Nic nie znacząca wizyta |
Autor Aldona Zaorska | ||
Wtorek, 28. 12. 2010 15:51 | ||
Zapomnijcie o masowych deportacjach, zapomnijcie o Katyniu, o nasłaniu na Polskę najgorszych szumowin z NKWD, o torturach, o więzieniach wypełnionych patriotami, o czterdziestu pięciu latach podporządkowania Polski Związkowi Radzieckiemu. Zapomnijcie o tysiącach Polaków zamordowanych przez NKWD i ich kumpli z UB. Zapomnijcie o wszystkich tych zbrodniach.
Zabrakło tylko pocałunku usta-usta Według bzdur wypisywanych przez rosyjskie media czekaliśmy na niego „jak na papieża”. A tu do Polski przybyła pacynka Putina, czyli tzw. prezydent Federacji Rosyjskiej Dymitr Miedwiediew. Wszystko było, jak wyraził się Komorowski – „zapięte na ostatni guzik”. Mrozu nie było, były za to akredytacje z okazji wizyty „Prezydenta Republiki Rosyjskiej” oraz na nowo napisana historia polsko- rosyjskich kontaktów, a także historia samej Rosji, której Komorowski dodał, bagatela – 500 lat. To się nazywa bratnia miłość. Była też uczta oraz występy odkurzonej na potrzeby wizyty gwiazdy RWPG – Maryli Rodowicz, która zaśpiewała dla niego po rosyjsku wyciskając łzy wzruszenia z oczu dziennikarek kolorowych gazet uczestniczących w tym „podniosłym” koncercie. Były owacje klakierów i otwarte w braterskim geście ramiona Komorowskiego. Zabrakło tylko namiętnego pocałunku. Widać Dymitr nie miał ochoty na metodę usta-usta z Bronkiem. Zapomnijcie, że was mordowaliśmy… W przemówieniu rosyjskiego prezydenta słychać było głos Putina. Brzmiał, mniej więcej tak: „zapomnijcie o wywózkach na Syberię, zapomnijcie o zbrodniach czerwonoarmistów w 1920 roku, o pakcie Ribbentrop – Mołotow, zdradzieckiej napaści w 1939 roku, zapomnijcie o masowych deportacjach, zapomnijcie o Katyniu, o nasłaniu na Polskę najgorszych szumowin z NKWD, o torturach, o więzieniach wypełnionych patriotami, o czterdziestu pięciu latach podporządkowania Polski Związkowi Radzieckiemu. Zapomnijcie o tysiącach Polaków zamordowanych przez NKWD i ich kumpli z UB. Zapomnijcie o wszystkich tych zbrodniach. To wszystko nieważne. Ważna jest tylko przyszłość i to, aby polscy śledczy doszli do takich samych wniosków, jak śledczy z MAKu”. Miedwiediew postawił też znak równości pomiędzy ludobójstwem w Katyniu i śmiercią czerwonoarmistów, którzy trafili do niewoli w 1920 roku, po napaści na odradzającą się Polskę. Zaproponował „śledztwo w tej sprawie”. To może jeszcze poszukamy, czy żyje jakiś „bandyta” który walczył z tymi „wyzwolicielami” na kresach wschodnich we wrześniu 1939 roku? A jak go znajdziemy, to skarzemy. Jeśli tak ma wyglądać „przełom” w stosunkach polsko – rosyjskich, to wypada tylko serdecznie podziękować i pozostać przy ochłodzeniu. Tak samo lepiej będzie pozostać przy ograniczonych kontaktach handlowych, niż w ramach ich rozwoju uzależnić Polskę od Rosji, bo tym skończy się kupowanie przez nas rosyjskiej energii z elektrowni atomowej, która ma stanąć tuż przy naszej granicy, czy sprzedaż większościowego pakietu akcji Lotosu. Wizyta bez znaczenia Pożytek z wizyty jest żaden, a Polacy zapamiętają z niej tylko bzdury wygadywane przez obu prezydentów i to, jak ochoczo klepali się po ramionach. Ewentualnie – ochronę Miedwiediewa nie odstępującą go ani na krok. To wszystko za mało, by wizyta ta miała jakiekolwiek znaczenie lub cokolwiek zmieniła. A jeśli coś zmieni to tylko na gorsze, bo tylko tak można zrozumieć oczekiwanie prezydenta Federacji Rosyjskiej, że polscy śledczy dojdą do takich samych wniosków, jak śledczy z MAKu. Przybycie pacynki Putina zostało nagłośnione gdzie się dało i jak tylko się dało, ale zaraz po odlocie Miedwiediewa do Rosji, media… przestały się nim zajmować. Nie ma komentarzy, nie ma dyskusji, bo nie ma o czym mówić ani dyskutować. Chyba, że dziennikarze skoncentrują się na głupocie naszego prezydenta, który jako historyk nie ma o historii zielonego pojęcia. Albo zapytają, dlaczego nasi przywódcy nie zadali Dymitrowi żadnych pytań o smoleńskie śledztwo, sytuację Polaków żyjących w Rosji czy oficjalne przyznanie przez Kreml, tego co wiedzą wszyscy – zbrodnia w Katyniu była ludobójstwem. Nikt nawet nie stawia pytania, czy ta wizyta mogłaby być przełomowa. Może i tak. Ale wtedy Miedwiediew musiałby mieć w sobie pokorę kanclerza Willego Brandta. Kanclerz RFN Willy Brandt podczas wizyty w Warszawie w 1970 roku upadł na kolana przed pomnikiem ofiar getta. Cały świat odczytał to jako gest przeprosin za krzywdy wyrządzone przez naród niemiecki. Willy Barndt powiedział wówczas: „Pod brzemieniem historii najnowszej uczyniłem to, co czynią ludzie, gdy słowa zawodzą. W ten sposób uczciłem miliony pomordowanych”. Nikomu ze świty Komorowskiego nawet nie przyszło do głowy zawiezienie Miedwiediewa pod pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. Zabrakło takiego gestu i takich słów. Zabrakło potraktowania Polski jak równorzędnego partnera na arenie międzynarodowej. Miedwiediew przyjechał, tu pogroził, tam pogłaskał i pojechał. I jedyne, co można o jego wizycie powiedzieć, to że Putin na pewno będzie zadowolony. Dzięki staraniom jego wysłannika nic się nie zmieni. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz