- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE -
*** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA
I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ *
ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA
ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ ***
" DESPOTYZM przemawia dyskretnie,
w ludzkim społeczeństwie każda
rzecz ma dwoje imion. "
********************
Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
Całkiem niezauważalnie przebiegła wiadomośc o nominacji do nagrody
Nobla dla prof.Bohdana Macieja Żakiewicza.Co prawda mieszka i pracuje w
Stanach Zjednoczonych ,ale jego dokonania i osiągnięcia dzięki jego
pochodzeniu mogą być wykorzystane w naszym kraju.Dziwne jest to,że nie
widać większego zainteresowania jego pomysłami przez naszych
polityków.Panie premierze od spraw gospodarczych,może by Pan
zaintersowałby się tym człowiekiem i nawiązał z nim szersze kontakty .
Kto to jest prof.Żakiewicz i czego dokonał?Przytoczę tu fragmenty notatki Piotra Waydela z Eurogospodarka.eu
" Może w niedługim czasie zostanie zauważony również w kraju swojego
urodzenia prof. Bohdan Maciej Żakiewicz, w związku z nominowaniem go do
Nagrody Nobla w 2010 r. w dwóch kategoriach: Pokojowej i Ekonomii
Inżynieryjnej. Ta druga będzie przyznana po raz pierwszy i w rankingach
nasz rodak jest na pierwszej pozycji. Wagi tej nominacji dodaje fakt,
że została zgłoszona przez Business Initiative Directions (BID) i prawie
100 największych, najbardziej zaawansowanych technologiczne organizacji
biznesowych z 57 krajów świata. Przychód najbiedniejszej z nich jest na
poziomie 1/8 przychodu Polski. Na uroczystej gali byli ambasadorowie i
przedstawiciele wielu państw."
Profesor Bohdan Żakiewicz uruchomił na całym świecie ponad 60
unikalnych technologicznie projektów związanych z górnictwem i energią.
Jest właścicielem aż 348 patentów i know-how! Umożliwiły one znaczne
obniżenie kosztów przedsięwzięć i radykalnie zwiększyły wykorzystanie
zasobów. Za najważniejsze dla ludzkości można uznać jego opracowania
pozwalające na sięgnięcie do taniej, w pełni odnawialnej i absolutnie
czystej energii w ilościach o parę rzędów przekraczających potrzeby.
Profesor Bohdan Żakiewicz zdobył dziewięć najwyższych światowych
nagród, m.in. Diamentowych Oskarów za Kulturę Biznesu i Technologii oraz
tytuł „International Leader Of Technologies”.
No i rzecz dla nas najważniejsza ,tania energia geotermiczna znacznie różniąca się od energi geotermalnej .
" Sukcesy prof. Bohdana Żakiewicza, osiągnięte w czasie 60-letniej
międzynarodowej kariery, nie mają sobie równych we współczesnym świecie.
W Polsce niestety wie o tym bardzo wąskie grono specjalistów. Wydaje
się to dziwne, zważywszy na to, jak wielką wagę przykłada się w Polsce
do bezpieczeństwa energetycznego. Świadczą o tym dyskusje o konieczności
budowania elektrowni jądrowych czy problemach górnictwa.
Mimo że dostęp do energii geotermicznej mamy najłatwiejszy w Europie, a
nasz rodak jest najważniejszym na świecie wynalazcą w tej dziedzinie,
wiedza na ten temat i zainteresowanie nią w Polsce nie są
rozpowszechniane. Nic dziwnego. Jej pozyskiwanie może doprowadzić do
niezależności energetycznej i może wiązać się z utratą ogromnych zysków
dla niektórych lobby. Może właśnie dlatego ta informacja zwłaszcza u nas
się nie pojawia?
Rozwiązania takie mogą być stosowane lokalnie, dzięki czemu nie ma
strat na przesyłach. Ponieważ możliwa jest trójgeneracja i system ma
niską stałą czasową, można go sprzęgać z pozyskiwaniem znacznie droższej
energii elektrycznej (generatory) i cieplnej (pompy hydrosoniczne) z
turbin wiatrowych. Koszt uruchomienia zakładu pozyskującego i
przetwarzającego tę energię jest porównywalny do kosztu farm wiatrowych w
przeliczeniu na jednostkę mocy. Różni się jednak tym, że nie jest
zależny od warunków zewnętrznych i może cały czas pracować z maksymalną
mocą. Natomiast późniejszy, bieżący koszt produkcji energii w tej
technologii jest na poziomie poniżej 2 gr za 1 kWh. Cieplnej jeszcze
mniej, czym bije na głowę wszelkie inne metody. Zasygnalizowana
technologia ma niewiele wspólnego z popularnymi w mediach, bardzo nisko
sprawnymi i kosztownymi przedsięwzięciami związanymi z
niskotemperaturową energią geotermalną, opartą na pobieraniu zwykle
mocno zasolonych wód o temperaturze poniżej 100 st. C."
No i proszę nasz rodak jest pomysłodawcą uzyskania bardzo taniej
energii czystej ekologicznie a nasze władze usiłuja nam wcisnąć znacznie
droższe elektrownie atomowe które w krajach uni są już przeżytkiem i w
zasadzie nowych się już nie buduje.
W 1995r UE wydała dyrektywę o zakazie budowy elektrowni jadrowych w krajach UE.Czy ta dyrektywa została zniesiona?
Kraje takie jak Belgia,Dania czy Hiszpania wprowadziły zakaz budowy
elektrowni atomowych a inne kraje wyłączają swoje reaktory z
użytku.Jedynym potentatem energi atomowej w UE jest francja,która chce
nam wcisnąć swoje technologie.
Tylko nikt nie pisze o tym ,że EdF państwowy koncern eksploatujący
elektrownie jądrowe jest zadłużony na 80 miliardów euro, a roczne jego
dochody to tylko ok. 1 miliarda. Nic to, że corocznie musi zakupywać
prąd z Niemiec. Nic to że jeszcze do niedawna duma Francji- reaktor
Super feniks już po ok. roku eksploatacji musiał być zamknięty z powodu
pernamentnych awarii.
O
NADZWYCZAJNYM SKARBIE, KTÓRY NISZCZYMY, TRUJĄC SIĘ PRZY OKAZJI
Czy jest to możliwe, aby w
majestacie prawa niszczyć środowisko i eksmitować ludzi z ich ojcowizny,
pretekstem do czego jest pozbywanie się ogromnych dochodów za ułamek wartości?
Kto rozsądny pali skarby, żeby uzyskać trochę brudnego i trującego ciepła.
Takim wyjątkowym i absolutnie
niedocenianym skarbem jest węgiel brunatny.
Powstał w trzeciorzędzie ze
szczątków roślin obumarłych bez dostępu powietrza.
Polska posiada jego ogromne
złoża, jak również węgla kamiennego, metanu i gazu oraz wiele innych skarbów -
w tym tytan. Ogromna większość z tych zasobów była niedostępna dla
dotychczasowych technologii. Wszystkie zasoby zbyt głębokie, zawodnione,
zametanowione czy zbyt cienkie lub zbyt trudne dla ich fizycznego wydobycia,
nie były uwzględniane w oficjalnych oszacowaniach Państwowego Instytutu
Geologicznego, jako nieeksploatowalne, co nie oznacza, że nie istniały i nie
były rozpoznane.
Wydobycie węgla brunatnego w
Polsce w 2008 roku wyniosło 59,5 miliona ton, w większości z kopalni w Adamowie,
Bełchatowie, Koninie i Turowie i było o niecałe 2 miliony większe niż w roku
2007. Prawie cały ten surowiec został odstawiony do elektrowni - Bełchatów
(4,32 GW), Pątnów - Adamów - Konin oraz Turów I i Turów II, emitując oprócz CO2
znaczne ilości tlenków, siarczków, pyłów, jak również dioksyn. Tylko około 1
miliona ton zostało wyeksportowane, a nieznaczna część zużyta na inne cele.
Węgiel brunatny posiada
zawartość węgla 62% - 78%, niską kaloryczność (od 2 do 4 tyś kcal/kg), małą
zwięzłość, dużą zawartość siarki - 3-4%, i wysoką popielność -do 40%. W związku
z tym jego spalanie jest wyjątkowo niekorzystne dla środowiska naturalnego.
Energia elektryczna uzyskana dzięki niemu, jest w związku z tym najbrudniejszą
energią ze wszystkich masowo stosowanych technologii. A w Polsce z węgla
kamiennego i brunatnego uzyskuje się 97 % tej energii przy średniej światowej
na poziomie 63%.
Ponieważ węgiel brunatny jako
surowiec energetyczny jest nisko ceniony, to opłaca się go pozyskiwać wyłącznie
z płytko położonych złóż metodą odkrywkową. Oczywiście jeśli nie uwzględniać
kosztów środowiskowych i społecznych. Takie działanie niszczy nie tylko tereny
samej kopalni, ale również przyległe. Powoduje zakłócenie układów wód
gruntowych i głębszych na znacznym obszarze.
Wydobywanie węgla brunatnego
przy pomocy kopalni odkrywkowych jest nie tylko szkodliwe dla środowiska, ale
również jest irracjonalne ekonomicznie oraz świadczy o braku wiedzy na temat
istniejących możliwości i technologii.
Z węgla brunatnego można
pozyskać o wiele większe korzyści niż używając go do spalania. W dodatku z
ogromną korzyścią dla środowiska i bez wydobywania go na powierzchnię. Oraz z
dowolnych głębokości.
Istnieje technologia, która
pozwala, w procesowaniu podziemnym, na pozyskanie kwasu huminowego z części
miękkich węgla brunatnego. Bez żadnego niszczenia powierzchni, bez naruszania
stabilności terenów.
Aby ziemia była urodzajna,
potrzebna jest próchnica, której najważniejszymi składnikami są kwasy humusowe.
Należą do nich kwasy huminowe, kwasy ulminowe i kwas fulwowe. Są to
wielkocząsteczkowe związki organiczne o składzie zależnym od związków
organicznych z których powstają. Ich budowa, jako bardzo złożona i różnorodna
nie jest do końca poznana.
Kwasy huminowe są trudno
rozpuszczalne w wodzie i najczęściej występują w postaci koloidów. Nadają
glebie ciemny kolor. Ich rola w tworzeniu próchnicy jest nie do przecenienia.
Nie tylko dlatego, że zawierają środki odżywcze dla roślin, takie jak azot,
magnez, wapń, fosfor, siarkę i inne, które w miarę postępującej mineralizacji
stają się dostępne dla roślin. Również dlatego że powodują sklejanie, łączenie
cząstek glebowych w grudki i ziarenka, które są nie tylko w znacznym stopniu
odporne na wymywanie przez wodę ale również ją zatrzymują. Gleba jest dzięki
nim pulchna i chłonna. Powoduje to zatrzymywanie składników pokarmowych i
wilgoci, jednocześnie nie utrudniając dostępu powietrza. Są to wyjątkowo
korzystne warunki zarówno dla roślin jak i niezbędnych drobnoustrojów.
Zawartość kwasów huminowych
nawet w urodzajnej glebie jest niewielka - setne części procenta, a wpływ na
jej urodzajność ogromny. Niewiele tego kwasu potrzeba aby nawet z pustyni
zrobić wyjątkowo urodzajne tereny. Zwłaszcza, że umożliwiają również
bezpośrednie pobieranie pary wodnej z pustynnego powietrza.
Jak udowodniły badania nawet
sceptycznej do tych rozwiązań Akademii Rolniczej, zastosowanie kwasu huminowego
z nawozami siarkowymi i uzupełnieniu do właściwego poziomu trzech znanych
podstawowych składników nawozowych sprawia, że plony są trzy, a nawet cztery
razy wyższe. Dodatkowo kwas huminowy ma właściwości ochronne przed niektórymi
pasożytami.
Wysiłki państw arabskich w
kierunku nawadniania piasków, aby móc je obsadzać roślinami, są skazane na
niepowodzenie, a kosztują ich już wiele miliardów. Zarówno woda jak i środki
odżywcze natychmiast wsiąkają i stają się niedostępne dla roślin. Bez kwasu
huminowego, którego nawet niewielka ilość wiąże piaski w gruzełki i zatrzymuje
wodę niewiele można osiągnąć w tym kierunku. Właściwie dobrana jego ilość,
nawet bez dodatkowego nawożenia, zapewnia natychmiastowy bujny wzrost roślin na
pustyni przy pięciokrotnie mniejszym zapotrzebowaniu na wodę. Stąd ogromne
zainteresowanie tych krajów jego zakupem.
Wyrazili zainteresowanie zakupem
na początek 5 milionów ton!!!
W USA istnieją zakłady
przetwarzające węgiel brunatny wydobyty już na powierzchnię na kwas huminowy.
Jego cena rynkowa wynosi 15$ za galon, czyli około 3.000 $ za tonę i mimo to
jest bardzo opłacalna dla rolników, dzięki znacznie wyższym plonom.
Znacznie bardziej opłacalne od
wytwarzania na powierzchni jest pozyskiwanie kwasu huminowego bezpośrednio z
podziemnych pokładów. Bez szkody dla środowiska i bez naruszenia równowagi
gruntowej.
Dla opłacalności tej technologii
nie ma znaczenia miąższość pokładów, ich regularność, zawodnienie,
zametanowienie czy głębokość. Dostępne i opłacalne stają się również
praktycznie wszystkie zasoby uznawane za nieeksploatowalne. Koszt produkcji
kwasu huminowego w tej technologii wynosi około 100$ za tonę. Różnica w
opłacalności w porównaniu ze spalaniem jest absolutnie nieporównywalna. Nawet
bez uwzględnienia kosztów środowiskowych i społecznych oraz kosztów
wynikających z nakazów unijnych ograniczających emisję, opłacalność jest wyższa
o tysiące procent.
Technologia ta pozwala na
zamianę pod ziemią części miękkich węgla brunatnego na kwas huminowy.
To, co jest utrapieniem i
utrudnieniem przy spalaniu jest zamieniane na czarny skarb. Pod ziemią
pozostają pokłady praktycznie czystego węgla o dużej porowatości, z których
można ewentualnie pozyskiwać gaz syntezowy i energię cieplną w procesowaniu
bezpośrednio pod ziemią. Daje to znacznie tańszą energię niż uzyskana przy
konwencjonalnym spalaniu oraz gaz syntezowy, który można przetworzyć na paliwo
płynne. Poziom emisji jest na poziomie 250 kg CO2 na 1MWh, co z nawiązką
spełnia wymagania unijne w tym względzie.
Właścicielem technologii
kompleksowej ekstrakcji kwasu huminowego w podziemnym procesowaniu węgla
brunatnego i związanym z nią patentów jest Profesor Bohdan Żakiewicz,
nominowany do Nagrody Nobla w dwóch kategoriach na rok 2010 w związku z tą i
innymi technologiami.
Metoda ta polega na
wprowadzeniu, poprzez sieć poziomych kanałów w złożu, kultur bakterii
przetwarzających miękkie jego części na kwas huminowy i metan. Pozwala na
pozyskiwanie z jednego otworu produkcyjnego milion ton kwasu rocznie.
Jest to absolutna nowość na
rynkach światowych. Amerykańska produkcja kwasu huminowego z już wydobytego i
rozdrobnionego węgla brunatnego jest znacznie droższa, a jej moc przerobowa
dziesięciokrotnie mniejsza.
Proces ten pozwala również na
otrzymywanie zamiennie olbrzymich ilości metanu, kosztem zmniejszenia produkcji
kwasu huminowego. W sposób całkowicie kontrolowany. Jest to bardzo opłacalne,
ale nieporównanie mniej niż produkcja samego kwasu.
Jeszcze bardziej opłacalna jest
podziemna ekstrakcja kwasu huminowego ze złóż węgla brunatnego w synergicznym
połączeniu z innymi technologiami Profesora Żakiewicza.
Zabity Siergiej Protazanow, dziennikarz gazety „Porozumienie Obywatelskie”,
był, zdaniem rosyjskiej milicji, pijany niczym gen. Andrzej Błasik. Kiedy
mordercy odwiedzili reportera Ilję Zimina, który w nocy wrócił z klubu, akurat
popsuł się monitoring w budynku, gdzie mieszkał – równie kiepski jak radar
w Smoleńsku.
Redaktora Magomeda Jewłojewa zgubiła z kolei – niemal polska – brawura, przez
którą przypadkiem został postrzelony w głowę.
Przypadek kpt. Arkadiusza Protasiuka, u którego MAK stwierdził „przewagę
konformizmu w cechach charakteru”, to też tylko złagodzona wersja potraktowania
dziennikarza Iwana Safronowa. Śledczy uznali, że jego śmierć była „wynikiem
skłonności samobójczych”, których nigdy nie zauważyła rodzina ani koledzy. Wyniki śledztw pisane przez kalkę
MAK nie musiał wysilać się na wymyślanie żadnych nowych uzasadnień, pisząc
raport o przyczynach katastrofy w Smoleńsku. Użyte przez komisję Anodiny
PR-owskie schematy wyjaśniania przyczyn śmierci wrogów Putina mogły być czymś
świeżym tylko dla naiwniaków z Zachodu. W Rosji kalki te są w użyciu na co
dzień. Alkohol, brawura, słaba psychika, fiksacja urządzeń technicznych –
wiadomo, ten rosyjski bałagan! – należą do używanych najczęściej.
Dziennikarze, obrońcy praw człowieka, opozycyjni politycy, niewygodni
biznesmeni są w Rosji Putina mordowani setkami. Częstą praktyką jest to, że –
jak w przypadku Smoleńska – zaraz po morderstwie prokuratura wyklucza jego
polityczny motyw – w przypadku Zimina stało się to już… następnego dnia.
Rodzinie najprawdopodobniej otrutego dziennikarza śledczego Jurija
Szczekoczichina, podobnie jak rodzinom ofiar Smoleńska, odmawiano dokumentów
z sekcji zwłok. Koledzy z redakcji zdołali jedynie wymusić wydanie papieru,
z którego wynikało, że przyczyna śmierci to „syndrom alergiczny wywołany
czynnikiem zewnętrznym”. Morderczy czynnik nie został ustalony. To chyba i tak
konkretniej niż „uraz wielonarządowy” w przypadku ofiar Smoleńska. A jeśli polityk zginie w katastrofie lotniczej? Ten wariant MAK
przećwiczył już na gen. Lebiedziu. Winny jest pilot i mgła, a także
prawdopodobne naciski ważnych osób na pokładzie śmigłowca, którym leciał
(raport z 2002 r.).
Jeśli rosyjscy przywódcy nie muszą tłumaczyć się z tajemniczych śmierci
w rozmowach z innymi światowymi przywódcami, śledztwa kończą się szybko – albo
niczym, albo wyrokami skazującymi dla młodych kryminalistów, którzy oczywiście
nie mieli żadnych mocodawców. Te najgłośniejsze ciągną się latami – badanie
morderstwa Anny Politkowskiej sprzed pięciu lat prokuratura przedłużyła właśnie
niedawno do… lutego 2011 roku. W przypadku Smoleńska i bierności rządu
oraz prezydenta z Platformy Obywatelskiej podobne granie na zwłokę może okazać
się niepotrzebne.
Wywracanie zniczy, kradzież kwiatów i zdjęć zamordowanych też nie są
oryginalnym pomysłem władzy Tuska i Komorowskiego. Identycznie zachowała się
rosyjska milicja po zamordowaniu dziennikarki Anastazji Baburowej i adwokata
Stanisława Markiełowa. „Tu jest normalna moskiewska ulica, a nie
cmentarz!” – czczący ich pamięć słyszeli od rosyjskiej milicji to samo,
co polscy obrońcy Krzyża Pamięci.
8. Lista ofiar
Poniżej publikujemy listę 35 osób zamordowanych lub zmarłych w tzw.
niewyjaśnionych okolicznościach w Rosji i poza jej granicami od czasu objęcia
przez Władimira Putina najważniejszych stanowisk w kraju, to jest od lipca 1998
roku, gdy został szefem FSB, które to stanowisko zamienił niebawem na fotel
premiera, a później prezydenta. To tylko niewielka część ofiar. Informacje
o nich w samej Rosji spowszedniały, a w przypadku ponad 90 proc. morderstw
wiedza na ich temat nie dociera do zachodniej opinii publicznej. Odpowiedzialność za śledztwa w tych sprawach ponosi
w wielkim stopniu Jurij Czajka – były sowiecki prokurator,
w latach 1999-2006 minister sprawiedliwości, a od 2006 roku do dziś prokurator
generalny Federacji Rosyjskiej. Trudno inaczej niż schizofrenią nazwać fakt,
że niektórzy polscy politycy czy dziennikarze, którzy nie wierzą w prawdomówność
Czajki w sprawie Politkowskiej czy Litwinienki (zajmował się nimi osobiście),
uwierzyli w jego dobrą wolę w sprawie Smoleńska.
Przyjazd Czajki do Polski na spotkanie z prokuratorem Seremetem ogłoszono
jako pozytywny efekt wizyty prezydenta Miedwiediewa w Polsce. Poniżej wspomniana
lista w porządku alfabetycznym. Gadżi Abaszyłow – 58 lat, dyrektor oddziału rosyjskiej
telewizji RTR w Dagestanie, a wcześniej przez ponad 10 lat redaktor naczelny
tygodnika „Młodzież Dagestanu”. 21 marca 2008 r. w kierunku jego samochodu
otwarto ogień z broni maszynowej. Zginął na miejscu. Petr Babienko – redaktor naczelny „Liskinskiej Gaziety”
z Liskina pod Woroneżem. W grudniu 2003 roku umówił się na spotkanie z partnerem
biznesowym. Znaleziono go z 15 ranami zadanymi ostrym narzędziem. Anastazja Baburowa – 25 lat,
dziennikarka „Nowej Gaziety”, studentka dziennikarstwa, współpracowniczka
anarchistycznej Akcji Autonomicznej. Zamordowana 19 stycznia 2009 roku wraz
z obrońcą praw człowieka i prawnikiem Stanisław Markiełowem. Gdy na miejscu
zabójstwa zaczęto ustawiać kwiaty, znicze i zdjęcia zabitych, usuwała je
milicja. „Tu jest normalna moskiewska ulica, a nie cmentarz!” – krzyczał
do ludzi major milicji. W październiku 2009 roku o morderstwo oskarżono dwoje
młodych nacjonalistów ze zdelegalizowanej organizacji Rosyjska Jedność Narodowa.
Tymczasem jej szef Aleksander Barszakow stwierdził, że nigdy nie byli oni
członkami jego organizacji.
Już po ogłoszeniu aktu oskarżenia w tej sprawie, w listopadzie 2010 roku,
w czasie moskiewskiego festiwalu „Zawód – dziennikarz” uniemożliwiono publiczne
wyświetlenie filmu poświęconego Baburowej. Rozchodzi się on na płytach DVD,
podobnie jak w Polsce film „Mgła”. Paweł Chlebnikow – 41 lat, amerykański
dziennikarz pochodzenia rosyjskiego, redaktor naczelny rosyjskiej edycji
miesięcznika „Forbes”. Zajmował się interesami rosyjskich oligarchów. Chlebnikow
został trafiony czterema kulami przed swoim biurem w Moskwie 9 lipca 2004 roku.
Zmarł w karetce.
Walentin Cwietkow – 54 lata, gubernator obwodu
magadańskiego. Zastrzelony w centrum Moskwy przez zawodowego zabójcę 18
października 2002 roku. Natalia Estemirowa – 50 lat,
dziennikarka, działaczka na rzecz praw człowieka, współpracowniczka organizacji
Memoriał. To dzięki jej relacjom wojennym opinia publiczna dowiedziała się
o rakietowym ostrzale bazaru w Groznym czy o zbombardowaniu „korytarza
humanitarnego”, którym uciekały kobiety z dziećmi. Dokumentowała morderstwa
i porwania na Kaukazie. 15 lipca 2009 roku lipca została siłą wyciągnięta
ze swojego domu w Groznym i uprowadzona. Kilka godzin później znaleziono jej
ciało podziurawione kulami. Memoriał ogłosił, że za zbrodnią stoi proputinowski
prezydent Czeczenii, „rzeźnik Kaukazu” Ramzan Kadyrow.
Ten ostatni potępił „nieludzkie zabójstwo” Estemirowej i zapowiedział
osobiste… nadzorowanie śledztwa w jej sprawie. W lipcu 2010 roku prezydent
Miedwiediew ogłosił, że zabójca Estemirowej został ustalony i jest
poszukiwany. Jewgenij Gierasimienko – dziennikarz z Saratowa, obok sportu
i muzyki zajmował się dziennikarstwem śledczym. Zginął 26 lipca 2006 roku,
torturowany i uduszony. Z mieszkania dziennikarza zniknął jego komputer. Władimir Gołowlow – 45 lat, współprzewodniczący opozycyjnej
partii „Liberalna Rosja” wspieranej przez Bieriezowskiego. 21 sierpnia 2002 roku
został zastrzelony podczas porannego spaceru z psem. Siergiej Iwanow – dyrektor generalny lokalnej telewizji Łada
w Togliatti (miasto nad Wołgą, nazwa upamiętnia włoskiego komunistę). Nie
prowadził żadnych innych interesów. Zastrzelony został w październiku 2000 roku
Zabójstwa dokonano w nocy przed klatką domu Iwanowa. Napastnik oddał
do dyrektora pięć strzałów i zbiegł. Prokuratura napisała: „Sprawcy
nieznani”. Walerij Iwanow – redaktor naczelny gazety „Toliattinskoje
Obozrienije” w Togliatti. W kwietniu 2002 roku został zastrzelony przez zabójcę
z pistoletu z tłumikiem. Winnych śmierci nie znaleziono. Zelichman Jandarbijew – 52 lata, prezydent Czeczeńskiej
Republiki Iczkeria, poeta. Wiceprezydentem i został za prezydentury Dżochara
Dudajewa w 1991 r. W 1996 roku negocjował zawarcie pokoju z Rosją. Przebywał
jako przedstawiciel Czeczenii w krajach islamskich. Zginął 13 lutego 2004 roku
w terrorystycznym zamachu bombowym przeprowadzonym w Katarze przez dwóch agentów
rosyjskiej FSB z pomocą ambasady rosyjskiej w Ad-Dauha. Mordercy zostali
zatrzymani tuż po zamachu przez katarską policję i skazani na dożywocie. Po pół
roku wrócili jednak do Rosji na podstawie umowy o ekstradycji w celu dalszego
odbywania kary. Zostali tam powitani z pełnym ceremoniałem wojskowym należnym
bohaterom. Magomed Jewłojew – 37 lat, szef serwisu internetowego
ingushetia.org, którego nie chciał zlikwidować wbrew pogróżkom. Gdy putinowski
„prezydent” Inguszetii Murat Ziazikow doprowadził do delegalizacji portalu
pod zarzutem ekstremizmu, Jewłojew wznawiał jego działanie na zagranicznych
serwerach. Został aresztowany przez milicję, która śmiertelnie postrzeliła go 31
sierpnia 2008 roku z broni palnej. Sprawca został skazany na… 2 lata więzienia,
gdyż sąd uznał, że Jewłojewow chciał brawurowo wyrwać milicjantowi broń
w samochodzie. Siergiej Juszenkow – 53 lata, lider opozycyjnej partii
„Liberalna Rosja”, wspieranej przez Bieriezowskiego. Zamordowany dwoma strzałami
w pierś 17 kwietnia 2003 roku. Andriej Kaługin – przewodniczący
oddziału broniącej praw człowieka organizacji „Sprawiedliwost” w sąsiadującej
z Finlandią Karelii. Walczył m.in. o bardziej ludzkie traktowanie osób
osadzonych w więzieniach. Jego ciało odnaleziono 10 lipca 2009 roku. niedaleko
Pietrozawodska. Kułagina ostatni widział taksówkarz, który podwoził go
do kawiarni.
Jak sugerował mediom informator ze struktur zbrojnych republiki Karelii,
„mężczyzna był karany i prowadzono w jego sprawie wiele śledztw, związanych
najczęściej z wandalizmem”. Igor Klimow – 42 lata, dyrektor
zakładów zbrojeniowych Ałmaz-Antej. 6 czerwca 2003 roku został zastrzelony
przed swoim domem, blisko siedziby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Aleksander Litwinienko – 44 lata, były
podpułkownik FSB. W 1998 roku ujawnił, że zlecono mu zamordowanie Borysa
Bieriezowskiego. W 1999 roku został aresztowany, ale sąd go uniewinnił. Wydostał
się z Rosji i w 2001 roku uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii. W napisanej wraz
z Jurijem Felsztyńskim książce „Wysadzić Rosję” i filmie pod tym samym tytułem
ujawnił, że zamachy terrorystyczne w 1999 roku na budynki mieszkalne w Moskwie
i Wołgodońsku były przeprowadzone przez agentów FSB w celu zrzucenia
odpowiedzialności na Czeczenów. Były one usprawiedliwieniem wszczęcia przez
Putina drugiej wojny czeczeńskiej. W 2006 roku Litwienienko został w Wielkiej
Brytanii otruty izotopem polonu.
Zmarł w nocy z 23 na 24 listopada 2006 roku. Po kilku miesiącach śledztwa
prowadzonego przez Scotland Yard szef londyńskiej prokuratury, sir Ken
Macdonald, poinformował, że brytyjscy śledczy mają wystarczająco dużo dowodów,
by postawić Andriejowi Ługowojowi, byłemu funkcjonariuszowi KGB
i FSB, zarzut zabójstwa Litwinienki za pomocą trucizny.
Rosyjska prokuratura nie wyraziła zgody ani na przesłuchanie Ługowoja przez
brytyjskich śledczych, ani na jego ekstradycję do Wielkiej Brytanii. Londyński
„The Times” napisał, że otrucie Litwinienki zleciła Moskwa. Sprawa stała się
przyczyną poważnego kryzysu w stosunkach brytyjsko-rosyjskich. Tymczasem Ługowoj
jest obecnie… deputowanym do Dumy.
Aleksander Lebiedź – 52 lata, generał,
gubernator Kraju Krasnojarskiego, były kandydat na prezydenta Rosji.
Reprezentował jej władze w negocjacjach z Czeczenią w czasie pierwszej wojny.
Wraz z Asłanem Maschadowem podpisał w 1996 roku rozejm w Chasawjurcie, który ją
zakończył. W 1998 roku został gubernatorem, mając poparcie Bieriezowskiego.
W kwietniu 2002 roku Lebiedź leciał helikopterem na otwarcie wyciągu
narciarskiego. Helikopter spadł – jak podano, uderzył w przewody linii
elektrycznej. Śledztwa MAK i prokuratury wskazały na błąd pilota, mgłę
oraz naciski na załogę ze strony szych, które kazały im lecieć w tych warunkach.
Pilot helikoptera przeżył i został oskarżony o błędy. Nie przyznał się. Skazany
przesiedział tylko cztery lata w więzieniu, chociaż w wypadku zginęło 8 osób.
Kiedy wyszedł na wolność w 2006 roku, w jednym z wywiadów stwierdził, że awarię
helikoptera wywołano celowo – był to zamach na życie gubernatora. Siergiej Łoginow – redaktor naczelny Łady TV. Zginął miesiąc
po jej dyrektorze naczelnym Siergieju Iwanowie. Gdy zamykał drzwi od swego
garażu, wjechał w niego samochód. Nieostrożnych kierowców nie odnaleziono. Stanisław Markiełow – 35 lat, adwokat,
obrońca praw człowieka, dziennikarz. Oskarżał płk. Jurija Budanowa, sądzonego
za gwałt i morderstwo na młodej Czeczence, zajmował się też jako adwokat innymi
zbrodniami na Kaukazie. Reprezentował również rodziny ofiar szturmu rosyjskich
służb na teatr na Dubrowce.
Zamordowany w biały dzień kilkaset metrów od Kremla strzałem w potylicę
z odległości kilkunastu centymetrów. Asłan Maschadow – 54 lata, prezydent
Czeczeńskiej Republiki Iczkeria. W czasie pierwszej wojny czeczeńskiej dowodził
obroną Groznego, a potem kierował skuteczną operacją odbicia czeczeńskiej
stolicy z rąk Rosjan. W 1997 roku demokratycznie wybrany został na prezydenta,
uzyskując 59,3 proc. głosów. Łączył walkę o niepodległość ze sprzeciwem wobec
metod terrorystycznych.
Przez to szczególnie niewygodny był dla Putina, który nie mógł przekonać
Zachodu, że to terrorysta. Zamordowany 8 marca 2005 roku.
Jego ciało zostało bestialsko zmasakrowane, rosyjskie władze
odmówiły wydania go rodzinie.
Anna Politkowska – 48 lat,
dziennikarka, laureatka wielu międzynarodowych nagród, autorka wielu książek.
Opisywała rosyjskie zbrodnie w Czeczenii oraz nadużycia władzy i mafijne rządy
Putina w samej Rosji. W Polsce ukazały się jej książki „Rosja Putina”, „Druga
wojna czeczeńska” i „Udręczona Rosja. Dziennik buntu”. Zastrzelona w windzie
własnego domu 7 października 2006 roku, w urodziny Władimira Putina.
W filmie „Bunt. Sprawa Litwinienki” sugerowano, że morderstwo mogło być
rodzajem prezentu urodzinowego dla prezydenta. Oskarżeni o zabójstwo
Politkowskiej zostali uniewinnieni, ale rosyjski Sąd Najwyższy uchylił ten
wyrok. Nie tak dawno rosyjska prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie
morderstwa Politkowskiej do… lutego 2011 roku. Konstantin Popow – 47 lat, dziennikarz z Tomska na Syberii.
4 stycznia 2010 roku został przez milicję zawieziony na izbę wytrzeźwień. Miał
zbyt głośno zachowywać się we własnym domu. Tam został skatowany przez
milicjanta Aleksieja Mitajewa w pomieszczeniu, w którym nie było monitoringu.
Zmarł w wyniku obrażeń po operacji w szpitalu. Milicjant został zatrzymany,
a swój czyn tłumaczył „silnym stresem, spowodowanym problemami rodzinnymi”. Siergiej Protazanow – 36 lat, dziennikarz opozycyjnej gazety
„Porozumienie Obywatelskie” z podmowskiewskiej miejscowości Chimki. Protazanow
i jego gazeta krytykowały burmistrza Chimek Władimira Strelczenko, członka
putinowskiej partii Jedna Rosja. Pobity przez nieznanych sprawców zmarł 31 marca
2009 roku. Rzecznik milicji powiedział agencji RIA Nowosti, że mężczyzna zmarł
w wyniku zatrucia nieznaną substancją. „Został znaleziony w stanie nietrzeźwym
na schodach swojego domu. Znaleziono przy nim środki przeciwbólowe” –
poinformował. Zarema Sadułajewa - szefowa
młodzieżowej organizacji pozarządowej „Uratujmy pokolenie” pomagającej dzieciom,
które ucierpiały podczas wojny w Czeczenii. Jej organizacja nie zajmowała się
polityką, ściśle współpracowała z UNICEF. Zamordowana została wraz z mężem
Alikiem Dżabraiłowem 10 sierpnia 2009 roku.
Do biura jej organizacji przyszli mężczyźni w czarnych uniformach,
którzy poinformowali, że „reprezentują struktury siłowe”. Po zatrzymaniu
małżeństwa wrócili do biura organizacji i zabrali telefon komórkowy i samochód
męża Sadułajewej. Ciała małżonków znaleziono 11 sierpnia w bagażniku
samochodu. Iwan Safronow – 52 lata, dziennikarz „Kommiersanta”, autor
artykułów o aferach w wojsku, w tym o kontraktach na sprzedaż broni na Bliski
Wschód. 2 marca 2007 roku wypadł z okna na piątym piętrze, chociaż mieszkał
na drugim. We wrześniu 2007 roku prokuratura umorzyła postępowanie w tej
sprawie, uznając, że śmierć Safronowa była „wynikiem jego skłonności
samobójczych”. Nie był on chory, nie miał problemów w domu czy w pracy, czekał
na narodziny wnuczka. Śledczy nie uznali za właściwe, by przesłuchać biznesmenów
czy urzędników, z którymi kontaktował się dziennikarz, zbierając materiały
do odważnych artykułów. Aleksander Samoljenko – szef oddziału niezależnego
od Gazpromu koncernu Itera, producenta gazu. Był także dyrektorem generalnym
firmy energetycznej, którą kontroluje koncern AwtoWAZ, największy producent
samochodów w Rosji. Zginął 5 grudnia 2006 roku pod swoim biurem, zastrzelony
z pistoletu maszynowego. Aleksiej Sidorow – redaktor naczelny gazety „Toliattinskoje
Obozrienije” w Togliatti. Następca zamordowanego Walerija Iwanowa.
W październiku 2003 roku na ganku własnego domu Sidorow otrzymał 17 ciosów tzw.
zatoczką – zaostrzonym prętem używanym przez kryminalistów. „Sprawcę”
znaleziono. Ustalono, że ślusarz Jewgienij Meininger zabił dziennikarza, bo nie
dał mu pieniędzy na wódkę. Nikt z rodziny i kolegów zamordowanego w to nie
uwierzył. Galina Starowojtowa – 42 lata,
deputowana Dumy, obrończyni praw człowieka. W 1992 roku przedstawiła projekt
ustawy o zakazie pełnienia niektórych funkcji publicznych przez współpracowników
komunistycznych służb specjalnych i działaczy aparatu partyjnego KPZR. Była
doradcą Borysa Jelcyna ds. narodowościowych. Starowojtowa została zastrzelona,
gdy wchodziła do domu w Sankt Petersburgu 20 listopada 1998 roku.
W 2005 roku sąd skazał za to zabójstwo dwóch młodych ochroniarzy. „Prawdziwi
zleceniodawcy są wciąż wolni” – powiedział po wyroku Michaił Gochman, najbliższy
współpracownik Starowojtowej. Dmitrij Szałachow – zastępca redaktora naczelnego gazety
„Mołodoj Tatarstan”. Zamordowany został w grudniu 2002 roku. Dowody miały
wskazywać, że zabójcy połakomili się na jego ubranie, zegarek i teczkę
z dokumentami. Jurij Szczekoczichin – 53 lata,
dziennikarz, zastępca redaktora naczelnego „Nowej Gaziety”, deputowany partii
Jabłoko, współpracownik Memoriału, prowadził działania na rzecz zakończenia
wojny w Czeczenii. W 2003 roku ujawnił korupcję w otoczeniu prokuratora
generalnego. Nagle trafił do szpitala, gdzie w nocy z 2 na 3 lipca 2003 roku
zmarł. Jego rodzinie odmawiano dokumentów z sekcji zwłok.
Koledzy z redakcji zdołali jedynie wymusić wydanie papieru, z którego
wynikało, że przyczyna śmierci to „syndrom alergiczny wywołany czynnikiem
zewnętrznym”. Morderczy czynnik nie został ustalony. Ilias Szurpajew – 32 lata, dziennikarz
pierwszego programu rosyjskiej telewizji, a wcześniej jej korespondent
w Dagestanie. Wiele razy występował na konferencjach dotyczących Kaukazu
Północnego. Nauczyciel literatury i języka angielskiego. 23 marca 2008 roku
został uduszony paskiem od spodni. Na ciele miał też rany kłute. Jego śmierć
odkryli strażacy, wezwani w nocy do pożaru w jego mieszkaniu.
Pożar miał prawdopodobnie zatuszować ślady zbrodni. W sprawie zamordowania
Szurpajewa wyrok zapadł już w lipcu 2008 roku – winnymi okazali się dwaj
imigranci zarobkowi z Tadżykistanu, którzy chcieli go okraść. Makszarip Uszew – 43 lata, szef
serwisu internetowego ingushetia.org, którym kierował po zamordowaniu Mahometa
Ewłojewa. Jeden z najważniejszych działaczy opozycji w Inguszetii. Został
zastrzelony przez zamachowca 25 października 2009 roku w okolicach wioski
Nartan.
Anatolij Woronin – 55 lat, dyrektor gospodarczy rosyjskiej
agencji informacyjnej ITAR-TASS. 16 października 2006 roku został wielokrotnie
ugodzony nożem we własnym mieszkaniu, w wyniku czego zmarł. Ilja Zimin – 33 lata, dziennikarz rosyjskiej telewizji NTV.
Prowadził w niej dwa popularne cykle dokumentalne – „Zawód reporter”
i „Najnowsza historia”. W kwietniu 2005 roku został pobity przed swoim domem
w centrum Moskwy. Sprawców nie schwytano. Spędził kilka miesięcy w szpitalu.
Drugi raz już mu się nie udało. 26 lutego 2006 roku bawił się w jednym
z moskiewskich klubów. Wrócił do domu koło drugiej w nocy. Jego ciało zostało
odnalezione w zdemolowanym mieszkaniu. Prokurator Anatolij Zujew już następnego
dnia wykluczył, by zabójstwo miało związek z jego pracą. Tymczasem w nocy,
w której dokonano morderstwa, dozorczyni wpuściła do budynku, w którym mieszkał,
trzech mężczyzn. Okazali oni milicyjne legitymacje. Po godzinie wyszli. Budynek
był monitorowany, ale akurat tej nocy w kamerze skończyła się kaseta. Maksim Zujew – 36 lat, dziennikarz z Kaliningradu. Był
popularnym blogerem, moderował wspólnotę „Koenigsberg”. Pracował w gazetach
„Kaliningradzkaja Prawda” i „Strana Kaliningrad”. Występował w obronie praw
człowieka. Zamordowany 13 marca 2010 roku. Jego ciało z ranami kłutymi szyi
i tułowia odnaleziono w jego mieszkaniu.
Artykuł ze strony
http://www.gazetapolska.pl/406-metody-sledcze-pulkownika-putina
Uzupełniony o zdjęcia.
9. Bunt zgnieciony
w zarodku Niemal jednocześnie w Rosji straciło życie
dwóch generałów, trzeci trafił do szpitala. Wszystkich łączy jedno –
sprzeciwiali się władzy Kremla.
Czy ich śmierć to tylko przypadek?
28 października 2010 roku po mityngu protestu przeciw „wojskowej reformie”
ministra Sierdiukowa zginął gen. Grigorij Dubrow, przewodniczący Najwyższej Rady
Oficerskiej Rosji. Tego samego dnia w centrum Moskwy znalezione zostało ciało
innego generała w stanie spoczynku – Borysa Diebaszwili. Dzień później BMW
dowódcy Wojsk Powietrzno-Desantowych gen. Władimira Szamanowa staranowała
ciężarówka, uderzona przez inny samochód i zmuszona do wjechania na pas
o przeciwnym kierunku ruchu. Na miejscu zginął kierowca Szamanowa, on sam trafił
do szpitala. W przypadku ich wszystkich wspólne było to, że opowiedzieli się
po stronie żołnierzy występujących przeciw reformie armii. Znowu nasila się
konfrontacja pomiędzy władzą i armią. Rozwiązano 67 Brygadę specnazu GRU
w Bierdsku, podobny los czeka kolejne jednostki. Specnaz wyjęto spod dowództwa
GRU i przekazano do Wojsk Lądowych, żołnierzy przenosi się do innych jednostek
lub do rezerwy. Do dymisji podał się dowódca GRU gen. Walentyn Korabielnikow
a samo GRU przestało funkcjonować jako licząca się struktura władzy. Wierzchołek góry lodowej
Konfrontacja armii i władzy w pokomunistycznej Rosji ma długą i burzliwą
historię, ostatnie wydarzenia są tylko widzialnym wierzchołkiem góry lodowej
obecnej fazy konfliktu. Nie tak dawno, cztery lata temu w korpusie oficerskim
armii przeprowadzono anonimową ankietę, której wyniki zrobiły duże wrażenie
na władzach. Większość oficerów stwierdziła, że w przypadku poważnej
konfrontacji władzy ze społeczeństwem nie użyje przeciw niemu siły. Było
to swoiste wypowiedzenie posłuszeństwa przez armię. Choć brak bezpośrednich
dowodów na to, że to ono zapoczątkowało eskalację tlącego się konfliktu,
późniejsze działania władz redukowały znaczenie i możliwości armii. Jedyny
rodzaj sił, które były i są na wszelkie możliwe sposoby wzmacniane, to wojska
służby wewnętrznej, o których powiedziano, że każdy bagnet będzie
wykorzystany.
By zrozumieć ostatnie wydarzenia, trzeba cofnąć się o dziesięć lat. Wtedy
ujawniły się procesy, które trwają do tej pory. Echa tamtych wydarzeń
i ujawnionych wtedy postaw widać i słychać do dziś. Trzech generałów
Trzech generałów, Lew Rochlin, Aleksander Lebiedź i Genadij Troszew, zdobyło
wówczas, niezwykłą popularność oraz pozycję polityczną nie tylko w armii, ale i
w społeczeństwie. Pierwszy zginął w roku 1998, ostatni dekadę później. Różniły
ich metody i możliwości. Łączyła – wspólna wola wystąpienia przeciw władzy. Ich
kariery były podobne. Były doradca prezydenta Putina Andriej Iłlarionow pisze,
że wszyscy oni: ukończyli elitarne wyższe szkoły wojskowe – często
z wyróżnieniem; w wieku 45-50 lat dosłużyli się stanowisk dowódców korpusów,
armii, zgrupowań wojsk, okręgów. Każdy z nich dowodził dużymi operacjami
wojskowymi. Wszyscy trzej zasłużyli na uznanie ze strony władz wyższych
oraz zyskali autorytet i popularność w wojskowych szeregach. Generałowie ci
posiadali również własne zdanie w kwestiach wojskowych i politycznych.
Dysponowali siłą charakteru i poczuciem moralności, które pozwalały jej bronić,
posuwając się do publicznego sprzeciwu wobec przełożonych – aż do podania się
do dymisji i odejścia z armii. We trzech wykazywali żywe zainteresowanie
polityką. Połączyła ich także gwałtowna śmierć Generał porucznik Aleksander Lebiedź
z wyróżnieniem ukończył Akademię Marynarki Wojennej im. M. W. Frunze. W czasie
puczu Janajewa w 1991 r. bronił budynku Rady Najwyższej RFSRR. Rok później jako
dowódca 14 Armii walnie przyłożył się do zakończenia konfliktu zbrojnego
w Nadniestrzu. W 1995 roku podał się do dymisji. W wyborach prezydenckich w 1996
roku otrzymał blisko 15% głosów.
W sierpniu 1996 roku razem z czeczeńskim przywódcą Asłanem Maschadowem
podpisał porozumienia w Chasawjurcie. Zginął 28 kwietnia 2002 roku w katastrofie
śmigłowca Mi-8. Razem z nim odeszło siedem osób. Bohater FR generał-pułkownik Gennadij Troszew
absolwent Akademii Sztabu Generalnego. Dowodził w obu wojnach w Czeczenii,
w latach 2000-2002 wojskami Północno-Kaukaskiego Okręgu Wojskowego, od roku 2003
doradca prezydenta FR. Publicznie odmówił wykonywania rozkazów ministra obrony
Siergieja Iwanowa. Oficerowie którzy stanęli po stronie Troszewa, zagrozili
„podnieść wojska”, jeśli ich dowódcę przeniesie się na inne stanowisko. Zginął
we wrześniu 2008 r. w katastrofie lotniczej koło Permu. Każdy z nich kontestował
władzę na swój sposób.
Do otwartego konfliktu z rządzącymi posunął się jedynie gen. Lew
Rochlin [1947-1998]. Rochlin ukończył Akademię SG otrzymując złoty
medal. W wojnie czeczeńskiej dowodził Północną Grupą Wojsk Federalnych
w Czeczenii. Za udział w kampanii przedstawiony do odznaczenia orderem Bohatera
FR. Odmówił przyjęcia orderu, oświadczywszy, że „nie ma moralnego prawa
otrzymywać tej nagrody za bojowe działania na terenie własnego kraju”. Pełnił
funkcje państwowe i polityczne. W czasie, gdy publicznie zapowiadał przewrót
wojskowy, posiadał poparcie Dywizji Kantemirowskiej i Tamanskiej. W Moskiewskim,
Leningradzkim i Północno-Kaukaskim okręgu wojskowym witany był owacjami. W nocy
z 2 lipca na 3 lipca 1998 roku, kilka tygodni przed publicznie zapowiadanym
przewrotem, znaleziony został martwy we własnej daczy w podmoskiewskiej wsi
Kłokowo. Nieprzekupny
Rochlin był postacią nietuzinkową. Kuszony propozycjami stanowisk,
rzeczywistym udziałem we władzy, pozostał nieprzekupny i konsekwentnie oskarżał
władze – o nepotyzm, sprzeniewierzenia, nawet o zdradę stanu. Kreml próbował
wmontować go we własny system. Generał mógł być jego doskonałą wizytówką. Kiedy
w 1996 roku wstąpił do partii władzy „Nasz Dom-Rosja” (NDR), zagwarantowano mu
jedną z najwyższych pozycji. Jednak rok później wystąpił z NDR, pozostając
na czele utworzonego przez siebie „Ruchu poparcia armii, przemysłu obronnego
i nauki wojskowej” [RPA]. Jelcyn słał emisariuszy z propozycjami objęcia
i kontroli ważnych urzędów pod warunkiem zawarcia pokoju. Bezskutecznie. Kiedy
Rochlin przekonał się że metodami parlamentarnymi nie zwalczy obozu władzy,
zaczął przygotowywać pucz. Jeśli którykolwiek z rosyjskich generałów mógł
zorganizować przewrót wojskowy, to tylko Rochlin. Reakcja Jelcyna była
oczywista. „Zmieciemy Rochlina!” – groził publicznie. Niedługo przed jego
śmiercią na zebraniu ścisłego kierownictwa jeden z zaufanych prezydenta
powiedział „z Rochlinem do porozumienia dojść się nie da, jakkolwiek byśmy się
nie starali”. Konfrontacja była nieuchronna. Generał liczył się z koniecznością
zejścia do podziemia, zdążył zwolnić sztab złożony z czterdziestu
współpracowników. Aleksander Wołkow, jego bliski współpracownik w RPA,
na pytanie czy naprawdę przygotowywał on marsz 8 Gwardyjskiego Korpusu Wojsk
Powietrzno-Desantowych na Moskwę, w zamyśleniu powiedział: Korpus,
który przeszedł z Rochlinem Czeczenię – gotów był pójść dla niego na wiele, być
może, na wszystko. Zbawiciel Rosji przyjdzie z armii?
Zdolność armii do decydowania o losach państwa, podtrzymywania i obalania
struktur państwowych na obszarze byłego ZSRR była nie do przecenienia. Wojsko
przesądziło o wyniku zmagań o władzę w roku 1993, ale już wcześniej
zademonstrowało swoje ogromne możliwości. Kiedy imperium upadło, na jego dawnych
rubieżach polała się krew. W roku 1992 zaczęła się masowa rzeź w Tadżykistanie.
Działy się okropności o których do dziś wiedzą tylko nieliczni. Górę wzięły
ciemne siły, kryjące się pod sztandarami islamu. Jegor Gajdar polecił wtedy
zaprowadzić porządek 15 brygadzie specnazu, stacjonującej w pobliżu Taszkientu.
We wrześniu 1992 roku brygada po cichu weszła do Tadżykistanu i rozpłynęła się.
Wkrótce też zakończyło się powszechne wyrzynanie, które ogarnęło całą republikę.
Specnaz GRU był i wciąż jest najbardziej skutecznym narzędziem armii, jakie
do takich zadań przygotowano, zdolnym do cichego zniszczenia najważniejszych
celów cywilnych i wojskowych oraz paraliżowania struktur państwowych wroga.
Jednostki przygotowane do dywersji obcych armii, administracji i obalania obcych
rządów, tego samego mogły dokonać i we własnym kraju. Dysponując takimi
możliwościami, w dramatycznej sytuacji lat dziewięćdziesiątych coraz to inny
generał rozmyślał nad zbawieniem ojczyzny od wszelkich plag i nieszczęść, jakie
go trapią. Pod tym względem niewiele zmieniło się do teraz. W tamtym czasie
bardzo popularna była idea dyktatury. Żywa w środowisku oficerów sztabu
generalnego już w okresie późnego komunizmu, największe znaczenie zyskała
właśnie w latach dziewięćdziesiątych. W latach osiemdziesiątych w sztabie
generalnym silna była rosyjska partia narodowa. „Zła prawem nie zwalczysz”
Podobne nastroje ogarniały całe społeczeństwo. W tym samym czasie triumfy
święciły powieści-antyutopie Siergieja Norki „Inkwizytor” i „Ruś przeklęta”.
Literatura przesycona i przytłaczająca atmosferą beznadziei, wszechogarniającego
fatalizmu oraz przymusu szukania wyjścia z sytuacji bez wyjścia, zakończona
powodzeniem, od razu zdobyła niezwykłą popularność, w Rosji i poza nią.
Postawione diagnozy i propozycje naprawy były zgodne z przekonaniami większości
społeczeństwa. Prawo to w Rosji „gó…o”, a zła nie można zwalczyć w oparciu
o prawo i system parlamentarny. Konieczne jest fizyczne unicestwienie wielkiej
rzeszy przestępców i zastraszenie pozostałych. Panowała apoteoza działania –
wbrew prawu i poza nim. Atmosfera tego okresu, widoczna także w gloryfikacji
gen. Augusto Pinocheta, popularnego w wojsku i w kręgach intelektualnych, była
inspiracją dla marzących o chwale Juliusza Cezara i Napoleona oficerów
rosyjskiej armii. Historia gen. Rochlina to najbardziej poglądowa ilustracja
procesów, jakie toczyły się w Rosji lat 90 i wciąż trwają w cokolwiek bardziej
zawoalowanej postaci. Różnica w tym, że dziś władze, bogatsze doświadczeniem,
zagrożenia dla panującego porządku starają się eliminować zawczasu, bliżej
źródeł. W latach dziewięćdziesiątych rozwiązanie następowało chwilę
przed przechyleniem się szali zwycięstwa w którąś ze stron.
Rochlin nie był człowiekiem wyrafinowanym, procesy społeczne wyobrażał sobie
w sposób uproszczony. Istniejącej władzy zarzucał korupcję, nawet zdradę stanu.
Koronnym dowodem zdrady – miała być opisana w prasie światowej sprzedaż ok. 500
ton proradzieckiego wzbogaconego uranu za ok. 12 mld dolarów, mniej więcej jedną
tysięczną ich rynkowej wartości. Dokumentację zawierającą kompromitujące władze
szczegóły transakcji generał przechowywał w prywatnym sejfie. Obiecywał skończyć
z takimi praktykami, jednak wątpliwe, by zdołał tę obietnicę spełnić. Rządy
wojskowych niemal zawsze prowadziły do odrodzenia tych samych plag w jeszcze
dotkliwszej postaci – [wrogie siły miały zawsze przygotowane ukryte kadry
w każdej instytucji, w tym i w wojsku - J.K.]. Egzekucja za zgodą Kremla? Zabójstwo Rochlina miało być dokonane w ramach
islamskiej akcji likwidowania przestępców wojennych, kierowanej przez ministra
obrony Emiratu Kaukaskiego Supiana Abdułajewa. Znany czeczeński opozycjonista
i autorytet w sprawach Kaukazu Musa Tiemiszew podaje, że likwidacja Rochlina
w 1998 roku i Troszewa w 2008 roku była dziełem grupy podporządkowanej
bezpośrednio Abdułajewowi.
Wszystko wskazuje na to, że nie mogła się dokonać bez aprobaty i udziału
Kremla. Wersji zamachu na Rochlina było kilka, o zbrodnię oskarżano nawet jego
żonę Tamarę (przez krótki czas się do niej przyznawała), jednak wersja Musy
Tiemiszewa uznawana jest za wiarygodną: Rochlin nie błyszczał intelektem
Lebiedzia, ale cierpiał na „kompleks Napoleona”. I był twardy. W czerwcu 1998
roku w gabinecie redakcji „Kaukaz” odbyła się tajna narada. Omawiano
przygotowania do zamachu stanu. Kiedy dochodziło do konkretów, wszyscy milkli
i wtedy Rochlin brał odpowiedzialność na siebie. „Dobrze. To zrobię. Idziemy
dalej”. Jak zwykle w takich sytuacjach w scenariuszu pojawiały się ryzykowne
momenty. Wówczas Rochlin niezmiennie powtarzał: „Dobrze, biorę to na siebie”.
Ponaglały go działania służb specjalnych wymierzone przeciw niemu i jego
rodzinie. Pewnego razu wracającą wieczorem żonę Tamarę nieznani sprawcy
wciągnęli do samochodu i kilka godzin wozili po Moskwie, bijąc i gwałcąc. Prawie
każdej nocy, bez przerwy dzwonił telefon, słychać było groźby, obelgi. Ponaglali
go Łużkow i Łukaszenko. Zaprzysięgły wróg Jelcyna Łużkow finansował Rochlina,
dostarczał plany obiektów energetycznych Moskwy, podziemnych komunikacji itp.,
Natomiast „Baćka” obiecał wysłać do Moskwy Witebską Dywizję Desantową i okazał
się bardziej przyzwoity niż główny moskiewski gangster. Dwa dni przed zabójstwem
telefonicznie uprzedził generała, że szykuje się na niego zamach. Przekupiony
został ochroniarz Rochlina Pleskaczow. Służby specjalne Rosji wiedziały
o planowanej akcji, o jej końcowym etapie wiedziały prawie na pewno. Generała
obserwowano trzy miesiące. Na sygnał Pleskaczjowa dwaj [Rosjanin i Czeczen]
ludzie Abdułajewa o dziewiątej wieczorem podjechali w pobliże daczy Rochlina.
Generał wrócił późno. Kiedy goście rozjechali się i pijany generał usnął,
Pleskaczow wprowadził wykonawcę wyroku „szariackiego sądu”. Po egzekucji zabójca
spokojnie wyszedł przez furtkę i czekającą go „dziewiątką” odjechał. Przy furtce
stały dwa jeepy i byli w nich ludzie z ochrony. Tamara nie miała do tego nic.
Krótko po egzekucji Rochlina miało miejsce nadanie odznaczeń funkcjonariuszom
FSB. Wielu komentatorów twierdzi, że wszystkie akcje koordynował przyszły
prezydent Putin. Nie istniała wówczas inna możliwość zapobieżenia zamachowi
stanu i niezależnie od tego, że chroniona była osobista władza prezydenta
Jelcyna, zachowany został porządek konstytucyjny. Takiej samej sankcji musiał
udzielić Kreml w przypadku likwidacji Troszewa jesienią 1998 roku Pozostaje
zagadką, co wówczas skłoniło władze do zgody na kolejną egzekucję z wyroku
„islamskiego” sądu. Kilka miesięcy później nastąpiła likwidacja jednostek
Specnazu oraz wyjęcie ich spod dowództwa SG. Eliminacja Troszewa również
dokonana została na drodze przekupstwa. W grupie zabójców było pięciu ludzi [ani
jednego Czeczena]. Postawiono cel – zlikwidować Troszewa i uprowadzić samolot
za granicę. Żadnych materiałów wybuchowych nie mieli. Piloci i stewardzi zostali
hojnie opłaceni. Troszewa zlikwidowano, ale z jakiegoś powodu nie udało się
uprowadzenie samolotu. Doszło do katastrofy.
Ciosy wymierzone w armię. Konflikt pomiędzy armią i administracją cywilną
trwa. Nauczone doświadczeniem, władze podejmują działania wyprzedzające
w stosunku do ewentualnych działań wojskowych. Nigdy w pokomunistycznej Rosji
nie zadano armii tylu ciężkich ciosów co dziś. Sprawa nie jest rozstrzygnięta
do końca i wciąż słychać publiczne wezwania do okazania sprzeciwu. Sytuacja
gospodarcza i społeczne nastroje stają się coraz bardziej złożone i gdyby
znalazła się siła zdecydowana stawić władzy opór, żaden rozwój wydarzeń nie
byłby wykluczony. Być może to sprawia że działania władz są dziś bardziej
ostrożne niż w przeszłości.
Janusz Majewski na łamach Wirtualnej Polski opisuje kulisy walki o władzę,
jaka rozgrywa się między armią a rządem.
10. Bunt. Sprawa
Litwinienki Niezbyt często mamy okazję obejrzeć tak wielki tytuł
bezpośrednio przez internet. Bunt. Sprawa Litwinienki
to dokument ważny, obok którego nie da się przejść obojętnie, szczególnie teraz,
gdy Rosja znowu pręży muskuły. Film w reżyserii Andreja Nekrasova znajdziecie
w rozwinięciu wpisu (polski lektor). Bunt. Sprawa Litwinienki
to kontrowersyjny dokument o byłym agencie FSB, Aleksandrze Litwinience, zmarłym
w Londynie po otrzymaniu śmiertelnej dawki radioaktywnego polonu. Antyputinowski
film, nad którym prace rozpoczęły się jeszcze przed śmiercią Litwinienki, obnaża
politykę Kremla i metody działania FSB (dawnego KGB).
Litwinienko krótko przed śmiercią oświadczył, że padł ofiarą zemsty
prezydenta Putina, którego politykę ostro krytykował. Zdjęcia umierającego
w szpitalu Litwinienki znalazły się w listopadzie 2006 roku na okładkach gazet
całego świata, czyniąc z niego symbol walki z rosyjskim państwem
policyjnym.
„Nakręcenie tego filmu było dla mnie osobistym katharsis,
sposobem na poradzenie sobie z szokiem spowodowanym stratą przyjaciela,
który zmarł okropną śmiercią na moich oczach” – mówi Niekrasow, który pozostał
przy łóżku Litwinienki do samego końca. „Aleksander to prawdziwy męczennik. Jego
śmierć była kulminacją tego, do czego dążył przez całe życie: obudzić świat
do walki przeciwko bezlitosnemu rosyjskiemu państwu policyjnemu. Ten film jest
hołdem dla niego i innych, którzy zmarli walcząc o wolność w naszym kraju
w ostatnich latach” – powiedział Nekrasov.
Sposób potraktowania przez ruskich
barbarzyńców ofiar zamachu smoleńskiego nie powinien nas dziwić. Jest
zgodny z ich bandycką cywilizacją. Jak wiadomo cywilizacje nie mogą się
mieszać, bowiem sprzeczności między różnymi etykami są nie do
pogodzenia, Próby mieszania kończą się, bądź to zdominowaniem jednej
cywilizacji przez drugą (najczęściej wygrywa ta, która nakłada mniejsze
obowiązki moralne), bądź też powstaniem acywilizacyjnej, niezdolnej do
rozwoju a często i przetrwania, mieszanki. W jakim stadium znajduje się
Polska? Obecnie wśród naszych elyt zbliżonych
do b.WSI dominuje cywilizacja turańska, w środowisku zbliżonym do GieWu i
loży B'nai B'rith – cywilizacja syjonistyczna, natomiast katolicka
większość naszego narodu wciąż jest pod wpływem cywilizacji łacińskiej. Ponieważ najniżej spośród wymienionych
stoi cywilizacja turańska, więc ona zaczyna dominować. Wroga warto
poznać, więc spróbujmy ją omówić. Na cywilizacji turańskiej, do której
należą Rosjanie trwałe piętno odcisnęło panowanie mongoło-tatarskie nad
Rusią Moskiewską, które trwało ponad ćwierć milenium. Z tego powodu
lepiej i dziś w Rosji nie wymawiać imienia Dżyngis Chana, czyli Tego,
Który Siedem Razy Palił i Łupił Moskwę. Tak więc cywilizacja turańska
jest to system oparty na podboju i tyranii – i wbrew twierdzeniom Rosjan
– bynajmniej nie jest on pochodzenia bizantyjskiego, lecz azjatyckiego,
a konkretnie mongolskiego. [ I od kontaktów z Mongołami pochodzi
ruskie: „job twoju...”. md] Ponieważ organizacja społeczna panuje
tam wojenna, państwo rozwija się tylko wtedy, gdy posiada siłę militarną
i zwycięża. Gdy brak zwycięstw i zdobyczy, państwo słabnie i nadchodzi
okres „smuty”. Dlatego też główny wysiłek państwa zorientowany jest na
budowę siły militarnej. Cywilizacja ta nie rozwinęła żadnej z nauk,
jednak szybko przyswaja sobie wszelkie wynalazki w dziedzinie
wojskowości. Władców nie obowiązuje moralność.
Cywilizacja turańska jest nastawiona jedynie na gromadną ekspansję;
przewodzi jej władca autokratyczny panujący nad ślepym tłumem posłusznym
jego zwierzchnictwu. Biurokracja służy władzy, nigdy społeczeństwu. Działa ona w imieniu władcy i tylko wobec niego jest odpowiedzialna. Żadna etyka nie obowiązuje władcy i władca nigdy nie jest on oceniany z pozycji etyki. Jedna z głównych różnic między
cywilizacją łacińską a turańską polega na tym, że pierwsza ma charakter
personalistyczny, tzn. w jej centrum znajduje się osoba ludzka, druga
zaś ma charakter kolektywistyczny, tzn. wszystko zostaje podporządkowane
zbiorowości. W świetle powyższego bardzo charakterystyczne są róznice w traktowaniu osoby zmarłej. O ile w cywilizacji łacińskiej każdy
człowiek ma prawo do godnego pochówku i uczczenia jego pamięci, o tyle w
tradycję cywilizacji turańskiej wpisują się zbiorowe, bezimienne
mogiły, bowiem nigdy tam nie zagościła personalistyczna wizja człowieka. Jednocześnie jednak pogrzeb władcy w tej cywilizacji ma charakter niemal sakralny. Też ma to swoje korzenie w czasach Dżyngis Chana. Wszystkich wielkich chanów, niezależnie
od tego, gdzie umarli, chowano na górze Ałtaj. Podczas wiezienia ciała
zmarłego chana na górę, żołnierze zabijali wszystkich napotkanych po
drodze ludzi i konie mówiąc im: „Idźcie służyć waszemu panu na tamtym
świecie”. Podczas niesienia zwłok wielkiego chana Mangu (1251-1259) na
drodze, po której niesiono zwłoki, zabito dwadzieścia tysięcy ludzi. Z równie sakralnym zadęciem zmarłego władcę traktuje się w Rosji. Oto opis mauzoleum Lenina: Budowlę na planie prostokąta o pow.
5800 m2 wzniesiono z porfiru, czerwonego i czarnego granitu, trzech
rodzajów marmuru i dwóch labradoru. Składa się ona z wysokiej na około
3m podstawy, umiejscowionej ponad nią galerii oraz schodkowego
zakończenia. Reprezentacyjne wejście zwieńczone jest nadprożem z
ważącego 60 ton bloku skalnego, na którym inskrybowano przybrane
nazwisko wodza rewolucji (Ленин). Prowadzi do wyłożonej czerwonym oraz
czarnym granitem sali sarkofagowej o powierzchni 2400 m2, gdzie na
postumencie wykonanym z bloku labradoru spoczywa kryształowy, pancerny
sarkofag Włodzimierza Lenina. Poniżej komory grobowej, znajdują się dwie
kondygnacje laboratoriów biochemicznych i pomieszczeń zaplecza
technicznego. Mumia dwukrotnie w ciągu tygodnia
poddawana jest zabiegom zabezpieczającym, natomiast raz na 18 miesięcy
przeprowadzana jest jej gruntowna konserwacja. Natomiast ofiary zbiorowych mordów
popełnionych przez reżimy państw komunistycznych (Związek Radziecki,
Chiny, Kambodża) w XX wieku, które skutkują łączną liczbą ofiar
szacowaną pomiędzy 85 a 100 milionów ludzi – najczęściej mogił nie mają.
Niektóre, wyższe szacunki, prócz liczenia ofiar masowych mordów i
egzekucji dokonanych na politycznych przeciwnikach, wojen domowych,
kampanii terroru, reform rolnych i wyniszczenia w obozach pracy obejmują
również ofiary wojen zewnętrznych, głodu, chorób oraz śmierci w wyniku
wycieńczenia w łagrach i obozach pracy. Ci zmarli też wylądowali w
masowych dołach. Zresztą w większości nie wiadomo, gdzie zostali
pochowani. Co chwila na terenie Rosji natyka się na olbrzymie doły pełne
szczątków ludzkich. Ocenia się, że w okresie stalinowskim w
Polsce tj. od lipca 1944 do października 1956 komunistyczny aparat
represji zamordował około 70 tys. osób. Ofiary owych przedstawicieli
cywilizacji turańskiej nawet po śmierci były bezczeszczone. W większości
też nieznane jest miejsce ich pochówku. Dlatego sposób potraktowania przez
ruskich barbarzyńców ofiar zamachu smoleńskiego nie powinien nas dziwić.
Jest zgodny z ich bandycką cywilizacją. Gdyby zabiwszy ich, nie uciekali się
już do pohańbienia wroga i po śmierci – nie wrzucili ich nagich i
brudnych do plastikowych worów napchawszy do otwartych ciał śmieci,
niedopałków i rękawic; gdyby nie roztrzaskali po śmierci głowy p. Ani
Walentynowicz, gdyby nie wrzucili do netu ich zdjęć, a już szczególnie
znienawidzonego przez batiuszkę Putina ś.p. Lecha Kaczyńskiego, gdyby z
charakterystycznym dla ich mentalności poczuciem humoru – nie
pozamieniali zwłok – oznaczałoby to, że zbrodnię tę popełnił ktoś inny. Bowiem tak właśnie wygląda podpis ruskiego bandyty, czyli przedstawiciela cywilizacji turańskiej. / Nadesłał – K.B.- 21.10.2012./ ……………. ………………….. ………………….. Komentarz: Zapamiętałem opowiadanie jednego z
uczestników drugiej wojny światowej, kiedy to w sytuacji, gdy teren walk
przechodził kilkakrotnie w czasie doby z rąk do rąk i gdy mieszkańcom
przyszło grzebać poległych sowieckich żołnierzy a były to tereny już
zachodnie, – był świadkiem, – jak oficer niemiecki wraz z podoficerem
stojąc nad wykopanym dołem wypełnionym poległymi krasnoarmiejcami, – w
pozycji na baczność oddawali honory poległym swoim wrogom tak długo, dopóki nie ukazał się wzgórek na ich mogile.