Budapeszt? A co byście powiedzieli Rodacy na Hawanę?
Na moje oko, gust i intuicję pan Bronek dobrał sobie najwyższej klasy opiekunów i biedak Tusk, który przeoczył polskie realia, zmuszany jest do zwieszania głowy i liczenia się z przeciwnikiem. Pewnym mitem i naiwnością „spiskowców” jest teza, że za tym wszystkim stoi jeden aparat. Aparat może i jeden, ale w ramach aparatu ścierają się grupy i racje, jak w każdym aparacie. Gdy się przyglądam poczynaniom pana Bronka, to widzę, że najsilniejsza frakcja aparatu stoi dziś po Bronka stronie i co więcej przewodniczący Tusk zrozumiał co jest grane. Z chwilą, gdy się zorientował natychmiast przyjął odpowiednią pozę, tak jakby się pogodził z losem słabiej umocowanego. Przeciwnicy wesołych przygód Donalda, które sponsorujemy pospołu, mogę się ucieszyć, ale mnie daleko do radości. Powiedzieć, że zamienił stryjek, to nic nie powiedzieć, bo nie stryjek tylko wujaszek Wania i nie żadną siekierkę na żaden kijek, tylko egzemę na rzęsistka. Ludzie zgromadzeni wokół Bronisława, którzy pociągają za sznurki, łapki i kiwają główką, to jest dużo groźniejsza ekipa od panującej. Już o tym pisałem, ale dla pewności powtórzę, że pojawiła się alternatywa dla władzy bez alternatywy. Idealny, mocny przyczółek, Komorowski za nic nie odpowiada i do woli może odgrywać męża opatrznościowego. Nie wiem, czy więcej niż kilku obserwatorów, zwróciło uwagę, że skończyły się gafy Bronisława, przynajmniej w TV się skończyły, bo przecież nie skończyły się w ogóle. Sobie i innym doradzam baczną uwagę, tej ekipie należy się pieczołowicie przyglądać, bo my tu gadu gadu, Antifa, demonstracje, a za kołnierz w pałacu myśliwego się nie wylewa.
Powiedz mi z kim przystajesz, a ja ci odpowiem jakim się staniesz. Jednego przyzwoitego człowieka nie widzę w otoczeniu Komorowskiego, sama stara kadra, zaprawiona w bojach i tu już nie chodzi o Tomasza z pośladkiem na czole, on jak zwykle jest dekoracją. Chodzi o zaplecze wojskowe i partyjne, czyli generałów z LWP i działaczy Unii Wolności, bo nawet nie Demokratycznej. Niech mi ktoś wskaże silniejszą grupę pod wezwaniem? Donald nie potrafił, co oznacza, że żarty się kończą. Szorstka przyjaźń stała się faktem i gdy na to nałożyć zmiany wart jakie następują w poszczególnych, ogarniętych kryzysem państwach, da się zauważyć, że na czele poślednich narodów muszą stanąć NASI LUDZIE. Nie ma już pyskującego Greka, nie ma referendum, jest unijny ekonomista. Żal straszny i żałoba po bunga-bunga, odszedł Berlusconi, problem w tym, że we Włoszech alternatywą jest socjalizm, z co najmniej połową komunizmu. Budapeszt? No nie wiem, boję się, że może być Hawana, w najlepszym razie Wenezuela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz