n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

niedziela, czerwca 10, 2012

Stralsund, Ost Berlin, K O R

Poniżej prezentujemy referat Wojciecha Sawickiego - historyka tzw. Urzędu Gaucka, badacza dziejów opozycji w PRL. Referat z okazji otwarcia wystawy
pt.
"STASI gwarantem systemu komunistycznego"
 
    Prawdopodobnie pierwsze bezpośrednie zetknięcie się STASI z opozycją w PRL przez wielkie "O" miało miejsce 4 marca 1977 r. Tego dnia bowiem dotarł do Berlina "ściśle tajny szczególnej wagi", pisany po rosyjsku list dyrektora gabinetu ministra SW, płk. Józefa Chomętowskiego. Został on przekazany do rąk odpowiedzialnemu za kontakty z bratnimi służbami, bezpośrednio podległemu samemu Mielkemu płk Willemu Dammowi, przez rezydującego na stałe w NRD esbeka, płk Krzemińskiego. W liście tym Chomętowski poinformował wschodnioniemieckich towarzyszy, że organy bezpieczeństwa PRL uzyskały wiarygodną i sprawdzoną informację operacyjną, iż
na polecenie samego Jacka Kuronia w tajnej misji do NRD udaje się jego zaufana łączniczka, która ma spotkać się z przebywającym na emigracji od 1971 r. profesorem Włodzimierzem Brusem z Oksfordu.
    Brus - były oficer polityczny armii Berlinga i czołowy działacz partyjno-państwowy lat 50., jako bliski współpracownik Hilarego Minca współodpowiedzialny za dewastację gospodarki, a także za stalinizację nauki polskiej - należał bowiem co najmniej od lat 60. do ścisłego kręgu politycznych przyjaciół Kuronia i Modzelewskiego. Straciwszy po 1956 r. swoją pozycję, nabawił się on poglądów rewizjonistycznych, co doprowadziło do oficjalnego zerwania z partią po marcu 1968 r. Wkrótce po tym, wraz ze swą żoną, ponurej sławy prokuratorem Heleną Wolińską, odpowiedzialną m.in. za aresztowanie w 1950 r. bohatera AK gen. Emila Fieldorfa "Nila" (skazanego po brutalnym śledztwie na karę śmierci), wyjechał Brus bez większych problemów, z prawem wielokrotnego przekraczania granicy PRL, do Wielkiej Brytanii, rozpoczynając swą nową, wielką karierę na socjaldemokratycznych salonach zachodniej części Europy.
    Osobą mającą się spotkać z Brusem była jego wieloletnia kochanka, związana z tym samym kręgiem co on - dr Janina Waluk z PAN, pozostająca od pewnego czasu w oficjalnej separacji. Jej rodzony brat, Zbigniew Safjan, literat wsławiony komunistyczną adaptacją pierwotnej wersji popularnego serialu Stawka większa niż życie, w wyniku której główny bohater z żołnierza AK stał się oficerem sowieckiego wywiadu, rozpoczął swą wierną służbę Polsce Ludowej już w 1944 r. od zadenuncjonowania przed kierowaną przez Rosjan Informację Wojskową kolegów z tego samego co on oddziału II Armii WP, w wyniku czego jeden z nich został skazany na karę śmierci i rozstrzelany, a jego rodzina dowiedziała się o tej zbrodni dopiero kilka lat temu. Notabene syn Zbigniewa Safjana, a zarazem bratanek dr Waluk - Marek Safjan - piastuje dziś wpływową funkcję sędziego Trybunału Konstytucyjnego i jako współautor wiążących prawnie orzeczeń od ponad roku rzuca coraz to nowe kłody pod nogi Rzecznika Interesu Publicznego, Bogusława Nizieńskiego, starając się zablokować przeprowadzenie skutecznej lustracji w III RP.
    Po swoim spotkaniu z Michnikiem jesienią 1976 r. w Paryżu i wydaniu wspólnego oświadczenia dla prasy zachodniej Brus, mimo posiadanego paszportu, najwidoczniej jednak nie miał ochoty pojawiać się w Polsce, gdyż wolał umówić się na miłosnopolityczny come back z Waluk na terenie ?neutralnych?, jak mu się zdawało, Niemiec Wschodnich, do których od kilku lat mogli bez poważniejszych przeszkód wjeżdżać także obywatele PRL. W związku z tym w romantycznym, nadmorskim Stralsundzie zarezerwował on odpowiedni pokój w hotelu ?Baltic?. Prośba SB skierowana na ręce płk Damma była prosta: chodziło o obserwację obojga od chwili przekroczenia przez nich granicy, a zwłaszcza zorganizowanie podsłuchu pokojowego i tzw. podglądu dokumentowanego fotograficznie w pokoju hotelowym, w którym przez 3 dni i noce miały być wymieniane największe tajemnice nie tylko natury czysto politycznej.
    Sprawa trafiła na biurko samego szefa wschodnioniemieckiej bezpieki, a ten, nie namyślając się długo, udzielił swego błogosławieństwa operacyjnie interesującemu przedsięwzięciu, tym bardziej że polscy towarzysze nie kryli przed swymi zachodnimi przyjaciółmi, iż po ostatecznym rozstaniu się kochanków, a przed opuszczeniem przez Brusa terytorium NRD, zamierzają nawiązać z nim kontakt operacyjny, a następnie zwerbować. W przypadku, gdyby się im to nie powiodło, zwerbowana zostałaby także jeszcze przed przekroczeniem granicy dr Janina Waluk.
    Cały plan referował specjalnie przybyły w tym celu do Berlina płk Wróblewicz. W czasie kolejnej narady 11 marca zadecydowano, że ze strony STASI sprawę zrealizuje I Wydział II Wydziału Głównego (czyli kontrwywiadu) , wspomagany przez lokalną bezpiekę z Rostocku, mającą w swej pieczy pomorski Stralsund. Trzy dni później, prócz Brusa i Waluk, znaleźli się w nim pułkownicy SB - Krzemiński oraz specjalnie przybyli z Warszawy Wróblewicz i Lipowski. Stronę niemiecką reprezentował major Kirsh z kontrwywiadu.
    Wszystko, co wydarzyło się potem, a właściwie już od przekroczenia przez "Mumię" wschodniej, a "Fakira" zachodniej granicy NRD - zostało z prawdziwie pruską perfekcją udokumentowane, a następnie udostępnione peerelowskim czekistom. Sześć specjalnych kaset magnetofonowych, 23 konspiracyjne zdjęcia, 52 strony fotokopii osobistych notatek, a nawet próbka tabletek zażywanych przez 56-letniego profesora, stały się wspólnym łupem obu zaprzyjaźnionych służb. Szczególnie dokumentacja z podsłuchu pokoju hotelowego, którego ?Fakir? i ?Mumia? prawie nie opuszczali przez 3 doby, była w oczach polskich esbeków bezcenną zdobyczą. Waluk, przekazując poufne informacje na temat rodzącego się KOR-u, a zwłaszcza jego lewej części na czele z Kuroniem i Michnikiem, starała się namówić znanego w lewicowych kręgach całej Europy ?Fakira? do bardziej zdecydowanego występowania przeciwko rządzącej PRL elicie. Ten ze swej strony, choć - jak sam wyznawał - nie miał już najmniejszych złudzeń co do kondycji socjalizmu realnego, pozostawał nieco sceptyczny, argumentując, iż komuniści wschodnioeuropejscy mają, także na Zachodzie, mocniejszą pozycję niż to się na ogół w Polsce przyjmuje. W wielogodzinnych rozmowach, przerywanych przez oboje jedynie na krótko w bardzo osobistych celach, padały wielokrotnie nazwiska Kołakowskiego, Michnika czy Giedroycia. Takiej gratki SB nie mogła przeoczyć!
    17 marca 1977 r. o godz. 10.00 oboje konspiratorzy opuścili nadbałtycki kurort, udając się razem do Berlina. Na dworcu Ost bahnhof "Fakir" pożegnał "Mumię" odjeżdżającą z ważnymi wieściami do Warszawy, samemu udając się do położonego nieopodal luksusowego hotelu "Berolina". O godz. 16.00 na terenie ambasady PRL doszło do kolejnego spotkania esbeków z funkcjonariuszami kontrwywiadu NRD. Po uzgodnieniu ostatnich szczegółów, około godz. 22.45 doszło na terenie hotelu do osobistego kontaktu płk Lipowskiego z ?Fakirem?. Po trzech upojnych nocach spędzonych z od dawna nie widzianą kochanką, przyszło teraz Brusowi spędzić nie mniej interesującą, choć nieoczekiwaną noc z tajnymi obrońcami systemu, któremu przez tak wiele lat sam wiernie służył. W jej wyniku "Fakir" z figuranta SB stał się tajnym współ pracownikiem.18 marca rano obaj - profesor i esbek - w największej komitywie opuścili hotel ?Berolina?, udając się na wspólny spacer ulicami Berlina Wschodniego, co również udokumentowane zostało przez dzielnych oficerów STASI. Profesor wyjechał do domu, a esbecy powrócili do Warszawy; liderzy lewego odłamu KOR-u cieszyli się zaś z powodu nawiązania stałego, pewnego i do ich wyłącznej dyspozycji kanału łączności z Zachodem. ?Fakir? natomiast zaktywizował znacznie swoją działalność, stając się dla wielu obserwatorów zachodnich jeszcze większym autorytetem i zarazem najpewniejszym łącznikiem w dotarciu do opozycjonistów warszawskich. Z kolei Jacek Kuroń, w znacznej mierze właśnie dzięki swym licznym kontaktom międzynarodowym, z jednego z członków KOR-u stał się w przeciągu roku 1977 jego niekwestionowanym liderem - do tego stopnia, że po dziś dzień przeciętnie wykształcony Polak kojarzy tę formację polityczną przede wszystkim z jego nazwiskiem.
 
 

 Powrót na stronę główną
 
  Strona znajduje się na serwerze www.republika.pl

Brak komentarzy: