O
problemie jeńców wojny polsko - bolszewickiej
„Niezawisimaja
Gazeta" (19.10.00) zamieściła artykuł dra Zbigniewa Karpusa, pt.
„Jeńcy zapomnianej wojny", przedstawiający
polski punkt widzenia na problem żołnierzy Armii Czerwonej wziętych do
niewoli w latach 1919-21. Publikacja jest następstwem inicjatywy
placówki. Tekst artykułu: - "Konsekwencją każdej wojny jest
oprócz licznych ofiar i zniszczeń, również
problem jeńców, żołnierzy wziętych do niewoli w czasie walk
na frontach. Odnosi się to także do wojny polsko-bolszewickiej lat
1919- 1920.
SEE
Przez wiele minionych dziesięcioleci sytuacją jeńców z tej wojny nikt się nie interesował. Zagadnienie to nie było także przedmiotem badań historyków. Dopiero od kilku lat, kiedy to w listopadzie 1990 r. M. Gorbaczow podczas wizyty w Polsce został zmuszony do ujawnienia prawdziwych sprawców zbrodni katyńskiej, los jeńców bolszewickich w obozach w Polsce znalazł się w centrum zainteresowań publicystów i historyków rosyjskich. Na łamach największych dzienników i tygodników rosyjskich, w tym również periodyków naukowych, publikowane są liczne artykuły pod wymownymi tytułami: Na długo przed Katyniem, Strzałkowo – polski Katyń, Tuchola – obóz śmierci, Tragedia polskiej niewoli i wiele tym podobnych.
Przez wiele minionych dziesięcioleci sytuacją jeńców z tej wojny nikt się nie interesował. Zagadnienie to nie było także przedmiotem badań historyków. Dopiero od kilku lat, kiedy to w listopadzie 1990 r. M. Gorbaczow podczas wizyty w Polsce został zmuszony do ujawnienia prawdziwych sprawców zbrodni katyńskiej, los jeńców bolszewickich w obozach w Polsce znalazł się w centrum zainteresowań publicystów i historyków rosyjskich. Na łamach największych dzienników i tygodników rosyjskich, w tym również periodyków naukowych, publikowane są liczne artykuły pod wymownymi tytułami: Na długo przed Katyniem, Strzałkowo – polski Katyń, Tuchola – obóz śmierci, Tragedia polskiej niewoli i wiele tym podobnych.
Российские военнопленные в
лагере Рембертово (Rembertów-Warszawa) - война 1920 г.,
Польша
(rosyjscy jeńcy w okolicach
Rembertowa)
Autorzy
rosyjscy oskarżają w nich stronę polską o eksterminację od 40 do 80
tys. jeńców bolszewickich, którzy w latach 1919
– 1921 przebywali w polskich obozach jenieckich. W ten
sposób strona rosyjska stara się usprawiedliwić mord
oficerów i policjantów polskich w Katyniu, Twerze
i Charkowie w 1940 r.
W
oparciu o zachowane polskie archiwalia można dokładnie odtworzyć
sytuację jeńców rosyjskich przebywających w Polsce. Warunki
ich życia różniły się znacznie od obrazu zagłady
przedstawianego obecnie przez autorów rosyjskich. A jak było
w rzeczywistości? W pierwszej fazie wojny polsko-bolszewickiej, w 1919
r., walki na froncie nie były zbyt intensywne, stąd też liczba wziętych
do niewoli przez stronę polską żołnierzy rosyjskich nie była duża.
W
listopadzie 1919 r. w Polsce znajdowało się tylko 7096
jeńców bolszewickich. Przebywali oni, podobnie jak i jeńcy
ukraińscy wzięci do niewoli podczas walk o Galicję Wschodnią, w obozach
zlokalizowanych w: Strzałkowie (położonym między Słupcą a Wrześnią),
Dąbiu pod Krakowem, Pikulicach pod Przemyślem i Wadowicach.
Obozów tych Polacy nie budowali specjalnie z myślą o
działaniach wojennych prowadzonych na wschodzie. Przejęli je po
zaborcach i okupantach, którzy zbudowali je podczas I wojny
światowej dla własnych potrzeb.
Oprócz jeńców wojennych w
obozach, których liczba wzrastała, przebywali uchodźcy ze
wschodu (przynajmniej na okres trwania kwarantanny sanitarnej) oraz
osoby internowane na podstawie decyzji władz administracyjnych i
wojskowych. Natychmiast po zjawieniu się pierwszych grup
jeńców bolszewickich w polskich obozach wybuchały epidemie
chorób zakaźnych (tyfusu, czerwonki, cholery, grypy).
W
1919 r. szczególnie trudna sytuacja
sanitarno-epidemiologiczna wystąpiła w obozie zlokalizowanym w
obiektach twierdzy w Brześciu Litewskim. Po kilku miesiącach istnienia
obóz ten został zamknięty, a przebywający w nim jeńcy
bolszewiccy przeniesieni zostali do innych obozów. Z
zachowanych danych wynika, że w obozie w Brześciu zmarło z powodu
trudnych warunków sanitarnych i epidemii ponad 1000
jeńców bolszewickich.
Российские военнопленные в
лагере Рембертово (Rembertów-Warszawa) - война 1920 г.,
Польша
(rosyjscy jeńcy w okolicach
Rembertowa)
W
wyniku wysiłków władz polskich, między innymi
posłów na Sejm Ustawodawczy, sytuacja we wszystkich obozach
w Polsce uległa na początku 1920 r. znacznemu polepszeniu. Walki
polsko-sowieckie na Ukrainie rozpoczęte w kwietniu 1920 r., w ramach
tzw. „wyprawy kijowskiej", nie miały wpływu na zwiększenie
się liczby jeńców w polskich obozach. W ich wyniku wzięto do
niewoli ok. 18 tysięcy żołnierzy rosyjskich, z których tylko
niewielu zdążono odtransportować na tyły, na zachód.
Większość z nich została odbita przez I Armię Konną dowodzoną przez S.
Budionnego.
Dopiero
Bitwa Warszawska, w następstwie której do polskiej niewoli
(do 10 września 1920 r.) dostało się ok. 50 tysięcy jeńców
bolszewickich, radykalnie zmieniła problem jeńców w Polsce.
A dalsze walki na wschodzie dostarczały nowych jeńców. Można
przyjąć, że po wstrzymaniu działań wojennych na froncie wschodnim (co
nastąpiło 18 października 1920 r.) na terenie Polski przebywało łącznie
ok. 110 tysięcy jeńców bolszewickich.
Są to obliczenia tylko teoretyczne, gdyż część jeńców (ok. 25 tysięcy) zaraz po dostaniu się do niewoli lub też po krótkim pobycie w obozach ulegało agitacji i wstępowało do oddziałów wojskowych rosyjskich, kozackich i ukraińskich walczących po polskiej stronie z bolszewikami (armia gen. Stanisława Bułak-Bałachowicza, 3 armia rosyjska gen. Borysa Peremykina, brygada kozacka esauła Aleksandra Salnikowa, brygada kozacka esauła Wadima Jakowlewa i armia Ukraińskiej Republiki Ludowej).
Nie
zawsze jeńcy ci w swych decyzjach kierowali się pobudkami ideowymi. Tak
więc jesienią 1920 r. w Polsce było maksymalnie ok. 80-85 tysięcy
jeńców rosyjskich. Strona polska nie była przygotowana na
zapewnienie takiej liczbie jeńców, w krótkim
czasie, odpowiednich warunków lokalowych i sanitarnych. Tym
bardziej, że kraj był zniszczony niedawnymi walkami, a nie uzyskano od
innych państw pomocy, o którą zwracano się.
Dlatego
też, szczególnie na przełomie 1920/1921 r. sytuacja
sanitarna, a także i aprowizacyjna w obozach, w których
przebywali jeńcy rosyjscy była trudna. Doprowadziło to do ponownego
wybuchu epidemii chorób zakaźnych i w konsekwencji do
śmierci wielu jeńców. W żadnym wypadku nie ma podstaw do
posądzeń władz polskich o celową i zaplanowaną politykę głodzenia czy
też eksterminacji jeńców bolszewickich.
Российские военнопленные на
главной улице Данцига (Гданьск, Gdańsk) - 1915 г
(rosyjscy jeńcy na ulicach
Gdańska)
Już
od lutego 1921 r., sytuacja w obozach, w wyniku dużego wysiłku polskich
władz wojskowych, radykalnie się polepszyła. W połowie marca 1921 r.
rozpoczęła się długo oczekiwana i odwlekana, bynajmniej nie przez
stronę polską, akcja wymiany jeńców między Polską a Rosją
Sowiecką. Trwała ona do połowy października 1921 r., w wyniku czego do
Rosji odesłano 65.797 jeńców, a do Polski
powróciło 26.440 żołnierzy. Oprócz tego pozostało
jeszcze w Polsce 965 jeńców bolszewickich, którzy
mieli być gwarancją dla władz polskich, że strona sowiecka odeśle
wszystkich polskich oficerów wziętych do niewoli.
Na
początku 1922 r. grupa ta została wysłana do domów na
wschód. W myśl polsko-rosyjskich ustaleń wymiana
jeńców była dobrowolna. Z możliwości pozostania w Polsce
skorzystało około 1000 jeńców bolszewickich,
którzy zadeklarowali swoją decyzję pisemnie. Zostali oni
następnie zwolnieni z obozów. Oprócz tego ok.
1000 jeńców bolszewickich: Łotyszy, Niemców,
Węgrów, Austriaków wyraziło chęć powrotu do swych
ojczyzn.
W
wyniku porozumień władz polskich z przedstawicielstwami dyplomatycznymi
tych państw zostali oni tam odesłani. Biorąc powyższe dane pod uwagę
można stwierdzić, że w niewoli polskiej zmarło maksymalnie 16-18
tysięcy jeńców rosyjskich (ok. 8 tysięcy w obozie w
Strzałkowie, ok. 2 tysiące w Tucholi i ok. 6-8 tysięcy w innych
obozach) przez cały trzyletni okres pobytu w Polsce. Twierdzenie, że
zmarło ich więcej, 60 czy też 100 tysięcy jest zdecydowanie przesadzone
i przede wszystkim nie oparte na wiarygodnych, a praktycznie żadnych
źródłach.
Sprawa,
która wywołuje kontrowersje jeszcze obecnie i jest
eksponowana przez historyków i publicystów
rosyjskich, dotyczy liczby zmarłych w obozie w Tucholi
jeńców bolszewickich. Ten problem został podniesiony już w
1921 r., kiedy to w emigracyjnej prasie rosyjskiej ukazującej się w
Warszawie, pisano o Tucholi jako o „obozie śmierci", w
którym zmarło rzekomo 22 tysiące
czerwonoarmistów.
Następnie,
zarówno niektórzy polscy jak i sowieccy, a
obecnie rosyjscy historycy i dziennikarze często się na te rewelacje
powołują. Nie zwracali oni i obecnie nie zwracają uwagi na fakt, czy
możliwe jest, że tylu jeńców poniosło śmierć przez tak
krótki okres pobytu w Tucholi (od końca sierpnia 1920 do
połowy października 1921 r.). Tak wysoka śmiertelność (ponad 2 tysiące
osób miesięcznie) musiałaby znaleźć potwierdzenie w
dokumentacji wojskowej, władz administracyjnych, lokalnej prasie czy
też w sprawozdaniach przedstawicieli polskich i międzynarodowych
organizacji charytatywnych wizytujących często obóz
jeńców w Tucholi.
W swych twierdzeniach historycy ci nie powołują się na żadne wiarygodne materiały archiwalne. A materiały te, choć rozproszone, zachowały się licznie nie tylko w polskich archiwach. Na ich podstawie można jednoznacznie stwierdzić, że w Tucholi w okresie rocznego pobytu zmarło, w zdecydowanej większości na choroby zakaźne, maksymalnie ok.1950 jeńców bolszewickich. Jest to liczba ponad 10-krotnie mniejsza od poprzednich twierdzeń.
Cmentarze,
na których zostali pochowani jeńcy bolszewiccy,
zlokalizowane w pobliżu obozów, przez cały okres
międzywojenny były otoczone opieką władz polskich. Były one ogrodzone,
uporządkowane i ustawiono na nich skromne obeliski. Zakończenie wymiany
jeńców między Polską a Rosją Sowiecką nie doprowadziło do
zamknięcia działających w Polsce obozów. Istniały one nadal
i przebywali w nich internowani, byli wojskowi sojusznicy Polski z
okresu wojny na wschodzie, a mianowicie: Ukraińcy atamana S. Petlury,
Rosjanie z formacji gen. B. Peremykina i gen. S. Bułak-Bałachowicza
oraz Kozacy z jednostek dowodzonych przez esauła Jakowlewa i Salnikowa.
Duża
część żołnierzy tych formacji wywodziła się z jeńców
bolszewickich, którzy dobrowolnie wyrazili zgodę na
wstąpienie do tych oddziałów. Po niepowodzeniach na froncie
i samotnej walce oddziały te przeszły w listopadzie – grudniu
1920 r. na polską stronę frontu i następnie zostały, zgodnie z
postanowieniami polsko-sowieckich preliminariów pokojowych
podpisanych 12 października 1920 r. w Rydze, rozbrojone i internowane w
obozach (było ich około 30 tysięcy żołnierzy wraz z rodzinami).
Przebywali w nich do sierpnia 1924 r., kiedy to ostatni obóz
dla internowanych został w Polsce zamknięty.
Część
z nich, ok. 5000 skorzystała z amnestii władz sowieckich i w 1922 i
1923 r. powrócili do swoich domów. Pozostali
otrzymali prawo osiedlenia się w Polsce (na prawach
obcokrajowców) lub wyjechali do pracy do Francji, czy też
Brazylii. Ci z nich, którzy zdecydowali się na pozostanie w
Polsce dali początek, istniejącym jeszcze do dzisiaj, koloniom Rosjan i
Ukraińców w niektórych miastach kresów
zachodnich II Rzeczypospolitej, jak np. w Poznaniu, Kaliszu,
Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu czy też Gdyni.
W
okresie międzywojennym grupy te były widoczne w życiu tych miast i
dobrze zorganizowane. Byli internowani i jeńcy kultywowali swoje
tradycje narodowe oraz religię, wówczas to w miastach Polski
zachodniej rozpoczęły działalność między innymi parafie prawosławne. Po
wkroczeniu na te tereny w 1945 r. Armii Czerwonej wielu przedstawicieli
tych społeczności zostało aresztowanych i wywiezionych do
obozów daleko na Wschód, podobnie jak i liczni
Polacy z tych terenów. Ci, co przeżyli, powrócili
do rodzin i przybranej ojczyzny. Kolonie te istnieją do dnia
dzisiejszego i świadczą o tym, że emigranci z Rosji znaleźli w Polsce
swoją drugą ojczyznę."
Obozy
internowanych żołnierzy armii URL w Polsce.
Pierwszych żołnierzy
armii URL internowano w Polsce w
końcu 1919 w Łańcucie, po załamaniu frontu ukraińskiego. Niedługo
później zorganizowano z nich 6 Dywizję Strzelecką. Po
porażce armii URL w 1920 i przejściu jej na terytorium Polski w ilości
około 20 000 żołnierzy, rozmieszczono ich w kilku obozach internowania
. Łańcucie, Aleksandrowie Kujawskim i Kaliszu, oraz mniejszych w
Wadowicach i Piotrkowie Trybunalskim.
W połowie 1921
internowanych przeniesiono z Łańcuta do
Strzałkowa, a w końcu 1921 z Aleksandrowa do Szczypiorna. W obozach
tych, jak i w sąsiednim Kaliszu, internowani mieszkali aż do likwidacji
obozów w połowie 1924.
Mundury naszych ludzi były w
łachmanach. Niektórzy oficerowie nie mogli wstawać z
łóżek, gdyż nie mieli już niczego co mogliby
na siebie założyć” – pisał o pierwszych miesiącach
w obozie
internowania Pawło Szandruk.
Gdy specjalna polsko-sowiecka komisja rozmawiała z internowanymi
o powrocie na Ukrainę,
polskie kierownictwo obozu aresztowało kilku wysokich
oficerów ukraińskich, a szef sztabu
generalnego gen. Stanisław Szeptycki powiedział ponoć kraińskiemu generałowi i ministrowi
emigracyjnego rządu URL Wołodymirowi Salskiemu: –
"Wynoście się z
Polski wy szmaciarze".
Przygnębienie, poczucie klęski i
opuszczenia, tęsknotę za ojczyzną – to wszystko musiał
wyczuwać marszałek
Józef Piłsudski, który wizytując 15 maja 1921 r.
obóz w Kaliszu mówił do
ukraińskich
oficerów: „Ja was przepraszam, panowie, ja was
przepraszam – to miało być zupełnie inaczej”.
Ci, którzy wracali na
sowiecką Ukrainę, kończyli tragicznie. Tak jak gen. Jurij Tiutiunnyk,
dowódca
nieudanej wyprawy, która jesienią 1921 r. wyruszyła z
Polski, by wzniecić na Ukrainie
ogólnonarodowe powstanie. W 1929 r. został aresztowany,
przewieziony do Moskwy i
bez procesu rozstrzelany. Albo gen. Wiktor Pawlenko, niegdyś, w 1917 r.
szef ochrony powietrznej
naczelnego dowództwa Rosji carskiej, później zaś
dowódca wojsk powietrznych URL. Osobiście zorganizował cztery
pułki myśliwskie i eskadrę bombowców. Na rodzinnym
Kubaniu otrzymał posadę
stróża w kołchozie. Zmarł z głodu w 1932 r.
Ukraińscy żołnierze godzili się więc
z losem emigranta. Wtapiali się w otaczające ich życie,
żenili z Polkami, a
baraki powoli zamieniały się w domy i mieszkania.
Szczypiorno to dziś dzielnica
Kalisza. Po obozie dawno nie ma śladu. Ostatnia pamiątka to
zagubiony
wśród kiełkującego zboża mały cmentarzyk. Deszcze dawno
wypłukały nazwiska z
połamanych, żołnierskich krzyży. I tylko skromny pomnik informuje:
„Tym
co umarli, ale nie
zdradzili
Ukrainy. Armia Ukraińska 1923”. W bramie,
która mogła być bramą obozu, ciężarówki
wzbijają tumany kurzu.
Dziś jest tu fabryka mebli. Ukraińcy, którzy przeżyli w
Szczypiornie II
wojnę, zostali po wyzwoleniu przekazani Armii Czerwonej i wywiezieni.
Marian
Kryciński ze Szczypiorna, dziś ponaddziewięćdziesięcioletni staruszek,
wspomina czasy międzywojenne: –
Kiedy lager stał, nie było różnicy czy nasz, czy Ukrainiec.
Do szkoły ich dzieciaki z naszymi razem, do
pracy my z nimi razem. Kto tam by się zwiedział, któren
jest
który. Fachowcy byli pierwszorzędni: ślusarze, maszyniści,
kowale. Orkiestrę mieli jedną, drugą, znane były w okolicy.
W obozach rozwinęła
się działalność kulturalna i
oświatowa . działały chóry, grupy teatralne, stowarzyszenia
sportowe, wydawano kilka gazet,
prowadzono kursy czytania i pisania dla
analfabetów, działało gimnazjum w Kaliszu oraz uniwersytet w
Łańcucie i Strzałkowie. Ilość internowanych stopniowo malała, między
innymi wskutek wyjazdów do Czechosłowacji i Francji. Po
likwidacji obozów internowani żołnierze otrzymali status
emigrantów politycznych.
Nie
będzie zapomnianych mogił., Nikolaj Jakimienko, "Holos Ukrajiny"
Tragiczne losy armii
Ukraińskiej Republiki Ludowej przez
lata pozostawały nie znane na Ukrainie. Tymczasem w Polsce swojego
czasu było internowanych ponad 30 tys. żołnierzy, wraz z
głównym atamanem S. Petlurą. Wielu z nich umarło na skutek
odniesionych ran i chorób. Obfite żniwo zebrała zwłaszcza
epidemia tyfusu w 1923r. Dziś o pobycie żołnierzy URL na terytorium
Polski przypominają liczne cmentarze, z których większość,
niestety, znajduje się w opłakanym stanie.
Sytuacja ta jednak
powoli ulega zmianie. Porządkowaniem
mogił postanowili zająć się harcerze. W listopadzie ubiegłego roku do
Kalisza, na zaproszenie ZHP, przyjechała grupa przedstawicieli
organizacji młodzieżowych z Ukrainy, wraz z komendantem
międzynarodowego zrzeszenia młodzieżowego “Pamięć bez
granic” Siergiejem Godlewskim. Zdecydowano wtedy, że grobami
zaopiekuje się młodzież ukraińska. Pierwsza, 33- osobowa grupa przybyła
do Kalisza 19 lipca. Inicjatorem wyjazdu była organizacja skautowska
“Plast”. Najpierw uporządkowano mogiły w
Szczypiernie pod Kaliszem. Po zakończeniu pracy na uroczystym apelu
zabrzmiał hymn Ukrainy, zmówiono modlitwę “Ojcze
nasz”, a na grobach zapłonęły znicze. Na krzyżach umieszczono
trójząb- herb Ukrainy, oraz niebiesko- żółte
wstęgi. Uporządkowano także cmentarze w innych miastach Polski, w tym w
Warszawie. Wg słów jednego z uczestników akcji,
działania młodych Ukraińców wszędzie spotykały się z dużą
życzliwością oraz pomocą ze strony miejscowych władz i osób
prywatnych. Sprawa była też obszernie przedstawiona w mediach. W
Kaliszu przemianowano nawet jedną z ulic prowadzących do cmentarza na
Ukraińską.
Akcja nie była jednorazowa, zakłada
się dalszą współpracę “Plasta” z ZHP.
Prawdopodobnie jesienią organizacje podpiszą porozumienie w tej
sprawie. Wcześniej jednak młodzi ludzie spotkają się na Wołyniu, gdzie
będą porządkować mogiły żołnierzy Piłsudskiego, poległych tu w czasie I
wojny światowej.
|
|
|
|
|
Składam serdeczne podziekowania dla Panów Tomasz Schroedera i Kazimierza S. Ożóga za udzielenie zgody na publikacje zdjęć. Polecam odwiedzenie witryn autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz