n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

wtorek, października 23, 2012

ponjat' rassieju II


7. Metody śledcze pułkownika Putina
http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=11229

Zabity Siergiej Protazanow, dziennikarz gazety „Porozumienie Obywatelskie”, był, zdaniem rosyjskiej milicji, pijany niczym gen. Andrzej Błasik. Kiedy mordercy odwiedzili reportera Ilję Zimina, który w nocy wrócił z klubu, akurat popsuł się monitoring w budynku, gdzie mieszkał – równie kiepski jak radar w Smoleńsku.
Redaktora Magomeda Jewłojewa zgubiła z kolei – niemal polska – brawura, przez którą przypadkiem został postrzelony w głowę.
Przypadek kpt. Arkadiusza Protasiuka, u którego MAK stwierdził „przewagę konformizmu w cechach charakteru”, to też tylko złagodzona wersja potraktowania dziennikarza Iwana Safronowa. Śledczy uznali, że jego śmierć była „wynikiem skłonności samobójczych”, których nigdy nie zauważyła rodzina ani koledzy.
Wyniki śledztw pisane przez kalkę
MAK nie musiał wysilać się na wymyślanie żadnych nowych uzasadnień, pisząc raport o przyczynach katastrofy w Smoleńsku. Użyte przez komisję Anodiny PR-owskie schematy wyjaśniania przyczyn śmierci wrogów Putina mogły być czymś świeżym tylko dla naiwniaków z Zachodu. W Rosji kalki te są w użyciu na co dzień. Alkohol, brawura, słaba psychika, fiksacja urządzeń technicznych – wiadomo, ten rosyjski bałagan! – należą do używanych najczęściej.
Dziennikarze, obrońcy praw człowieka, opozycyjni politycy, niewygodni biznesmeni są w Rosji Putina mordowani setkami. Częstą praktyką jest to, że – jak w przypadku Smoleńska – zaraz po morderstwie prokuratura wyklucza jego polityczny motyw – w przypadku Zimina stało się to już… następnego dnia.
Rodzinie najprawdopodobniej otrutego dziennikarza śledczego Jurija Szczekoczichina, podobnie jak rodzinom ofiar Smoleńska, odmawiano dokumentów z sekcji zwłok. Koledzy z redakcji zdołali jedynie wymusić wydanie papieru, z którego wynikało, że przyczyna śmierci to „syndrom alergiczny wywołany czynnikiem zewnętrznym”. Morderczy czynnik nie został ustalony. To chyba i tak konkretniej niż „uraz wielonarządowy” w przypadku ofiar Smoleńska.
A jeśli polityk zginie w katastrofie lotniczej? Ten wariant MAK przećwiczył już na gen. Lebiedziu. Winny jest pilot i mgła, a także prawdopodobne naciski ważnych osób na pokładzie śmigłowca, którym leciał (raport z 2002 r.).
Jeśli rosyjscy przywódcy nie muszą tłumaczyć się z tajemniczych śmierci w rozmowach z innymi światowymi przywódcami, śledztwa kończą się szybko – albo niczym, albo wyrokami skazującymi dla młodych kryminalistów, którzy oczywiście nie mieli żadnych mocodawców. Te najgłośniejsze ciągną się latami – badanie morderstwa Anny Politkowskiej sprzed pięciu lat prokuratura przedłużyła właśnie niedawno do… lutego 2011 roku. W przypadku Smoleńska i bierności rządu oraz prezydenta z Platformy Obywatelskiej podobne granie na zwłokę może okazać się niepotrzebne.
Wywracanie zniczy, kradzież kwiatów i zdjęć zamordowanych też nie są oryginalnym pomysłem władzy Tuska i Komorowskiego. Identycznie zachowała się rosyjska milicja po zamordowaniu dziennikarki Anastazji Baburowej i adwokata Stanisława Markiełowa. „Tu jest normalna moskiewska ulica, a nie cmentarz!” – czczący ich pamięć słyszeli od rosyjskiej milicji to samo, co polscy obrońcy Krzyża Pamięci.

8. Lista ofiar
Poniżej publikujemy listę 35 osób zamordowanych lub zmarłych w tzw. niewyjaśnionych okolicznościach w Rosji i poza jej granicami od czasu objęcia przez Władimira Putina najważniejszych stanowisk w kraju, to jest od lipca 1998 roku, gdy został szefem FSB, które to stanowisko zamienił niebawem na fotel premiera, a później prezydenta. To tylko niewielka część ofiar. Informacje o nich w samej Rosji spowszedniały, a w przypadku ponad 90 proc. morderstw wiedza na ich temat nie dociera do zachodniej opinii publicznej.
Odpowiedzialność za śledztwa w tych sprawach ponosi w wielkim stopniu Jurij Czajka – były sowiecki prokurator, w latach 1999-2006 minister sprawiedliwości, a od 2006 roku do dziś prokurator generalny Federacji Rosyjskiej. Trudno inaczej niż schizofrenią nazwać fakt, że niektórzy polscy politycy czy dziennikarze, którzy nie wierzą w prawdomówność Czajki w sprawie Politkowskiej czy Litwinienki (zajmował się nimi osobiście), uwierzyli w jego dobrą wolę w sprawie Smoleńska.
Przyjazd Czajki do Polski na spotkanie z prokuratorem Seremetem ogłoszono jako pozytywny efekt wizyty prezydenta Miedwiediewa w Polsce. Poniżej wspomniana lista w porządku alfabetycznym.
Gadżi Abaszyłow – 58 lat, dyrektor oddziału rosyjskiej telewizji RTR w Dagestanie, a wcześniej przez ponad 10 lat redaktor naczelny tygodnika „Młodzież Dagestanu”. 21 marca 2008 r. w kierunku jego samochodu otwarto ogień z broni maszynowej. Zginął na miejscu.
Petr Babienko – redaktor naczelny „Liskinskiej Gaziety” z Liskina pod Woroneżem. W grudniu 2003 roku umówił się na spotkanie z partnerem biznesowym. Znaleziono go z 15 ranami zadanymi ostrym narzędziem.
Anastazja Baburowa – 25 lat, dziennikarka „Nowej Gaziety”, studentka dziennikarstwa, współpracowniczka anarchistycznej Akcji Autonomicznej. Zamordowana 19 stycznia 2009 roku wraz z obrońcą praw człowieka i prawnikiem Stanisław Markiełowem. Gdy na miejscu zabójstwa zaczęto ustawiać kwiaty, znicze i zdjęcia zabitych, usuwała je milicja. „Tu jest normalna moskiewska ulica, a nie cmentarz!” – krzyczał do ludzi major milicji. W październiku 2009 roku o morderstwo oskarżono dwoje młodych nacjonalistów ze zdelegalizowanej organizacji Rosyjska Jedność Narodowa. Tymczasem jej szef Aleksander Barszakow stwierdził, że nigdy nie byli oni członkami jego organizacji.
Już po ogłoszeniu aktu oskarżenia w tej sprawie, w listopadzie 2010 roku, w czasie moskiewskiego festiwalu „Zawód – dziennikarz” uniemożliwiono publiczne wyświetlenie filmu poświęconego Baburowej. Rozchodzi się on na płytach DVD, podobnie jak w Polsce film „Mgła”.
Paweł Chlebnikow – 41 lat, amerykański dziennikarz pochodzenia rosyjskiego, redaktor naczelny rosyjskiej edycji miesięcznika „Forbes”. Zajmował się interesami rosyjskich oligarchów. Chlebnikow został trafiony czterema kulami przed swoim biurem w Moskwie 9 lipca 2004 roku. Zmarł w karetce.




Walentin Cwietkow – 54 lata, gubernator obwodu magadańskiego. Zastrzelony w centrum Moskwy przez zawodowego zabójcę 18 października 2002 roku.
Natalia Estemirowa – 50 lat, dziennikarka, działaczka na rzecz praw człowieka, współpracowniczka organizacji Memoriał. To dzięki jej relacjom wojennym opinia publiczna dowiedziała się o rakietowym ostrzale bazaru w Groznym czy o zbombardowaniu „korytarza humanitarnego”, którym uciekały kobiety z dziećmi. Dokumentowała morderstwa i porwania na Kaukazie. 15 lipca 2009 roku lipca została siłą wyciągnięta ze swojego domu w Groznym i uprowadzona. Kilka godzin później znaleziono jej ciało podziurawione kulami. Memoriał ogłosił, że za zbrodnią stoi proputinowski prezydent Czeczenii, „rzeźnik Kaukazu” Ramzan Kadyrow.
Ten ostatni potępił „nieludzkie zabójstwo” Estemirowej i zapowiedział osobiste… nadzorowanie śledztwa w jej sprawie. W lipcu 2010 roku prezydent Miedwiediew ogłosił, że zabójca Estemirowej został ustalony i jest poszukiwany.
Jewgenij Gierasimienko – dziennikarz z Saratowa, obok sportu i muzyki zajmował się dziennikarstwem śledczym. Zginął 26 lipca 2006 roku, torturowany i uduszony. Z mieszkania dziennikarza zniknął jego komputer.
Władimir Gołowlow – 45 lat, współprzewodniczący opozycyjnej partii „Liberalna Rosja” wspieranej przez Bieriezowskiego. 21 sierpnia 2002 roku został zastrzelony podczas porannego spaceru z psem.
Siergiej Iwanow – dyrektor generalny lokalnej telewizji Łada w Togliatti (miasto nad Wołgą, nazwa upamiętnia włoskiego komunistę). Nie prowadził żadnych innych interesów. Zastrzelony został w październiku 2000 roku Zabójstwa dokonano w nocy przed klatką domu Iwanowa. Napastnik oddał do dyrektora pięć strzałów i zbiegł. Prokuratura napisała: „Sprawcy nieznani”.
Walerij Iwanow – redaktor naczelny gazety „Toliattinskoje Obozrienije” w Togliatti. W kwietniu 2002 roku został zastrzelony przez zabójcę z pistoletu z tłumikiem. Winnych śmierci nie znaleziono.
Zelichman Jandarbijew – 52 lata, prezydent Czeczeńskiej Republiki Iczkeria, poeta. Wiceprezydentem i został za prezydentury Dżochara Dudajewa w 1991 r. W 1996 roku negocjował zawarcie pokoju z Rosją. Przebywał jako przedstawiciel Czeczenii w krajach islamskich. Zginął 13 lutego 2004 roku w terrorystycznym zamachu bombowym przeprowadzonym w Katarze przez dwóch agentów rosyjskiej FSB z pomocą ambasady rosyjskiej w Ad-Dauha. Mordercy zostali zatrzymani tuż po zamachu przez katarską policję i skazani na dożywocie. Po pół roku wrócili jednak do Rosji na podstawie umowy o ekstradycji w celu dalszego odbywania kary. Zostali tam powitani z pełnym ceremoniałem wojskowym należnym bohaterom.
Magomed Jewłojew – 37 lat, szef serwisu internetowego ingushetia.org, którego nie chciał zlikwidować wbrew pogróżkom. Gdy putinowski „prezydent” Inguszetii Murat Ziazikow doprowadził do delegalizacji portalu pod zarzutem ekstremizmu, Jewłojew wznawiał jego działanie na zagranicznych serwerach. Został aresztowany przez milicję, która śmiertelnie postrzeliła go 31 sierpnia 2008 roku z broni palnej. Sprawca został skazany na… 2 lata więzienia, gdyż sąd uznał, że Jewłojewow chciał brawurowo wyrwać milicjantowi broń w samochodzie.
Siergiej Juszenkow – 53 lata, lider opozycyjnej partii „Liberalna Rosja”, wspieranej przez Bieriezowskiego. Zamordowany dwoma strzałami w pierś 17 kwietnia 2003 roku.
Andriej Kaługin – przewodniczący oddziału broniącej praw człowieka organizacji „Sprawiedliwost” w sąsiadującej z Finlandią Karelii. Walczył m.in. o bardziej ludzkie traktowanie osób osadzonych w więzieniach. Jego ciało odnaleziono 10 lipca 2009 roku. niedaleko Pietrozawodska. Kułagina ostatni widział taksówkarz, który podwoził go do kawiarni.
Jak sugerował mediom informator ze struktur zbrojnych republiki Karelii, „mężczyzna był karany i prowadzono w jego sprawie wiele śledztw, związanych najczęściej z wandalizmem”.
Igor Klimow – 42 lata, dyrektor zakładów zbrojeniowych Ałmaz-Antej. 6 czerwca 2003 roku został zastrzelony przed swoim domem, blisko siedziby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.



Aleksander Litwinienko – 44 lata, były podpułkownik FSB. W 1998 roku ujawnił, że zlecono mu zamordowanie Borysa Bieriezowskiego. W 1999 roku został aresztowany, ale sąd go uniewinnił. Wydostał się z Rosji i w 2001 roku uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii. W napisanej wraz z Jurijem Felsztyńskim książce „Wysadzić Rosję” i filmie pod tym samym tytułem ujawnił, że zamachy terrorystyczne w 1999 roku na budynki mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku były przeprowadzone przez agentów FSB w celu zrzucenia odpowiedzialności na Czeczenów. Były one usprawiedliwieniem wszczęcia przez Putina drugiej wojny czeczeńskiej. W 2006 roku Litwienienko został w Wielkiej Brytanii otruty izotopem polonu.
Zmarł w nocy z 23 na 24 listopada 2006 roku. Po kilku miesiącach śledztwa prowadzonego przez Scotland Yard szef londyńskiej prokuratury, sir Ken Macdonald, poinformował, że brytyjscy śledczy mają wystarczająco dużo dowodów, by postawić Andriejowi Ługowojowi, byłemu funkcjonariuszowi KGB i FSB, zarzut zabójstwa Litwinienki za pomocą trucizny.
Rosyjska prokuratura nie wyraziła zgody ani na przesłuchanie Ługowoja przez brytyjskich śledczych, ani na jego ekstradycję do Wielkiej Brytanii. Londyński „The Times” napisał, że otrucie Litwinienki zleciła Moskwa. Sprawa stała się przyczyną poważnego kryzysu w stosunkach brytyjsko-rosyjskich. Tymczasem Ługowoj jest obecnie… deputowanym do Dumy.

Aleksander Lebiedź – 52 lata, generał, gubernator Kraju Krasnojarskiego, były kandydat na prezydenta Rosji. Reprezentował jej władze w negocjacjach z Czeczenią w czasie pierwszej wojny. Wraz z Asłanem Maschadowem podpisał w 1996 roku rozejm w Chasawjurcie, który ją zakończył. W 1998 roku został gubernatorem, mając poparcie Bieriezowskiego.

W kwietniu 2002 roku Lebiedź leciał helikopterem na otwarcie wyciągu narciarskiego. Helikopter spadł – jak podano, uderzył w przewody linii elektrycznej. Śledztwa MAK i prokuratury wskazały na błąd pilota, mgłę oraz naciski na załogę ze strony szych, które kazały im lecieć w tych warunkach. Pilot helikoptera przeżył i został oskarżony o błędy. Nie przyznał się. Skazany przesiedział tylko cztery lata w więzieniu, chociaż w wypadku zginęło 8 osób. Kiedy wyszedł na wolność w 2006 roku, w jednym z wywiadów stwierdził, że awarię helikoptera wywołano celowo – był to zamach na życie gubernatora.
Siergiej Łoginow – redaktor naczelny Łady TV. Zginął miesiąc po jej dyrektorze naczelnym Siergieju Iwanowie. Gdy zamykał drzwi od swego garażu, wjechał w niego samochód. Nieostrożnych kierowców nie odnaleziono.
Stanisław Markiełow – 35 lat, adwokat, obrońca praw człowieka, dziennikarz. Oskarżał płk. Jurija Budanowa, sądzonego za gwałt i morderstwo na młodej Czeczence, zajmował się też jako adwokat innymi zbrodniami na Kaukazie. Reprezentował również rodziny ofiar szturmu rosyjskich służb na teatr na Dubrowce.

Zamordowany w biały dzień kilkaset metrów od Kremla strzałem w potylicę z odległości kilkunastu centymetrów.
Asłan Maschadow – 54 lata, prezydent Czeczeńskiej Republiki Iczkeria. W czasie pierwszej wojny czeczeńskiej dowodził obroną Groznego, a potem kierował skuteczną operacją odbicia czeczeńskiej stolicy z rąk Rosjan. W 1997 roku demokratycznie wybrany został na prezydenta, uzyskując 59,3 proc. głosów. Łączył walkę o niepodległość ze sprzeciwem wobec metod terrorystycznych.
Przez to szczególnie niewygodny był dla Putina, który nie mógł przekonać Zachodu, że to terrorysta. Zamordowany 8 marca 2005 roku.
Jego ciało zostało bestialsko zmasakrowane, rosyjskie władze odmówiły wydania go rodzinie.




Anna Politkowska – 48 lat, dziennikarka, laureatka wielu międzynarodowych nagród, autorka wielu książek. Opisywała rosyjskie zbrodnie w Czeczenii oraz nadużycia władzy i mafijne rządy Putina w samej Rosji. W Polsce ukazały się jej książki „Rosja Putina”, „Druga wojna czeczeńska” i „Udręczona Rosja. Dziennik buntu”. Zastrzelona w windzie własnego domu 7 października 2006 roku, w urodziny Władimira Putina.
W filmie „Bunt. Sprawa Litwinienki” sugerowano, że morderstwo mogło być rodzajem prezentu urodzinowego dla prezydenta. Oskarżeni o zabójstwo Politkowskiej zostali uniewinnieni, ale rosyjski Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok. Nie tak dawno rosyjska prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie morderstwa Politkowskiej do… lutego 2011 roku.
Konstantin Popow – 47 lat, dziennikarz z Tomska na Syberii. 4 stycznia 2010 roku został przez milicję zawieziony na izbę wytrzeźwień. Miał zbyt głośno zachowywać się we własnym domu. Tam został skatowany przez milicjanta Aleksieja Mitajewa w pomieszczeniu, w którym nie było monitoringu. Zmarł w wyniku obrażeń po operacji w szpitalu. Milicjant został zatrzymany, a swój czyn tłumaczył „silnym stresem, spowodowanym problemami rodzinnymi”.
Siergiej Protazanow – 36 lat, dziennikarz opozycyjnej gazety „Porozumienie Obywatelskie” z podmowskiewskiej miejscowości Chimki. Protazanow i jego gazeta krytykowały burmistrza Chimek Władimira Strelczenko, członka putinowskiej partii Jedna Rosja. Pobity przez nieznanych sprawców zmarł 31 marca 2009 roku. Rzecznik milicji powiedział agencji RIA Nowosti, że mężczyzna zmarł w wyniku zatrucia nieznaną substancją. „Został znaleziony w stanie nietrzeźwym na schodach swojego domu. Znaleziono przy nim środki przeciwbólowe” – poinformował.
Zarema Sadułajewa - szefowa młodzieżowej organizacji pozarządowej „Uratujmy pokolenie” pomagającej dzieciom, które ucierpiały podczas wojny w Czeczenii. Jej organizacja nie zajmowała się polityką, ściśle współpracowała z UNICEF. Zamordowana została wraz z mężem Alikiem Dżabraiłowem 10 sierpnia 2009 roku.

Do biura jej organizacji przyszli mężczyźni w czarnych uniformach, którzy poinformowali, że „reprezentują struktury siłowe”. Po zatrzymaniu małżeństwa wrócili do biura organizacji i zabrali telefon komórkowy i samochód męża Sadułajewej. Ciała małżonków znaleziono 11 sierpnia w bagażniku samochodu.
Iwan Safronow – 52 lata, dziennikarz „Kommiersanta”, autor artykułów o aferach w wojsku, w tym o kontraktach na sprzedaż broni na Bliski Wschód. 2 marca 2007 roku wypadł z okna na piątym piętrze, chociaż mieszkał na drugim. We wrześniu 2007 roku prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie, uznając, że śmierć Safronowa była „wynikiem jego skłonności samobójczych”. Nie był on chory, nie miał problemów w domu czy w pracy, czekał na narodziny wnuczka. Śledczy nie uznali za właściwe, by przesłuchać biznesmenów czy urzędników, z którymi kontaktował się dziennikarz, zbierając materiały do odważnych artykułów.
Aleksander Samoljenko – szef oddziału niezależnego od Gazpromu koncernu Itera, producenta gazu. Był także dyrektorem generalnym firmy energetycznej, którą kontroluje koncern AwtoWAZ, największy producent samochodów w Rosji. Zginął 5 grudnia 2006 roku pod swoim biurem, zastrzelony z pistoletu maszynowego.
Aleksiej Sidorow – redaktor naczelny gazety „Toliattinskoje Obozrienije” w Togliatti. Następca zamordowanego Walerija Iwanowa. W październiku 2003 roku na ganku własnego domu Sidorow otrzymał 17 ciosów tzw. zatoczką – zaostrzonym prętem używanym przez kryminalistów. „Sprawcę” znaleziono. Ustalono, że ślusarz Jewgienij Meininger zabił dziennikarza, bo nie dał mu pieniędzy na wódkę. Nikt z rodziny i kolegów zamordowanego w to nie uwierzył.
Galina Starowojtowa – 42 lata, deputowana Dumy, obrończyni praw człowieka. W 1992 roku przedstawiła projekt ustawy o zakazie pełnienia niektórych funkcji publicznych przez współpracowników komunistycznych służb specjalnych i działaczy aparatu partyjnego KPZR. Była doradcą Borysa Jelcyna ds. narodowościowych. Starowojtowa została zastrzelona, gdy wchodziła do domu w Sankt Petersburgu 20 listopada 1998 roku.
W 2005 roku sąd skazał za to zabójstwo dwóch młodych ochroniarzy. „Prawdziwi zleceniodawcy są wciąż wolni” – powiedział po wyroku Michaił Gochman, najbliższy współpracownik Starowojtowej.
Dmitrij Szałachow – zastępca redaktora naczelnego gazety „Mołodoj Tatarstan”. Zamordowany został w grudniu 2002 roku. Dowody miały wskazywać, że zabójcy połakomili się na jego ubranie, zegarek i teczkę z dokumentami.
Jurij Szczekoczichin – 53 lata, dziennikarz, zastępca redaktora naczelnego „Nowej Gaziety”, deputowany partii Jabłoko, współpracownik Memoriału, prowadził działania na rzecz zakończenia wojny w Czeczenii. W 2003 roku ujawnił korupcję w otoczeniu prokuratora generalnego. Nagle trafił do szpitala, gdzie w nocy z 2 na 3 lipca 2003 roku zmarł. Jego rodzinie odmawiano dokumentów z sekcji zwłok.

Koledzy z redakcji zdołali jedynie wymusić wydanie papieru, z którego wynikało, że przyczyna śmierci to „syndrom alergiczny wywołany czynnikiem zewnętrznym”. Morderczy czynnik nie został ustalony.
Ilias Szurpajew – 32 lata, dziennikarz pierwszego programu rosyjskiej telewizji, a wcześniej jej korespondent w Dagestanie. Wiele razy występował na konferencjach dotyczących Kaukazu Północnego. Nauczyciel literatury i języka angielskiego. 23 marca 2008 roku został uduszony paskiem od spodni. Na ciele miał też rany kłute. Jego śmierć odkryli strażacy, wezwani w nocy do pożaru w jego mieszkaniu.
Pożar miał prawdopodobnie zatuszować ślady zbrodni. W sprawie zamordowania Szurpajewa wyrok zapadł już w lipcu 2008 roku – winnymi okazali się dwaj imigranci zarobkowi z Tadżykistanu, którzy chcieli go okraść.
Makszarip Uszew – 43 lata, szef serwisu internetowego ingushetia.org, którym kierował po zamordowaniu Mahometa Ewłojewa. Jeden z najważniejszych działaczy opozycji w Inguszetii. Został zastrzelony przez zamachowca 25 października 2009 roku w okolicach wioski Nartan.

Anatolij Woronin – 55 lat, dyrektor gospodarczy rosyjskiej agencji informacyjnej ITAR-TASS. 16 października 2006 roku został wielokrotnie ugodzony nożem we własnym mieszkaniu, w wyniku czego zmarł.
Ilja Zimin – 33 lata, dziennikarz rosyjskiej telewizji NTV. Prowadził w niej dwa popularne cykle dokumentalne – „Zawód reporter” i „Najnowsza historia”. W kwietniu 2005 roku został pobity przed swoim domem w centrum Moskwy. Sprawców nie schwytano. Spędził kilka miesięcy w szpitalu. Drugi raz już mu się nie udało. 26 lutego 2006 roku bawił się w jednym z moskiewskich klubów. Wrócił do domu koło drugiej w nocy. Jego ciało zostało odnalezione w zdemolowanym mieszkaniu. Prokurator Anatolij Zujew już następnego dnia wykluczył, by zabójstwo miało związek z jego pracą. Tymczasem w nocy, w której dokonano morderstwa, dozorczyni wpuściła do budynku, w którym mieszkał, trzech mężczyzn. Okazali oni milicyjne legitymacje. Po godzinie wyszli. Budynek był monitorowany, ale akurat tej nocy w kamerze skończyła się kaseta.
Maksim Zujew – 36 lat, dziennikarz z Kaliningradu. Był popularnym blogerem, moderował wspólnotę „Koenigsberg”. Pracował w gazetach „Kaliningradzkaja Prawda” i „Strana Kaliningrad”. Występował w obronie praw człowieka. Zamordowany 13 marca 2010 roku. Jego ciało z ranami kłutymi szyi i tułowia odnaleziono w jego mieszkaniu.
Artykuł ze strony
http://www.gazetapolska.pl/406-metody-sledcze-pulkownika-putina
Uzupełniony o zdjęcia.

9. Bunt zgnieciony w zarodku
Niemal jednocześnie w Rosji straciło życie dwóch generałów, trzeci trafił do szpitala. Wszystkich łączy jedno – sprzeciwiali się władzy Kremla.
Czy ich śmierć to tylko przypadek?

28 października 2010 roku po mityngu protestu przeciw „wojskowej reformie” ministra Sierdiukowa zginął gen. Grigorij Dubrow, przewodniczący Najwyższej Rady Oficerskiej Rosji. Tego samego dnia w centrum Moskwy znalezione zostało ciało innego generała w stanie spoczynku – Borysa Diebaszwili. Dzień później BMW dowódcy Wojsk Powietrzno-Desantowych gen. Władimira Szamanowa staranowała ciężarówka, uderzona przez inny samochód i zmuszona do wjechania na pas o przeciwnym kierunku ruchu. Na miejscu zginął kierowca Szamanowa, on sam trafił do szpitala. W przypadku ich wszystkich wspólne było to, że opowiedzieli się po stronie żołnierzy występujących przeciw reformie armii. Znowu nasila się konfrontacja pomiędzy władzą i armią. Rozwiązano 67 Brygadę specnazu GRU w Bierdsku, podobny los czeka kolejne jednostki. Specnaz wyjęto spod dowództwa GRU i przekazano do Wojsk Lądowych, żołnierzy przenosi się do innych jednostek lub do rezerwy. Do dymisji podał się dowódca GRU gen. Walentyn Korabielnikow a samo GRU przestało funkcjonować jako licząca się struktura władzy.
Wierzchołek góry lodowej
Konfrontacja armii i władzy w pokomunistycznej Rosji ma długą i burzliwą historię, ostatnie wydarzenia są tylko widzialnym wierzchołkiem góry lodowej obecnej fazy konfliktu. Nie tak dawno, cztery lata temu w korpusie oficerskim armii przeprowadzono anonimową ankietę, której wyniki zrobiły duże wrażenie na władzach. Większość oficerów stwierdziła, że w przypadku poważnej konfrontacji władzy ze społeczeństwem nie użyje przeciw niemu siły. Było to swoiste wypowiedzenie posłuszeństwa przez armię. Choć brak bezpośrednich dowodów na to, że to ono zapoczątkowało eskalację tlącego się konfliktu, późniejsze działania władz redukowały znaczenie i możliwości armii. Jedyny rodzaj sił, które były i są na wszelkie możliwe sposoby wzmacniane, to wojska służby wewnętrznej, o których powiedziano, że każdy bagnet będzie wykorzystany.
By zrozumieć ostatnie wydarzenia, trzeba cofnąć się o dziesięć lat. Wtedy ujawniły się procesy, które trwają do tej pory. Echa tamtych wydarzeń i ujawnionych wtedy postaw widać i słychać do dziś.
Trzech generałów
Trzech generałów, Lew Rochlin, Aleksander Lebiedź i Genadij Troszew, zdobyło wówczas, niezwykłą popularność oraz pozycję polityczną nie tylko w armii, ale i w społeczeństwie. Pierwszy zginął w roku 1998, ostatni dekadę później. Różniły ich metody i możliwości. Łączyła – wspólna wola wystąpienia przeciw władzy. Ich kariery były podobne. Były doradca prezydenta Putina Andriej Iłlarionow pisze, że wszyscy oni: ukończyli elitarne wyższe szkoły wojskowe – często z wyróżnieniem; w wieku 45-50 lat dosłużyli się stanowisk dowódców korpusów, armii, zgrupowań wojsk, okręgów. Każdy z nich dowodził dużymi operacjami wojskowymi. Wszyscy trzej zasłużyli na uznanie ze strony władz wyższych oraz zyskali autorytet i popularność w wojskowych szeregach. Generałowie ci posiadali również własne zdanie w kwestiach wojskowych i politycznych. Dysponowali siłą charakteru i poczuciem moralności, które pozwalały jej bronić, posuwając się do publicznego sprzeciwu wobec przełożonych – aż do podania się do dymisji i odejścia z armii. We trzech wykazywali żywe zainteresowanie polityką.
Połączyła ich także gwałtowna śmierć
Generał porucznik Aleksander Lebiedź z wyróżnieniem ukończył Akademię Marynarki Wojennej im. M. W. Frunze. W czasie puczu Janajewa w 1991 r. bronił budynku Rady Najwyższej RFSRR. Rok później jako dowódca 14 Armii walnie przyłożył się do zakończenia konfliktu zbrojnego w Nadniestrzu. W 1995 roku podał się do dymisji. W wyborach prezydenckich w 1996 roku otrzymał blisko 15% głosów.
W sierpniu 1996 roku razem z czeczeńskim przywódcą Asłanem Maschadowem podpisał porozumienia w Chasawjurcie. Zginął 28 kwietnia 2002 roku w katastrofie śmigłowca Mi-8. Razem z nim odeszło siedem osób.
Bohater FR generał-pułkownik Gennadij Troszew absolwent Akademii Sztabu Generalnego. Dowodził w obu wojnach w Czeczenii, w latach 2000-2002 wojskami Północno-Kaukaskiego Okręgu Wojskowego, od roku 2003 doradca prezydenta FR. Publicznie odmówił wykonywania rozkazów ministra obrony Siergieja Iwanowa. Oficerowie którzy stanęli po stronie Troszewa, zagrozili „podnieść wojska”, jeśli ich dowódcę przeniesie się na inne stanowisko. Zginął we wrześniu 2008 r. w katastrofie lotniczej koło Permu. Każdy z nich kontestował władzę na swój sposób.
Do otwartego konfliktu z rządzącymi posunął się jedynie gen. Lew Rochlin [1947-1998]. Rochlin ukończył Akademię SG otrzymując złoty medal. W wojnie czeczeńskiej dowodził Północną Grupą Wojsk Federalnych w Czeczenii. Za udział w kampanii przedstawiony do odznaczenia orderem Bohatera FR. Odmówił przyjęcia orderu, oświadczywszy, że „nie ma moralnego prawa otrzymywać tej nagrody za bojowe działania na terenie własnego kraju”. Pełnił funkcje państwowe i polityczne. W czasie, gdy publicznie zapowiadał przewrót wojskowy, posiadał poparcie Dywizji Kantemirowskiej i Tamanskiej. W Moskiewskim, Leningradzkim i Północno-Kaukaskim okręgu wojskowym witany był owacjami. W nocy z 2 lipca na 3 lipca 1998 roku, kilka tygodni przed publicznie zapowiadanym przewrotem, znaleziony został martwy we własnej daczy w podmoskiewskiej wsi Kłokowo.
Nieprzekupny
Rochlin był postacią nietuzinkową. Kuszony propozycjami stanowisk, rzeczywistym udziałem we władzy, pozostał nieprzekupny i konsekwentnie oskarżał władze – o nepotyzm, sprzeniewierzenia, nawet o zdradę stanu. Kreml próbował wmontować go we własny system. Generał mógł być jego doskonałą wizytówką. Kiedy w 1996 roku wstąpił do partii władzy „Nasz Dom-Rosja” (NDR), zagwarantowano mu jedną z najwyższych pozycji. Jednak rok później wystąpił z NDR, pozostając na czele utworzonego przez siebie „Ruchu poparcia armii, przemysłu obronnego i nauki wojskowej” [RPA]. Jelcyn słał emisariuszy z propozycjami objęcia i kontroli ważnych urzędów pod warunkiem zawarcia pokoju. Bezskutecznie. Kiedy Rochlin przekonał się że metodami parlamentarnymi nie zwalczy obozu władzy, zaczął przygotowywać pucz. Jeśli którykolwiek z rosyjskich generałów mógł zorganizować przewrót wojskowy, to tylko Rochlin. Reakcja Jelcyna była oczywista. „Zmieciemy Rochlina!” – groził publicznie. Niedługo przed jego śmiercią na zebraniu ścisłego kierownictwa jeden z zaufanych prezydenta powiedział „z Rochlinem do porozumienia dojść się nie da, jakkolwiek byśmy się nie starali”. Konfrontacja była nieuchronna. Generał liczył się z koniecznością zejścia do podziemia, zdążył zwolnić sztab złożony z czterdziestu współpracowników. Aleksander Wołkow, jego bliski współpracownik w RPA, na pytanie czy naprawdę przygotowywał on marsz 8 Gwardyjskiego Korpusu Wojsk Powietrzno-Desantowych na Moskwę, w zamyśleniu powiedział: Korpus, który przeszedł z Rochlinem Czeczenię – gotów był pójść dla niego na wiele, być może, na wszystko.
Zbawiciel Rosji przyjdzie z armii?
Zdolność armii do decydowania o losach państwa, podtrzymywania i obalania struktur państwowych na obszarze byłego ZSRR była nie do przecenienia. Wojsko przesądziło o wyniku zmagań o władzę w roku 1993, ale już wcześniej zademonstrowało swoje ogromne możliwości. Kiedy imperium upadło, na jego dawnych rubieżach polała się krew. W roku 1992 zaczęła się masowa rzeź w Tadżykistanie. Działy się okropności o których do dziś wiedzą tylko nieliczni. Górę wzięły ciemne siły, kryjące się pod sztandarami islamu. Jegor Gajdar polecił wtedy zaprowadzić porządek 15 brygadzie specnazu, stacjonującej w pobliżu Taszkientu. We wrześniu 1992 roku brygada po cichu weszła do Tadżykistanu i rozpłynęła się. Wkrótce też zakończyło się powszechne wyrzynanie, które ogarnęło całą republikę. Specnaz GRU był i wciąż jest najbardziej skutecznym narzędziem armii, jakie do takich zadań przygotowano, zdolnym do cichego zniszczenia najważniejszych celów cywilnych i wojskowych oraz paraliżowania struktur państwowych wroga. Jednostki przygotowane do dywersji obcych armii, administracji i obalania obcych rządów, tego samego mogły dokonać i we własnym kraju. Dysponując takimi możliwościami, w dramatycznej sytuacji lat dziewięćdziesiątych coraz to inny generał rozmyślał nad zbawieniem ojczyzny od wszelkich plag i nieszczęść, jakie go trapią. Pod tym względem niewiele zmieniło się do teraz. W tamtym czasie bardzo popularna była idea dyktatury. Żywa w środowisku oficerów sztabu generalnego już w okresie późnego komunizmu, największe znaczenie zyskała właśnie w latach dziewięćdziesiątych. W latach osiemdziesiątych w sztabie generalnym silna była rosyjska partia narodowa.
„Zła prawem nie zwalczysz”
Podobne nastroje ogarniały całe społeczeństwo. W tym samym czasie triumfy święciły powieści-antyutopie Siergieja Norki „Inkwizytor” i „Ruś przeklęta”. Literatura przesycona i przytłaczająca atmosferą beznadziei, wszechogarniającego fatalizmu oraz przymusu szukania wyjścia z sytuacji bez wyjścia, zakończona powodzeniem, od razu zdobyła niezwykłą popularność, w Rosji i poza nią. Postawione diagnozy i propozycje naprawy były zgodne z przekonaniami większości społeczeństwa. Prawo to w Rosji „gó…o”, a zła nie można zwalczyć w oparciu o prawo i system parlamentarny. Konieczne jest fizyczne unicestwienie wielkiej rzeszy przestępców i zastraszenie pozostałych. Panowała apoteoza działania – wbrew prawu i poza nim. Atmosfera tego okresu, widoczna także w gloryfikacji gen. Augusto Pinocheta, popularnego w wojsku i w kręgach intelektualnych, była inspiracją dla marzących o chwale Juliusza Cezara i Napoleona oficerów rosyjskiej armii. Historia gen. Rochlina to najbardziej poglądowa ilustracja procesów, jakie toczyły się w Rosji lat 90 i wciąż trwają w cokolwiek bardziej zawoalowanej postaci. Różnica w tym, że dziś władze, bogatsze doświadczeniem, zagrożenia dla panującego porządku starają się eliminować zawczasu, bliżej źródeł. W latach dziewięćdziesiątych rozwiązanie następowało chwilę przed przechyleniem się szali zwycięstwa w którąś ze stron.
Rochlin nie był człowiekiem wyrafinowanym, procesy społeczne wyobrażał sobie w sposób uproszczony. Istniejącej władzy zarzucał korupcję, nawet zdradę stanu. Koronnym dowodem zdrady – miała być opisana w prasie światowej sprzedaż ok. 500 ton proradzieckiego wzbogaconego uranu za ok. 12 mld dolarów, mniej więcej jedną tysięczną ich rynkowej wartości. Dokumentację zawierającą kompromitujące władze szczegóły transakcji generał przechowywał w prywatnym sejfie. Obiecywał skończyć z takimi praktykami, jednak wątpliwe, by zdołał tę obietnicę spełnić. Rządy wojskowych niemal zawsze prowadziły do odrodzenia tych samych plag w jeszcze dotkliwszej postaci – [wrogie siły miały zawsze przygotowane ukryte kadry w każdej instytucji, w tym i w wojsku - J.K.].
Egzekucja za zgodą Kremla?
Zabójstwo Rochlina miało być dokonane w ramach islamskiej akcji likwidowania przestępców wojennych, kierowanej przez ministra obrony Emiratu Kaukaskiego Supiana Abdułajewa. Znany czeczeński opozycjonista i autorytet w sprawach Kaukazu Musa Tiemiszew podaje, że likwidacja Rochlina w 1998 roku i Troszewa w 2008 roku była dziełem grupy podporządkowanej bezpośrednio Abdułajewowi.
Wszystko wskazuje na to, że nie mogła się dokonać bez aprobaty i udziału Kremla. Wersji zamachu na Rochlina było kilka, o zbrodnię oskarżano nawet jego żonę Tamarę (przez krótki czas się do niej przyznawała), jednak wersja Musy Tiemiszewa uznawana jest za wiarygodną: Rochlin nie błyszczał intelektem Lebiedzia, ale cierpiał na „kompleks Napoleona”. I był twardy. W czerwcu 1998 roku w gabinecie redakcji „Kaukaz” odbyła się tajna narada. Omawiano przygotowania do zamachu stanu. Kiedy dochodziło do konkretów, wszyscy milkli i wtedy Rochlin brał odpowiedzialność na siebie. „Dobrze. To zrobię. Idziemy dalej”. Jak zwykle w takich sytuacjach w scenariuszu pojawiały się ryzykowne momenty. Wówczas Rochlin niezmiennie powtarzał: „Dobrze, biorę to na siebie”. Ponaglały go działania służb specjalnych wymierzone przeciw niemu i jego rodzinie. Pewnego razu wracającą wieczorem żonę Tamarę nieznani sprawcy wciągnęli do samochodu i kilka godzin wozili po Moskwie, bijąc i gwałcąc. Prawie każdej nocy, bez przerwy dzwonił telefon, słychać było groźby, obelgi. Ponaglali go Łużkow i Łukaszenko. Zaprzysięgły wróg Jelcyna Łużkow finansował Rochlina, dostarczał plany obiektów energetycznych Moskwy, podziemnych komunikacji itp., Natomiast „Baćka” obiecał wysłać do Moskwy Witebską Dywizję Desantową i okazał się bardziej przyzwoity niż główny moskiewski gangster. Dwa dni przed zabójstwem telefonicznie uprzedził generała, że szykuje się na niego zamach. Przekupiony został ochroniarz Rochlina Pleskaczow. Służby specjalne Rosji wiedziały o planowanej akcji, o jej końcowym etapie wiedziały prawie na pewno. Generała obserwowano trzy miesiące. Na sygnał Pleskaczjowa dwaj [Rosjanin i Czeczen] ludzie Abdułajewa o dziewiątej wieczorem podjechali w pobliże daczy Rochlina. Generał wrócił późno. Kiedy goście rozjechali się i pijany generał usnął, Pleskaczow wprowadził wykonawcę wyroku „szariackiego sądu”. Po egzekucji zabójca spokojnie wyszedł przez furtkę i czekającą go „dziewiątką” odjechał. Przy furtce stały dwa jeepy i byli w nich ludzie z ochrony. Tamara nie miała do tego nic. Krótko po egzekucji Rochlina miało miejsce nadanie odznaczeń funkcjonariuszom FSB. Wielu komentatorów twierdzi, że wszystkie akcje koordynował przyszły prezydent Putin. Nie istniała wówczas inna możliwość zapobieżenia zamachowi stanu i niezależnie od tego, że chroniona była osobista władza prezydenta Jelcyna, zachowany został porządek konstytucyjny. Takiej samej sankcji musiał udzielić Kreml w przypadku likwidacji Troszewa jesienią 1998 roku Pozostaje zagadką, co wówczas skłoniło władze do zgody na kolejną egzekucję z wyroku „islamskiego” sądu. Kilka miesięcy później nastąpiła likwidacja jednostek Specnazu oraz wyjęcie ich spod dowództwa SG. Eliminacja Troszewa również dokonana została na drodze przekupstwa. W grupie zabójców było pięciu ludzi [ani jednego Czeczena]. Postawiono cel – zlikwidować Troszewa i uprowadzić samolot za granicę. Żadnych materiałów wybuchowych nie mieli. Piloci i stewardzi zostali hojnie opłaceni. Troszewa zlikwidowano, ale z jakiegoś powodu nie udało się uprowadzenie samolotu. Doszło do katastrofy.
Ciosy wymierzone w armię. Konflikt pomiędzy armią i administracją cywilną trwa. Nauczone doświadczeniem, władze podejmują działania wyprzedzające w stosunku do ewentualnych działań wojskowych. Nigdy w pokomunistycznej Rosji nie zadano armii tylu ciężkich ciosów co dziś. Sprawa nie jest rozstrzygnięta do końca i wciąż słychać publiczne wezwania do okazania sprzeciwu. Sytuacja gospodarcza i społeczne nastroje stają się coraz bardziej złożone i gdyby znalazła się siła zdecydowana stawić władzy opór, żaden rozwój wydarzeń nie byłby wykluczony. Być może to sprawia że działania władz są dziś bardziej ostrożne niż w przeszłości.
Janusz Majewski na łamach Wirtualnej Polski opisuje kulisy walki o władzę, jaka rozgrywa się między armią a rządem.

10. Bunt. Sprawa Litwinienki
Niezbyt często mamy okazję obejrzeć tak wielki tytuł bezpośrednio przez internet. Bunt. Sprawa Litwinienki to dokument ważny, obok którego nie da się przejść obojętnie, szczególnie teraz, gdy Rosja znowu pręży muskuły. Film w reżyserii Andreja Nekrasova znajdziecie w rozwinięciu wpisu (polski lektor).
Bunt. Sprawa Litwinienki to kontrowersyjny dokument o byłym agencie FSB, Aleksandrze Litwinience, zmarłym w Londynie po otrzymaniu śmiertelnej dawki radioaktywnego polonu. Antyputinowski film, nad którym prace rozpoczęły się jeszcze przed śmiercią Litwinienki, obnaża politykę Kremla i metody działania FSB (dawnego KGB).

Litwinienko krótko przed śmiercią oświadczył, że padł ofiarą zemsty prezydenta Putina, którego politykę ostro krytykował. Zdjęcia umierającego w szpitalu Litwinienki znalazły się w listopadzie 2006 roku na okładkach gazet całego świata, czyniąc z niego symbol walki z rosyjskim państwem policyjnym.
„Nakręcenie tego filmu było dla mnie osobistym katharsis, sposobem na poradzenie sobie z szokiem spowodowanym stratą przyjaciela, który zmarł okropną śmiercią na moich oczach” – mówi Niekrasow, który pozostał przy łóżku Litwinienki do samego końca. „Aleksander to prawdziwy męczennik. Jego śmierć była kulminacją tego, do czego dążył przez całe życie: obudzić świat do walki przeciwko bezlitosnemu rosyjskiemu państwu policyjnemu. Ten film jest hołdem dla niego i innych, którzy zmarli walcząc o wolność w naszym kraju w ostatnich latach” – powiedział Nekrasov.

  • Facebook
  • email
  • PDF
  • Twitter

Brak komentarzy: