypracowywane decyzje mają utrwalać władzę nad sercami i umysłami 900 milionów członków Kościoła. Nie zawsze się to udaje.
Ci sami dwaj autorzy twierdzą, że Kościół, osiągnąwszy zwycięstwo nad Czerwonym Szatanem Wschodu, na polecenie papieża angażuje swą potężną organizację informacji i władzy do walki z konsumeryzmem i relatywizmem moralnym Zachodu. Wskazuje na to - według nich - przesłanie encykliki "Veritatis Splendor". Po 20 latach walki ze złem Wschodu, twierdzą autorzy, papież chce poświęcić resztę życia walce z wpływami Zachodu.
Jako organizacja władzy (nad sercami wiernych), działalność Kościoła - podobnie jak innych organizacji - podlega rygorom oceny opinii publicznej. Wiedzą o tym mądrzy hierarchowie: inaczej bywał oceniany, i inne miewał wpływy na serca i umysły ludzkie Kościół Cierpiący, Kościół Walczący, Kościół Triumfujący. Ten ostatni bywał traktowany jako część establishmentu.
Ramiona wzniesione do nieba
Latem 1987 roku jechałem z korespondentem "Los Angeles Timesa", Bobem Gillette, z Warszawy do Kazimierza nad Wisłą. Wybrałem boczną drogę, przez Kozienice. Za wsią Mniszew zjechałem na parking-skansen z czasów bitwy o Studzianki: w kiosku pożółkłe ulotki informacyjne, na piedestale czołg T-34, w rowach działka przeciwpancerne. Później pojechałem dalej, by Amerykanin zobaczył, że jest w ojczyźnie władza większa od tej, którą dają radzieckie armatki. O kilometr dalej, po prawej stronie, na wysokim wzgórzu, w błagalnym geście do nieba - dwie płaszczyzny ścian kościoła, już zwieńczone krzyżem, jeszcze nie dachem. Ich gest dominował nad okolicą. - To najwspanialsza metafora rządów nad Polską - te niewinne ściany na wzgórzu i te rdzewiejące czołgi w dolinie - powiedział Gillette. Wkrótce potem został zastępcą szefa Radia Wolna Europa.
Ubiegłego lata jechałem tamtędy ponownie. Genius loci - duch miejsca - zmienił się po latach. Rdzewiejące czołgi są nadal, lecz całkiem już odparowały z ludzkiej świadomości: kiosk sprzedaje colę i batoniki "Mars". Faraoński w swym majestacie kościół na wzgórzu nie wyciąga już ramion błagalnie do nieba. Nie jest symbolem błagania ani buntu, nie rozpala wyobraźni.
Przypisy
Przewertowałem wiele książek, starając się oddzielić ziarno od plew. Z pewnością nie w pełni mi się to udało. Pisanie o tajnych służbach też jest pracą w gabinecie luster: większość publikacji jest inspirowana.
Nie piszę o izraelskim Mosadzie, przez niektórych uważanym za najsprawniejszy wywiad na świecie. Szkoda fatygi. Nawet korespondencja przewożona przez jego kurierów pieczętowana jest nieprawdziwą nazwą. Samo słowo "Mosad" oznacza po prostu instytut. Pełna nazwa "ha-Mosad le-Tafkidim Mejuchadim" oznacza Instytut do Zadań Specjalnych, lecz Izraelczycy mają również - "ha-Mosad le-Bitachon Leumi" - Instytut ds. Bezpieczeństwa Państwa. Dziennikarz, pytający osobę wtajemniczoną o to, który instytut jest którym, napotyka ciężkie spojrzenie: A po co ci ta wiadomość? Grubą książkę z podtytułem "Pełna historia izraelskiego wywiadu", można spokojnie odłożyć na półkę - ani pełna, ani historia.
Zabrzmi to nieprawdopodobnie, lecz najbardziej wiarygodnym autorem w tych skomplikowanych sprawach wydał mi się być emerytowany generał KGB, Oleg Kaługin: krytycyzm, imponująca pamięć, chłodna logika, intelektualna spójność.
No, lecz skoro już jest się informatorem KGB...
źródło

poniedziałek, lipca 18, 2011

" TRUMNA BIERUTA "

Dokad zmierzamy?



Wyrazane sa ostatnio opinie, jakoby polska gospodarka byla slabo sprzezona z gospodarka amerykanska i z tego powodu odporna na kryzys pogodnie rozwijajacy sie w USA. Zwazywszy, ze podczas niedawnego wywiadu jaki udzielil CNBC George Soros nazwal on obecny stan rynku amerykanskiego jako "najgorszy kryzys rynkowy ostatnich 60 lat" i "koniec epoki" nie byloby to zjawisko nieporzadane. Soros przewiduje, ze w wyniku tego kryzysu dolar przestanie byc waluta rezerwowa swiata i ze kryzys jeszcze sie poglebi zanim nastapi pewna stabilizacja. Ze sytuacja jest powazna swiadczy takze decyzja Miedzynarodowego Funduszu Walutowego, ktory zaniepokojony spadkiem wartosci USD postanowil rzucic na rynek 13% swoich zapasow zlota aby powiekszyc podaz tego metalu na rynku. MFW posiada 3217 ton zlota a wiec oznacza to, ze na rynku pojawi sie okolo 418 ton zlota czyli 13.45 mln uncji. Odpowiada to zgrubsza odplywowi okolo 13.45 mld USD z rynku (o ile cale to zloto zostanie sprzedane). Istotnie w ciagu ostatnich trzech miesiecy cena zlota spadla nieznacznie (z 1000USD/oz do 910 USD/oz) i utrzymuje sie ona na tym poziomie. MFW zdolal wiec ustabilizowac cene zlota ale nie osiagnal znaczacej obnizki ceny. To zas oznacza, ze istnieje nadal silny popyt na ten kruszec i nie jest wcale powiedziane, ze 418 to zlota ustabilizuje rynek chroniac USD przed dalszym spadkiem. Jak juz pisalem poprzednio uwazam, ze cena zlota nie osiagnela jeszcze swojego maksimum (1700USD/oz), ktore jak przewiduje osiagnie w roku 2010. Obecnie poza granicami USA znajduje sie okolo 6 000 mld USD. Jesli MFW chcialby podtrzymac lub nawet podniesc wartosc USD to potrzebowalby do tego wiecej zlota niz ma do dyspozycji. Oczywiscie nie wiadomo (mi) kim sa owi finansisci, ktorzy zakupuja takie ilosci zlota i w jakim celu to czynia. Zapewne ich zasoby sa tez ograniczone. W kazdym razie widzimy raczej desperackie proby podtrzymania USD co swiadczy o zaniepokojeniu sytuacja ludzi, ktorzy byle czym sie nie przejmuja. Czy jednak Nasza Droga Ojczyzna i jej uboga gospodarka jest istotnie odlaczona od gospodarki USA? Byloby to mozliwe tylko w przypadku gdyby polska gospodarka byla kompletnie izolowana od gospodarek panstw zewnetrznych. Tak oczywiscie nie jest. Powiedzialbym nawet, ze Polska prowadzi nazbyt otwarta polityke gospodarcza czesciowo dzieki niefortunnej decyzji o wlaczeniu sie do UE. Na zalaczonymch rysunkach przedstawiony jest indeks WIG20 wyrazony w PLN i zlocie . Latwo zauwazyc, ze poczatek kryzysu w USA w roku 2000 jest wyraznie widoczny. W roku 2000 WIG20 osiagnal maksimum , z ktorego spadal przez nastepne trzy lata. Tak wiec to co sie dzieje na rynku naszego Wielkiego Bialego Brata wplywa na to co sie dzieje na polskiej gieldzie. Jednak istotnie , po poczatkowym wstrzasie , WIG 20 wykazal trend wzrostowy poczynajac od roku 2003 a konczac na roku 2007. Rok 2008 wykazuje tendencje znizkowa . Osobiscie oczekiwalbym powrotu do poziomu minimum z roku 2003 gdyz nie widze powodow, dla ktorych polski rynek akcji mialby sie stac nagle atrakcyjny dla inwestorow zagranicznych i krajowych. Z drugiej strony, o ile Polska utrzyma relatywnie niski poziom dewaluacji (obecnie okolo 8% rocznie przy 11% poziomie dewaluacji euro i 20% poziomie dewaluacji USD ) to przy rozsadnie wysokiej stopie oprocentowania obligacji mozna liczyc na naplyw kapitalu zagranicznego, ktory moze traktowac inwestycje w Polsce jako sposob na przechowanie kapitalu.

piątek, lipca 15, 2011

Głos S t a m t ą d

5 dni from malyy5news on Vimeo.


AKTUELL.

Postbolszewizm w działaniu — czyli prowokatorzy i łgarze z Polsatu w Częstochowie...

ZACHOWAJ ARTYKUŁ
"głośno komentowali i wyśmiewali homilię, a także wypowiedzi dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka, Jarosława Kaczyńskiego oraz pozostałych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, którzy uczestniczyli w Eucharystii"
  
Postbolszewizm w działaniu — czyli prowokatorzy i łgarze z Polsatu w Częstochowie...

Jak ekipa Polsatu prowokowała obecnych na mszy...

"głośno komentowali i wyśmiewali homilię, a także wypowiedzi dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka, Jarosława Kaczyńskiego oraz pozostałych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, którzy uczestniczyli w Eucharystii"

Jak podaje Nasz Dziennik:
(...) Śledzący sprawę senator Czesław Ryszka (PiS) zauważa, że jeśli pozew nie wpłynie, wówczas sprawa zostanie umorzona. - Jeśli natomiast pozew zostanie złożony, wówczas obiecuję panu Andrzejowi, że zrobię wszystko, aby otrzymał on wszelką pomoc prawną.
Mówię "jeśli", gdyż wiele wskazuje na to, że Polsat pozwu nie złoży, ponieważ to pracownicy tej stacji rozpoczęli bójkę, co może potwierdzić wielu świadków - dodaje senator Ryszka. Dowodem świadczącym przeciwko stacji Polsat będą z pewnością filmy, które nagrywali świadkowie zajścia telefonami komórkowymi.
Pielgrzymi, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że pracownicy Polsat News od samego początku zachowywali się podczas Mszy św. niestosownie, głośno komentowali i wyśmiewali homilię, a także wypowiedzi dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka, Jarosława Kaczyńskiego oraz pozostałych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, którzy uczestniczyli w Eucharystii. - Widać było, że nudzący się podczas Mszy św. dziennikarze od samego początku szukali jakiegoś ciekawszego tematu, zaczepnie komentując padające słowa i bez zgody filmując reakcje modlących się.
Pod koniec Mszy św. podenerwowana dziennikarka odbierała też liczne telefony, po których ekipa przemieściła się w miejsce bardziej zatłoczone - zauważa jedna z obecnych na Jasnej Górze kobiet. - Widziałam, jak kilka osób podchodziło do nich, pytając o akredytację, na co oni odpowiadali, że ją posiadają.
Tymczasem wiemy, bo mówił o tym ojciec Tadeusz, że żadne z mediów o akredytację nie wystąpiło - mówi z kolei w rozmowie z naszą redakcją pani Małgorzata Kotlarczyk z Krakowa.
* * *
To co zbolszewizowana ekipa telewizyjna Polsatu wyczyniała na Mszy Świętej w Częstochowie doskonale ukazuje antypolską nienawiść właścicieli stacji telewizyjnych oraz ich leninowskich szmat medialnych do religi katolickiej oraz osób wierzących w agenturalnym PRL-bis... A także bolszewicką nienawiść postsowieckiej agentury w PRL-bis do polskiego patriotyzmu...
Więcej danych o prowokacyjnych działaniach działaniach leninowskich szmaciarzy z Polsatu znajduje się w materiale opublikowanym przez "Nasz Dziennik".
Oczywiście ekipa leninowskich politruków z Polsatu sprowokowała swoją sensację dnia. Wiele postbolszewickich mediów w PRL-bis powtórzyło łgarstwa propagandzistki Ewy Żarskiej z Polsatu.
_______
Cytat za: Marta Ziarnik "Prowokacja Polsatu", Nasz Dziennik, 12 lipca 2011, Nr 160 (4091),  http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110712&typ=po&id=po03.txt


Ostatni artykuł prezesa Skrzypka: Nie spieszmy sie do wprowadzenia euro

Aktualizacja: 2010-04-13 4:28 pm
“Financial Times” publikuje ostatni artykuł Sławomira Skrzypka. Prezes NBP zginął w sobotę w katastrofie samolotowej, wraz z prezydentem, jego małżonką i wieloma politykami. Zdążył jednak napisać do jednej z ważniejszych gazet finansowych świata.
Artykuł nosi tytuł “Polska nie powinna spieszyć się z przyjęciem euro”. Zgodę na publikację tekstu po jego śmierci udzieliły Narodowy Bank Polski oraz wdowa po tragicznie zmarłym.

Sławomir Skrzypek odniósł się w nim m.in. do wprowadzenia w Polsce euro: „Konieczne reformy strukturalne w dłuższym czasie poprawią kondycję polskiej gospodarki tak, by spełniła kryteria członkostwa w Europejskiej Unii Monetarnej. Dążąc do wprowadzenia euro musimy kierować się mądrością. Nie powinniśmy wiązać sobie rąk terminami, które mogą przynieść skutek odwrotny od zamierzonego” – napisał.
Według niego przykład peryferyjnych państw eurostrefy: Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii, których gospodarka wytraciła konkurencyjność powinien dać do myślenia. „Nic nie zastąpi samodzielnych działań rządu nad poprawą konkurencyjności, wzmocnieniem fiskalnej dyscypliny, uelastycznieniu rynku pracy i rynku produktów” – stwierdził.
darmowy hosting obrazków
„Solidny wzrost gospodarki i rozsądna polityka ws. długu i deficytu są możliwe zarówno w ramach eurostrefy, jak i poza nią. Kraje, którym spieszno do euro mogą rozminąć się ze swoimi najważniejszymi celami. Te zaś, które tak, jak Polska, przedkładają należyte wykonanie prac domowych nad wejściem do euro w krótkim czasie, będą miały odporną strukturę gospodarki i będą lepiej przygotowane do euro w dłuższym czasie” – zasugerował.
Skrzypek uważał, iż rząd w kryzysowym 2009 r. postąpił słusznie poluzowując politykę fiskalną, ale ekspansja fiskalna poszła zbyt daleko: „Z punktu widzenia stosunkowo prężnej gospodarki deficyt finansów publicznych na poziomie ok. 7 proc. PKB w 2010 r. wobec 2 proc. w 2007 r. jest zbyt wysoki” – stwierdził.
Wśród czynników, które pomogły polskiej gospodarce w stawieniu czoła kryzysowi lat 2008-09, prezes NBP wymienił elastyczny kurs wymiany złotego oraz niezależny bank centralny, a więc instrumenty, z których kraje członkowskie UE nie mogą korzystać. „Polska jako państwo nie będące w eurostrefie skorzystała z elastycznego kursu wymiany złotego, w taki sposób, iż okazał się on wsparciem dla wzrostu i obniżył ujemne saldo rachunku obrotów bieżących bez importowania inflacji” – zaznaczył.
„W latach 2008-09 realny, efektywny kurs wymiany złotego obniżył się o blisko 20 proc., co było ważnym czynnikiem zmniejszenia ujemnego salda rachunku obrotów bieżących. W trakcie tego procesu Polska dokonała postępu w dościganiu innych państw UE. PKB na głowę mieszkańca jest w Polsce na poziomie 60 proc. średniej UE wobec 49 proc. w 2004 r.” – podkreślił Skrzypek.
Sławomir Skrzypek zginał w sobotę w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Jego obowiązki – zarówno w NBP i Radzie Polityki Pieniężnej – przejął I wiceprezes NBP Piotr Wiesiołek. Kandydata na nowego prezesa wskaże pełniący obowiązku głowy państwa marszałek Sejmu, a wybierze w głosowaniu Sejm. Zgodnie z ustawą o NBP powinien on zostać powołany najpóźniej 10 lipca.
(MAR) / TVP INFO
Mariusz A. Roman

czwartek, lipca 14, 2011

W POpolszy

Czesław Kiszczak, Warszawa
lat 86
generał armii
46 lat pracy
7000 zł


Andrzej Gałażewski, Gliwice
lat 67
architekt, poseł
41 lat pracy
6500 zł


Stanisław Żelichowski, Księżostany
lat 67
leśnik, poseł
50 lat pracy
5500 zł


Henryk Gołębiewski, Wałbrzych
lat 69
inżynier mechanik, poseł
42 lata pracy
4900 zł


Kazimierz Kutz, Katowice
lat 82
reżyser, poseł
56 lat pracy
4800 zł

Jerzy Urban, Konstancin-Jeziorna
lat 78
dziennikarz
56 lat pracy
4700 zł

Aleksander Kwaśniewski, Warszawa
lat 57
były prezydent
28 lat pracy
4000 zł

Lucjan Brychczy, Warszawa
lat 77
piłkarz, trener, wojskowy
56 lat pracy
4000 zł

Tomasz Kaczmarek, Warszawa
lat 35
policjant, agent CBA
15 lat pracy
4000 zł


Adam Pietruszka, Szczecin
lat 72
funkcjonariusz SB
23 lata pracy (w latach 1984-1995 siedział w więzieniu)
3900 zł


Jarosław Marek Rymkiewicz
lat 76
pisarz, emerytowany profesor PAN
54 lata pracy
3000 zł


Wojciech Fortuna, Zakopane
lat 59
skoczek narciarski, taksówkarz
31 lat pracy
2483 zł (emerytura złotego medalisty olimpijskiego)


Jan Nowicki, Kraków
lat 72
aktor
47 lat pracy
1500 zł


Beata Tyszkiewicz, Warszawa
lat 73
aktorka
54 lata pracy
1080 zł

Elżbieta Zapendowska, Opole
lat 64
nauczyciel, krytyk muzyczny
37 lat pracy
700 zł


Andrzej Rosiewicz, Warszawa
lat 67
artysta estradowy
47 lat pracy
590 zł



Tyle dostają zwykli Polacy:

Jan Przybyłek, Wrocław
lat 67
pracownik fizyczny
32 lata pracy
1010 zł

Józef Możdżeń
lat 79
podpułkownik wojska
37 lat pracy
3500 zł

Alina Borecka
lat 78
księgowa
38 lat pracy
2700 zł


Teresa Kwiatkowska
lat 65
nauczyciel akademicki
36 lat pracy
2000 zł

Stanisława Kij
Lat 82
wtryskacz
30 lat pracy
1800 zł

Leokadia Cielewicz, Poznań
lat 82
mąż był ślusarzem
50 lat pracy
1600 zł

Marek Dyzman, Poznań
lat 63
elektryk
43 lata pracy
1600 zł

Jan Pacholski, Olsztyn
lat 83
stolarz
40 lat pracy
1550 zł

Jolanta Ceglarek, Poznań
lat 61
introligator
36 lat pracy
1500 zł

Stanisław Jabłoński, Gdańsk
lat 84
pracownik biurowy
36 lat pracy
1500 zł

Zdzisław Słowiński
lat 66
ślusarz mechanik
42 lata pracy
1495 zł

Ludwig Gdula, Olsztyn
lat 67
elektronik
35 lat pracy
1300 zł


Waldemar Janecki
lat 73
mistrz dziewiarz
35 lat pracy
1280 zł

Janina Muczek, Poznań
lat 62
kontroler inwentaryzacji
33 lata pracy
1240 zł

Joanna Pawłowicz, Gdynia
lat 73
sprzedawca
35 lat pracy
1100 zł

Stanisław Kawalec, Olsztyn
lat 66
kierowca
35 lat pracy
900 zł


Adolf Kieszkowski, Olsztyn
lat 76
zaopatrzeniowiec
40 lat pracy
600 zł

niedziela, lipca 10, 2011

POpolsza

Polityka dokopywania

„Netyści chcą wprowadzić Polskę w 21 wiek. Chcemy zreformować politykę, państwo, preferencje społeczeństwa – od czego powinniśmy zacząć REFORMĘ POLSKIEGO SKANSENU?” – tak brzmi tytuł krążącej na Facebooku otwartej ankiety rozpisanej przez ruch Netystów. Netyści są, jak sami piszą, „ruchem społeczno-politycznym zainicjowanym spontanicznie w Internecie przez grupę osób zróżnicowaną pod względem zawodowym, światopoglądowym i religijnym, którym nie jest obojętne to co dzieje się w otaczającej nas rzeczywistości”. Ci ambitni ludzie chcieliby „wypracować i wdrożyć w życie radykalnie nowy, progresywny sposób uprawiania polityki”, a „gospodarowanie państwem oprzeć na nowoczesnych metodach zarządzania, długoterminowych celach oraz nowym sposobie rozumienia społeczeństwa jako inicjatora i reżysera zmian”. Na swojej facebookowej stronie wymieniają szereg swoich postulatów, wśród których między innymi są: „dominacja konkretnych, ponad-instytucjonalnych powiązań (sieci) między jednostkami, grupami lokalnymi, społecznościami wirtualnymi, samorządami, ngo’sami itp., ponad centralistycznymi i hierarchicznymi organizacjami biurokratycznymi”; „demokracja realna, a nie formalna – dążenie do autentycznych, przejrzystych i do bólu uczciwych form życia politycznego – na wszystkich szczeblach społeczeństwa”; „całkowita równość wszystkich podmiotów politycznych”; „e-Demokracja – demokracja za pomocą Internetu – jako główny (ale nie jedyny!) system rządzenia i podstawowe narzędzie organizowania życia politycznego”; „pełna wolność jednostek – zasada: co nie jest zabronione – jest dozwolone”; „wysoka jakość życia – społeczeństwo tworzące warunki dla rozwoju materialnego, społecznego i psychicznego maksymalnej liczby ludzi”; „e-Administracja (e-Państwo) – administracja świadcząca usługi publiczne z pomocą Internetu – w sposób szybki, profesjonalny, przyjazny, a także bez inwigilacji”; „radykalne uproszczenie prawa”. No ale skoro e-Demokracja, to Netyści uczciwie rozpisali ankietę wśród użytkowników Facebooka, żeby zorientować się, czego tak naprawdę ludzie chcą i jakie konkretne reformy uważają za najpilniejsze. W ankiecie tego rodzaju można dopisywać samemu odpowiedzi jakie się chce, więc raczej nie należy sądzić, by była manipulowana.
No i po miesiącu odpowiadania na ankietę są już pierwsze wyniki. Od czego zdaniem ankietowanych – w praktyce w większości zapewne samych Netystów oraz ich znajomych – należy rozpocząć reformę „polskiego skansenu”? Od zmian w ordynacji wyborczej, reformy finansów państwa, systemu ubezpieczeń społecznych, walki z korupcją, odsunięcia nieudolnych polityków? Bynajmniej. Od reform gospodarczych, ułatwienia życia przedsiębiorcom, a może od reform socjalnych? Nie. Od zmian w zakresie polityki zagranicznej? Także nie. Od obrony i poszerzania wolności obywatelskich, na przykład wolności słowa, wolności w Internecie, walki z inwigilacją? A skąd. Postulatem, który zdobył największe poparcie jest opodatkowanie kościołów. Okazuje się, że ankietowanych najbardziej boli nie to, że sami muszą płacić wysokie podatki, że ceny w sklepach rosną, że mają problemy ze znalezieniem pracy, a własny biznes to droga przez mękę z biurokracją. Nie to, że państwowa służba zdrowia i sądownictwo są niewydolne, poziom nauczania w państwowych szkołach jest niski, koleje jeżdżą wolniej niż sto lat temu, a z obietnic budowy autostrad zostały nici. Nie naruszenia wolności słowa, groźby cenzury Internetu, inwigilacja. Nie to, że deficyt budżetu państwa jest rekordowo wysoki, a miliardy lekką ręką wydawane są na budowę stadionów na jednorazowe futbolowe igrzyska. Nie brak jakiejkolwiek – nawet politycznej, nie mówiąc o finansowej i karnej – odpowiedzialności polityków za szkody wyrządzane przez ich działania. Najbardziej boli to, że kościoły – w tym zapewne przede wszystkim Kościół katolicki – nie płacą podatków. Nie płacą ich podobnie jak wiele innych organizacji społecznych – stowarzyszeń czy fundacji przeznaczających dochody na określone cele statutowe – ale to ostatnie nikomu z ankietowanych już nie przeszkadza.
Wyniki tej ankiety pokazują moim zdaniem ważną rzecz – to, że dla wielu ludzi najważniejsze jest nawet nie tyle osiągnięcie dla siebie pozytywnej korzyści (materialnej czy innej), nie mówiąc już o tzw. „dobru wspólnym”, ale pognębienie nielubianego „innego”. Bo uznanie przez uczestników ankiety postulatu opodatkowania kościołów jako najważniejszego celu politycznego należy rozumieć właśnie tak. Realizacja tego postulatu obiektywnie nie da przecież wiele ani państwu, ani im osobiście – gdyby Kościół katolicki opodatkować podatkiem od osób prawnych jak spółkę akcyjną, to budżet państwa zyskałby pół miliarda, może miliard złotych rocznie. To kropla w morzu budżetu – więcej wydaje się choćby na budowę stadionów na Euro 2012, a na mniej więcej taką samą kwotę rząd jest gotów udzielić gwarancji dla ratowania finansów Grecji. Znacznie większe oszczędności można uzyskać np. na cięciach w administracji czy obniżeniu wynagrodzeń urzędnikom, a te postulaty nie cieszą się w ankiecie jakoś podobną popularnością. W dodatku jak widać po wynikach ankiety jej uczestnicy nie są zbytnio zainteresowani tym, by pieniądze z budżetu były rozsądnie wydawane – w każdym razie jest to dla nich dużo mniej ważne niż obłożenie kościołów podatkiem. Jedyne, co mogą osiągnąć bezpośrednio w wyniku zrealizowania tego postulatu to satysfakcja z „dokopania” nielubianym „innym” – którymi jawią się dla nich kościoły, a w praktyce najprawdopodobniej głównie Kościół katolicki. Nie tylko hierarchom i księżom – oni akurat najmniej odczuliby taki podatek, bo zrekompensowaliby go sobie podnosząc ceny swoich „usług” – ale i szeregowym wiernym, którzy musieliby w rezultacie pośrednio płacić państwu za możliwość praktykowania swojej religii – taka współczesna, laicka, „humanistyczna” i „progresywna” wersja dżizji.
Satysfakcja z niepowodzenia innych, zwłaszcza tych nielubianych, postrzeganych jako przeciwników (nie mówiąc o wrogach) jest faktem stwierdzonym naukowo. Cudze niepowodzenie to dla mózgu taka przyjemność jak jedzenie czekolady. Z badań przeprowadzanych z udziałem amerykańskich studentów wynika, że np. zwolennicy Partii Demokratycznej za rządów Republikanów cieszyli się czytając doniesienia prasowe o pogłębiającym się kryzysie lub o zabiciu amerykańskich żołnierzy w Iraku. Nic więc dziwnego, że ludzie do takiej satysfakcji dążą i chcieliby w tym celu wykorzystać mechanizmy polityczne. Okazuje się, że dla niektórych może to być bodziec potężniejszy niż dobra materialne czy osobista wolność.
Znana jest wizja państwa jako mechanizmu walki grup interesu o własne partykularne korzyści. Te korzyści mogą – jak widać – polegać na satysfakcji z pognębienia innych, zwłaszcza postrzeganych jako nielubiana, rywalizująca czy wroga grupa. W szczególnym przypadku – a może w większości przypadków – staje się to głównym motorem walki politycznej. Okazuje się, że dla „progresywistów” i dużej części lewicy najważniejsze jest dokopanie Kościołowi i religii, dla bardzo wielu prawicowców najważniejsze wydaje się być dokopanie homoseksualistom (o czym świadczy nieproporcjonalnie duża popularność tematu „pedałów” w ich wypowiedziach i działalności w stosunku do realnego znaczenia tych kwestii dla nich samych i dla społeczeństwa), dla wielu szeregowych zwolenników PO najistotniejsze jest samo w sobie dokopanie „temu obciachowemu kartoflowi” Kaczyńskiemu, a dla wielu szeregowych zwolenników Kaczyńskiego – dokopanie „platfusom”. Nawet, jakby środkiem do tego miały być kolejne podatki, rozpędzanie manifestacji, ograniczanie wolności słowa, wsadzanie pokojowo zachowujących się ludzi do więzienia czy psychiatryka. Nie rokuje to zbyt optymistycznie, jeśli chodzi o obronę i poszerzanie wolności, bo we współczesnym, zróżnicowanym, podzielonym na różnorodne (często niechętne sobie lub rywalizujące) grupy społeczeństwie ludzie często zaakceptują to, że, obrazowo mówiąc, kopani są w dupę, jeśli tylko mają nadzieję na to, że inni, których nie lubią, będą kopani jeszcze mocniej – i do tego właśnie dążą.
Chyba że z jakichś powodów najbardziej nielubianą grupą stanie się dla nich klasa polityczna jako taka. Tak, jak było u schyłkowych lat „komuny”, gdzie główna linia wrogości rysowała się nie między antyklerykałami a Kościołem, homoseksualistami a ich przeciwnikami czy też lewicą a prawicą, a pomiędzy społeczeństwem a władzą. Rezultatem było poluzowanie więzów, które znowu się zacieśniają. Gdzie jest punkt, w którym dla większości ludzi największą satysfakcją stanie się dokopanie establishmentowi?

piątek, lipca 08, 2011

** z n a k **

08 lipca 2011
Bóg Ojciec.
            Jam Jest Który Jest, dziś przybyłem na to błogosławione miejsce. Oto Moc Mojego Błogosławieństwa umacnia cię w tym dniu i godzinie. Dobrze słyszałeś Słowa, które wypowiedział Mój Boski Syn, Jezus Chrystus w ostatni Wielki Piątek zaraz po tym, gdy kapłan przeniósł Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego. Potwierdzam to i powtarzam ci ponownie, że od tego Wielkiego Piątku 2011r. rozpoczęło się odliczanie, do pierwszego z wielkich zapowiadanych wydarzeń, Małego Sądu Ducha Świętego, którego doświadczy każda dusza, każdy żyjący człowiek na ziemi.
W tym czasie gdy on się zacznie, zatrzymam czas, a Aniołowie Stróżowie, na wyraźny Boży rozkaz, dokonają zawieszenia wszelkich waszych funkcji życiowych. Na tę chwilę zatrzyma się całe stworzenie materialne. Na Mój wyraźny rozkaz, dusza każdej żyjącej na ziemi osoby, zostanie wyjęta na krótką chwilę z ciała. Aniołowie Stróżowie przyprowadzą te wszystkie dusze w jednym momencie przed Tron Bożego Sędziego, Mojego Umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa. Odbędzie się sąd każdej duszy, sąd zewszechmiar sprawiedliwy. Każde z was ujrzy przekrój całego swojego życia, całe swoje złe postępowanie, złe czyny w świetle Najdoskonalszej, bo Bożej Sprawiedliwości. Poznacie werdykt, podsumowanie waszych wszystkich dokonań. Pozwolę, aby wasi Aniołowie Stróżowie odprowadzili was na miejsce waszego przeznaczenia.
Na tę obecną chwilę, brud ludzkich serc, jest tak wielki i odrażający w swojej ohydzie, że 80% ludzkości, jako swoje miejsce przeznaczenia, ujrzy piekło, jezioro ognia i siarki. Jedynie 0,12% z ludzi osądzonych, ujrzy rzeczywistość Nieba. Ci będą przeszczęśliwi widząc Bożą nagrodę za swoje cnotliwe życie. Pozostali usłyszą jako werdykt – czyściec (19,88%). Wielu z tych co ujrzy smutną i przerażającą dla siebie rzeczywistość piekła, nie wytrzymają tego widoku i tuż po powrocie ich duszy do ciała, skonają z przerażenia. Dusza ich powróci w miejsce, które przed chwilą oglądali. Dokonali oni wyboru za swojego życia, oddając swoje dusze demonom, popełniając najcięższy z możliwych grzechów, grzech przeciw Duchowi Świętemu.
Wielu z tych, co ujrzało piekło, jako miejsce swojego przeznaczenia, zmieni swoje postępowanie nawracając się, lecz większa część z nich uczyni to ze strachu. Demon zobaczy, że gdy nie będzie działał, utraci wszystkie te dusze, a wielką część z nich, ponownie zwiedzie w krótkim czasie.
Większość ludzkości nawróci się, lecz źli powrócą na drogę potępienia z pełną świadomością swojego wyboru jakiego dokonali. Oni zapomną szybko co widzieli, ponownie oszukani przez tego komu służyli. W międzyczasie, demony sprawią, że jego ludzie wywoływać będą międzynarodowe konflikty, na skalę globalną.
Po Małym Sądzie pozwolę ludzkości dokonać wyboru, by żyła do kilku miesięcy tylko po to, aby ponownie mogła dokonać swojego wolnego wyboru. Dopiero po tym czasie zezwolę demonom na krótkie, ale pełne ich działanie, na użycie pełnej ich destrukcyjnej mocy. Niszczyć będą oni ziemię i ludzi, lecz jedynie tych, którzy nie mają znamienia Bożego na swych czołach.
Pozwoliłem, aby Anioł wykonawca Sprawiedliwego Gniewu Bożego, prowadził ku ziemi pewien obiekt, bolid, który jest ukryty przed wzrokiem ludzkości. Tylko nieliczni o nim wiedzą, lecz milczą. Jest to obiekt o szczególnych właściwościach, ciało ogniste o wielkiej sile magnetycznej. Przelatując obok Słońca nic mu nie zrobi, lecz spowoduje potężne zakłócenia w pracy Słońca, powodując burze magnetyczne o ogromnej sile rażenia. Wyssie ze Słońca potężną erupcję plazmy materii słonecznej, która pędzić będzie ku Ziemi. Obiekt minie Słońce i przeleci pomiędzy księżycem a Ziemią, a siła magnetyczna sprawi, że ściągnie na pewien czas Ziemię z jej orbity. Gruz kosmiczny poruszający się za tym obiektem uderzy w wiele miejsc na całej planecie. Pojawią się wielkie burze geomagnetyczne.
Morza i oceany podniosą się w swojej masie na niewiarygodną wysokość, nawet do wielu kilometrów, na skutek zmiany kierunku przyciągania, spowodowanego siłą grawitacji tego obiektu. Uderzający o ziemię gruz kosmiczny spowoduje odkorkowanie wszystkich wulkanów na świecie w tym trzech super wulkanów, których eksplozje i erupcje, a zwłaszcza dymy i popioły, pokryją całą Ziemię       i atmosferę, zaciemniając ją (Trzy Dni Ciemności). Smród siarki i liczne potoki lawy wraz z potężnymi trzęsieniami ziemi wywoływać będą rozstępowanie się ziemi  na całej planecie.
Zniszczeniu ulegnie wszystko co powstało na skutek działania nikczemności i pychy człowieka. Demony poruszać się będą po całej ziemi w swojej rzeczywistej postaci. Każdy człowiek w tym czasie będący na zewnątrz, skona z porażającego i przerażającego widoku jaki ujrzy, oraz z powodu wszelkich wyżej opisanych czynników zewnętrznych.
Ustawię tak księżyc względem Ziemi, że gro erupcji promieniowania plazmy słonecznej rozbije się o księżyc uszkadzając go poważnie, a to co minie księżyc, otrze się o pierwszą warstwę ziemskiej atmosfery.
Ludzkość będzie ostrzeżona na kilka dni przed tymi wydarzeniami. Gdy nadejdzie stosowna chwila wszyscy chcący do końca zrealizować Wolę Bożą, schronią się w miejscach do tego przeznaczonych. Dla niektórych będą to kościoły, inni schronią się w domach modlitwy, jeszcze inni do mieszkań. Osoby te, które posłuchają się i wykonają to wszystko, co było do nich mówione przez te wszystkie lata będą trwać w tym czasie w modlitewnej ekstazie. Gdybym chciał unicestwić ludzkość w tych wydarzeniach, to nikt by nie ocalał.
Gdy nadejdzie stosowna chwila, to dam znak Hufcom Anielskim, aby pod koniec drugiego dnia ciemności rozpoczęły wiązanie demonów, pieczętując je Mocą Bożej potęgi, umieszczając w czeluści piekielnej. Pozostawię na ziemi jedynie małych kusicieli.
Pod koniec trzeciego dnia ciemności rozkażę Hufcom Anielskim, aby uporządkowały całą planetę, przetwarzając ją do konsystencji pożądanej przez Wolę Bożą. Oczyszczą oni atmosferę z wszelkiej trucizny, uporządkują ziemię i góry, uspokoją morza i oceany. Nakażę, aby ponownie rosła roślinność i zwierzęta.
Duch Święty zatrze prawie wszystkim ludziom pozostawionym na Ziemi pamięć o złu jakie się wydarzyło, odpowiednio ich oczyści, aby mogli egzystować w Jego Świętej Nowej Erze, porządkując wszystko według Woli i Myśli Bożej. Pozostała przy życiu ludzkość po poinformowaniu jej o zakończeniu się trzech dni ciemności, otrzyma pozwolenie wyjścia na zewnątrz. Nikt nie ujrzy już takiego widoku, jaki widział wchodząc do miejsca ukrycia i modlitwy, będzie on zmieniony i przemieniony, a ludzkość rozpocznie normalne życie, lecz oparte głównie o prawo Boże.
Żywy Płomieniu, nie wnikaj bez potrzeby w to co ci zaplanowałem. Pozwolę ci to wszystko przeżyć, lecz Słowa dotyczące końca świata i jego okoliczności oraz likwidacji czyśćca wraz z zakończeniem tego świata, otrzymasz dopiero po przejściu do Nowej Ery. Dam tobie znać co, kiedy i jak masz uczynić. Dam ci instrukcję, jak masz działać oraz co czynić, aby rozpoczęło się nowe życie ludzkości, to zgodne z Bożą Wolą.
Przedstawiłem ci zarys wydarzeń, które nastąpią niebawem związanych z Małym Sądem i Trzema Dniami Ciemności. Jedynie modlitwa i ofiary wielu gorących serc będą mogły wpłynąć na modyfikację wydarzeń, lecz odwołać ich już nie można. Demony teraz nasilają swoje działanie.
Prosiłeś kilkakrotnie Mnie o przyśpieszenie czasu, co uczyniłem i jest to zgodne z Wolą Bożą. Bądź cierpliwy i wyrozumiały. Uważaj na demona, bo lubi się wszędzie wciskać i oszukiwać. Słuchaj dokładniej tego co mówię do ciebie, także poprzez inne osoby. Odetnij się od wszystkiego, co ściąga cię w dół, ku otchłani piekielnej. Zawsze przyjmuj wszystko, co ci Duch Święty podpowiada. Odebrałem ci pociechy duchowe oraz inne doznania, aby nie zakłóciły tobie nic z tego, co masz wykonać z Mojej Świętej Woli.
Jak wielokrotnie już było mówione, przechodzicie teraz liczne swoje próby, a są one czasem na granicy waszej wytrzymałości. Nie załamujcie się, albowiem w tym ciężkim dla was czasie jestem blisko was, choć tego czasem nie odczuwacie.
H.Z. Odwagi! Uwolnienie twoje od balastu, który cię obciąża ponad miarę jest bliskie. Naczynie prośby o nawrócenie, prawie się napełniło. Pamiętaj córko, że demon najbardziej szaleje tuż przed swoim odejściem. Nie pozwól jemu przejąć kontroli nad tobą.
Mieczu Pana. Oto doświadczasz Błogosławieństwa owoców swojego działania. Zawsze żyj w prawdzie i nie ujawniaj się zbyt wcześnie, patrz na reakcje kapłanów, otwieraj serce i wiadomości dla nich w stopniu minimalnym. Zechciej skorzystać z każdej sposobności do działania i przyjmij propozycje, jakie ci on przygotuje, lecz wytarguj z nim niezbędne zmiany dotyczące kościoła. Zawsze gdy nie wiesz jak postąpić w jakiejś sytuacji, pytaj Żywego Płomienia, lecz w kwestiach najważniejszych oprzyj się na decyzji swojego spowiednika. Nie bagatelizuj zmian w swoim organizmie, które już zauważyłaś, ale i tych, które dopiero się pojawią. Niezaleczona choroba może wpłynąć na twoją sprawność i zablokować ciebie na dobre. Ufaj!
Cieszę się, że coraz więcej dzieci Bożych zamawia Msze Święte i składa ofiary do Bożej dyspozycji poprzez Niepokalaną (Msze Święte według Intencji Matki Bożej).
Kochane dziatki zgromadzone na tym wieczerniku modlitewnym, oto ubogacam was Moimi Świętymi Darami. Wasi Aniołowie Stróżowie założyli wam symbole darów, jakie otrzymaliście. Jest to ponowienie skuteczności darów otrzymywanych dawniej, na przestrzeni lat i ostatnich miesięcy.             Z miłością słucham waszej modlitwy i przyjmuję ofiary.
Chcę, aby wszystkie polskie dzieci na całym świecie modliły się w intencji swojej Ojczyzny. Szatan rozpoczął ostatnią fazę likwidacji waszej Ojczyzny. Jedynie modlitwa wielu ofiarnych serc okraszona pokutą i wynagrodzeniem, może cokolwiek jeszcze zmienić. Wielu z was jest dość gorliwymi, lecz jest to jeszcze niewystarczające. Demony do walki z wami używają najmocniejszej swojej broni – hipnozy demonicznej. Kto w tym czasie nie zaangażuje się na 100% w walce o ratowanie swojej duszy i Ojczyzny, ten polegnie pokonany, a dotyczy to wszystkich Polaków.
Konsekwencją waszych złych wyborów, których dokonujecie na co dzień, jest dopuszczenie do was demonów wszelkiego rodzaju specjalności. Wykorzystują one wszystko i wszystkich, aby was zatracić. Spoglądajcie na niebo i na ziemię obserwując znaki. Brak błogosławieństwa ogólnonarodowego powoduje, że realizują się Słowa, które mówiły o katastrofach i kataklizmach, które zdarzać się będą coraz częściej. Chcę jednak uratować jak najwięcej dusz ludzi, którzy wielkim strumieniem podążają ku drodze, wiodącej do piekła ognistego.
Sytuacja serc polskich dzieci staje się ciężka, w konsekwencji wyborów jakich dokonują będąc w zaślepieniu hipnozą demona. Ci, co popadli w taki stan ducha i umysłu, wyrwać się sami z niego nie potrafią. Mając dusze ludzi w takim stanie, demon może swobodnie wpływać i kontrolować decyzje które podejmują. Tu pomóc pokonać taki stan może jedynie szczera, gorąca modlitwa wielu ofiarnych serc.
Chcę, pragnę, aby kto tylko może i zdoła niechaj organizuje Jerycha modlitewne, pokutne. Pragnę, abyście wiedziały słodkie dzieciny, że najwięcej stracić możecie na braku dostatecznej modlitwy i ofiary w intencji waszych kapłanów i biskupów. Przy wydarzeniach jakie was czekają, oni mogą być zlikwidowani przez szatana, który wykorzysta każdą możliwość i sposobność, aby ich się pozbyć. Pomyślcie tylko, co uczynicie nie mając kapłana? Brak kapłana, to brak jakichkolwiek Sakramentów Świętych, a to one przecież, są życiem każdej duszy.
Jak bardzo ślepi jesteście, że nie możecie dostrzec buntu przyrody przeciwko ludzkiemu - waszemu grzechowi?
Zapowiadany głód zbliża się do was wielkimi krokami, lecz najgorszym z głodów jest głód Boga. Nic, ani nikt jego nie zastąpi. Nadszedł czas, kiedy to wy musicie wymodlić swoim kapłanom ich nawrócenie. Bez modlitwy i ofiar składanych Bogu, demon który więzi duszę takiego kapłana nie wypuści go ze swojego demonicznego uścisku, bo wie jaką kapłan odgrywa rolę i zna możliwość jego działania. Wie, że tracąc go z uścisku swoich szpon demonicznych, traci wraz z nimi dusze ludzi wiernych, których odzyska  taki kapłan, po swoim prawdziwym nawróceniu, działając w pełni na Niwie Bożej.
Już prawie 90% mistrzowskiego planu zniszczenia Kościoła od wewnątrz jest wcielona w życie. O ślepi i głusi, czy aż tak szybko śpieszno wam na wieczne potępienie? Pozwoliłem wam poznać opisy rzeczywistości piekielnych, aby tym obudzić z demonicznego letargu, choć niektóre serca zaślepionych jadem demona dusz.
Żywy Płomieniu, nie lękaj się o prawdziwość tego co słyszysz. Pozwolę ci na stałe używać daru poznania prawdy. Umacniam cię dzisiaj, a poprzez ciebie wszystkich, którzy zechcą przeczytać to, co do ciebie mówię i choć chwile się zastanowią nad tym, co robią.
Wszystkich czytających i słuchających te Słowa błogosławię z głębiny Mojego Ojcowskiego Serca w Imię Ojca + i Syna + i Ducha Świętego. + Amen.+++
 Ufajcie Mi bezgranicznie!!! Kocham was i to bardzo mocno. A wy???

środa, lipca 06, 2011

W CZARNEJ DZIURZE od 23VIII1939

„W IPNowskiej czytelni przy Towarowej i na Placu Krasińskich ponad trzy lata”

Posted: Maj 24, 2011 by piotrlabega in Akcja Ramzes

10 Votes

W jednej z moich publikacji dotyczącej Donalda Tuska napisałem:
Był też szefem „S” w Wydawnictwie Morskim i dziennikarzem pisma „Samorządność”.
W 1983 r. Tusk był współzałożycielem podziemnego pisma „Przegląd Polityczny”, które skupiało wokół siebie liberalne środowisko Trójmiasta. Pismo zaczęło propagować rzadką w podziemiu linię, odwołującą się m.in. do liberalizmu gospodarczego i wolnego rynku.
Warto zwrócić uwagę, że Wydawnictwo Morskie, pismo „Samorządność” oraz „Przegląd Polityczny” były objęte Akcją Ramzes.
Dla przypomnienia była to akcja SB polegająca na wyłuskaniu ludzi o odpowiedniej konstrukcji psychicznej, podatnych na chęć robienia kariery, w szczególności byli osadzaniu w niszowej prasie.
Ważne jest to zdanie:
„Warto zwrócić uwagę, że Wydawnictwo Morskie, pismo „Samorządność” oraz „Przegląd Polityczny” były objęte Akcją Ramzes.”
Nie napisałem, że premier był objęty działaniem służb specjalnych, a mimo to reakcja była niemalże natychmiastowa i jakże ciekawa.
(Poniżej treść maila jaki otrzymałem dzień po tej publikacji)
(…)Co do IPN.
Nic Pan, jak widzę, nie wie o jego zasobach, a zatem musi Pan uwierzyć komuś, kto spędził w IPNowskiej czytelni przy Towarowej i na Placu Krasińskich ponad trzy lata.
Listy funkcjonariuszy i współpracowników mają trzy, cztery albo więcej rubryk
- zależnie od stopnia wtajemniczenia czytającego.
Ja dotarłam do rozszerzenia trzeciego. I wiem, że Tusk był figurantem – znaczy, w zainteresowaniu służb. I to długo. Utwierdzili mnie w tym przeświadczeniu moi przyjaciele z gdańskiego oddziału IPN.
Na liście podstawowej można odróżnić tylko dwie kategorie według trzech oznaczeń – sygnatura, imię i nazwisko oraz miejsce, gdzie powstała teczka.
A więc lista dzieli dychotomicznie ludzi na dwie grupy:
a/ funkcjonariusze – jedno zero na początku sygnatury i jednostka, do której osoba jest przypisana np. MSW, SUSW, NJW i tak dalej…
b/ współpracownicy, kandydaci na współpracowników, a także figuranci – czyli osoby, będące w zainteresowaniu służb – dwa zera. Nazwy instytucji, gdzie założono teczkę, brak.
Tę można znaleźć dopiero w spisie elektronicznym zasobów, dostępnym tylko w czytelniach IPN, no i na okładce teczki.
Jeżeli sygnatura nie zaczyna się od zera – znaczy, teczka jest dostępna dla wszystkich.
Lista rozszerzona do poziomu trzeciego ma jeszcze czwartą rubrykę – w jakiej postaci zachowały się dokumenty.
Jeśli jako „jednostki akta” – to powyższa kategoria b/ – albo współpracownik, albo figurant.
Jeżeli jako „akta osobowe” – to kategoria a/ czyli funkcjonariusz.
Jeśli w postaci mikrofilmów („jednostki MKF”) – to najpewniej figurant.
Współpracowników oficerowie prowadzący sprawdzali na kilka innych sposobów, a nie filmując z ukrycia. Z mikrofilmów musieli się rozliczać, a jeśli nabierali podejrzeń co do TW czy KO, to zaczynał się długi i szczegółowo rozpisany na role proces przygważdżania „zdrajcy”, a potem przenoszenia go na listę figurantów ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Natomiast kryptonim agenta, figuranta albo sprawy obiektowej (jak w przypadku rozpracowywania KOR – SOR „Gracze”, rozpracowywania Wałęsy – SO „Bolek”, czy akcji „Ramzes”) na listach nie występuje.
Jest umieszczony na okładce teczki i w lewym górnym rogu dokumentu, który agenta, figuranta czy SO (względnie SOR – sprawy obiektowego rozpracowania) dotyczy.
No i w korespondencji wewnętrznej, raportach, donosach, listach zbiorczych czy sprawozdaniach okresowych dla władzy zwierzchniej.
Więc na każdej odnośnej teczce Tuska byłoby napisane „Ramzes”. A nie jest.
Compri?
Publikując notkę o Tusku nie spodziewałem się takich efektów. Prawdziwe zerwanie kurtyny od zaplecza.

wtorek, lipca 05, 2011

EU, ROMA, UPADEK

Homoseksualna ideologia - szatańska pycha


11 czerwca br. w Rzymie, Wiecznym Mieście, odbyła się kolejna parada homoseksualna – Europride. Luiz Solimeo ze Stowarzyszenia TFP obnaża jej wyraźnie anty-katolicki i bluźnierczy charakter oraz wskazuje na szczególną złośliwość pederastów i lesbijek „dumnych” z bycia homoseksualistami. Ten rodzaj buntu wobec Stwórcy stanowi sedno ich ideologii.

Solimeo przypomina, że bunt przeciwko porządkowi ustanowionemu przez Boga jest grzechem, gdyż skierowany jest on przeciwko samemu Stwórcy. Im większy jest ten bunt, tym większy jest grzech.

Człowiek może grzeszyć z powodu własnej słabości. Wówczas wstydzi się swoich występków i pragnie poprawy. Są jednak grzechy, które popełnia się ze szczególnej złośliwości, z których w dodatku jest się dumnym. W tym wypadku, bunt przeciw Stwórcy jest oczywisty, bo jak mówi św. Tomasz: „[to] jest charakterystyczna duma ,wynikająca z niechęci do podporządkowania się jakiemukolwiek przełożonemu, a zwłaszcza Bogu”.

Z tego powodu święty Doktor przedstawia pychę i miłość do siebie jako początek wszelkiego zła. Według Pisma Świętego „pycha jest początkiem wszelkiego grzechu”.

Solimeo przypomina, że teologowie powszechnie uważają, iż grzech Lucyfera i złych aniołów wynikał z pychy. Aniołowie nie mając ciała, nie mogli podobnie jak ludzie oddawać się żądzom. Dlatego też ich grzech musiał być grzechem duchowym.

Kwestię tę szczegółowo opisano w Biblii m.in. w Księdze Izajasza: „Jakże to spadłeś z niebios, Jaśniejący Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody? Ty, który mówiłeś w swym sercu: Wstąpię na niebiosa, powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będą do Najwyższego” (Iz 14, 12-14). Drugi fragment pochodzi z Księgi Jeremiasza: „Od dawna bowiem złamałaś swoje jarzmo, zerwałaś swoje więzy. Powiedziałaś sobie: Nie będę służyć!” (Jr 2-20).

Autor komentarza podkreśla, że bycie dumnym z praktykowania homoseksualnego występku i publicznego manifestowania tego na ulicach oraz placach miast na całym świecie jest grzechem duchowym. Jest sprzeniewierzeniem się Prawu Bożemu. Jest zaprzeczeniem rzeczywistości, utopią i patologiczną fantazją. Jest także przejawem pychy Lucyfera i powtórzeniem jego rozpaczliwego, buntowniczego wołania: "Nie będę służyć".

Po tegorocznej Europride w Rzymie włoskie media i blogi internetowe opublikowały setki zdjęć z marszu. Najbardziej rzuca się w oczy – obok półnagich ciał i obscenicznych postaw oraz gestów – szczególny rodzaj nienawiści do Kościoła Katolickiego.

Homoseksualni bluźniercy przebrali się za Pana Naszego Jezusa Chrystusa, za kapłanów i zakonnice. Kpiono z Ojca Świętego. Benedykta XVI przedstawiono na dużych banerach w skarpetach i skąpej bieliźnie w kobiecych włosach. Poniżej zamieszczono napis: „[Ona] ubiera się u Prady, ale jest przyjacielem szatana”.

Kolejny banner przedstawiał karykaturę Benedykta XVI, który miał zawieszony nazistowski medal i trzymał pastorał z nazistowskim symbolem. Całość opatrzono podpisem: „Nazinger [nazista + Ratzinger] atakuje gejów”. Inny transparent zawierał napis: „Ratzinger, miłuj bliźniego, nie tak jak Hitler". I jeszcze jeden: „Prawdziwe Piekło: Watykan, psychiczne Guantanamo".

Parada pełna była wyzywających gestów. Włoska agencja prasowa ANSA opublikowała zdjęcie „anioła” i „diabła”, udających małżonków. Oboje całowali się. Luiz Solimeo zauważa, że całowanie się "diabła i "anioła" trafnie odzwierciedla ostateczny cel homoseksualnej ideologii, którym jest zupełne zaprzeczenie istnieniu różnicy między dobrem i złem, poprzez „uwolnienie” woli człowieka od moralności i rozumu.

„Czy to nie przypomina nam Proroka Sofoniasza i jego upomnienia kierowanego do tych, którzy mówią: »Nie uczyni Pan dobrze i źle nie uczyni«. (So 1-12) Dla nich jest ostrzeżenie Proroka Izajasza: »Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemność na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!«” (Iz 5-20).

Solimeo konstatuje: „Oto dokąd prowadzi szatańska pycha homoseksualnej ideologii: zamienia światło na ciemności a ciemność w światło, poprzez dyktaturę prawną i propagandę sączącą się z liberalnych mediów”.

Źródło: TFP.org, AS

niedziela, lipca 03, 2011

lud na Wisłą i wodzusie

Dlaczego Polska nie jest pępkiem swiata?

Zastanawia sie FYM na lamach sb2024.
Przepoczwarzenie się komunizmu zwane pierestrojką możliwe było pod paroma podstawowymi warunkami: 1) że zrzucony zostanie nieznośny gorset ideologiczny sowieckiego systemu, 2) że zachowane zostaną wpływy Bezpieki i wojskówki, 3) (najważniejsze) że „wolny świat” w żaden sposób nie będzie ingerował w ten proces ani, tym bardziej, usiłował doprowadzić do jakiegoś generalnego rozliczenia ludzi, którzy stworzyli wielopaństwowy obóz koncentracyjny. Sowieciarze mogli tłumaczyć to w ten sposób, że skoro sami dokonują „demontażu systemu”, to nikt nie ma prawa ich traktować tak, jak potraktowano narodowych socjalistów po ich rozgromieniu pod koniec II wojny światowej. Sowieciarze więc zachowali się jak seryjny morderca, który w pewnym momencie odkłada broń i ogłasza w ten sposób policji, że jest niewinny (gwoli ścisłości, odkłada broń, ale się jej całkiem nie pozbywa). „Wolny świat” zachował się zaś jak policja, która widząc poddającego się zbrodniarza, puszcza go wolno, udzielając najwyżej krótkiego pouczenia.

Jest kilka istotnych roznic. Niemcy w 1945 podpisali akt kapitulacji, a niemieckich zbrodniarzy wojennych alianci doprowadzali z wiezien na sale rozpraw. W 1989 komunisci nie podpisywali nikomu zadnej kapitulacji, a Gorbaczow, Jaruzelski i Kiszczak nie byli aresztowani. Na domiar zlego Michnik z Kiszczakiem zrobili spoleczenstwu wode z mozgu. „Wolny świat” zachowal sie zaś jak amerykanska policja ktorej scigany zbrodniarz uciekl do Meksyku. Policja widzi gnoja zaraz za przejsciem granicznym, gnoj przestal uciekac i jawnie sie z gliniarzy natrzasa. Fachowo nazywa sie to obca jurysdykcja.

FYM oburza sie, iż nie zezwolono na osądzenie komunizmu i skazanie osób winnych praktyk ludobójczych (od eksterminacji po psychiatrię represyjną) w analogiczny sposób, jak dokonała się likwidacja narodowego socjalizmu.
Jest to wyjatkowo czcza gadanina poniewaz bez zwycieskiej wojny z komunizmem nadal nie da sie sprawiedliwie osadzic nawet jaruzelskich i kiszczakow nie wspominajac tu o bezpieczniakach sowieckich.

Dalej pretensje FYMa przenosza sie na „wolny świat” [,ze] nie wystąpił (nie tylko wobec Polski) z żadną poważną ofertą ekonomiczną, militarną i instytucjonalno-prawną zaraz po „obaleniu komunizmu”
Powazne oferty wymagaja powaznego sprawdzenia kontrahentow. Otoz kontrahenci byli albo wyjatkowo slabi w sprawowaniu polityki wewnetrznej (Olszewski i bracia Kaczynscy), albo wyjatkowo niepowazni (wszyscy inni premierzy i prezydenci). Polska nie potrafila wykorzystac swojego czlonkostwa w UE, a do sztabu NATO wyslala agentow sowieckich w polskich mundurach, dwie powazne oferty zostaly zaprzepaszczone od wewnatrz kraju i chyba na zawsze.

Faktem jest, ze najwieksze dyplomatyczne sukcesy odniesiono w walce z komunizmem na drodze militarnej.
Wysilkiem Amerykanow, a takze Kanadyjczykow obroniono Pd Koree, Franco obronil Hiszpanie, a Pinochet Chile, McCarthy przeprowadzil czystke antykomunistyczna w USA (musial sie posluzyc metodami pozaprawnymi). Potega militarna USA od wielu lat odstraszala Sowietow przed rozprzestrzenianiem rewolucji. I tu sie koncza sukcesy dyplomatyczne wolnego swiata w dialogu z dyplomacja sowiecka.


Generalnie z artykulu FYMa wyziera tesknota za swiatowym zandarmem, ktory przyjdzie i zrobi porzadek. Problem jest jednak w tym, ze ten swiatowy zandarm to konkretni ludzie, sprzedawca samochodow z Toronto, programista z Baltimore i hodowca bydla z Teksasu. Najpierw placą podatki na utrzymanie zawodowej armii, a nastepnie sami dostaja karty powolania.

Powiedzmy sobie szczerze, protestowalbym glosno gdyby moj syn mial zostac wcielony do armii i byc wyslany do Europy by walczyc o wolnosc dla FYMa i jego rodziny. Dzisiejsi ludzie nad Wisla to spoleczenstwo zbyt slabe i zbyt znieprawione by utrzymac wolnosc otrzymaną w podarunku. A Europa to dziwny kontynent, nie sa w stanie wytrzymac bez zawieruchy dluzej niz kilkadziesiat lat.

Polska nie bedzie pepkiem swiata i nie wyzwoli jej amerykanski zandarm.
Nie masz FYMie latwych wyborow, jezeli pisanie i dyplomacja nie przyniosa wyzwolenia bedziesz musial ruszyc zadek i sam wziąc w rączki jakąs giwere.
http://lista-obecnosci.blogspot.com/2009/08/dlaczego-polska-nie-jest-pepkiem-swiata.html

czwartek, czerwca 30, 2011

POpolsza, 29 VI 2011


Prezentacja „białej księgi Macierewicza” na żywo

12.53 – Kaczyński: Prezentacja miała odbyć się już 2 tygodnie temu. Została przesunięta z powodów technicznych.
12.46 – Kaczyński: Minister Sikorski 10 kwietnia grubo przed 10 informował mnie, że to wina pilotów. Skąd mógł to wiedzieć?
12.33 – Adam Hofman apeluje do zagranicznych dziennikarzy, aby pomogli odkłamać raport MAK.
12.32 – Kaczyński: My byliśmy zwolennikami wcześniejszych wyborów. Obawiam się, że polska prezydencja zostanie wykorzystana.
12.29 – Znaczna część konferencji jest przeznaczona na pytania.
12.21 – Kaczyński: Ten dokument zostanie upubliczniony. To co zostało zaprezentowane, to oczywiście wielki skrót. Mam nadzieję, że z czasem będzie dostępna wersja angielska i być może francuska.
12.20 – Kaczyński: Pilotów po prostu sprowadzano. Oni nie mieli żadnej informacji o tym, aby nie lądować.
12.18 – Kaczyński: Nasze przedsięwzięcie jest ujęte w ramach instytucji która nazywa się zespołem poselskim.
12.18 – Macierewicz: We wrześniu pojawi się cały raport. Oczywiście będzie zawierać też białą księgę.
12.15 – Macierewicz: Faktów, które dotychczas nie były znane opinii publicznej jest bardzo wiele.
12.15 – Pytania z Brukseli mogą być zadawane także o inne sprawy, chociażby na temat polskiej prezydencji.
12.12 – Macierewicz: Bardzo proszę Pana o minimum solidności. Kolejne fundamentalne pytanie. Dlaczego piloci schodząc do lądowania tylko do pewnego momentu kwitują wysokość? Eksperci twierdzą, że powinno być to wykonywane do samego końca. Macierewicz: Niech Pan poczeka na odczyt czarnych skrzynek.

12.10 – „To jest pytanie fundamentalne”. Czy w związku z fatalną pogodą, czy oni nie powinni odlecieć na lotnisko zapasowe, a odpowiedź nie padła. Macierewicz: Bardzo proszę Pana o większą uwagę. Ten dramatyzm sytuacji, w której kontrolerzy lotu błagają o wskazanie zapasowego lotniska, a centrala odmawia. Dlatego kluczowym pytaniem jest, dlaczego centrala odmówiła.
12.08 – Problemy z mikrofonem w Brukseli. Krzysztof Skórzyński z TVN: Mam masę pytań.
12.07 – Macierewicz: Chciałem podziękować kolegom z innych klubów parlamentarnych, że uczestniczyli w pracach, mimo ze strony ogromnego nacisku ze strony władz, aby tego nie robili.
12.06 – Kaczyński: Dlaczego rząd zajmuje stanowisko? To nie dąży do odkrycia prawdy. Mówiliśmy o faktach bezdyskusyjnych.
12.04 – Koniec prezentacji. Czas na pytania z Brukseli.

12.02 – Macierewicz: Przez miesiąc upowszechniano fałszywe informacje na temat godziny katastrofy.

12.01 – Są dowody na to, że kapitan Protasiuk nie lądował. Kapitan Protasiuk próbował uratować prezydenta.
12.00 – Macierewicz: To najbardziej haniebny moment w relacjach po tym dramacie. Tam zginęła duża część elity państwowej. To jest straszliwy cios. Ale następnym ciosem była próba zrzucenia odpowiedzialności na polskiego prezydenta, polskiego generała i polskich pilotów.
11.57 – Macierewicz: Wielu dokumentów nie otrzymano. Zwłaszcza tych, które dotyczą lotniska. Wrak Tupolewa, resztki urządzeń elektronicznych, czarne skrzynki są własnością Polski. Ale Rosja tego nie oddała, uniemożliwiając prowadzenie obiektywnego śledztwa. Dopóki w Polsce nie będzie czarnych skrzynek i wraku, dopóty będziemy obracali się w sferze hipotez. I żadna propaganda tego nie zmieni.
11.55 – Macierewicz: Przez rok mówiono nam, że przyczyną katastrofy była próba lądowania przez niedoświadczonych pilotów. Mówiono to dlatego, że czarne skrzynki były sfałszowane. Wpisano zupełnie inne słowa.
11.54 – Raport: Fałszowano zapisy czarnych skrzynek.
11.52 – Raport: Rosja utrudniała śledztwo. Macierewicz: Telefon satelitarny do dnia dzisiejszego nie wrócił do Polski.

11.51 – Macierewicz: To zdjęcie przejdzie do historii. Trudno wytłumaczyć zachowanie tego funkcjonariusza.

11.49 – Raport: Rosjanie niszczyli dowody, w tym wrak samolotu. Jeszcze w październiku znaleziono setki szczątków. Zarówno samolotu, jak i ofiar.
11.47 – Macierewicz: Nie było próby reanimacji. Nie było sprawdzenia, czy ludzie jeszcze żyją.

11.45 – Raport: Rosjanie nie podjęli akcji ratunkowej. Pierwsza karetka przybyła po 17 minutach.
11.44 – Macierewicz: Piloci do ostatniej sekundy błagają o zapasowe lotnisko. A centrala odmawia. Centrala mówi: macie sprowadzać, a nie dyskutować.
11.43 – Macierewicz: Gdyby kontrolerzy zrobili to, co do nich należało, nie doszłoby do katastrofy.
11.42 – Biała księga PiS liczy 20 rozdziałów i ponad 100 dokumentów.
11.41 – Macierewicz: O odpowiedzialności BOR będziemy jeszcze rozmawiać.

11.40 – Raport: Rosjanie wycofali ochronę prezydenta i nie poinformowali o tym.
11.39 – Macierewicz: Jeden z parlamentarzystów powiedział, że piloci byli sprowadzani na śmierć. Nie był to poseł PiS.
11.37 – Macierewicz: Mgła była nieprzewidywana. Była elementem straszliwej gry.
11.35 – Macierewicz: Kontrolerzy podawali fałszywe informacje dotyczące przebiegu lotu. Po dzień dzisiejszy trudno zrozumieć, jak do tego doszło. Kontroler lotu jest człowiekiem najwyższego zaufania dla pilota. Tutaj piloci byli okłamywani.

11.32 – Macierewicz: Opinia publiczna nie została poinformowana o fałszowaniu zeznań kontrolerów.
11.31 – Macierewicz: Lotnisko było w fatalnym stanie. Wielokrotnie było to komentowane, także przez rosyjskie media.
11.30 – Raport: Rosjanie zaniedbali przygotowania lotniska w Smoleńsku.

11.29 – Raport: Rosjanie nie przekazali stronie wymaganych danych metrologicznych.
11.27 – Raport: Złamanie przez Polskę polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993 roku.
11.26 – Macierewicz: Te awarie były jedną z licznych przyczyn katastrofy w Smoleńsku.

11.25 – Raport: Po remoncie w Rosji doszło do licznych groźnych awarii Tu-154M.

11.22 – Macierewicz: Przedstawiciele rządu Donalda Tuska stronie Rosyjskiej możliwość wyboru. Decyzję miał podjąć Władimir Putin. Wybrano rozdzielenie wizyt.

11.20 – Macierewicz: Władimir Grinin kpił z Polski i z Polskich władz. Nie było żadnej reakcji ze strony Pana Tuska.
11.19 – Macierewicz: Była ewidentna gra ze strony Rosji.
11.18 – Trwa prezentacja tego, co działo się przez katastrofą z 10 kwietnia 2010r. Macierewicz: Dokumenty wskazujące, że prezydent Lech Kaczyński będzie uczestniczył w tych wydarzeniach.

11.16 – Raport: Rosja dążyła do zorganizowania osobnego spotkania premiera Putina z premierem Tuskiem.
11.14 – Macierewicz: Przekazano opinii publicznej fałszywe informacje. Na komentarze przyjdzie jeszcze czas.

11.13 – Macierewicz: Byliśmy pytani, dlaczego zaczynamy od prezentacji odpowiedzialności strony Rosyjskiej. To nie jest przypadek. Jest to spowodowane hierarchią. To na stronę Rosyjską spada odpowiedzialność za tą tragedię. Jest to cały ciąg przyczynowo-skutkowy. Fakty niszczenia wraku trzeba nazwać wprost. To niszczenie dowodów i utrudnianie dojścia do prawdy.
11.11 – Macierewicz: Wszyscy mamy świadomość niebywałej odpowiedzialności przy tym działaniu. Chcę powitać prezydium zespołu i podziękować im za olbrzymią pracę. Biała księga to jest przede wszystkim zbiór faktów. Tutaj komentarz odgrywa rolę minimalną. To nie jest pełna analiza, to nie jest raport. Raport przedstawimy prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Trzeba z przykrością stwierdzić, że fakty były ukrywane przez odpowiednie władze dysponujące tymi dokumentami.
11.10 – Kaczyński: Chciałem skorzystać z okazji aby wyrazić moją wielką wdzięczność wobec Antoniego Macierewicza i wszystkich tych, którzy podjęli się tej trudnej pracy.
11.08 – Kaczyński: Fałszywych przekazów było dużo. Mieliśmy wszystkie zdarzenia które w wielkim skrócie można opisać poprzez odniesie się do dziejów tego co pozostało po samolocie. Wrak samolotu Tu-154 rozbijanego od pierwszych dni, ciętego, przewożonego. To są wszystko działania które nie mają nic wspólnego z normalnymi procedurami.
11.05 – Kaczyński: Mamy dzisiaj jedyny funkcjonujący raport MAK. Wprowadza on w błąd międzynarodową opinię publiczną. 10 kwietnia 2010 wydarzyło się coś, co nie ma precedensu w dziejach. Tego typu katastrofy dotąd nie było. Wydawało się, że reakcją na tą katastrofę powinny być rzetelne badania, które mają odpowiedzieć na pytania co się stało. To co wydarzyło się po 10 w najmniejszej mierze nie było realizacją scenariusza.

11.04 – Hofman: Dziś konferencja „białej księgi” która dotyczy odpowiedzialności rządu Federacji Rosyjskiej. Dlatego ta część, że jutro przedstawimy odpowiedzialność strony polskiej. Dzisiaj odpowiemy na raport MAK, który jest nieprawdziwy, szkalujący Polskę.
11.01 – Antoni Macierewicz przypominał, że to nie jest cały raport, a jedynie biała księga. Transmisja w TVN24, Polsat News.
10.59 – „Po naszym raporcie w wojsku powinny polecieć głowy” – mówi w „Gazecie Wyborczej” jeden z członków komisji ministra Millera.
10.58 – Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówi, że nie będzie jakichś nadzwyczajnych sensacji. Prezes PiS uważa, że „nawet zwolennik PO nie może twierdzić, że rząd robi wszystko, by wyjaśnić katastrofę”.